Ot, jeden pryszcz mniej na rozgwieżdżonym niebie

[Gloinnen]

W twojej dumie
czy w mej ślepocie sedno tkwi,
a może w tym, że moje słowa
padły zbyt wcześnie i jest mi
dziwnie nieswojo (...)
/J. Brodski



Zimne podmuchy. Miasto wkłada na kościsty grzbiet
kolejny wieczór; próbuje nowego zestawu na uwodzenie.
Przedwiośnie wybija ze studzienek
błotnistym mlaskaniem godzin.

Ciemna wiskoza niedbale powiewa
nad ulicami. Trzepotanie cienkiej tkaniny na wietrze
znów nie pozwoliło zasnąć.

Noc otwarta do ostatniego klienta,
da schronienie, postawi meduzę z lornetą.
Odbiera ostrość przedmiotom, myślom
i słowom, które roztargnione dłonie
wygładzają cierpliwie.
Stukają zapalniczką o lśniący blat
przy barze. Przez niebieskawy dym
nie można już rozpoznać imion.

Zostanę, gdzie zostawiłeś.
Odejścia są niepoliczalne,
a po nas choćby potop
mlecznego szkła
i tuszu do rzęs.



____________________
Glo.

[Redwood]

Piękny klimat wiersza, strasznie ciężki, przytłaczający.
Puenta rozwala na kawałki - świetne.

Pozdrawiam.

[Gloinnen]

Dzięki, Redwood.
Taki lajf.

[Adela]

Ten pryszcz w tytule, moim zdaniem, nie pasuje do klimatu wiersza. A sam wiersz, jak się patrzy, nocny, otwarty. Bardzo mi się podoba.
A.

[eka]

Noc otwarta do ostatniego klienta,
da schronienie, postawi meduzę z lornetą.
Odbiera ostrość przedmiotom, myślom
i słowom, które roztargnione dłonie
wygładzają cierpliwie.

[Redwood]

Nie napisałem tego wcześniej, ale tytuł odstaje poziomowo od tekstu.
Ot, to tylko pryszcz

[eka]

Tytuł jest pointą. Wymowną.

[Redwood]

Hmm, to zmienia postać rzeczy, nie pomyślałem o tym.
Ot, jeden pryszcz mniej - nic nie znaczący. Tragedia jakich wiele, taka, o której nikt nie będzie pamiętał.

[Gloinnen]

Tytuł może kontrowersyjny, ale tak, ma znaczenie, jak najbardziej.
Dzięki.

[skaranie boskie]

Wiersz jest zaje...napisałbym fajny, ale to byłoby uproszczenie.
On jest zwyczajnie zajebisty.
Mam, co prawda zastrzeżenie do tytułu, pomimo wcześniejszych wyjaśnień.
Moim zdaniem tytuł jest za długi i trochę odpychający.
Reszta to sam miód ze smalcem, zwyczajnie cymes!
Jestem pod wrażeniem i chętnie dam się zaprosić na lornetę z meduzą, choćby jako ostatni klient!