prawda. z rodziny najlepiej się wychodzi, byle szybko
nie wracać na drzewo. pomyślmy: gdyby faktycznie stało
w raju, nie byłoby takiej siły, która by nas mogła
ot tak, wykorzenić.
pozostał żal. ktoś celowo prześwietlił kliszę i już. nie ma
pamiątki z zażegnania grzechu pierworodnego i wielu jemu
podobnych. żałuję. pamiętam wszystkie. odmawiam
pokuty, mam nauczkę.
przekazał ją ojciec z gorylim rozumem. po każdej bójce
„na klaty”, upadał. lądował w szpitalu ze złamaną przegrodą
nosową. matka musiała długo iskać, żeby robactwo
nie zalęgło się w domu.
i po co to wszystko? jedno marne jabłko, nam w udziale
pestki. świekra grzmiała, że zbytkiem jest nazwanie tego drzewa
pomnikiem przyrody. przypominała pawiana: nie trzymała
moczu, a on rzucał kupą.
i nic to, że śmierdziało. bolało, że trafia. „ogryzek – zgryzek”.
nie polubię.
FAMIL(JA)
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: FAMIL(JA)
tak. wydaje mi się, że czuję wiersz, bo ewolucja
lubi się zwracać, kiedyś sam chyba jej nawet użyłem...
"zagadką ewolucji nie jest to, jak człowiek
zszedł z drzewa, ale jak się na nie dostał..."
Z ciekawością...
Pozdrowienia:)
lubi się zwracać, kiedyś sam chyba jej nawet użyłem...
"zagadką ewolucji nie jest to, jak człowiek
zszedł z drzewa, ale jak się na nie dostał..."
Z ciekawością...
Pozdrowienia:)