wychodzę by namacać odczuwalnie jego nieobecność
na płytach chodnikowych do końca ulicy
boję się przepchnąć myśli na drugą stronę
bo zżył się już z moją podszewką
jak wysypka przypomina że sam nie odejdzie
trzeba zaleczyć zaordynować brak pechogenu
a póki co przebolewam przeboleję wam
boleję za proste i zbyt zagrzebane
a przeboleć próbuję codziennie na śniadanie
niedoskonałość języka wobec natury bumerangu
to już drugi pech przed końcem ulicy
odchodzę od własnej głowy i zaklinania liczeniem do trzech
spróbuję go wziąć na litość
czasami dawał się odmówić i wracał zerkać zza rogu dnia
(to stamtąd paluchem podważa pewność kroków i płyty chodnikowe)
może dziś wyzwę go sama
i odpechliwi mnie do reszty życia i na amen
w snach zawsze odchodzę z czarnym kotem na ramieniu
pechliwość
- Alga
- Posty: 594
- Rejestracja: 31 lip 2015, 8:27
pechliwość
oddam wszystkie przenośnie
za jeden wyraz
wyłuskany z piersi jak żebro
za jedno słowo
które mieści się
w granicach mojej skóry
Z. Herbert
za jeden wyraz
wyłuskany z piersi jak żebro
za jedno słowo
które mieści się
w granicach mojej skóry
Z. Herbert
Re: pechliwość
hm. pech w postaci czarnego kota - prześladowcy czy jednak "tak miało być"...? ponoć nie ma przypadków, nawet w sferze pecha. i to co bezsensowne ma jakiś sens, i z tym jak dla mnie peelka próbuje się oswoić. tak sobie czytam - fajny i mądry wierchoł.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów