Woda zastyga w fałdach; welwet. Izolda nim chadza, jakby
gęsta podprzestrzeń nie istniała. Gwiazdy rozciągnięte
w mgławe strzykwy. Gubi się. Może ściśnięte niebo, może
morze, galaretowate i kanciaste jak z obrazu Picassa.
Nie odróżnia form, choć pamięta twarze, o których śniła.
Zbyt zbliżone, natarczywie prą w umysł: wargi. Widocznie
dotykała luster, dotykała siebie samej. Ale ciało wciąż
czuje obcość, chłód powiek i zjesienniałe objęcia. Serce
to liść lipy, rosa z ust tamtej, którą wolała widywać po
nocy, w rannych piersiach. Krew upłynnia blizny. Izolda
miała wielu mężczyzn, a każdy jak strup. Drapie się do
wnętrza - tam rozcięte ramiona raf, odpływające mielizny.
____________________
cykl: syberiada
synergicznie. apostanza
-
- Posty: 1507
- Rejestracja: 24 cze 2012, 13:50
- Kontakt:
Re: synergicznie. apostanza
dotykała luster
dotykała siebie
ale wciąż czuje obcość
ten fragment wskazuje na szukanie po omacku
bliskości z samą sobą
ludzie którym z sobą obco
rzadko pozwalają na bliskość innym
nie wiedza gdzie są drzwi
za którymi są inni
ciepli z krwi i kości
których dotyk
napełnia nadzieją
i ciepłym mlekiem
dotykała siebie
ale wciąż czuje obcość
ten fragment wskazuje na szukanie po omacku
bliskości z samą sobą
ludzie którym z sobą obco
rzadko pozwalają na bliskość innym
nie wiedza gdzie są drzwi
za którymi są inni
ciepli z krwi i kości
których dotyk
napełnia nadzieją
i ciepłym mlekiem