Tkanka bliznowata

[Marcin Sztelak]

Dookoła żywa materia
języka. Zdania złożone, na wyższym
poziomie.

Nie wiedząc jak oddychać
wulgarnie grzebię palcem
w otwartych ranach proroczych wizji.

Ślepy, przyziemiony, koncentruję się w rejonach
bliskich piekłu i wszystkim grzechom
cielesności.

Tysiąc i jeden smaczków,
które tu zwykliśmy nazywać życiem,
drażni zmysły.

Powoli tonę w ulicach. Po fakcie zejście
zarośnie. Później zachłanne kroki zedrą
strupy.

Do gołej skóry miasta. Koniec.
Albo początek.

[marta zoja]

Marcin... między słowami...

https://youtu.be/1S8FJtcrwYE

[ELKA]

Nie widząc jak oddychać
wulgarnie grzebię palcem
w otwartych ranach proroczych wizji.

Może nie wiedząc, jakoś bardziej mi pasuje, bo dobra ta fraza.

Ślepy, przyziemiony koncentruję się w rejonach
bliskich piekłu i wszystkim grzechom
cielesności.

Ślepy, przyziemiony... może ''przyziemnie koncentruję...''

Pomyśl jeszcze nad tym wierszem, bo zasługuje na to, ale to tylko moje zdanie, z którym absolutnie nie musisz się zgadzać...

Pozdrawiam.elka.

[Halina S]

Miejmy nadzieję, że Początek.

Ogólnie dla mnie jest OK, po za "przyziemionym", to mi jakos mało gra i chyba w niektórych miejscach interpunkcja... nie teges, choć tu może Autor miał jakiś cel przemyślany.


Pozdrawiam

[Piotr Zaleski]

Powoli tonę w ulicach. Po fakcie zejście
zarośnie. Później zachłanne kroki zedrą
strupy.

Do gołej skóry miasta. Koniec.
Albo początek.

bomba. dla mnie.
widzę obraz

[Marcin Sztelak]

Oczywiście miało być nie wiedząc