Reemisja wyświechtanych fraz. Naprędce
nagryzmolone pomiędzy rachunkiem
a banknotem z poprzedniej epoki.
Zabijam czas gołymi rękoma,
znam wszystkie gierki dla samotnych,
przekładając karty z miejsca na miejsce
nadal nie wierzę w szczęście.
Nawet najmniejszy łut.
Mimo wszystko mógłbym opowiedzieć kilka
zgrabnych historyjek. Gdybym chciał,
na przykład, zaciągnąć cię do łóżka.
Albo, co gorsza, czule pogłaskać po głowie.
Jednak kurz osiada na zdjęciach i wibruje w świetle,
nie ma już wolnych ramek.
Miejsca w sam raz na zamurowanie wejścia.
Albo trzy kroki, od ściany do ściany.
Wiersz z trzeciej ręki
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Wiersz z trzeciej ręki
Częsty u Ciebie temat Marcinie czyli rozkminianie sensu czy raczej bezsensu "kreacji twórczej" - napisane w normie
mnie najbardziej przekonuje "zabijanie czasu gołymi rękami"
i mocno ironiczna trzecia strofa
Pozdrowienia
mnie najbardziej przekonuje "zabijanie czasu gołymi rękami"
i mocno ironiczna trzecia strofa
Pozdrowienia
Re: Wiersz z trzeciej ręki
Ale smutny jesteś Peelu tego wiersza,może jednak uwierzysz że czasem bywa się szczęśliwym...pozdrawiam ciepło 

-
- Posty: 704
- Rejestracja: 02 lip 2014, 21:00
Re: Wiersz z trzeciej ręki
Zabijam czas gołymi rękoma,
znam wszystkie gierki dla samotnych,
przekładając karty z miejsca na miejsce
nadal nie wierzę w szczęście.
Nawet najmniejszy łut.
Bardziej kawanaławę nie można. Opis jak z plików urzędnika.
W drugiej prosty, nie, wręcz prostacki kontrast.
A w trzeciej zasmażka - kurz, zamurowane wejścia, a dla niekumatych zupełnie, jeszcze kawka po raz kolejny - ściany.
znam wszystkie gierki dla samotnych,
przekładając karty z miejsca na miejsce
nadal nie wierzę w szczęście.
Nawet najmniejszy łut.
Bardziej kawanaławę nie można. Opis jak z plików urzędnika.
W drugiej prosty, nie, wręcz prostacki kontrast.
A w trzeciej zasmażka - kurz, zamurowane wejścia, a dla niekumatych zupełnie, jeszcze kawka po raz kolejny - ściany.