Bogowie wszystkich alkoholi proszą
o jeszcze. Choćby kilka toastów
ku pokrzepieniu, w geście dobrej woli.
Skłaniam się ku ich podszeptom, szeroko,
acz bezgłośnie, rozwierając usta.
Zresztą nawet paszczę.
Później już tylko sen morderca oraz tupoty,
rozliczne. Przekleństwa i odpuszczenia
z głową pokornie schyloną nad miską.
Jest dzień, którego nie słyszę, nie rozumiem,
nie akceptuję. A on, mimo nagromadzenia
partykuł, spada. Nawet przez żaluzje.
Klęski nie i urodzaju
- Fałszerz komunikatów
- Posty: 5020
- Rejestracja: 01 sty 2014, 16:53
- Lokalizacja: Hotel "Józef K."
- Płeć:
Re: Klęski nie i urodzaju
Tak trudno jest odmówić toastów za przysłowiową babcię, dziadka i wujka, pod groźbą ostracyzmu. Zwłaszcza okres karnawału nie sprzyja ludziom, którzy nie potrafią odmówić, a alkohol z różnych względów źle wpływa na ich zdrowie. Później ponoszą konsekwencję swej uległości. I Ty wydobyłeś esencję z tego, o czym tu rozprawiam. Chyba najbardziej podobają mi się te odpuszczenia nad miską. Choć ostatnia cząstka jakaś taka mało konkretna, mógłbyś ją dopisać do każdego jednego swego wiersza, niekoniecznie na ten sam temat.
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Klęski nie i urodzaju
Najbardziej trafiła do mnie ostatnia strofa, jest świetna.
Pozdrawiam,
A.
Pozdrawiam,
A.