Żelazna lady
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Żelazna lady
Jeżeli chcesz poznać prawdziwy charakter człowieka, daj mu władzę.
/A. Lincoln
1.
Co widać na zewnątrz. Pancerz.
Rozbijają się o stal
płatki śniegu, rozkrwawiają
słowa. Dłonie niosą
tylko kolejne cięcia.
Nowa scena, nowa walka.
Tumult śni się nad ranem.
Gorycz skierowana
na właściwe tory. Odpowiednie
proporcje; mieć słuszność
znaczy po paru wódkach
wieszać skazanych.
Codzienna toaleta, bez sądu.
Inna nazwa: wersyfikacja,
w malignie
zabrakło sznura i weny.
2.
Do wyboru, do koloru.
Nawet pasuje. Ciemnoczerwone
dioramy opowiadają jedną
historię.
Odbija się, wraca
po zachłyśnięciu.
Pod dywanem
przepaść. W niej krzyczą
nieobecni. Odrąbane głowy.
3.
Podziw, strach, nienawiść.
Świecznikowa triada.
Przepisuję tym razem
krwotok na czysto.
Drzewa przemilczały
twarde unisono siekier.
Niech wam będzie, że
brak uczuć wyższych.
Insygnia służą do samogwałtu.
Pręgierz i apoteoza niezbędne
dla higieny osobistej.
Na rękach wczorajsza, jutrzejsza,
niekrzepnąca.
4.
Sama przed sobą,
pochylam ramiona.
Już czas policzyć
sylaby i ofiary.
W milczeniu tak gęstym,
że nie przepłyną
cienie. Dorastam
do półmroku.
Nieukojona, uczę się
opłakiwać. Solą
w bliznach, na zawsze.
Zdejmijcie. Odbierzcie.
- Nie mów, czego nie chciałaś.
____________________
Glo.
/A. Lincoln
1.
Co widać na zewnątrz. Pancerz.
Rozbijają się o stal
płatki śniegu, rozkrwawiają
słowa. Dłonie niosą
tylko kolejne cięcia.
Nowa scena, nowa walka.
Tumult śni się nad ranem.
Gorycz skierowana
na właściwe tory. Odpowiednie
proporcje; mieć słuszność
znaczy po paru wódkach
wieszać skazanych.
Codzienna toaleta, bez sądu.
Inna nazwa: wersyfikacja,
w malignie
zabrakło sznura i weny.
2.
Do wyboru, do koloru.
Nawet pasuje. Ciemnoczerwone
dioramy opowiadają jedną
historię.
Odbija się, wraca
po zachłyśnięciu.
Pod dywanem
przepaść. W niej krzyczą
nieobecni. Odrąbane głowy.
3.
Podziw, strach, nienawiść.
Świecznikowa triada.
Przepisuję tym razem
krwotok na czysto.
Drzewa przemilczały
twarde unisono siekier.
Niech wam będzie, że
brak uczuć wyższych.
Insygnia służą do samogwałtu.
Pręgierz i apoteoza niezbędne
dla higieny osobistej.
Na rękach wczorajsza, jutrzejsza,
niekrzepnąca.
4.
Sama przed sobą,
pochylam ramiona.
Już czas policzyć
sylaby i ofiary.
W milczeniu tak gęstym,
że nie przepłyną
cienie. Dorastam
do półmroku.
Nieukojona, uczę się
opłakiwać. Solą
w bliznach, na zawsze.
Zdejmijcie. Odbierzcie.
- Nie mów, czego nie chciałaś.
____________________
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Re: Żelazna lady
wreczylabym Ci roze, ale tu same chabadzie...
dodaj mu kolorow.

- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Żelazna lady
Dzięki, Aniu... Szkoda róż... 

Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Żelazna lady
Wydaje mi się, że wszystko zależy od wagi jaką przyznajemy jakimś sprawom i od tego jak traktujemy siebie.
Ostateczne rozwiązania nigdy nie są dobre, bo sprowadzają ostatecznie również odium ostateczności na kogoś
kto je podejmuje. A przecież wszystko dzieje się w czasie, wielotorowo, a nie raz na zawsze. Dlaczego nie zostawić
ścieżek, tropów, które mogłyby kiedyś, kogoś naprowadzić na zaginione Shangri-La? Myślimy, że pozbywając się kogoś ułatwiamy sobie sprawę, a w rzeczywistości jego stracony byt obciąża tylko dodatkowo nasze "soldier's things"
to oczywiście tylko takie wolne dygresje...
Ciekawy wiersz.
Pozdrawiam
Ostateczne rozwiązania nigdy nie są dobre, bo sprowadzają ostatecznie również odium ostateczności na kogoś
kto je podejmuje. A przecież wszystko dzieje się w czasie, wielotorowo, a nie raz na zawsze. Dlaczego nie zostawić
ścieżek, tropów, które mogłyby kiedyś, kogoś naprowadzić na zaginione Shangri-La? Myślimy, że pozbywając się kogoś ułatwiamy sobie sprawę, a w rzeczywistości jego stracony byt obciąża tylko dodatkowo nasze "soldier's things"
to oczywiście tylko takie wolne dygresje...
Ciekawy wiersz.
Pozdrawiam

- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Żelazna lady
bardzo życiowo - nic nam tak nie ciąży, jak sprawy załatwione albo-albo, bo w zasadzie nieustannie wraca myśl, że może można było - inaczej, może niegłupio było - spojrzec z jeszcze innej strony. Cóż - karta-stół, jak to mówią, co nie znaczy, że jest to ta - właściwa...
Bardzo w moim guście - między innymi przez te nawiązania do walki i krwi w sensie dosłownym oraz do tej krwi, która w nas krąży...
moc serdeczności wysyłam...
Ewa
Bardzo w moim guście - między innymi przez te nawiązania do walki i krwi w sensie dosłownym oraz do tej krwi, która w nas krąży...


moc serdeczności wysyłam...
Ewa
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Żelazna lady
Osobiście nie lubię długich form. Nie są "gorsze", po prostu nie dla mnie, trochę mnie męczą.
Tutaj jednak z ciekawością przeczytałem, bo lubię wiersze "na faktach". A mam wrażenie czytając ciebie, że masz podobnie do mnie. Czasem chyba potrzebujesz się zwierzyć czytelnikowi, wyrzucić z siebie swój ból polegający na tym, że na zewnątrz jesteś bardzo silna, przybierasz postać lwa, tygrysa, nieustraszonego żołnierza, podczas, gdy w środku jesteś malutkim człowiekiem, słabym, potrzebującym tej słabości, by inni dostrzegając ją, zechcieli odciążyć cię z problemów i zmagania się ze światem.
Chyba taka historia o osobie, która przywdziewa zbroję z pozornej siły, by nie pokazywać słabości - bo okazanie jej spowoduje bezsilność wobec ciosów od życia. A z drugiej strony taki "wojownik" czasem ma dość bycia silnym. Chce wrzeszczeć, że już nie da rady, że wcale nie jest niepokonany i tez ma prawo zapłakać.
Tylko nikt z otoczenia nie chce tego przyjąć do siebie, bo każdy woli, byśmy byli "twardzi a nie miętcy".
To nie tyle interpretacja tego wiersza, choć on tez składa się na mój obraz obserwacji, co właśnie wynik obserwacji twojej twórczości w ogóle. Pamiętam, że już pisałaś o walce z życiem w podobny sposób i mam wrażenie, że tak to u ciebie bywa.
Jeśli wchodzę w zbyt intymne sfery twojej osoby, przepraszam. Staram się wyciągnąć wnioski z twoich wierszy łącząc je w jedną całość.
I jeśli mylę się kompletnie, wybacz. Interpretuję twoje wiersze tak, jak mi podpowiada serce. Tak, jak w danej chwili sam potrzebuję. Czyli znajduję w nich to, co sam u siebie mam na tony
Może dlatego "naginam" je pod siebie. Ale przecież żadna interpretacja nie jest zła 
W każdym razie, w moim rozumieniu tego wiersza i podobnych twoich, blisko nam do siebie przez pryzmat potrzeby "wyspowiadania się" z słabości ukrytej pod zbroją siły.
Tutaj jednak z ciekawością przeczytałem, bo lubię wiersze "na faktach". A mam wrażenie czytając ciebie, że masz podobnie do mnie. Czasem chyba potrzebujesz się zwierzyć czytelnikowi, wyrzucić z siebie swój ból polegający na tym, że na zewnątrz jesteś bardzo silna, przybierasz postać lwa, tygrysa, nieustraszonego żołnierza, podczas, gdy w środku jesteś malutkim człowiekiem, słabym, potrzebującym tej słabości, by inni dostrzegając ją, zechcieli odciążyć cię z problemów i zmagania się ze światem.
Chyba taka historia o osobie, która przywdziewa zbroję z pozornej siły, by nie pokazywać słabości - bo okazanie jej spowoduje bezsilność wobec ciosów od życia. A z drugiej strony taki "wojownik" czasem ma dość bycia silnym. Chce wrzeszczeć, że już nie da rady, że wcale nie jest niepokonany i tez ma prawo zapłakać.
Tylko nikt z otoczenia nie chce tego przyjąć do siebie, bo każdy woli, byśmy byli "twardzi a nie miętcy".
To nie tyle interpretacja tego wiersza, choć on tez składa się na mój obraz obserwacji, co właśnie wynik obserwacji twojej twórczości w ogóle. Pamiętam, że już pisałaś o walce z życiem w podobny sposób i mam wrażenie, że tak to u ciebie bywa.
Jeśli wchodzę w zbyt intymne sfery twojej osoby, przepraszam. Staram się wyciągnąć wnioski z twoich wierszy łącząc je w jedną całość.
I jeśli mylę się kompletnie, wybacz. Interpretuję twoje wiersze tak, jak mi podpowiada serce. Tak, jak w danej chwili sam potrzebuję. Czyli znajduję w nich to, co sam u siebie mam na tony


W każdym razie, w moim rozumieniu tego wiersza i podobnych twoich, blisko nam do siebie przez pryzmat potrzeby "wyspowiadania się" z słabości ukrytej pod zbroją siły.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Żelazna lady
Aniu -
Alku - dzięki za przemyślenia. Problem w tym, że Shangri - La to utopijna kraina, właściwie każdy powinien jej szukać sam w sobie, a nie poza sobą... Można ją też w sobie zniszczyć. Boli, że na cudzą, nie na swoją odpowiedzialność. Ale masz prawo, oczywiście, uważać inaczej.
Ewo,
Sede, rozebrałeś żelazną lady do rosołu...
Dzięki wielkie Wszystkim Wierszoczytaczom.
Glo.



Alku - dzięki za przemyślenia. Problem w tym, że Shangri - La to utopijna kraina, właściwie każdy powinien jej szukać sam w sobie, a nie poza sobą... Można ją też w sobie zniszczyć. Boli, że na cudzą, nie na swoją odpowiedzialność. Ale masz prawo, oczywiście, uważać inaczej.
Ewo,
Zgadza się.Ewa Włodek pisze:karta-stół, jak to mówią, co nie znaczy, że jest to ta - właściwa...
Sede, rozebrałeś żelazną lady do rosołu...

Dzięki wielkie Wszystkim Wierszoczytaczom.
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 1507
- Rejestracja: 24 cze 2012, 13:50
- Kontakt:
Re: Żelazna lady
niektóre fragmenty robią wrażenie !
np mieć słuszność
znaczy po paru wódkach
wieszać skazanych
az dreszcz przechodzi ...
następne:
przepisuję krwotok na czysto
staranność w cierpieniu .. niezwykłe połączenia
kolejne
dorastam do półmroku
no i dramatyczna końcówka do głębi ludzka
Zdejmijcie. Odbierzcie.
- Nie mów, czego nie chciałaś.
Nawet kiedy się nie chce (ogólnie sumarycznie i wynikowo)
czasem się chce (chwilowo kapryśnie instynktownie)
nie ma ujmy
Pozdrawiam
np mieć słuszność
znaczy po paru wódkach
wieszać skazanych
az dreszcz przechodzi ...
następne:
przepisuję krwotok na czysto
staranność w cierpieniu .. niezwykłe połączenia
kolejne
dorastam do półmroku
no i dramatyczna końcówka do głębi ludzka
Zdejmijcie. Odbierzcie.
- Nie mów, czego nie chciałaś.
Nawet kiedy się nie chce (ogólnie sumarycznie i wynikowo)
czasem się chce (chwilowo kapryśnie instynktownie)
nie ma ujmy
Pozdrawiam
Re: Żelazna lady
nie Hosanno, nie kaprysnie. Czesto wbrew rozsadkowi, do granic samozaglady. Z bolem, na przekor instynktowi samozachowania siebie. Bo nie mozna inaczej, choc nie chce sie. Bo tak trzeba- widzac slepca podazajacego uparcie w strone przepasci, nie reagujacego na perswazje, coz mozna zrobic? Pozwolic mu spasc, przytrzymac sila, wystawiajac sie na slepe uderzenia? Czlowiek wobec czlowieka... to czasami boli.