o Retty...

Moderatorzy: Gloinnen, eka

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Sokratex
Posty: 1672
Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33

o Retty...

#1 Post autor: Sokratex » 06 sty 2012, 12:32

      • Drzwi otwarte szeroko studenci
        salowe studenci audytorium
        doktor Retty
        w blasku jupiterów od progu
        - Dziewczyny! - nóżki szeroko!
        Jak naaaajszerzej!

        Czy TYLE WYSTARCZY, doktorze?
        I czy ABY na PEWNO?
        (głośno myślę)
        - Pani nie musi - Retty do mnie
        - To ten przypadek - (nie do mnie)

        - A teraz pani (do mnie)
        - i proszę uważać (do studentów):
        hyc! hyc! - tak właśnie hyca się krzesło -
        niespodziewanie, kiedy myśli
        że chcesz na nim zwyczajnie usiąść.
        Proszę spojrzeć, jak to mu się nogi zatrzęsły
        rozjechały
        na Kraków
        Warszwę... silwuple madam -
        ma pani majtki w groszki z napisem wtorek
        a dziś mamy wigilię poniedziałku?

        - Czy TYLE WYSTARCZY Doktorze?
        I czy ABY na PEWNO?
        (powtarzam głośno w myślach)

        - Pewnie, że nie wystarczy!
        Nawet do pierwszego rzędu -
        śmieje się Retty
        - Ale majtki musimy zmienić

        - Panie Mietku! - woła przez okno
        a potem do studentów
        - Wie ktoś, gdzie podział się stolarz?

        Czuję że zamieram jeszcze bardziej
        zdemaskowana jak krzesło
        na którym ktoś miał usiąść
        nie usiadł
        i nogi nie wytrzymały
        wyszły poza zamysł konstrukcyjny

        Majtki w groszki? - uświadamiam sobie z przerażeniem
        - W takim razie co noszą inne pacjentki?
        Kąpielówki? Stringi? Brodę do pasa?

        - Pani nie musi - mówi doktor Retty
        - To ten przypadek! - (nie do mnie)



Marcin Sztelak
Posty: 3587
Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02

Re: o Retty...

#2 Post autor: Marcin Sztelak » 06 sty 2012, 23:38

Hmm... poetyka absurdu? Ciekawy tekst choć bardzo trudny.
Pozdrawiam.

SamoZuo

Re: o Retty...

#3 Post autor: SamoZuo » 07 sty 2012, 3:25

Czy chodzi tu o dwulicowość i zaprzedanie się dla stanowiska, czyimś kosztem? Niewrażliwość na innych, tylko na własne poglądy?
Proszę o wskazówki interpretacyjne.

Pozdrawiam

Sokratex
Posty: 1672
Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33

Re: o Retty...

#4 Post autor: Sokratex » 07 sty 2012, 22:52

SamoZuo pisze:Czy chodzi tu o dwulicowość i zaprzedanie się dla stanowiska, czyimś kosztem? Niewrażliwość na innych, tylko na własne poglądy?
Nawet w dobrym haiku, filmach, czy książkach nie ma czegoś takiego, że mówią o tym i o tym i kiedy odgadniemy zamysł,
mamy je raz na zawsze za sobą.
Wręcz przeciwnie - z każdym powrotem (czasem) można w nich znaleźć coś nowego.

Tutaj najważniejsze jest tło - zewnętrzność. Niespotykane, więc wiersz wydaje się trudny bo nie można porównać go do innego.
Powiedzmy, że jest obrazem zagubienia w lustrzanej rzeczywistości? Pustka i strach przed odrzuceniem przez innych,
brak zewnętrznej akceptacji tego, jak jawimy się - samym sobie. Rodzaj borderline.

Pozdrawiam.

Dodano -- 07 sty 2012, 22:55 --

To co wyżej o Peelu, a o samym doktorze Retty co nieco np. tutaj:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_Retta

Dodano -- 07 sty 2012, 23:20 --
Marcin Sztelak pisze:Hmm... poetyka absurdu? Ciekawy tekst choć bardzo trudny.
Pozdrawiam.
Dziękuję, Marcinie za "ciekawy". Dla mnie to bardzo dużo, skoro i
Anglosasi powiadają, że nie tyle ważny jest sens, co sposób (piękny, inny, nowy...) w jaki został napisany wiersz :)

Pozdrawiam.

ODPOWIEDZ

Wróć do „WIERSZE BIAŁE I WOLNE”