ostatnia wieczerza
ostatnia wieczerza
ostatnia wieczerza
Jezus zebrał się z uczniami przy stole
uczniowie podają tacę między sobą
i wciągają kreski
jedziesz Piotruś jedziesz
zaprawdę powiadam
towar pierwsza klasa
Piotr wciąga kreskę
odchyla głowę i krzyczy hallelujah!
Judasz przepycha się łokciami
Judaszu
czekaj a będzie dane
jeszcze wisisz mi kasę za towar
spoko wodzu spoko
nie pękaj
ogarnę hajsy do wtorku
wszyscy naćpani w trzy dupy
czekają na przesłanie Pomazańca
zebraliśmy się
prawdopodobnie po raz ostatni
miałem sen płynął jak krew
ojciec każe mi iść na odwyk
albowiem wszystko to co nam daje
on nam również odbiera
apokalipsa
skąd teraz
będziemy brać towar
Jezus zebrał się z uczniami przy stole
uczniowie podają tacę między sobą
i wciągają kreski
jedziesz Piotruś jedziesz
zaprawdę powiadam
towar pierwsza klasa
Piotr wciąga kreskę
odchyla głowę i krzyczy hallelujah!
Judasz przepycha się łokciami
Judaszu
czekaj a będzie dane
jeszcze wisisz mi kasę za towar
spoko wodzu spoko
nie pękaj
ogarnę hajsy do wtorku
wszyscy naćpani w trzy dupy
czekają na przesłanie Pomazańca
zebraliśmy się
prawdopodobnie po raz ostatni
miałem sen płynął jak krew
ojciec każe mi iść na odwyk
albowiem wszystko to co nam daje
on nam również odbiera
apokalipsa
skąd teraz
będziemy brać towar
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: ostatnia wieczerza
Wiersz podejmuje tematykę potencjalnie wybuchową, a sposób ujęcia poruszonych w nim zagadnień - niezwykle kontrowersyjny. Pozwolę sobie więc na początku tego komentarza wyrazić nadzieję, że dyskutanci podejdą do utworu bez uprzedzeń i ze spokojem.
A ja pokuszę się o szerszą interpretację tekstu.
Punktem wyjścia do niej uczynię znane chyba wszystkim stwierdzenie, że religia jest jak opium dla ludu. To wszakże jest tylko jedna wielka metafora.
Ostatnia Wieczerza jako ćpanie... Sakrament jako ćpanie... Obrazoburstwo i bluźnierstwo - ktoś powie - ale w moim odczuciu - jedynie pozorne. Raczej chodzi o krytykę pewnej postawy, pewnego sposobu pojmowania wiary, bardzo ludzkiego, ale jednak rozmijającego się w rzeczywistości z tym, co Jezus chciał ludziom przekazać i zostawić.
Bo czym są dragi? Co nam dają? Dlaczego po nie sięgamy? Temat rzeka, więc wspomnę tylko o najważniejszej motywacji: ucieczka przed wszelkiego rodzaju cierpieniem i jego przyczynami. Począwszy od najbardziej prozaicznych (np. bieda), skończywszy na duchowych (samotność, frustracje, brak miłości). Dragi są surogatem tego, czego człowiekowi w danym momencie najbardziej brakuje.
Arti sugeruje w swoim wierszu, że religia może pełnić podobną funkcję erzacu. Jest obietnicą, formą odpłynięcia od twardej, bezlitosnej rzeczywistości. Czy rzeczywiście prawda właśnie tak wygląda? Temat zapewne do szerokiej dyskusji, jednak należy wspomnieć, iż przecież Jezus ze swoim przekazem trafiał do ludzi w jakimś sensie zmarginalizowanych, wykluczonych. Przynosił im coś, co miało całkowicie odmienić ich życie, pozwolić zapomnieć o upodleniu, chorobach i nędzy, w jakich żyli.
Tak rozumiem metaforę: nauka Jezusa = narkotyk.
Ale dodam jeszcze, podkreślając, że to już moja własna refleksja (osoby, zaznaczam, wierzącej i religijnej) iż tak naprawdę odbiór przesłania Jezusa zawsze będzie wypaczony przez ludzki sposób patrzenia i myślenia. Nie wiem, czy Arti nie próbuje także skrytykować hipokryzji przynajmniej części osób, uważających się za wierzące. Bo to właśnie oni sprowadzili słowa Jezusa do roli antidotum, anestetyku, dopalacza. W myśl takiej zasady - "bo tak mi wygodnie", "bo ja tego potrzebuję", "bo ja się tego domagam."
Już wtedy masy potrzebowały takiego właśnie środka przeciwbólowego i potraktowały całą działalność Jezusa na ziemi jako swoistą dilerkę.. Można teraz pomyśleć o nim - sprzedawca cudów i złudzeń. Bo człowiek ze swej natury właśnie za tym podąża i z tego pragnie czerpać pełnymi garściami.
Teraz pointa.
Odejście Jezusa... To chyba przewrotna, bolesna ironia - największy problem dla tych, co pozostali na ziemi jest taki, "skąd będziemy brać towar". Ostro pojechałeś Arti, ale masz rację - w większości podejście ludzi do kwestii wiary jest czystym konsumpcjonizmem. Skąd teraz będziemy brać te cuda i złudzenia? Jak będziemy żyć bez tych dragów, w naszej porąbanej rzeczywistości?
Mocny wiersz, oparty na bardzo surowej obserwacji. Nie można odmówić mu tego, że jest prawdziwy i nawołuje do refleksji każdego, kto utrzymuje, że naprawdę wierzy. Trzeba sobie od nowa zadać pytanie: czym ta wiara jest? Czy to dla mnie tylko regularnie zażywana (co niedziela) garść prochów, aby przetrwać kolejny dzień, tydzień, miesiąc, rok? Czy jednak nie tylko...
Świadoma, dojrzała wiara oczywiście wychodzi poza ten schemat, jest zdecydowanie czymś więcej. Może warto jednak przeczytać chociażby ten wiersz, aby sobie zdać sprawę z tego, jakie pułapki czekają na nas, jakie błędy możemy popełniać, jako ludzie wierzący, jak bardzo ograniczeni jesteśmy w swoim postrzeganiu Boga, jak bardzo egoistyczni także. Nie należy na pewno czynić z religii sposobu na ucieczkę od problemów, traktować jej instrumentalnie.
Tyle mojej osobistej, subiektywnej refleksji.
Pozdrawiam,
Glo.
PS. W wierszu pojawia się dwukrotnie słowo "towar", może jedno z nich da się zastąpić innym określeniem?
A ja pokuszę się o szerszą interpretację tekstu.
Punktem wyjścia do niej uczynię znane chyba wszystkim stwierdzenie, że religia jest jak opium dla ludu. To wszakże jest tylko jedna wielka metafora.
Ostatnia Wieczerza jako ćpanie... Sakrament jako ćpanie... Obrazoburstwo i bluźnierstwo - ktoś powie - ale w moim odczuciu - jedynie pozorne. Raczej chodzi o krytykę pewnej postawy, pewnego sposobu pojmowania wiary, bardzo ludzkiego, ale jednak rozmijającego się w rzeczywistości z tym, co Jezus chciał ludziom przekazać i zostawić.
Bo czym są dragi? Co nam dają? Dlaczego po nie sięgamy? Temat rzeka, więc wspomnę tylko o najważniejszej motywacji: ucieczka przed wszelkiego rodzaju cierpieniem i jego przyczynami. Począwszy od najbardziej prozaicznych (np. bieda), skończywszy na duchowych (samotność, frustracje, brak miłości). Dragi są surogatem tego, czego człowiekowi w danym momencie najbardziej brakuje.
Arti sugeruje w swoim wierszu, że religia może pełnić podobną funkcję erzacu. Jest obietnicą, formą odpłynięcia od twardej, bezlitosnej rzeczywistości. Czy rzeczywiście prawda właśnie tak wygląda? Temat zapewne do szerokiej dyskusji, jednak należy wspomnieć, iż przecież Jezus ze swoim przekazem trafiał do ludzi w jakimś sensie zmarginalizowanych, wykluczonych. Przynosił im coś, co miało całkowicie odmienić ich życie, pozwolić zapomnieć o upodleniu, chorobach i nędzy, w jakich żyli.
Tak rozumiem metaforę: nauka Jezusa = narkotyk.
Ale dodam jeszcze, podkreślając, że to już moja własna refleksja (osoby, zaznaczam, wierzącej i religijnej) iż tak naprawdę odbiór przesłania Jezusa zawsze będzie wypaczony przez ludzki sposób patrzenia i myślenia. Nie wiem, czy Arti nie próbuje także skrytykować hipokryzji przynajmniej części osób, uważających się za wierzące. Bo to właśnie oni sprowadzili słowa Jezusa do roli antidotum, anestetyku, dopalacza. W myśl takiej zasady - "bo tak mi wygodnie", "bo ja tego potrzebuję", "bo ja się tego domagam."
Już wtedy masy potrzebowały takiego właśnie środka przeciwbólowego i potraktowały całą działalność Jezusa na ziemi jako swoistą dilerkę.. Można teraz pomyśleć o nim - sprzedawca cudów i złudzeń. Bo człowiek ze swej natury właśnie za tym podąża i z tego pragnie czerpać pełnymi garściami.
Teraz pointa.
Odejście Jezusa... To chyba przewrotna, bolesna ironia - największy problem dla tych, co pozostali na ziemi jest taki, "skąd będziemy brać towar". Ostro pojechałeś Arti, ale masz rację - w większości podejście ludzi do kwestii wiary jest czystym konsumpcjonizmem. Skąd teraz będziemy brać te cuda i złudzenia? Jak będziemy żyć bez tych dragów, w naszej porąbanej rzeczywistości?
Mocny wiersz, oparty na bardzo surowej obserwacji. Nie można odmówić mu tego, że jest prawdziwy i nawołuje do refleksji każdego, kto utrzymuje, że naprawdę wierzy. Trzeba sobie od nowa zadać pytanie: czym ta wiara jest? Czy to dla mnie tylko regularnie zażywana (co niedziela) garść prochów, aby przetrwać kolejny dzień, tydzień, miesiąc, rok? Czy jednak nie tylko...
Świadoma, dojrzała wiara oczywiście wychodzi poza ten schemat, jest zdecydowanie czymś więcej. Może warto jednak przeczytać chociażby ten wiersz, aby sobie zdać sprawę z tego, jakie pułapki czekają na nas, jakie błędy możemy popełniać, jako ludzie wierzący, jak bardzo ograniczeni jesteśmy w swoim postrzeganiu Boga, jak bardzo egoistyczni także. Nie należy na pewno czynić z religii sposobu na ucieczkę od problemów, traktować jej instrumentalnie.
Tyle mojej osobistej, subiektywnej refleksji.
Pozdrawiam,

Glo.
PS. W wierszu pojawia się dwukrotnie słowo "towar", może jedno z nich da się zastąpić innym określeniem?
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Re: ostatnia wieczerza
hmm... wszystko inne jakoś niezbyt pasujeW wierszu pojawia się dwukrotnie słowo "towar", może jedno z nich da się zastąpić innym określeniem?
pokmninie jeszcze
dzięki


- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: ostatnia wieczerza
Arti - a dlaczego nie prochy? ...jeszcze wisisz mi kasę za towar /prochy/
Albo zostawić "towar" w czwartej, natomiast w puencie nie dopowiadać. Może być ciekawie?
apokalipsa
skąd teraz
będziemy brać
Fakt wiersz kontrowersyjny, aczkolwiek (jak pisze Glo) zależy od podejścia. Jestem katoliczką, ale nie fanatyczką, więc nie razi.
A wiersz mi się podoba.
Pozdrawiam
Albo zostawić "towar" w czwartej, natomiast w puencie nie dopowiadać. Może być ciekawie?
apokalipsa
skąd teraz
będziemy brać
Fakt wiersz kontrowersyjny, aczkolwiek (jak pisze Glo) zależy od podejścia. Jestem katoliczką, ale nie fanatyczką, więc nie razi.
A wiersz mi się podoba.
Pozdrawiam

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
-
- Posty: 162
- Rejestracja: 04 lis 2011, 12:26
Re: ostatnia wieczerza
O żesz:) Ujarane całe miasta.. Oni? Rycz nie:). Ma rycha, a a rychu qma. Ok. Pozdrawiam




sprawiedliwość panuje wszędzie
karabiny maszynowe i gliniarze
i ogrodzenia przekonają was o tym
właśnie tak
Charles Bukowski
karabiny maszynowe i gliniarze
i ogrodzenia przekonają was o tym
właśnie tak
Charles Bukowski
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 02 lis 2011, 13:41
Re: ostatnia wieczerza
Przeczytałam. dumam. wiem jedno: ten tekst będzie różnie interpretowany, dla jednych podobnie jak zrobiła to Glo, inni powiedzą, że Glo stworzyła tak bardzo głęboką interpretację, że aż przesadzoną i robiącą filozofię, gdzie jej brak, jeszcze inni skomentują to jak na wielu forach bezmyślnych antyklerykałów, mówiąc, że "religia to opium dla ludu", co zresztą jest tak oklepane i żałosne jak nalepka na kibel... i chciałoby się zapytać co tak ostatecznie autor chciał powiedzieć???
Ps: skąd ty znasz takie słownictwo? ja chyba jestem nie z tego wymiaru...
Ps: skąd ty znasz takie słownictwo? ja chyba jestem nie z tego wymiaru...
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: ostatnia wieczerza
Przeczytałem z zainteresowaniem.
Tematyka jak najbardziej trafiająca w mój odbiór ewangelicznego przekazu o Jezusie i jego "cudownej" działalności.
Religia, czy ktoś tego chce, czy nie, jest opium dla ubogich. Zastanawia mnie tylko, czy nie ma tu również zastosowania inne powiedzenie.
Czemuś biedny? Boś głupi.
A czemuś głupi? Boś biedny.
Przecież okazjonalny zakup prochów jest zdecydowanie tańszy niż utrzymywanie tabunu szamanów. A efekt podobny - zlasowane mózgi.
Arti, świetny wiersz!
Stawiam działkę

Tematyka jak najbardziej trafiająca w mój odbiór ewangelicznego przekazu o Jezusie i jego "cudownej" działalności.
Religia, czy ktoś tego chce, czy nie, jest opium dla ubogich. Zastanawia mnie tylko, czy nie ma tu również zastosowania inne powiedzenie.
Czemuś biedny? Boś głupi.
A czemuś głupi? Boś biedny.
Przecież okazjonalny zakup prochów jest zdecydowanie tańszy niż utrzymywanie tabunu szamanów. A efekt podobny - zlasowane mózgi.
Jak widać każdej niedzieli, a bywa, że i w inne dni, próżnia na rynku wypełniła się szybko. To już ponad dwa tysiące lat cudów...Arti pisze:apokalipsa
skąd teraz
będziemy brać towar
Arti, świetny wiersz!
Stawiam działkę




Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
Re: ostatnia wieczerza
przemyślę, chodzi o koks stąd tak uparcie trzymam się tego słowa...próbowałem synonimów ale to jeszcze nie to...to samo zresztą z "wciąganiem kreski" - 2x w tekście, mógłbym napisać coś w stylu "wącha ścieżkę" ale nie pasuje mi to, a nie chcę zmieniać na siłę.Arti - a dlaczego nie prochy? ...jeszcze wisisz mi kasę za towar /prochy/
Albo zostawić "towar" w czwartej, natomiast w puencie nie dopowiadać. Może być ciekawie?
dziękujęFakt wiersz kontrowersyjny, aczkolwiek (jak pisze Glo) zależy od podejścia. Jestem katoliczką, ale nie fanatyczką, więc nie razi.
A wiersz mi się podoba.

dziękiO żesz:) Ujarane całe miasta.. Oni? Rycz nie:). Ma rycha, a a rychu qma. Ok. Pozdrawiam

nie lubię interpretować własnych practen tekst będzie różnie interpretowany, dla jednych podobnie jak zrobiła to Glo, inni powiedzą, że Glo stworzyła tak bardzo głęboką interpretację, że aż przesadzoną i robiącą filozofię, gdzie jej brak, jeszcze inni skomentują to jak na wielu forach bezmyślnych antyklerykałów, mówiąc, że "religia to opium dla ludu", co zresztą jest tak oklepane i żałosne jak nalepka na kibel... i chciałoby się zapytać co tak ostatecznie autor chciał powiedzieć???
chciałem pokazać ostatnią wieczerzę w perspektywie dzisiejszych czasów
Glo bardzo dobrze odczytała moje intencje
właściwie nie mam nic do dodania
wiersz kieruje głównie do ludzi młodych, myślę że pisząc ich językiem
szybciej do nich trafię
język ten znam bardzo dobrze
wychowałem się na blokach

Pozdro
Dodano -- 17 lis 2011, 23:09 --
dzięki Skaranie


Pozdro
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: ostatnia wieczerza
Odpuść sobie tego rodzaju prowokujące generalizacje. W tym momencie uderzasz swoim komentarzem w ludzi wierzących. Nie musisz popisywać się w taki prymitywny sposób swoim antyklerykalizmem.skaranie boskie pisze:Przecież okazjonalny zakup prochów jest zdecydowanie tańszy niż utrzymywanie tabunu szamanów. A efekt podobny - zlasowane mózgi.
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 803
- Rejestracja: 30 paź 2011, 17:05
- Lokalizacja: Piwnica
Re: ostatnia wieczerza
Teraz mówi się: Stawiam Gieta. Staruszkuskaranie boskie pisze:Stawiam działkę![]()
![]()
![]()

Mieszkam w wysokiej wieży ona mnie obroni
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności