wakacyjna geofagia
wakacyjna geofagia
wakacyjna geofagia
zanurzony
w ekskrementach Krakowa
zapomniałem
jak pachnie ziemia
jak trzeszczy w zębach
jak rozmięka
na łące podniebienia
na huśtawce języka
aż z przełyku wyrastają kwiaty
i zbędne stają się słowa
od teraz rozmowa jest gwałtem
cisza !
ziewam makiem
oddycham chabrem
kaszlę zbożem
na dnie oczu
kawał zbrojeniowego pręta
rozsypał się na popiół
beton pęka
zanurzony
w ekskrementach Krakowa
zapomniałem
jak pachnie ziemia
jak trzeszczy w zębach
jak rozmięka
na łące podniebienia
na huśtawce języka
aż z przełyku wyrastają kwiaty
i zbędne stają się słowa
od teraz rozmowa jest gwałtem
cisza !
ziewam makiem
oddycham chabrem
kaszlę zbożem
na dnie oczu
kawał zbrojeniowego pręta
rozsypał się na popiół
beton pęka
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: wakacyjna geofagia
ano, jak by nie patrzeć (mimo, że tu mieszkamy od nie wiadomo, kiedy, więc powinnam siedzieć z buzią na kłódkę) - Kraków latem jest jeszcze bardziej nieznośny, niż zimą, bo niemożebnie śmierdzi, szczególnie ulice wokół rynku i na Kazimierzu, gdzie knajpa obok knajpy, a efekt nadużycia obok efektu nadużycia! Dziś szłam Szewską - po tak zwanym weekendzie - "na wdechu"...Przepraszam za tę dygresję, ale nieodparcie mi to wierciło pod czaszką, jak czytałam Twój wiersz...
pozdrawiam serdecznie...
Ewa

pozdrawiam serdecznie...
Ewa
Re: wakacyjna geofagia
Cześć Ewa. Dzięki za komentarz.
Myślę że na miejscu Krakowa mogłoby być każde dowolne miasto, choć fakt że Krak ma najbardziej zasyfione powietrze. Przyzwyczajamy się do tego powietrza, szkła, betonu chodząc na "pół-wdechu". odwracając głowę w odpowiednich momentach, od tego czego nie chcemy widzieć czy czuć. Ale wystarczy że człowiek na kilka dni wyrwie się z tego tłumu, wrzasku, kurzu, aby uświadomić sobie, że miasto nie jest odpowiednim dla człowieka środowiskiem do życia. W niedzielę gdy wracałem do Krakowa, zdałem sobie sprawę, że moje ciało zaczyna kulić się na siedzeniu i zaczynam na wszystkich warczeć jak zaszczute zwierzę. Stąd ta "wakacyjna "geofagia", która objawiła się może nie jedzeniem ziemi, ale radością ze stąpania po niej, bez asfaltowej izolacji, możliwości jej dotknięcia bez obawy, że ktoś w tym miejscu wymiotował, sikał, czy zapomniał posprzątać po swoim piesku. Pzdr.
Myślę że na miejscu Krakowa mogłoby być każde dowolne miasto, choć fakt że Krak ma najbardziej zasyfione powietrze. Przyzwyczajamy się do tego powietrza, szkła, betonu chodząc na "pół-wdechu". odwracając głowę w odpowiednich momentach, od tego czego nie chcemy widzieć czy czuć. Ale wystarczy że człowiek na kilka dni wyrwie się z tego tłumu, wrzasku, kurzu, aby uświadomić sobie, że miasto nie jest odpowiednim dla człowieka środowiskiem do życia. W niedzielę gdy wracałem do Krakowa, zdałem sobie sprawę, że moje ciało zaczyna kulić się na siedzeniu i zaczynam na wszystkich warczeć jak zaszczute zwierzę. Stąd ta "wakacyjna "geofagia", która objawiła się może nie jedzeniem ziemi, ale radością ze stąpania po niej, bez asfaltowej izolacji, możliwości jej dotknięcia bez obawy, że ktoś w tym miejscu wymiotował, sikał, czy zapomniał posprzątać po swoim piesku. Pzdr.
-
- Posty: 492
- Rejestracja: 06 sty 2013, 10:12
- Lokalizacja: Rudnik nad Sanem
- Kontakt:
Re: wakacyjna geofagia
Ano słyszałem, że w Krakowie panuje okropny brud.
Ogólnie wolę mniejsze miejscowości.
A wiersz podoba się
.
Ogólnie wolę mniejsze miejscowości.
A wiersz podoba się

-
- Posty: 1507
- Rejestracja: 24 cze 2012, 13:50
- Kontakt:
Re: wakacyjna geofagia
tak myślę że ekskrementy są w Krakowie i na polu
zależy gdzie chodzisz i czym się kierujesz
tak także jest ziemia pachnąca Nowym
kwiaty zapachy i ptaki
od teraz rozmowa jest gwałtem odczuwam jako histerycznie narzucające bardziej niż święte i zastygające w pragnieniu całkowitego zanurzenia się w innym bezsłowym stanie świadomości
podoba mi się
coś kiełkuje w nim
to co twarde pęka
życie tak ma
zawsze jakoś pokonuje twarde struktury
w mieście jest ich więcej
droga bardziej kręta
a jednak w mieście też jest życie
nie mniej żarłoczne święte odrastające z wielorakich
diaspor
zależy gdzie chodzisz i czym się kierujesz
tak także jest ziemia pachnąca Nowym
kwiaty zapachy i ptaki
od teraz rozmowa jest gwałtem odczuwam jako histerycznie narzucające bardziej niż święte i zastygające w pragnieniu całkowitego zanurzenia się w innym bezsłowym stanie świadomości
podoba mi się
miasto w Tobie pokazuje swoje życieziewam makiem
oddycham chabrem
kaszlę zbożem
na dnie oczu
kawał zbrojeniowego pręta
rozsypał się na popiół
beton pęka
coś kiełkuje w nim
to co twarde pęka
życie tak ma
zawsze jakoś pokonuje twarde struktury
w mieście jest ich więcej
droga bardziej kręta
a jednak w mieście też jest życie
nie mniej żarłoczne święte odrastające z wielorakich
diaspor
Re: wakacyjna geofagia
Bonsai...brud brudem, ale położenie Krakowa w kotlinie jest takie, że ten najgorszy, a niewidoczny cały syf wisi nad miastem, że ciężko jest oddychać. Ja dopatruję się w tym przyczyn tego słynnego "krakowskiego splinu". Dzięki za komentarz.
Hosanna
Dziękuję.
Jeszcze raz wszystkim thx.
Hosanna
Zgadzam się, z tym że poza miastami, mam dużo większe szanse je ominąć. W mieście nie ma centymetra gdzie by ktoś kiedyś nie ... Chleb który upuszczę na polu podniosę , otrzepię i zjem, w mieście, odsunę nogą dla gołębi.tak myślę że ekskrementy są w Krakowie i na polu
zależy gdzie chodzisz i czym się kierujesz
Bardzo dobrze to odczytałaś. To nie pragnienie zagubienia się, a raczej histeryczna obrona przed przesytem ludzkiego głosu.od teraz rozmowa jest gwałtem odczuwam jako histerycznie narzucające bardziej niż święte i zastygające w pragnieniu całkowitego zanurzenia się w innym bezsłowym stanie świadomości
No, jest życie. Tak jak i jest życie w Wiśle przecinającej Warszawę.Wędkarze nawet łowią tam żywe ryby.....z tym że jedynie dla rozrywki, bo niestrawne.a jednak w mieście też jest życie
nie mniej żarłoczne święte odrastające z wielorakich
diaspor
Dziękuję.
Jeszcze raz wszystkim thx.
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: wakacyjna geofagia
pozwolę sobie - ad vocem: Ty się dopatrujesz, a to właśnie jest ta przyczyna "krakowskiego spleenu" i inszych fiksacji, i nazywa się: dwutlenek siarki i dwutlenek węgla. Dwa gazy, w większym stężeniu trujące, w mniejszym - destruktywnie wpływające na mózg ludzki i nie tylko. Cóż, zawsze mieliśmy paskudny klimat, porównywalny z klimatem Londynu i Madrytu, a teraz - ma się należy "palma pierwszeństwa".Nilmo pisze: położenie Krakowa w kotlinie jest takie, że ten najgorszy, a niewidoczny cały syf wisi nad miastem, że ciężko jest oddychać. Ja dopatruję się w tym przyczyn tego słynnego "krakowskiego splinu".
A w mieście nie jest bardziej brudno, niż w innych miastach...


serdeczność posyłam...
Ewa
Re: wakacyjna geofagia
Ewa
Niestety tak nie jest. Pzdr.
No, proszę. A ja się dziwiłem czego te kasjerki w sklepach tak wolno suną za tym towarem jakby się bały z nim rozstać, dlaczego każde działanie ludzi, których tu poznałem musi poprzedzać długie, żmudne i aż irytujące posiedzenie itp. Jak sobie przypomniałem kasjerki z Reala w Lublinie, to one robią trzy dniówki w krakowską jedną inaczej by na bruk wyleciały. Nie to żebym był zwolennikiem pędu za wszystkim, ale naprawdę tutaj ludzie żyją jakby mieli jeszcze przed sobą co najmniej 150 lat życia(w co przy tym zatruciu mocno wątpię). Może byłby z tego jakiś plus, gdyby wolniej znaczyło i ciszej.pozwolę sobie - ad vocem: Ty się dopatrujesz, a to właśnie jest ta przyczyna "krakowskiego spleenu" i inszych fiksacji, i nazywa się: dwutlenek siarki i dwutlenek węgla. Dwa gazy, w większym stężeniu trujące, w mniejszym - destruktywnie wpływające na mózg ludzki i nie tylko

- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: wakacyjna geofagia
to jest, niestety, krakowska specyfika, że tak rzeknę. Pewien "etranger" w swoim itinerariuszu zapisał był refleksję z Krakowa, która sprowadzała się do tego, że hejnał jest po to, żeby ktoś co godzinę budził mieszkańców, bo wciąż - śpią! Nie dziw się, te gazy "usypiają", na prawdę! O tym się w zasadzie nie mówi, tu na prawdę trudno jest się zaadaptować, ludzie, który tu przyjeżdżąją na krótko albo na resztę życia - cierpią, tu się nasilają wszystkie dolegliwości alergiczne, krążeniowe i inne, o wiele bardziej niemiłe. Ostatnio moja osobista Pasierbica (nie mieszka w Krakowie) pobyła u mnie trzy dni, wyjechała - słaba, z bólem głowy i opuchnięta (w domu po godzinie Jej wszystko przeszło), a jak między jedną Swoją dzienną drzemką a drugą patrzyła ma mnie - krzątającą się szparko - to powiedziała tylko: "no tak, nie dziwię się, Twoi "od zawsze" żyją w Krakowie, wiec się zmutowaliście". I coś w tym jest... Ponadto Kraków ma najwyższy w Polsce wskaźnik zachorowań na nowotwory czy alergie, że o innych nie wspomnę...Nilmo pisze: No, proszę. A ja się dziwiłem czego te kasjerki w sklepach tak wolno suną za tym towarem jakby się bały z nim rozstać, dlaczego każde działanie ludzi, których tu poznałem musi poprzedzać długie, żmudne i aż irytujące posiedzenie itp. Jak sobie przypomniałem kasjerki z Reala w Lublinie, to one robią trzy dniówki w krakowską jedną inaczej by na bruk wyleciały. Nie to żebym był zwolennikiem pędu za wszystkim, ale naprawdę tutaj ludzie żyją jakby mieli jeszcze przed sobą co najmniej 150 lat życia(w co przy tym zatruciu mocno wątpię).
Re: wakacyjna geofagia
A ja wracałam wczoraj Nowym Światem, po wspaniałym koncercie w kościele Swiętego Krzyża - Msza Żałobna c-moll Mozarta - i było tak ślicznie, zapadał zmierzch, spacerowicze, kawiarenki rozsiadly się stolikami na chodnikach, aż tu nagle cuchnące fale okropnego smrodku, na szczęscie przedarliśmy się przez tę zaporę, fuj... nie tylko Kraków jest taki syfiasty.
Wiersz podoba mi się
Pozdrawiam

Wiersz podoba mi się

Pozdrawiam

Ostatnio zmieniony 10 lip 2013, 17:15 przez EwaMagda, łącznie zmieniany 1 raz.