Na ostro

[Gloinnen]

1.
Dziś nie wolno łagodnieć. Barany
na rzeź idą z wiatrem w wełnie.
Wywalczyły wolność beczenia.

Odwracasz głowę. Odruchowy
znak krzyża możliwy tylko w myślach,
gdy mijasz osiedlowy kościółek. Z onet.pl
dowiesz się wieczorem, że ksiądz Paweł
ma diabła pod sutanną.

Wymijające odpowiedzi. Nie stać na nic więcej
w obliczu aniołów stróżów z okładek tabloidów.
Wstyd nawet złożyć świąteczne życzenia.

Jeżeli wlazłeś między wrony,
nie daj się zadziobać. Zerwałeś
z szyi medalik, to przecież
nic nie znaczy. Staś Tarkowski
był idiotą, nie musisz powielać
świadectw.

Uwierzyłeś?



2.
Obraza uczuć. Wszystkim trzeba
pozwolić na szczanie pod kapliczką,
w imię artykułu 53.



3.
Należałoby zacząć od prehistorii.
Wytoczyć z bełkotu pierwsze słowa
jak pięściaki. Wyciosane
cierpliwymi uderzeniami.

Tu i teraz nie wystarczą wiersze
o pliszce siwej ani góralskie
przyśpiewki dla błogosławionego.
Gawiedź okazała się zbyt słaba, by unieść
choćby jedną drzazgę,
kiedy strzaskany krzyż zdławił źródło
w ciemności.

Mów mocno. Nie oszczędzaj
na rózgach i lustrach; rozdawaj
w promocji. Grzechy główne
muszą w końcu przejść przez
gardło. Przeżegnaj się
publicznie, pojebie od ojca dyrektora.

Właśnie tak. Choć srebrna misa
czeka i dziwka za dekapitację
w mediach zatańczy
przy rurze.

Może łatwiej byłoby zejść pod ziemię
z pogruchotanymi kośćmi
niż żyć w ośmieszeniu. Ucieczka od
zwarć, codzienna dezynsekcja
sumienia, jak trwożliwe zakopywanie
talentów pod osłoną nocy.

System pracuje niestabilnie.
Wstyd.

Gdy stanąć naprzeciw
oznacza pełną dyspozycyjność,
zgięcie karku. Do końca
nazywając po imieniu.



____________________
Glo.

[ono]

ale dałaś czadu!!!!!!!! lubię takie wygarnięcie, lubię takie dawanie po mordzie - może ktoś się obudzi - nawet jeżeli byłaby to nawet jedna osoba , to wiersz spełnił swoje zadanie

[Gajka]

GLO
Fakt dałaś czadu ,wybuchłaś jak mina przeciwpiechotna niby niespodziewanie, ale z jaką ekspresją.
Super

[anastazja]

Gawiedź okazała się zbyt słaba, by unieść
choćby jedną drzazgę,
kiedy strzaskany krzyż zdławił źródło
w ciemności.

Masz kregoslup Glo.

[Gloinnen]

Chciałam poruszyć pewien problem... Wielu jest ludzi, którzy uważają się za wierzących, ale w zderzeniu z Twardą walką o wartości nie mają tego "kręgosłupa", o którym pisze Anastazja.
Albo przynoszą Kościołowi "obciach" prymitywną bigoterią, zakłamaniem, źle pojmowaną ortodoksją, albo nie mają odwagi, żeby bronić swojej wiary, swoich przekonań, swoich "świętości". Współczesna narracja światopoglądowa zmierza do rozmydlania, relatywizacji. Głos osoby, która chce dać prawdziwe świadectwo, musi zabrzmieć zdecydowanie, stanowczo, mocno. Inaczej będą naszą (piszę "naszą", bo się z nią utożsamiam) wspólnotę wiecznie ośmieszać papieskimi kremówkami i klechami łasymi na pieniądze z tacy. Po to, aby odwrócić uwagę od właściwego, duchowego dyskursu.
Broń Boże nikogo nie podburzam do ekstremizmu. Jedynie chciałam zwrócić uwagę na konieczność rewaloryzacji postaw.

Dziękuję za przeczytanie i komentarze.


Glo.

[skaranie boskie]

Nie skomentuję tego wiersza, bo musiałbym rozpętać kolejną wojnę religijną.
Odniosę się jednak do słów Autorki.

Wielu jest ludzi, którzy (...) nie mają tego "kręgosłupa", o którym pisze Anastazja. Albo przynoszą Kościołowi "obciach" (...)

Mylisz się. Kościołowi nie trzeba przynosić obciachu. On go sobie sam przynosi od dwóch tysięcy lat.
A kręgosłup ma każdy. Że nie zawsze moralny, to już inna rzecz...

[Gloinnen]

Mylisz się. Kościołowi nie trzeba przynosić obciachu. On go sobie sam przynosi od dwóch tysięcy lat.

Wiem, że nauka - społeczna, etyczna - głoszona przez Kościół - jest wielu środowiskom nie na rękę. Argumentami "z tego świata" usiłują obalić coś, co pochodzi "nie z tego świata".

[skaranie boskie]

Problem jest w tym, że Kościół głosi swoją tzw. naukę i ogranicza się wyłącznie do głoszenia. Realizację swoich "naukowych" wytycznych pozostawia jednak innym. Już w okresie chrystianizacji (ot, choćby Słowian), głoszenie tzw. dobrej nowiny zaczynali od ustalania dziesięciny, wiarę zaś krzewili głównie mieczem. W którymś z działów światopoglądowych przytoczyłem historię tej instytucji w pigułce. Dość daleko ta historia odbiega od głoszonej "nauki". Panowanie Kościoła rzymskiego nad ówczesnym światem również zaczęło się od fałszerstwa "Donacji Konstantyńskiej". Co do tego żaden historyk nie ma dziś wątpliwości. Czy to za mało, żeby twierdzić, że Kościół robi sobie obciach od kiedy istnieje?

[Gloinnen]

Argumentami "z tego świata" usiłują obalić coś, co pochodzi "nie z tego świata".

Podtrzymuję, bo nihil novi w Twoim poście nie znalazłam.
Nie sądzę, aby Bóg, osądzając nasze postawy, nasze uczynki, zastanawiał się nad tym, jakiego fałszerstwa rzekomo dokonano półtora tysiąca lat temu. To nikogo nie usprawiedliwia. Ale oczywiście każda argumentacja jest dobra, aby wmówić człowiekowi, że jest panem tego świata. Stąd już bardzo bliska droga do tego, aby każdego zmanipulować pod kątem określonych celów. Bo o to chodzi, Nie o wyzwolenie, nie o prawdę, a o inny sposób uzależnienia.

[skaranie boskie]

Mylisz pojęcia, Glo.
Ja nie dyskutuję z Tobą o Bogu i jego ewentualnym osądzie człowieka. Ja stwierdziłem, że Kościół (a więc instytucja, która z Bogiem nie ma nic wspólnego, a jeśli to jedynie jest jego wrogiem) sam sobie robi obciach od chwili zaistnienia. I to próbuję udowodnić. A Boga zostawiam w spokoju, bo on z rzymskim "nauczaniem" na pewno się nie utożsamia.