podszept
- tetu
- Posty: 1217
- Rejestracja: 03 gru 2016, 9:44
podszept
Bardzo ciekawie Ewo.
Początkiem wprowadzasz w iście baśniowe klimaty, nastrajasz ale przecież baśnie są nie tylko dla dzieci. I to jest właśnie taka "baśń" bez happy endu.
Dla mnie to sche mat pewnej nicości świata (być może osobistego) - nicoświat (fajny neologizm) bardzo dobre rozpoznanie kata ( tylko kim on jest?) czyżby pod lir biczował, szachował samego siebie? Tak, kat sam w sobie, to prawdopodobne.
Wprawdzie rozprawiania o niebycie, nieistnieniu są mocno ograniczone, ale pod lir tworzy tutaj swój własny świat w którym jest władcą sam dla siebie i dość mocno się krytykuje i zamyka, być może jest mu to potrzebne do wykreowania konkretnego Ego, może ma jakiś cel. Wg mnie to taki rodzaj auto psychoterapii.
Ciekawa zabawa słowem Eko.
Zatrzymałaś mnie tutaj, a to jest zagadka.
aczkolwiek można inaczej:)
katem może być też zupełnie kto inny, np osoba realna, która sprawia, że ten nasz wewnętrzny świat obraca się w nicość, nie istnieje.
albo to nierealna postać, wymyślona na wzór i podobieństwo samego siebie sprawia, że nasz nicoświat (pustostan) to niebyt w którym samotnie tkwimy, w którym ta niema baśń się kończy.
Aleś mnie filozoficznie nastroiła Ewo Fajny dwuznaczny tekst.
Początkiem wprowadzasz w iście baśniowe klimaty, nastrajasz ale przecież baśnie są nie tylko dla dzieci. I to jest właśnie taka "baśń" bez happy endu.
Dla mnie to sche mat pewnej nicości świata (być może osobistego) - nicoświat (fajny neologizm) bardzo dobre rozpoznanie kata ( tylko kim on jest?) czyżby pod lir biczował, szachował samego siebie? Tak, kat sam w sobie, to prawdopodobne.
Wprawdzie rozprawiania o niebycie, nieistnieniu są mocno ograniczone, ale pod lir tworzy tutaj swój własny świat w którym jest władcą sam dla siebie i dość mocno się krytykuje i zamyka, być może jest mu to potrzebne do wykreowania konkretnego Ego, może ma jakiś cel. Wg mnie to taki rodzaj auto psychoterapii.
Ciekawa zabawa słowem Eko.
Zatrzymałaś mnie tutaj, a to jest zagadka.
aczkolwiek można inaczej:)
katem może być też zupełnie kto inny, np osoba realna, która sprawia, że ten nasz wewnętrzny świat obraca się w nicość, nie istnieje.
albo to nierealna postać, wymyślona na wzór i podobieństwo samego siebie sprawia, że nasz nicoświat (pustostan) to niebyt w którym samotnie tkwimy, w którym ta niema baśń się kończy.
Aleś mnie filozoficznie nastroiła Ewo Fajny dwuznaczny tekst.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
podszept
Einstein powiedział, parafrazuję: Wszechświat mówi do nas językiem matematyki.tetu pisze: ↑10 mar 2018, 15:26Zatrzymałaś mnie tutaj, a to jest zagadka.
eka pisze: ↑
09 mar 2018, 23:44
z równań szach
tworzy świat)
warknął – mat
Stąd te równania.
Totalnie mnie zaskoczyłaś Tetu:)
Ja tu o starciu kreatora świata z dawną nicością (fakt, w konwencji baśniowej), a Ty mnie na kozetkę kładziesz:)
Kto wie, może dwie pieczenie na jednym wierszyku upiekłam, w końcu podświadomość różnie się objawia. Bardzo Ci dziękuję za spójną, inteligentną interpretację, którą przyjmuję za równoległą do autorskiej.
Szacun:)
-
- Posty: 989
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
- Lokalizacja: Kraków
podszept
"zaczątkiem" zastąpiłbym "zasianiem", "nicoświat" zmieniłbym na "nicość" po prostu, tym bardziej, że "świat" powtarza się kawałek dalej;
nieco inaczej zredagowałbym także kolejne wersy:
"podniósł bat z równań
szach
tworzy świat
mat
i tak"
(warknięcie kłóci się z niemotą); zresztą
za wszelką cenę starałbym się wywalić przymiotnik "niema"
który jest konieczny, ale ostatni wers trzeba zapisać inaczej;
tyle asich dywagacji na temat zapisu, a wiersz... bardzo ciekawy;
a ciekawy dlatego, że umyka od kreacjonizmu do równań,
choć zmarły w ostatnich dniach genialny Stephen Hawking
powiedział niemal wprost, że z równań
świata stworzyć się nie da...
pozdrowienia
nieco inaczej zredagowałbym także kolejne wersy:
"podniósł bat z równań
szach
tworzy świat
mat
i tak"
(warknięcie kłóci się z niemotą); zresztą
za wszelką cenę starałbym się wywalić przymiotnik "niema"
który jest konieczny, ale ostatni wers trzeba zapisać inaczej;
tyle asich dywagacji na temat zapisu, a wiersz... bardzo ciekawy;
a ciekawy dlatego, że umyka od kreacjonizmu do równań,
choć zmarły w ostatnich dniach genialny Stephen Hawking
powiedział niemal wprost, że z równań
świata stworzyć się nie da...
pozdrowienia
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
podszept
AS...ie, wielkie dzięki za komentarz.
Czyli wierszyk widzisz w takiej postaci?
dawno dawno temu
przed zasianiem gniazd
kiedy czasu i miejsca nie było
w nicość wbił się kat
podniósł bat z równań
szach
tworzy świat
mat
i tak
baśń się skończyła
________________________
Uważnie przeczytałam Twoje propozycje zmian zapisu i wprowadzenia zamienników, tudzież okrojeń (niema).
Po pierwsze przeszczęśliwa jestem, że chciało Ci się głębiej wejść w wierszyk, podumać nad formą, zaproponować swoją wizję, bo... teraz rozmawiamy, dzielimy się myślami, bezcenne to jest. Bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas.
Od dłuższego czasu usiłuję wyobrazić sobie brak wszystkiego, niezmienną, bezprzestrzenną i aczasową nicość. Nicość nie w czymś, na kształt dziury w zastanej rzeczywistości, ale przedkreacyjny, hipotetyczny stan niebycia.
Moja myśl zderza się z próbą wyobrażenia sobie braku czegokolwiek gdziekolwiek, więc nieobecności jakiegokolwiek stanu podkwantowego. I żadnych wymiarów nigdzie, świat totalnego, nieskończonego nica - rozumiesz?
Nie mam pojęcia, czy nicoświat był. Prawdopodobnie ewoluujący w czasie i w przestrzeni nasz ludzki mózg produkuje zawsze 'zamknięte w czymś myśli' i takiej pierwotnej nicości, jeśli oczywiście była, nie jest w stanie sobie przyswoić/zobaczyć/ zrozumieć. Baśń – bo nie było niczego – fantastyczność niema – bo nie przemawia choćby zarysem swego prawdopodobieństwa zaistnienia. Baśń bez relatywizmu, bez czegokolwiek, bez żadnego dobra, ale też żadnego zła. Bezpotencjalność.
Stąd, AS...ie, przymiotnik 'niema' – musi zostać.
I będę broniła użytego wyrażenia: przed zaczątkiem gniazd.
Gniazda – metafora naszego wszechświata i ewentualnych, dopuszczanych jako możliwe w niektórych kwantowych teoriach, gniazda innych wszechświatów. Spokojnie moja wyobraźnia w czymś, gdzieś, kiedyś – je sobie wyobraża, ale świata nica – już nie.
Proponujesz zmianę: przed zasianiem gwiazd – ale jak można zasiać w czymś, czego nie było? Naturalnym, pierwszym skojarzeniem siania jest coś umieszczane w czymś.
A nicoświata nie było, jego zmianę w świat wyobrażam sobie jako ruch nagły, zmieniający w okamgnieniu niebyt w byt, bezruch, bezprzestrzeń potraktowaną batem woli kata. Uderzenie wolą, i niemal jednoczesny z nią ruch: dodanie równań – idei matematycznych - likwidujących nicość
Stąd w wierszyku ujęcie: przed zaczątkiem.
I stąd też szach w nawiasie, bo wola tutaj = myśl matematyczna (logika) będąca początkiem. A myśl jest szybka, szybsza niż światło.
Czemu warknął – bo tylko geniusz nad geniusze mógł zmierzyć się z mega obezwładniającym bezruchem, bezprzestrzenią, pierwotną bezpotencjalnością i zapoczątkować Wszechświat/Wszechświaty.
Kat nicości, Kreator – skąd się wziął, jeśli niczego/nikogo nie było.
A to już, przez niemożność pojęcia Boga – inna baśń nasza.
_____________________________________________________
Hawking uważał - jaka szkoda, że czas przeszły - że Wszechświat sam z siebie wyewoluował. Przyjmuję to do wiadomości:)
-
- Posty: 989
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
- Lokalizacja: Kraków
podszept
wydawałoby się, że nicość - zacna Eko - to nicość
i w życiu nie wpadłoby mi do głowy, że moja
jest zupełnie inna od Twojej;
może dlatego odważyłem się na ingerencję w wiersz;
moja nicość przypomina pusty portfel:
jest rzeczywista, namacalna i... niematematyczna;
pojęcie nicości próbowałem kiedyś ująć
w jednym z moich tekstów:
nikt jeszcze nie wymyślił rachunku zera
tego, co mogło być
a nie było
nicość jest więc dla mnie snem bez snu
pochyleniem się nad trumną kogoś,
kto przedwcześnie odszedł;
jest szeolem, w którym bez świadomości oczekujemy
na zmartwychwstanie,
bo całe przesłanie Nowego Testamentu to nauka
o zmartwychwstaniu właśnie...
a wracając do Twojego wiersza:
kluczowym słowem jest dla mnie dualny "szach"
- absolutny władca i ustawodawca
oraz egzekutor stworzonych przez siebie praw
a także stróż ustanowionego porządku;
ujęty w nawias traci swój prestiż i autorytet...
określenie "niema" = niemówiąca, niewydająca dźwięków
jest już przymiotnikiem nieco archaicznym;
dlatego (przynajmniej mnie) razi i postulowałem
użycie innego określenia;
i w życiu nie wpadłoby mi do głowy, że moja
jest zupełnie inna od Twojej;
może dlatego odważyłem się na ingerencję w wiersz;
moja nicość przypomina pusty portfel:
jest rzeczywista, namacalna i... niematematyczna;
pojęcie nicości próbowałem kiedyś ująć
w jednym z moich tekstów:
nikt jeszcze nie wymyślił rachunku zera
tego, co mogło być
a nie było
nicość jest więc dla mnie snem bez snu
pochyleniem się nad trumną kogoś,
kto przedwcześnie odszedł;
jest szeolem, w którym bez świadomości oczekujemy
na zmartwychwstanie,
bo całe przesłanie Nowego Testamentu to nauka
o zmartwychwstaniu właśnie...
a wracając do Twojego wiersza:
kluczowym słowem jest dla mnie dualny "szach"
- absolutny władca i ustawodawca
oraz egzekutor stworzonych przez siebie praw
a także stróż ustanowionego porządku;
ujęty w nawias traci swój prestiż i autorytet...
określenie "niema" = niemówiąca, niewydająca dźwięków
jest już przymiotnikiem nieco archaicznym;
dlatego (przynajmniej mnie) razi i postulowałem
użycie innego określenia;