Mój zabliźniony bracie,
nigdy nie poznasz smaku potu
z przegrzanej skóry w okolicach pępka.
Omijając szerokim
uchem plotki o końcu świata
szukam dobrego epitafium dla nienarodzonych.
Wybieram mniej bolesne samobójstwo
- czekam. Świat próchnieje, kalendarze
odchodzą do papierowego raju.
Przeklęty minimalizm nie pozwala opisać
ich drogi kartka po kartce.
Wspomnę tylko, na marginesie testamentu:
uciekając ze stumilowego lasu wydałem
pluszaki na żer sępom.
I ciebie mniej niż wcale Andrzeju, Marku,
Michale – czy jakbyś miał na imię.
Psychodela. Wykres delirium
- em_
- Posty: 2347
- Rejestracja: 22 cze 2012, 15:59
- Lokalizacja: nigdy nigdy
Re: Psychodela. Wykres delirium
- kalendarze odchodzą do papierowego raju - :-) niezły wiersz, wyrzuciłabym tylko słowo - testament - pozdrawiam
you weren't much of a muse
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
-
- Posty: 398
- Rejestracja: 08 lis 2011, 15:28
- Kontakt:
-
- Posty: 284
- Rejestracja: 13 maja 2012, 13:17
Re: Psychodela. Wykres delirium
Ważny temat, interesujące ujęcie. Nie muszę więcej nic dodawać.
Biję brawo, i już. Smutno mi. Pozdrawiam,
Biję brawo, i już. Smutno mi. Pozdrawiam,
z.