Samobójca zmęczony lotem zmarł w drodze do raju.
Dla niego kwiaty, zwiędłe wieńce z przemarzniętych
do kośćca granitów. Kalendarze pędzone jak bimber,
wypaliły dziury w koślawych trotuarach.
Po nich starzy ludzie w poplamionych swetrach
przemykają w cieniu młodości. Płaszcze podszyte
ironią łopoczą na wietrze. Wyprowadzić sztandar.
Po nas też zostaną puste krzesła, trzeszczące przemijanie.
Od kiedy w piaskownicach zakopaliśmy sny, tylko dłuższa
chwila, czasu do marnowania tak na dwa palce.
Tymczasem grabarzom drętwieją dłonie. Zapowiada się
martwy sezon, a tu nawet siarczyste splunięcie nie pomaga.
Pozostało pisanie wierszy na śniegu, czaszka Yoricka
prawdopodobnie uśmiecha się półgębkiem.
Poezja – to brzmi dumnie w odmianie przez przypadki,
nawet w tak nieszczególnym miejscu. I w mało
sprzyjających okolicznościach. Zbyt patetyczne
na epitafium, w sam raz na rozgrzanie.
Pod warunkiem, że zabrakło na śledzia i setkę.
Z tym swoim rigor mortis bywamy śmieszni
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Z tym swoim rigor mortis bywamy śmieszni
Ostatnio zmieniony 22 lis 2011, 11:49 przez Marcin Sztelak, łącznie zmieniany 1 raz.
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Z tym swoim rigor mortis bywamy śmieszni
Kupiłam z prawie całym dobrodziejstwem inwentarza, Marcinie.
Dla mnie bardzo dobry wiersz.
A poza tym znalazłam tu swojego przyjaciela Yoricka.
Masz natomiast rym, który lekko zaburza narrację:
- drętwieją ręce/siarczyste splunięcie - przypadkowy? Można zmienić na "dłonie".
Podobnie tu:
w sam raz na rozgrzewkę/że zabrakło na śledzia i setkę. - świadomy?
Bo jeżeli przypadkowy, to dałabym "na rozgrzanie", by go uniknąć.
Dobrego, przeczytałam z przyjemnością.

Dla mnie bardzo dobry wiersz.
A poza tym znalazłam tu swojego przyjaciela Yoricka.
Masz natomiast rym, który lekko zaburza narrację:
- drętwieją ręce/siarczyste splunięcie - przypadkowy? Można zmienić na "dłonie".
Podobnie tu:
w sam raz na rozgrzewkę/że zabrakło na śledzia i setkę. - świadomy?
Bo jeżeli przypadkowy, to dałabym "na rozgrzanie", by go uniknąć.
Dobrego, przeczytałam z przyjemnością.

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 309
- Rejestracja: 16 lis 2011, 21:59
Re: Z tym swoim rigor mortis bywamy śmieszni
Miladora pisze:Kupiłam z prawie całym dobrodziejstwem inwentarza, Marcinie.![]()
Dla mnie bardzo dobry wiersz.
A poza tym znalazłam tu swojego przyjaciela Yoricka.
Masz natomiast rym, który lekko zaburza narrację:
- drętwieją ręce/siarczyste splunięcie - przypadkowy? Można zmienić na "dłonie".
Podobnie tu:
w sam raz na rozgrzewkę/że zabrakło na śledzia i setkę. - świadomy?
Bo jeżeli przypadkowy, to dałabym "na rozgrzanie", by go uniknąć.
Dobrego, przeczytałam z przyjemnością.
Jak Miladora. Poza tym bardzo dobry wiersz!
Withkacy Zaborniak
http://truml.com/profiles/4470/books/132225
http://truml.com/profiles/4470/books/132225
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Re: Z tym swoim rigor mortis bywamy śmieszni
Po przemyśleniu doszedłem do wniosku Miladoro że masz rację co do tego że rymy zakłócają odbiór - zmieniłem.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Re: Z tym swoim rigor mortis bywamy śmieszni
Marcin, nie zmieniałbym, dla mnie ten rym tworzył dodatkowy smaczek
szkoda, że zmieniłeś
szkoda, że zmieniłeś