pewność
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
pewność
nawet wtedy
w tle mrocznych ciosów
kiedy myśli doświadczały jak nisko schylać się potrafią
i podźwignąć ile
wysklepiał się czas z radości
nie tylko spojrzeń
przestrzeń
spijaliśmy między oddechami
*
to kobieta twego życia
a to mężczyzna za którym iść powinnaś
rzucił zawiany gość
mijając nasz stolik Pod Wszystkimi Gwiazdami
w tle mrocznych ciosów
kiedy myśli doświadczały jak nisko schylać się potrafią
i podźwignąć ile
wysklepiał się czas z radości
nie tylko spojrzeń
przestrzeń
spijaliśmy między oddechami
*
to kobieta twego życia
a to mężczyzna za którym iść powinnaś
rzucił zawiany gość
mijając nasz stolik Pod Wszystkimi Gwiazdami
- Karma
- Posty: 635
- Rejestracja: 22 sty 2015, 23:20
Re: pewność
Dość wieloznaczny tekst - na zasadzie, że pozostawia spore do popisu, dla wyobraźni. Bo właściwie wszystko potraktowane jest dość ogólnikowo.
Oto dzień, którym obdarzono każdą kolejną - od pramatki, po współczesne drzewa.
Oto noc, przy której niemal wszystkie zwiędną - jeśli tylko im na to pozwolisz.
Pomieszane, posegregowane na równe kurhany. Ze łzawiącym okiem, starają się dostrzec nawzajem.
A przecież niekoniecznie trzeba zaraz się zauważać. A nawet jeśli już, to nie za każdym razem.
Czasem wystarczy potknąć się o wystający korzeń, uderzyć się o szafkę w kuchni. Przewrócić na schodach.
To prawdziwa esencja bólu, w tych maluteńkich granicach, jakie między sobą stawiają - dzień. I noc.
Ona, On - tak bardzo zaniedbani, że sprawia im to niemal fizyczne objawy szczęścia. Półmrok.
Chciałaś, to masz. Mam nadzieję, że nie zawiodłam.
Oto dzień, którym obdarzono każdą kolejną - od pramatki, po współczesne drzewa.
Oto noc, przy której niemal wszystkie zwiędną - jeśli tylko im na to pozwolisz.
Pomieszane, posegregowane na równe kurhany. Ze łzawiącym okiem, starają się dostrzec nawzajem.
A przecież niekoniecznie trzeba zaraz się zauważać. A nawet jeśli już, to nie za każdym razem.
Czasem wystarczy potknąć się o wystający korzeń, uderzyć się o szafkę w kuchni. Przewrócić na schodach.
To prawdziwa esencja bólu, w tych maluteńkich granicach, jakie między sobą stawiają - dzień. I noc.
Ona, On - tak bardzo zaniedbani, że sprawia im to niemal fizyczne objawy szczęścia. Półmrok.
Chciałaś, to masz. Mam nadzieję, że nie zawiodłam.
Jagoda Mornacka.
-
- Posty: 337
- Rejestracja: 10 lut 2014, 9:51
Re: pewność
interpretacja z emocji; kobieta, mężczyzna i to wszystko co zdarzyć się może



- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: pewność
Dzięki Emceku, choć nie tak może jak musi
Jagód, że też ja już wtedy, na Wrzeszczach, chcenia nie zwerbalizowałam...
Masz rację, to synteza a nie łapanie impresji.
Dzięki, faktycznie Twoja karma to poetyckie komentarze, zobacz, trochę poprzesuwałam w linijkach i jest wiersz prozą, tylko tytułu brakuje:
Oto dzień, którym obdarzono
każdą kolejną – od pramatki po współczesne drzewa. Oto noc,
przy której niemal wszystkie zwiędną – jeśli tylko im na to pozwolisz. Pomieszane,
posegregowane na równe kurhany. Ze łzawiącym okiem starają się dostrzec nawzajem.
A przecież niekoniecznie trzeba zaraz się zauważać.
A nawet jeśli już,
to nie za każdym razem. Wystarczy potknąć się o wystający korzeń,
uderzyć się o szafkę w kuchni. Przewrócić na schodach. Prawdziwa esencja bólu
– w tych maluteńkich granicach – jakie sobie stawiają.
Dzień i noc.
Ona, On – tak bardzo zaniedbani i stąd niemal w fizycznych szczęściach.
Półmrok.
---------------------------
Jestem pod wrażeniem. Dużo się dowiedziałam.


Jagód, że też ja już wtedy, na Wrzeszczach, chcenia nie zwerbalizowałam...
Masz rację, to synteza a nie łapanie impresji.
Dzięki, faktycznie Twoja karma to poetyckie komentarze, zobacz, trochę poprzesuwałam w linijkach i jest wiersz prozą, tylko tytułu brakuje:
Oto dzień, którym obdarzono
każdą kolejną – od pramatki po współczesne drzewa. Oto noc,
przy której niemal wszystkie zwiędną – jeśli tylko im na to pozwolisz. Pomieszane,
posegregowane na równe kurhany. Ze łzawiącym okiem starają się dostrzec nawzajem.
A przecież niekoniecznie trzeba zaraz się zauważać.
A nawet jeśli już,
to nie za każdym razem. Wystarczy potknąć się o wystający korzeń,
uderzyć się o szafkę w kuchni. Przewrócić na schodach. Prawdziwa esencja bólu
– w tych maluteńkich granicach – jakie sobie stawiają.
Dzień i noc.
Ona, On – tak bardzo zaniedbani i stąd niemal w fizycznych szczęściach.
Półmrok.
---------------------------
Jestem pod wrażeniem. Dużo się dowiedziałam.

-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: pewność
To teraz ja.
Jak widzisz,nie znam się bardzo, ale swoje zdanie, jak każdy, mam.
Wiersz mi się nawet podoba. Choć pierwsza zwrotka dla mnie jest jakaś za bardzo zagmatwana. Nie czuję w niej lekkości, raczej ociężałość. Taka "wysokokaloryczna" dla mnie. Czytam i męczę się.
Potem lżej.
Najbardziej podoba mi się ten zawiany Pan - dobrze czasem spotkać kogoś takiego, kto niby nie ma nic do powiedzenia,a może właśnie odmieni twoje patrzenie na świat.
A wiersz podoba mi się przede wszystkim dlatego, że jest bliźniaczy z moją historią obecną.
Mam kogoś takiego obok siebie, kto mi pomaga żyć, z kim razem się odnajdujemy, jako "para kosmiczna", przeznaczona sobie, itp.itd. mimo cholernie trudnej sytuacji, z różnych powodów. Krótko mówiąc, w strasznym "syfie", mamy swoje chwile - wieczność.
Nooo i ten wiersz, jakoś podobnie opowiada. Że nawet w najgorszej sytuacji, można zwyczajnie się zagubić, z odpowiednią osobą, w raju...
Jak widzisz,nie znam się bardzo, ale swoje zdanie, jak każdy, mam.
Wiersz mi się nawet podoba. Choć pierwsza zwrotka dla mnie jest jakaś za bardzo zagmatwana. Nie czuję w niej lekkości, raczej ociężałość. Taka "wysokokaloryczna" dla mnie. Czytam i męczę się.
Potem lżej.
Najbardziej podoba mi się ten zawiany Pan - dobrze czasem spotkać kogoś takiego, kto niby nie ma nic do powiedzenia,a może właśnie odmieni twoje patrzenie na świat.
A wiersz podoba mi się przede wszystkim dlatego, że jest bliźniaczy z moją historią obecną.
Mam kogoś takiego obok siebie, kto mi pomaga żyć, z kim razem się odnajdujemy, jako "para kosmiczna", przeznaczona sobie, itp.itd. mimo cholernie trudnej sytuacji, z różnych powodów. Krótko mówiąc, w strasznym "syfie", mamy swoje chwile - wieczność.
Nooo i ten wiersz, jakoś podobnie opowiada. Że nawet w najgorszej sytuacji, można zwyczajnie się zagubić, z odpowiednią osobą, w raju...
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: pewność
Trudno o lekkość, kiedy kłody trzeba podnosić, Sede. Dzięki za spostrzeżenie i refleksje.
Fajnie, że się pojawiłeś.

Fajnie, że się pojawiłeś.

- Karma
- Posty: 635
- Rejestracja: 22 sty 2015, 23:20
Re: pewność
Kwestia wczytania się i interakcji z tekstem - po prostu. Czasem wyjdzie coś znaczącego, jak wyżej - czasem bełkot. To ciekawe, tak właściwie. Zabieram sobie ten komentarz do siebie
Wszystkiego dobrego Ewo. Że też nie możesz się przyzwyczaić widzę do mojej płci
haha


Jagoda Mornacka.
Re: pewność
szczerze? chciałbym kiedyś coś takiego usłyszeć...
wiersz z tych "bardzo".
wiersz z tych "bardzo".
-
- Posty: 989
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
- Lokalizacja: Kraków
Re: pewność
nawet wtedy
wysklepiał się czas z radości
zabrałaś się za budowę katedry
opartą o Filary Ziemi
a skończyłaś na zawianym gościu
w jakiejś knajpie...
choć zgadzam się: taki gość
nie pojawia się przypadkiem;
w życiu nie ma przypadków
z własnego doświadczenia powiem,
że ta bezczelna, aksjomatyczna pewność
wynika z tego,
że znika lęk; otrzymujesz bowiem siłę
zdolną pokonać wszystko, więc
wszelkie obawy tracą sens
długo mógłbym o tym mówić...
zawianemu gościowi jedna rzecz się pomieszała:
to kobieta prowadzi mężczyznę, a on
powinien mieć tyle odwagi
żeby za nią iść
nie dożyję, choć ciekawy jestem
jak ten wiersz napiszesz za 30 lat;
mnie się to nie udało
wybacz, jeśli myślisz,
że czasem gadam od rzeczy

wysklepiał się czas z radości
zabrałaś się za budowę katedry
opartą o Filary Ziemi
a skończyłaś na zawianym gościu
w jakiejś knajpie...
choć zgadzam się: taki gość
nie pojawia się przypadkiem;
w życiu nie ma przypadków
z własnego doświadczenia powiem,
że ta bezczelna, aksjomatyczna pewność
wynika z tego,
że znika lęk; otrzymujesz bowiem siłę
zdolną pokonać wszystko, więc
wszelkie obawy tracą sens
długo mógłbym o tym mówić...
zawianemu gościowi jedna rzecz się pomieszała:
to kobieta prowadzi mężczyznę, a on
powinien mieć tyle odwagi
żeby za nią iść
nie dożyję, choć ciekawy jestem
jak ten wiersz napiszesz za 30 lat;
mnie się to nie udało
wybacz, jeśli myślisz,
że czasem gadam od rzeczy

- Fałszerz komunikatów
- Posty: 5020
- Rejestracja: 01 sty 2014, 16:53
- Lokalizacja: Hotel "Józef K."
- Płeć:
Re: pewność
Jak dla mnie jest to Wigilia. Może nie ta z tych najsłynniejszych, ale ta rozumiana symbolicznie, jako jeden z etapów na drodze do nierozerwalnego uczucia dwojga osób.
Co prawda nie byłem tam, wina nie piłem, ale naprawdę trudno mi uwierzyć, że w Wigilię nawet pijak może przemówić ludzkim głosem. Być może był to prorok pod taką właśnie, niepozorną postacią. A jednak muszę przyznać rację opowieści peela, która brzmi jak wspomnienie. Poza puentą brzmi naprawdę autentycznie. Pada nazwa konkretnej karczmy (skądinąd mocno kiczowata).
Atmosfera wiersza jest adekwatna do opowiedzianej historii - jest podniosła, jak te myśli, które pod wpływem rachunku sumienia musiały znaleźć jakieś ujście.
Dobrze, że to była jeszcze Wigilia. Peerzy odważyli się wypowiedzieć to, co z pozoru niewypowiedziane. A raczej ten żywcem ze starożytnego teatru wzięty pijak ich ośmielił
Nie podobają mi się te mroczne ciosy - połączenie dwóch wyświechtanych zwrotów. Zresztą same ciosy brzmią już złowrogo.
Druga zwrotka, niby liryczna, ale nie robi na mnie wrażenia, sam nie wiem czemu. Poza pierwszym jej wersem, który mnie zainspirował pod kątem interpretacji.
Fajnie łamiesz tę podniosłą konwencję opisem zdarzenia w puencie. Jakby było ono czymś zwyczajnym.
Co prawda nie byłem tam, wina nie piłem, ale naprawdę trudno mi uwierzyć, że w Wigilię nawet pijak może przemówić ludzkim głosem. Być może był to prorok pod taką właśnie, niepozorną postacią. A jednak muszę przyznać rację opowieści peela, która brzmi jak wspomnienie. Poza puentą brzmi naprawdę autentycznie. Pada nazwa konkretnej karczmy (skądinąd mocno kiczowata).
Atmosfera wiersza jest adekwatna do opowiedzianej historii - jest podniosła, jak te myśli, które pod wpływem rachunku sumienia musiały znaleźć jakieś ujście.
Dobrze, że to była jeszcze Wigilia. Peerzy odważyli się wypowiedzieć to, co z pozoru niewypowiedziane. A raczej ten żywcem ze starożytnego teatru wzięty pijak ich ośmielił

Nie podobają mi się te mroczne ciosy - połączenie dwóch wyświechtanych zwrotów. Zresztą same ciosy brzmią już złowrogo.
Druga zwrotka, niby liryczna, ale nie robi na mnie wrażenia, sam nie wiem czemu. Poza pierwszym jej wersem, który mnie zainspirował pod kątem interpretacji.
Fajnie łamiesz tę podniosłą konwencję opisem zdarzenia w puencie. Jakby było ono czymś zwyczajnym.