kolory życia

[ELKA]

uśmiech namalowałam
raczkujący we mgle
niepewności
jeszcze blady
w budzącym
się dniu

trochę czerwieni
mi trzeba
by stopić lód
i wybuchnąć kaskadą
marzeń
nieposkromionych

chmury łez
dotykiem pędzla
odesłałam w niebyt
żółty bóg
sam wbiegł
na obraz

nas namaluję jutro

WERSJA POPRAWIONA

uśmiech namaluję
jeszcze blady
przed świtem

czerwienią
stopię lód
i zapłonę

łzy
dotykiem pędzla
odeślę w niebyt

żółty bóg
sam wbiegnie
na obraz

nas namaluję jutro

[Fałszerz komunikatów]

Żółty Bóg jako ten, panujący nad zazdrością. Chociaż wiesz, z początku skojarzył mi się inaczej, jako Bóg tych, ktorzy wyznają inną religię
Peelka maluje obraz i wciąż potrzebuje czerwieni, by uzyskać jego głębię, wtedy namaluje jemu i sobie przyszłość.
No cóż, zrezygnowałbym ze słów, tworzących metafory dopełniaczowe, bez straty dla sensu tekstu.
Infantylny tekst, oparty na prostych emocjach, choć w sumie czego potrzeba w miłości, tej jeszcze nieśmiałej?

[ELKA]

Prosta kobieta - proste emocje...

Dziękuję za komentarz.

Pozdrawiam. elka.

[Fałszerz komunikatów]

[lczerwosz]

zobacz
moje kolory
bardzo stare
W "Moich Tomikach" się nie komentuje.

[ELKA]

Skróciłabym, bo warto, temat bardzo dobry.

[Gajka]

Masz trochę metafor dopełniaczowych a dokładnie - 4 - łatwo je zmienić.

A więc bęc, i do pracy

[ELKA]

Dzięki Gajka, ale to ''stary'' wiersz, teraz inaczej bym go napisała...mądrzejsza o forumowe doświadczenia...

[Gajka]

Dzięki Gajka, ale to ''stary'' wiersz, teraz inaczej bym go napisała...mądrzejsza o forumowe doświadczenia...

Wiem, wiem też tak mam, ale uczymy się na błędach

[ELKA]

Pobawiłam się trochę, sprawdzisz jak mi wyszło ?