Świat mu już zbytnio chrzęści w stawach,
powtarza rdzewieję zawsze po schłodzonej
porcji wódki.
Ostatkiem sił przeklina oglądając wiadomości,
nadchodzi pokora za następnym zakrętem
urodzin.
Znowu zafałszują sto lat, nawet się wzruszy,
łzę obetrze schabowym. Mdlący zapach kwiatów
przypomni mu o czymś zupełnie innym,
wbrew intencjom gości.
Później wyśni młodość, rano otrząśnie zimną wodą
i pójdzie po bułki.
Zdziwiony że niedaleki koniec drogi nie boli
tak bardzo jak kiedyś się spodziewał.
Chociaż nadal nie ma ochoty się pakować.
Nieunikniona zmiana smaku (z cyklu: Kurwa mać)
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Nieunikniona zmiana smaku (z cyklu: Kurwa mać)
Niezły. W Twoim stylu. Jak przykładanie surowego
mięcha do podbitego oka
mięcha do podbitego oka

- P.A.R.
- Posty: 2093
- Rejestracja: 06 lis 2011, 10:02
Re: Nieunikniona zmiana smaku (z cyklu: Kurwa mać)
jak z awarią prądu
jest i za chwilę nie ma...
dopiero na puentę włączyli
jest i za chwilę nie ma...
dopiero na puentę włączyli
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Nieunikniona zmiana smaku (z cyklu: Kurwa mać)
Wiersz jak najbardziej o przemijaniu i o tym, że z upływem czasu świadomość zbliżającego się końca jest coraz bardziej dotkliwa.
Z drugiej strony, im bliżej, tym bardziej człowiek się do tej myśli przyzwyczaja.
Bo chyba właśnie próbujesz pokazać powszedniość lęku przed śmiercią, to, że wplata się on w zwyczajne, codzienne sprawy, pojawia się jak przebłysk, aby potem zniknąć na chwilę i znów wypłynąć przy jakiejś okazji. Myśl o postępującym starzeniu się i konieczności pakowania się towarzyszy człowiekowi bezustannie, choć bywa, że usiłuje on ją zagłuszać, dać rozpaczliwie nurka w nurt życia.
Z drugiej strony - pomyślałam na przykład o emerytach. To, co dla nich w jakimś sensie ma stanowić dobrodziejstwo - brak konieczności pracowania - może być też przekleństwem, ze względu na poczucie bycia niepotrzebnym, nudę, bezczynność, która prowadzi do dołujących refleksji...
Podobają mi się metafory:
Pozdrawiam,

Glo.
Z drugiej strony, im bliżej, tym bardziej człowiek się do tej myśli przyzwyczaja.
Bo chyba właśnie próbujesz pokazać powszedniość lęku przed śmiercią, to, że wplata się on w zwyczajne, codzienne sprawy, pojawia się jak przebłysk, aby potem zniknąć na chwilę i znów wypłynąć przy jakiejś okazji. Myśl o postępującym starzeniu się i konieczności pakowania się towarzyszy człowiekowi bezustannie, choć bywa, że usiłuje on ją zagłuszać, dać rozpaczliwie nurka w nurt życia.
Z drugiej strony - pomyślałam na przykład o emerytach. To, co dla nich w jakimś sensie ma stanowić dobrodziejstwo - brak konieczności pracowania - może być też przekleństwem, ze względu na poczucie bycia niepotrzebnym, nudę, bezczynność, która prowadzi do dołujących refleksji...
Podobają mi się metafory:
Marcin Sztelak pisze:Świat mu już zbytnio chrzęści w stawach,
Marcin Sztelak pisze:łzę obetrze schabowym.

Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl