rozumem. Spróchniały jak klęcznik
z czasów świętego
oficjum.
Usta wytarte od pocałunków
w upierścienione palce.
Pięść zawsze gotowa do wygrażania
obcym ścierwom.
Nie ustoi pięciu minut w autobusie,
trzy godziny w obronie interesów
medialnych
- bez problemu.
Uśmiecham się do niego:
Przysłowia nie zawsze mówią prawdę,
siwy włos nie równa się szacunek.
Najpierw ty uszanuj iskrę,
podobno bożą,
w innym.
Zapomniałem; Bóg stworzył tylko
słuchaczy radia z Torunia.
Niepokalany (z cyklu: Kurwa mać )
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Niepokalany (z cyklu: Kurwa mać )
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2012, 12:26 przez Marcin Sztelak, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 873
- Rejestracja: 26 mar 2012, 2:13
- Lokalizacja: Syreni Gród
Re: Niepokalany (z cyklu: Kurwa mać )
Mocne, dosadne, a cały wiersz warto przeczytać i chwilę nad nim zatrzymać.Marcin Sztelak pisze: Zapomniałem ; Bóg stworzył tylko
słuchaczy radia z Torunia.

Wiatr kroczy moim śladem. Nie nie kroczy, to ja jestem Wiatr.
********************************************************
nalka31@osme-pietro.pl
********************************************************
nalka31@osme-pietro.pl
Re: Niepokalany (z cyklu: Kurwa mać )
Temat fałszywej pobożności ostatnio bardzo popularny, co prawda wiersz nie jest zły, ale to już było.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Re: Niepokalany (z cyklu: Kurwa mać )
No było, temat stary jak świat, ale to akurat napisane z powodu wybuchu kolejnej epidemij wierszy okołosmoleńskich i okołokrzyżowych.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Niepokalany (z cyklu: Kurwa mać )

Ja też nie jestem bez winy...
Z tą pobożnością to jest tak, że na co dzień mamy do czynienia z praktykami, które, gdyby tak dobrze się zastanowić, czynią z wiary karykaturę. Wystarczy właśnie posłuchać radia z Torunia, poobserwować postawy rozmaitej maści bigotów, posłuchać, jakie głupoty padają z ambon, a nawet - pogadać na pierwszy lepszy temat z kimś, kto uważa się za wzorowego katolika i przekonać się, jak bardzo powierzchownie pojmuje on własną religię. Nie wiem, czemu tak się dzieje, ale większości ludzi wierzących brakuje pogłębienia wiary, refleksji nad nią. W rezultacie ich argumenty w dyskusjach o czymkolwiek są śmieszne, niemerytoryczne, oparte na kościółkowym ględzeniu. Które, prawdę mówiąc, nie sprzyja poszerzaniu horyzontów myślowych. Nie wiem, komu i dlaczego zależy na tym, aby wiara nie wychodziła poza poziom niedouczonego pospólstwa, poza ślepą wierność pustym rytuałom, poza powtarzanie (bezrozumne) wyuczonych formułek, bez wnikania w ich istotę.
A może to po prostu ludzkie wygodnictwo, lenistwo umysłowe? Po co się wysilać, skoro schematy dają poczucie bezpieczeństwa, skoro myślenie jednak boli (nieraz bardzo - zwłaszcza, gdy musimy zmierzyć się ze swoim ego), skoro mamy za sobą solidne zaplecze w postaci tłumu podobnie jak my poddanych owczemu pędowi tzw. "braci i sióstr w wierze"?
Ktoś kiedyś powiedział, że prawdą staje się to, w co wierzy większość ludzi. Wątpliwości, rozterki (moralne, intelektualne) są sprawą wstydliwą i budzą wewnętrzny niepokój, gdyż oto przychodzi samemu się skonfrontować z Tajemnicą, podjąć wyzwanie, które przecież zostało przed każdym człowiekiem postawione (jako osoba wierząca uważam, że właśnie przez Boga): odnaleźć samodzielnie sens wiary i odpowiedzi (w jej kontekście) na wszelkie pytania rozmaitej natury (etycznej, światopoglądowej, pragmatycznej, ontologicznej). Rolą Kościoła powinna być pomoc w tych dociekaniach, dostarczanie wskazówek, wspieranie poszukujących, a nie dawanie im do ręki gotowych teoryjek, zastępujących myślenie. I zmuszanie do czegokolwiek systemem doktryn, imperatywów i straszaków. Moim zdaniem Bóg nie boi się ludzkiej mądrości. Według mnie zależy mu na tym, aby każdy wybrał podążanie Jego drogą jak najbardziej świadomie, w oparciu o poznanie i zrozumienie Jego planu wobec człowieka, a nie z głupoty, ze strachu, z nawyku, z wygodnictwa, z asekuranctwa...
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Re: Niepokalany (z cyklu: Kurwa mać )
To Kościołowi zawsze zależało na takiej wierze - wierny zacznie myśleć i jeszcze zobaczy że setki przepisów kościelnych są bzdurne, pozna prawdę o prawdziwych przyczynach np celibatu itd.
A może być znacznie gorzej - wierny dojdzie, do słusznego skądinąd wniosku, że do niczego nie potrzebny mu ksiądz, ani cała organizacja za nim stojąca. Nie daj Bóg zrozumie że wg Jezusa to kościół ma służyć człowiekowi a nie odwrotnie. Zrozumie że cała symbolika (choinki, jajeczka, odpusty, spowiedzi, pierwsze komunie, spowiedzi, namaszczenia itd) to tylko pogańskie tradycje zasymilowane przez katolicyzm...
Ten strach przez całe wieki powodował unikania jak diabeł święconej wody udostępnienia biblii ogółowi, a gdy już nie było innego wyjścia to i tak dano ciemniakom to co uznano za słuszne - a i tak zaowocowało to reformacją.
Poza tym ciemną masą najłatwiej kierować - trudno wmówić człowiekowi który choćby tylko dotknął wiedzy że to kościół wie lepiej co czarne a co białe... Człowiek który zaczyna rozumieć, używać inteligencji i mózgu nie będzie widział za każdym rogiem żyda, komunisty, masona, islamisty czy diabeł wie jeszcze kogo jako sprawcy wszystkich nieszczęść. Nie pobiegnie na wezwanie "duszpasterza" zachowywać się jak idiota na manifestacji w obronie czegoś tam, najpierw zastanowi się po co?, dla kogo? z jakiej przyczyny i z jakim skutkiem?
Ludzie myślący są wrogiem ślepej, brutalnej wiary, kościołom najbardziej potrzebny bezmyślny motłoch. Oczywiście są też ludzie myślący - ci którzy naprawdę wiedzą o co chodzi i ci którzy zindoktrynowani nie chcą lub już nie potrafią korzystać z wolnego rozumu. Bo bardzo trudno przyznać się całkiem szczerze przed sobą samym: jakim byłem głupcem, jak dałem się zmanipulować, mój ciepły, prosty i ukochany świat jest tylko iluzją.
A może być znacznie gorzej - wierny dojdzie, do słusznego skądinąd wniosku, że do niczego nie potrzebny mu ksiądz, ani cała organizacja za nim stojąca. Nie daj Bóg zrozumie że wg Jezusa to kościół ma służyć człowiekowi a nie odwrotnie. Zrozumie że cała symbolika (choinki, jajeczka, odpusty, spowiedzi, pierwsze komunie, spowiedzi, namaszczenia itd) to tylko pogańskie tradycje zasymilowane przez katolicyzm...
Ten strach przez całe wieki powodował unikania jak diabeł święconej wody udostępnienia biblii ogółowi, a gdy już nie było innego wyjścia to i tak dano ciemniakom to co uznano za słuszne - a i tak zaowocowało to reformacją.
Poza tym ciemną masą najłatwiej kierować - trudno wmówić człowiekowi który choćby tylko dotknął wiedzy że to kościół wie lepiej co czarne a co białe... Człowiek który zaczyna rozumieć, używać inteligencji i mózgu nie będzie widział za każdym rogiem żyda, komunisty, masona, islamisty czy diabeł wie jeszcze kogo jako sprawcy wszystkich nieszczęść. Nie pobiegnie na wezwanie "duszpasterza" zachowywać się jak idiota na manifestacji w obronie czegoś tam, najpierw zastanowi się po co?, dla kogo? z jakiej przyczyny i z jakim skutkiem?
Ludzie myślący są wrogiem ślepej, brutalnej wiary, kościołom najbardziej potrzebny bezmyślny motłoch. Oczywiście są też ludzie myślący - ci którzy naprawdę wiedzą o co chodzi i ci którzy zindoktrynowani nie chcą lub już nie potrafią korzystać z wolnego rozumu. Bo bardzo trudno przyznać się całkiem szczerze przed sobą samym: jakim byłem głupcem, jak dałem się zmanipulować, mój ciepły, prosty i ukochany świat jest tylko iluzją.
-
- Posty: 3303
- Rejestracja: 31 paź 2011, 17:35
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Niepokalany (z cyklu: Kurwa mać )
O wierszu, za chwilę.
Autorze.
Jakiś czas temu, przestałam oceniać hipokryzję wiernych/uczestników eucharystii i ich sposób w jaki pojmują swoja wiarę, uznawszy, że to nie moja sprawa. Moja sprawą, jestem ja sama dla siebie i na tym powinnam poprzestać. Nie tędy droga, by się oglądać na klęczącego sąsiada, co zrobi gdy powstanie z tych klęczek i opuści progi świątyni. Dla mnie ekstraktem istoty wiary, jest czego rozum nie pojmuje, niech dopełni wiara w nas. Bóg, to nasza w niego wiara, że się odwołam, do koncepcji Dalego, który miał nawiasem parę innych, ale nie pozostających ze sobą w dużej sprzeczności; jak teorie, że tak sie zagalopował w pasji tworzenia, że sporo spraw wymknęło mu sie spod kontroli. W tym celu powołał rzeszę świętych (czyt. specjalistów do specjalnych poruczeń) powysyłał aniołów etc...
Można by spekulować do woli, dokąd wyobraźni stanie. Natomiast kwestię zaangażowania ludzkiego, bez użycia rozumu, pozostawił Duchowi Świętemu.
Kościół natomiast, jest gigantyczną instytucją mającą za zadanie sterować człowiekiem. Nic ponadto. Ergo, nie mam pretensji do pracowników powyższego, gdyż wykonują lepiej czy gorzej tylko swój zawód. Jak w każdym innym, są ludzie i nic nie stawało na przeszkodzie, by zostać eklezjastom.
Ale dość, teraz o wierszu.
Otóż jest on dla mnie powieleniem tego o czym napisałam powyżej.
Zręcznie napisany, ale do treści nie będę się odnosić.

Moim zdaniem, jeśli jest - boi się. Jeżeli w ogóle czegokolwiek się boi, ponieważ z racji swojego stanowiska i boskiej omnipotencji, bać się nie powinien. Może nie tyle boi, co jest mu nie na rękę. Ludzka mądrość pielęgnowana, jest zagrożeniem samym sobie, a dlaczego? To oczywiste, bo dąży do rozwiązania, różnymi metodami i logiką, jego osoby. Ciemni nie spekulują, nie opierają się na wiedzy, oni wierzą w ciemno.Gloinnen pisze: Moim zdaniem Bóg nie boi się ludzkiej mądrości
Jakiś czas temu, przestałam oceniać hipokryzję wiernych/uczestników eucharystii i ich sposób w jaki pojmują swoja wiarę, uznawszy, że to nie moja sprawa. Moja sprawą, jestem ja sama dla siebie i na tym powinnam poprzestać. Nie tędy droga, by się oglądać na klęczącego sąsiada, co zrobi gdy powstanie z tych klęczek i opuści progi świątyni. Dla mnie ekstraktem istoty wiary, jest czego rozum nie pojmuje, niech dopełni wiara w nas. Bóg, to nasza w niego wiara, że się odwołam, do koncepcji Dalego, który miał nawiasem parę innych, ale nie pozostających ze sobą w dużej sprzeczności; jak teorie, że tak sie zagalopował w pasji tworzenia, że sporo spraw wymknęło mu sie spod kontroli. W tym celu powołał rzeszę świętych (czyt. specjalistów do specjalnych poruczeń) powysyłał aniołów etc...
Można by spekulować do woli, dokąd wyobraźni stanie. Natomiast kwestię zaangażowania ludzkiego, bez użycia rozumu, pozostawił Duchowi Świętemu.
Kościół natomiast, jest gigantyczną instytucją mającą za zadanie sterować człowiekiem. Nic ponadto. Ergo, nie mam pretensji do pracowników powyższego, gdyż wykonują lepiej czy gorzej tylko swój zawód. Jak w każdym innym, są ludzie i nic nie stawało na przeszkodzie, by zostać eklezjastom.
Ale dość, teraz o wierszu.
Otóż jest on dla mnie powieleniem tego o czym napisałam powyżej.
Zręcznie napisany, ale do treści nie będę się odnosić.
Każdy świt jest prowokacją do nowych nadziei. Skreślić świty!
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl