Pojawił się rak i dlatego zamiast skrzydeł
wyrosła skorupa na głowie. Trafiła na miejsce,
gdzie za obchodem chodzi ksiądz i udziela
ostatniego namaszczenia. Żeby chuj strzelił,
kiedy mówi
o tym, że nie warto płakać. Mogłaby przecież
zakochać się, a potem cierpieć, albo
zbudować coś i spieprzyć. Hodować kwiatki
na tarasach, zamiast wieńca. Odwiedzać babcię
i zmieniać jej pieluchy, nie odwrotnie. Wymienić kroplówkę
na widelec i przestać bać się sów. Fanaberie,
bo w tych żyłach kipi gruntowna analiza śmierci,
z Bogiem, który kocha swoje dzieci. Wszystko
dla naszego dobra. Uśmiecha się
najgorszymi zębami świata, bo odwiedziny. Czas
fałszywego świadectwa. Powinna się ogarnąć,
zaraz wizyta, a jej brak pokory.
Miahel.
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Miahel.
Bo co my tam wiemy, dopóki w nas nie trafi, a wcześniej kurde zawsze nieszczerze, bo gdzieś tam podskórnie radość, że to nie ja.
Bardzo bolesny wiersz, wgryza się podskórnie, mocno.
Pozdrawiam.
Bardzo bolesny wiersz, wgryza się podskórnie, mocno.
Pozdrawiam.
- Nula.Mychaan
- Posty: 2082
- Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
- Lokalizacja: Słupsk
- Płeć:
Miahel.
Pierwsza strofka dała mi obuchem po głowie i już tak została, rewelacyjna, a dalej wcale nie jest gorzej.
Szacun Żebro
Szacun Żebro
Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Miahel.
A podmiot krytykuje takie analizy.żebro pisze: ↑05 wrz 2017, 22:57w tych żyłach kipi gruntowna analiza śmierci,
Bardzo emocjonalny wiersz, będący przegraną batalią o zmianę sposobu życia bohaterki wiersza, chyba tej samej osoby z Syndromu zapętlenia...
Tym razem ostrzej reaguje wobec jej 'odleżyn'.
Gdybym miała pokusić się o głębszą interpretację, to znowu napisałabym, że stan fizyczny jest jednak tylko przykrywką, zmetaforyzowanym opisem psyche tej dotkniętej innym nowotworem kobiety, mimo scenerii szpitalnej sali (a więc stan się pogorszył), księdza, kroplówki (a nie kropel do herbaty).
Peel niemal stracił nadzieję na jej ozdrowienie. Dlaczego?
Bo winą 'choroby' (depresji) nie są tak wspomnienia jak podejście do życia. Rezygnacja z niego, afirmacja śmierci. To powoduje, że zamienia się we własną babcię.
I w ogóle nie ma wobec niej pokory. A peel ma, bo ona, śmierć z najgorszymi, odcinającymi życie zębami, przyniesie nieodwołalny koniec.
Pointa wiersza (i on cały też) przestrzega przed tym, co można poczuć w ostatniej chwili. Żal zmarnowanego życia i niedocenianie grozy śmierci.
Tytuł.
Hm. Kojarzy mi się z imieniem Michał. Archanioł Michał, twardo stawiający na logikę, nieugięty, nieokazujący ogromu swej wrażliwości, podobno towarzyszy umierającym.
No ale, miałby podmiot walczący z klerem (nie warto płakać po umierającym - tłumaczą księża - tam za czasem jest lepiej) takie religijne odniesienie uczynić w tytule?
Zatem nie wiem.
A wiersz, jak zwykle, czyli niepozwalający zbyć się. Zmusza do namysłu, zajęcia swojego punktu widzenia.
Pozdrawiam.
- tetu
- Posty: 1217
- Rejestracja: 03 gru 2016, 9:44
Miahel.
Świetny wiersz! Trafiłaś we mnie ze zdwojoną siłą.
W środę koleżanka pochowała czteroletniego synka:( zmarł na piorunującą sepsę. Rodzice prosili by wszyscy na pogrzebie się radowali, bo Antoś nie lubił smutku, nie ubrali się też na czarno, bo Antek nie lubił czerni, mówił że to kolor smutku, nie mogłam tego pojąć. Zresztą nadal nie mogę się pozbierać. Podziwiam rodziców. Dlatego ten fragment Twojego wiersza
Piękny komentarz Eki.
W środę koleżanka pochowała czteroletniego synka:( zmarł na piorunującą sepsę. Rodzice prosili by wszyscy na pogrzebie się radowali, bo Antoś nie lubił smutku, nie ubrali się też na czarno, bo Antek nie lubił czerni, mówił że to kolor smutku, nie mogłam tego pojąć. Zresztą nadal nie mogę się pozbierać. Podziwiam rodziców. Dlatego ten fragment Twojego wiersza
tak bardzo mnie dotknął. Zresztą cały wiersz jest mocno piekący.
Piękny komentarz Eki.