w owalne kształty, rozpuszcza włosy.
droga robi straszny bałagan. co chwilę
zawiesza księżyc w innym miejscu.
obok pusto, ale w cieniu odbija się twarz.
zmieniam bieg na delikatny dotyk.
zawsze bałaś się szybkiej jazdy.
długi zakręt napina łuk, cięciwa drży,
a opony z piskiem wpisują się w ostrość.
przygaszone dźwięki osiadają na mgle,
wytrącają obrazy w światło obojętnych latarń
i skroplone spływają po szybie.
wtedy nie wiem, czy płaczesz.
moi drodzy, bardzo Wam dziękuję za komentarze pod poprzednim tekstem;
wrócę do nich niebawem, a dziś...
na dobranoc wstawiam powyższe wierszydełko
serdeczne pozdrowienia
