loop wielokrotny

Moderatorzy: Gloinnen, eka

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

loop wielokrotny

#1 Post autor: 411 » 20 gru 2011, 16:30

łazienkowa para otacza się a
lustro odbija powietrzne karambole sił
on patrzy na jej piękno pro-non
ona zapazurza w ciszach
jednoznacznie miniaturowych

na trzy i trzy piąte wykrzykują jak bardzo
(przyśpieszyła bo zwolnił. tak trzeba)

razem poprawiają grzywki bitom
ponaciągane skóry dwulic

hej szanon
zapomnij
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Alek Osiński
Posty: 5630
Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09

Re: loop wielokrotny

#2 Post autor: Alek Osiński » 24 gru 2011, 0:03

fajne, odkrywcze nawet, bitowe podejście do erotyki, tak mi się wydaje,
zgodnie z tytułem, ciekawie się te ścieżki nakładają, udane moim zdaniem :)

Pozdrawiam

Al.

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: loop wielokrotny

#3 Post autor: Gloinnen » 02 sty 2012, 19:36

Dziś mam dzień odkopywania, więc odkopię.

Zacznę od tytułu.
Muszę przyznać (z podziwem) że tytuł jest bardzo udany. Niewiele spotkałam lepiej skonstruowanych i współgrających z tekstem tytułów. Daje on klucz do interpretacji, a jednocześnie wiele elementów wiersza właśnie się w nim zbiega.

Loop - och to może mieć wiele znaczeń. Pierwsze skojarzenie - oczywiście z muzyką elektroniczną i powtarzalnym samplowaniem. Z naciskiem na "powtarzalnym". To także - tłumacząc dosłownie z angielskiego - pętla, węzeł. W wierszu o seksie też może mieć rację bytu - takie absolutne splątanie się dwojga ludzi, cielesne i duchowe. A wszystko to dzieje się nie raz, nie dwa - lecz wciąż się powtarza, odnawia. Nie mamy w utworze historii jednostkowej, ale abstrakcyjną, powieloną historię ludzi wirtualnych.
Loop (ing) - to również nazwa figury w pokazach lotniczych - też chyba po polsku nazywa się to "pętlą". Jeśli mamy utwór o tematyce seksualnej, możemy również dostrzec ten szalony aspekt seksu - który jest swoistą akrobacją, zawirowaniem, wielokrotnym wznoszeniem się i opadaniem. Można się w tym całkowicie zatracić.
No i oczywiście nie uniknę skojarzenia z wielokrotnym orgazmem.

411 pisze:łazienkowa para otacza się a
lustro odbija powietrzne karambole sił

Przyznam, że "łazienkowa para otacza się" - brzmi mi dziwnie. Po pierwsze - czy Twoja "para" to "para wodna" (co osiada na lustrze), czy "para (dwoje) ludzi"? Ta niejednoznaczność pozwala mi na stworzenie w myślach takiej małej kompilacji - para ludzi spowitych w parę wodną, otoczonych białym gorącym obłokiem.
"otacza się" - ale czym? Czy para może sama siebie otaczać? Czyżby Autorka chciała jakoś w ten sposób oddać wirowanie tej mgiełki, kłębienie się - może miało to być celowe nowatorstwo językowe, ale (z całym należnym szacunkiem) - mnie się nie podoba i uważam, że wyszło tak sobie. Przerzutnia również raczej mnie denerwuje, niespecjalnie widzę sens tego wystającego "a" (falliczne skojarzenia daruję sobie).

"lustro odbija powietrzne karambole sił" - tutaj widzę właśnie to znaczenie słowa "loop", które jest związane z pętlami kreślonymi przez samoloty na pokazach. I nie wiem dlaczego teraz przyszła mi na myśl także burza, ale taka mocna, z huraganem i szkwałem... Może przez te karambole sił... I kłębiącą się chmurę pary wodnej... Czyli w pozornie niewinnym łazienkowym seksie w kąpieli drzemie ukryta szalona, rozdzierająca energia...
411 pisze:on patrzy na jej piękno pro-non
ona zapazurza w ciszach
jednoznacznie miniaturowych
"cisze jednoznacznie miniaturowe" - a to ci zagadka! Miniaturowe cisze, w które ona się zapazurza - czyli wczepia pazurami... Czy są to chwile oczekiwania na coś? Chwile wahania? A dlaczego "jednoznacznie miniaturowe"?

Chyba że (może to zawsze jakiś pomysł) znów wrócimy do tytułu - tym razem do muzycznego kontekstu "loopa" - i poszukamy tego momentu, gdy pętla się kończy... Maleńkiego ułamka sekundy - zanim wszystko rozpocznie się ponownie. I właśnie w tym maleńkim ułamku sekundy być może dzieje się najwięcej między dwojgiem ludzi, ogarniętych namiętnością. Między jednym miłosnym zbliżeniem, a drugim. Gdy raz już nasyceni, chcą się nasycać od nowa, odnawiać doznania...
A zwłaszcza ona. Jej jest wciąż mało...
I jeśli powrócę jeszcze hm... do tego wielokrotnego orgazmu - zobaczę, jak ona się wgryza w króciutkie momenty między jedną ekstazą a drugą - bo chce, żeby trwała i trwała, odnawiała się, pulsowała, wibrowała...
411 pisze:na trzy i trzy piąte wykrzykują jak bardzo
(przyśpieszyła bo zwolnił. tak trzeba)
Po prostu seks. Podoba mi się ten urwany i jakby niedokończony pierwszy wers: "wykrzykują jak bardzo". Tak, jakby dla tych dwojga w szczytowym momencie (zaznaczonym krzykiem) cały świat znikał w pętli czasu (znowu pętla).
"przyśpieszyła bo zwolnił" - oo tak, już widzę, znów ona jest tutaj stroną dominującą, nienasyconą. No bo z tego co się orientuję, wielokrotny orgazm przeżywają na ogół kobiety.
"tak trzeba" - czyżby chodziło o jakąś nieuchronność, o fatalizm? O to, by się całkowicie zatracić? O to, że nie można już z tej czaso-przestrzenno-orgastycznej pętli się wydostać?
411 pisze:razem poprawiają grzywki bitom
ponaciągane skóry dwulic

Jeśli chodzi o te bity - pokusiłam się o posiłkowanie się definicją naukową.

"Binarny sposób zapisu informacji związany jest z tym, że komputer jako urządzenie cyfrowe rozpoznać może dwa stany napięciowe:

* 0 – brak napięcia lub bardzo niskie (mniej niż 10% wartości wysokiego)
* 1 – wysokie napięcie."

źródło: wikipedia.

Przykuły moją uwagę te dwa stany napięciowe: - napięcie niskie/wysokie. Mamy tutaj więc coś w rodzaju takiej spirali, oscylowania między tak i nie. Jeśli teraz odniesiemy to do wiersza (i seksu) - widziałabym tę metaforę jako ilustrującą właśnie takie przepływy energii między dwojgiem ludzi. Ich zbliżenie jest jak obwód elektryczny, który raz działa, raz nie działa. Między tym działa/nie działa jest krzyk, szaleństwo, złudzenie wieczności, odpłynięcie i powrót (wielokrotnie powtarzające się).
A gdy wrócę do motywu wspomnianej przeze mnie burzy - też pasuje jak ulał: wyładowania elektryczne, może burza elektronowa?

"ponaciągane skóry dwulic"

A tu znowu chyba się poddam. Ta metafora zupełnie dla mnie niejasna. "Dwulicowy" - znaczy fałszywy... Czyżby tutaj można by dopatrywać się sugestii, iż seks jest tylko... elektroniką? Precyzyjnie działającym w pętli algorytmem, który można wielokrotnie nałożyć na nieskończoną liczbę ludzkich istnień (podwójnych)?
Ciekawy jest też ten aspekt "binarności", dwójkowości. Żeby to wszystko działało, muszą być dwie wartości, tak jak dwóch bohaterów miłosnego zbliżenia.
411 pisze:hej szanon
zapomnij
Pointa wiersza potwierdza to przypuszczenie.
Dla hasła szanon znalazłam takie oto wyjaśnienie:

ilość informacji, jaka odpowiada zajściu jednego zdarzenia spośród 2 wzajemnie wyłączających się zdarzeń wówczas, gdy log2(1/p) = 1 (p — prawdopodobieństwo tego zdarzenia), tj. gdy prawdopodobieństwo każdego z tych zdarzeń jest równe 1/2.

źródło: internetowa encyklopedia PWN.

Co mi to daje?
Po pierwsze - jakoś mi się to wszystko kojarzy z przypadkowością i losowością. Dwoje ludzi połączonych ze sobą przypadkiem.
I słowo "zapomnij". Bo tak naprawdę, gdy wszystko się kończy, gdy seks się kończy - elektryczność siada, nie ma już tej energii. Nic już tej pary nie łączy.
Powtarzalność w tym kontekście rozumiem dwojako: może być to powtarzalność sytuacji, jeśli weźmiemy pod uwagę peelkę, która w finalnej apostrofie do Sh(sz)anon daje jej do zrozumienia, iż to, co się właśnie wydarzyło, było tylko chwilowym ożywieniem seksualnego układu scalonego.
Może być też tak - wtedy, gdy odniesiemy się do pierwszej części wiersza, poprowadzonej narracyjnie - że chodzi o powtarzalność pewnego schematu w ogóle, w relacjach międzyludzkich.

A teraz - wypadałoby to wszystko jakoś podsumować.
W sumie wiersz nie jest łatwy miły i przyjemny. Naszpikowany został techniką-elektroniką; słów "branżowych" wprawdzie niewiele (bity, szanon, loop), ale to właśnie one są osią całej konstrukcji i nie sposób ich pominąć. Ciężko zwerbalizować jest ładunek treściowy tekstu, jak się nie ogarnia w ogóle pewnych dziedzin nauki (ja umysłem ścisłym niestety nie jestem).

Kiedyś uważano, że miłość to chemia (feromony itd.) - tutaj widzimy, że miłość (a zwłaszcza postrzegana przez pryzmat seksu) to fizyka i informatyka. Niestety - nic ponadto. Coś, co tak łatwo wyłączyć, zapomnieć.
Przy okazji - ciekawe studium orgazmu (ups...).

Tak w ogóle, to ciekawi mnie, na ile Autorka dała się po prostu ponieść swojej wyobraźni i grze skojarzeń, a na ile rzeczywiście przygotowała się "naukowo" do napisania tego wiersza. Bo z pewnością nie jest to tekst, który można sklecić w dwie minuty na kolanie.

Gdyby ktoś mnie pytał, czy wiersz mi się podoba...? Odpowiedziałabym, że niespecjalnie, pomimo tego, iż nie można mu (poza kilkoma drobiazgami) niczego zarzucić. Jest niebanalny, nowoczesny i nowatorski, w interesujący sposób podejmuje wątek erotyczny... Ale jednak, jak na mój gust, chyba przesadnie udziwniony. I przeintelektualizowany. Brakuje mi czegoś takiego... po prostu ludzkiego. Czegoś, co miałoby kolor, smak, zapach. Co pozwoliłoby mi zobaczyć tych ludzi, a nie widzieć w nich tylko materiał badawczy dla informatyków. Rozumiem, że chciałaś, Autorko, pokazać seks zdehumanizowany, zredukowany do interakcji między nośnikami informacji, dwoma androidami niemalże... O eureka, a może faktycznie to nie o ludzi chodzi, tylko o jakieś roboty!

Bo faktycznie, zgadzałoby się. Mielibyśmy tutaj wówczas dwie istoty zupełnie nierealne, będące jedynie komputerową projekcją, hologramami na tle tej łazienkowej mgiełki. Ich seks byłby tylko ciągiem zerojedynkowych przepięć.
Coś absolutnie nieistniejącego, stwarzającego jedynie pozory istnienia. Zjawisko wirtualne, które można w nieskończoność mnożyć, odtwarzać, udoskonalać
W ten sposób każdy jednostkowy akt zespolenia seksualnego staje się... no właśnie, algorytmem.
I jeszcze coś mi przyszło na myśl - czyżby miłość i seks były tylko genialnym programem komputerowym?
W głowach prawdziwych ludzi, robotów, czy awatarów?

Noooo, naprodukowałam się. Idę teraz odpocząć.

Pozdrawiam,
:rosa:

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Re: loop wielokrotny

#4 Post autor: Miladora » 04 sty 2012, 0:43

Nie czytałam komentarza Glo, bo pobawiłam się we własną interpretację, nie chcąc się niczym sugerować. :)

Lubię "łamigłówki" poetyckie i przeróżne odniesienia, zwłaszcza muzyczne. Dlatego wiersz zadowolił mnie.
Jest intrygujący.

Dobrego :vino:
Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.

(Romain Gary - Obietnica poranka)

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: loop wielokrotny

#5 Post autor: 411 » 04 sty 2012, 11:41

Dziekuje serdecznie za przystaniecie. Fajnie, ze komus sie chcialo chwilke podumac (a nawet wiele chwilek) i nie maja przy tym poczucia zmarnowanego czasu.
Uklony. :)
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „WIERSZE BIAŁE I WOLNE”