na okrętę
-
- Posty: 492
- Rejestracja: 06 sty 2013, 10:12
- Lokalizacja: Rudnik nad Sanem
- Kontakt:
Re: na okrętę
Wyszła z trzaskiem...Nilmo pisze:ona wyszła
o jedenastej z trzaskiem
A może lepiej"
"wyszła o jedenastej
trzaskając hucznie drzwiami"
Myślę, że to porządniejsze

Poza tym małym zamętem wszystko jest bardzo fajnie

- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: na okrętę
dwie pierwsze super, jakoś nie mogę przekonać się do końcówki?Nilmo pisze:
wieża Babel
bal masek
moja wina
staję w kolejce po kiełbasę

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: na okrętę
"na okrętkę" - tak mawiano na byle jakie, niestaranne zszycie, takie - na aby-aby lub jeszcze gorzej. I takie zycie - byle jakie, na aby-aby pokazałeś w tym wierszu. I to, że peel ma je jakby na własne zyczenie, a w każdym razie - to sugeruje "moja wina" z pointy...
pozdrawiam serdecznie...
Ewa

pozdrawiam serdecznie...
Ewa
- Bożena
- Posty: 1338
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:32
Re: na okrętę
- staję-czy stoję- albo przystaję w kolejkę- ustawiam się w kolejkę- no już sama nie wiemNilmo pisze:staję w kolejce po kiełbasę

chciałam trachnąć tego robaczka po lewej papuciem

a z nauki- nici - potrzebne do okrętki-

Re: na okrętę
Dziękuję za pomocne komentarze i sugestie.
Co do znaczenia tytułu to jest to po prostu w slangu "na okrągło" , "w systematycznie powtarzających się cyklach" itp., czyli tak jak to opisała Ewa- "na okrętkę". Korzystałem ze slangu w tym wypadku, nie dla oryginalności, a raczej aby oddać klimat środowiska w jakim toczy się temat. Wierszyk pochodzi z cyklu jaki kiedyś sobie pisałem, o życiu toczącym się wokół staromiejskich podwórek.
Przepraszam że nie wrzuciłem jakiejś "nowości", ale od kilku miesięcy zaprzestałem pisania (być może czasowo), a komentując Wasze wiersze pomyślałem sobie że sprawiedliwie byłoby rzucić i Wam coś na pożarcie.
Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję.
P.S.
A robaczka proszę papuciami mi nie tykać. On sobie biega z pracy do domu, z domu do pracy, bo ma na utrzymaniu rodzinę. Głupio byłoby się nim brzydzić, nie?
Co do znaczenia tytułu to jest to po prostu w slangu "na okrągło" , "w systematycznie powtarzających się cyklach" itp., czyli tak jak to opisała Ewa- "na okrętkę". Korzystałem ze slangu w tym wypadku, nie dla oryginalności, a raczej aby oddać klimat środowiska w jakim toczy się temat. Wierszyk pochodzi z cyklu jaki kiedyś sobie pisałem, o życiu toczącym się wokół staromiejskich podwórek.
Przepraszam że nie wrzuciłem jakiejś "nowości", ale od kilku miesięcy zaprzestałem pisania (być może czasowo), a komentując Wasze wiersze pomyślałem sobie że sprawiedliwie byłoby rzucić i Wam coś na pożarcie.
Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję.
P.S.
A robaczka proszę papuciami mi nie tykać. On sobie biega z pracy do domu, z domu do pracy, bo ma na utrzymaniu rodzinę. Głupio byłoby się nim brzydzić, nie?
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: na okrętę
Rewelacyjny wiersz.
(nie łączę rozmów z poza tematu z sobą, więc oceniam szczerze i na spokojnie, bez interesowności, oraz celowości, żeby coś "ugrać")
Bardzo podoba mi się ważenie słów. Spokojnie,z opanowaniem, wiersz nie spieszy donikąd, czytelnik może czytać powoli, dozując sobie napięcie z wersu na wers.
Styl niezwykle urzeka.
"Żyda" rymuje się z "zdzira", ale subtelnie, jakby przypadkiem. To komponuje się tak ciekawie, że czytanie sprawia jeszcze większa przyjemność. Potem krócej - wyliczanka. To lubię, sam często używam. Taka zmiana tempa z wolnego na bardzo wolne i kolejne znaczenia do rozszyfrowania.
No i ostatni wers - dobry zabieg z powracaniem do początku. koło się zamyka i wszystko smaczne.
Styl - rewelacja!
Co do samej historii - według mnie wiersz o fałszywych, brudnych relacjach z otoczeniem, gdy niby ludzie żyją z sobą, bo akurat tak wygodnie. Pomagają sobie, odwiedzają się, rozmawiają, ale tak naprawdę mają siebie w dupie i najchętniej by się pozabijali. Nie robią tego, bo są sobie potrzebni. A potrzeba i wygoda w danej chwili czyni z wrogów sojuszników, ale to wszystko nie przestaje być cholernie fałszywe i na pokaz.
Wszedłem, żeby z ciekawości zobaczyć "co też ten Nilmo, kompan od innej rozmowy, tutaj sobie wypisuje?" i stwierdzam, że bardzo dobrze zrobiłem.
Dla tych, którzy (znów) zarzucą mi tandetne, puste podlizywanie dupy mam tylko jedno słowo, ale to wulgaryzm, więc pozostawiam domysłom.
Świetny wiersz, mam zamiar go polecić.
(nie łączę rozmów z poza tematu z sobą, więc oceniam szczerze i na spokojnie, bez interesowności, oraz celowości, żeby coś "ugrać")
Bardzo podoba mi się ważenie słów. Spokojnie,z opanowaniem, wiersz nie spieszy donikąd, czytelnik może czytać powoli, dozując sobie napięcie z wersu na wers.
Styl niezwykle urzeka.
"Żyda" rymuje się z "zdzira", ale subtelnie, jakby przypadkiem. To komponuje się tak ciekawie, że czytanie sprawia jeszcze większa przyjemność. Potem krócej - wyliczanka. To lubię, sam często używam. Taka zmiana tempa z wolnego na bardzo wolne i kolejne znaczenia do rozszyfrowania.
No i ostatni wers - dobry zabieg z powracaniem do początku. koło się zamyka i wszystko smaczne.
Styl - rewelacja!
Co do samej historii - według mnie wiersz o fałszywych, brudnych relacjach z otoczeniem, gdy niby ludzie żyją z sobą, bo akurat tak wygodnie. Pomagają sobie, odwiedzają się, rozmawiają, ale tak naprawdę mają siebie w dupie i najchętniej by się pozabijali. Nie robią tego, bo są sobie potrzebni. A potrzeba i wygoda w danej chwili czyni z wrogów sojuszników, ale to wszystko nie przestaje być cholernie fałszywe i na pokaz.
Wszedłem, żeby z ciekawości zobaczyć "co też ten Nilmo, kompan od innej rozmowy, tutaj sobie wypisuje?" i stwierdzam, że bardzo dobrze zrobiłem.
Dla tych, którzy (znów) zarzucą mi tandetne, puste podlizywanie dupy mam tylko jedno słowo, ale to wulgaryzm, więc pozostawiam domysłom.
Świetny wiersz, mam zamiar go polecić.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
Re: na okrętę
Dziękuję Sede. Cieszę się że nie łączysz tematów, bo podzielam zdanie że odmienne poglądy, ani nie czynią nas wrogami, ani nie powinny miec wpływu na ocenę innych tematów. Mam szacunek do takich ludzi. Interpretacja bardzo bliska moim zamierzeniom. Ciągoty do rymów miałem od zawsze, z tym że z czasem zacząłem się starać, aby odejść od cyklicznego rymowania, do bardziej spontanicznego, a wspomagającego jedynie tekst. W tym wierszu też ich powplatałem trochę. Wyszło jak wyszło. Dziękuję.
P.S.
Ciekawe, że zwróciłeś uwagę na tempo. Przepity umysł, beznadzieja, trwanie, amok...własciwie to samym tekstem, chciałem bardziej pokazać, że nie bardzo jest tu co do powiedzenia czy opisania, poza okazaniem staczania.
P.S.
Ciekawe, że zwróciłeś uwagę na tempo. Przepity umysł, beznadzieja, trwanie, amok...własciwie to samym tekstem, chciałem bardziej pokazać, że nie bardzo jest tu co do powiedzenia czy opisania, poza okazaniem staczania.
- Dante
- Posty: 663
- Rejestracja: 31 paź 2011, 20:48
- Lokalizacja: Kraków
Re: na okrętę
W sporej części podzielam opinię sede vacante nt wiersza.
Jedna rzecz mnie tylko zastanawia - czy w kregach, jakie wydaje się opisywać wiersz wiedzą co to wieża Babel i zajmuja sie czymś takim jak bal maskowy.
Pozdrawiam
AD
Jedna rzecz mnie tylko zastanawia - czy w kregach, jakie wydaje się opisywać wiersz wiedzą co to wieża Babel i zajmuja sie czymś takim jak bal maskowy.
Pozdrawiam

AD
Co partaczowi zajmie trzy strony,
geniusz w trzech słowach pomieści,
dlatego wierszy moich jest mało,
lecz za to ileż w w nich treści ;-)
geniusz w trzech słowach pomieści,
dlatego wierszy moich jest mało,
lecz za to ileż w w nich treści ;-)
Re: na okrętę
Dzięki za opinie i polecenie.
Dante...od kilkudziesięciu lat, chodzę do wielu bibliotek i wierz mi, że więcej widziałem w nich wypożyczających książki, z "takich kręgów" niż mogłoby się wydawać. Myślę że co najmniej tak wiele, jak wiele widziałem pięknie oprawionych książek, w domach gdzie książka służy jedynie za wystrój.
A jeśli mowa już o kręgach, to wiem że kiełbasą pod wódkę nie gardzą i tzw. wyższe sfery, a sytuacje jak ta wcale nie są u nich czymś wyjątkowym. Mam okna na AGH. Chłopak (przyszły magister - inżynier) leje tuż obok ławki gdzie siedzi kilka takich "przyszłościowych" dziewuszek sącząc piwo. Jedna z nich masuje go po pleckach i śmiejąc się próbuje zajrzeć jakiego on ma. Jeden z obrazków jakie widzę codziennie wieczorami wychodząc na papierosa. Przyszłe elity kraju. Inteligencja i "wyższe kręgi". I to nie wina tego że "teraz mamy takie czasy". Poczytaj "Pamiętnik pilota" Arcta, a dowiesz się jaki poziom reprezentowali polscy oficerowie, którzy prysnęli w 1939 do Francji. Ciemniaki bez znajomości języka, z tematem "dupy i wóda" w centrum. Jak więc widzisz "bal maskowy" trwa wszędzie i dotyczy wszystkich. A wieprzowinę najłatwiej uzyskać, dodając do człowieka wódki. Pzdr.
Dante...od kilkudziesięciu lat, chodzę do wielu bibliotek i wierz mi, że więcej widziałem w nich wypożyczających książki, z "takich kręgów" niż mogłoby się wydawać. Myślę że co najmniej tak wiele, jak wiele widziałem pięknie oprawionych książek, w domach gdzie książka służy jedynie za wystrój.
A jeśli mowa już o kręgach, to wiem że kiełbasą pod wódkę nie gardzą i tzw. wyższe sfery, a sytuacje jak ta wcale nie są u nich czymś wyjątkowym. Mam okna na AGH. Chłopak (przyszły magister - inżynier) leje tuż obok ławki gdzie siedzi kilka takich "przyszłościowych" dziewuszek sącząc piwo. Jedna z nich masuje go po pleckach i śmiejąc się próbuje zajrzeć jakiego on ma. Jeden z obrazków jakie widzę codziennie wieczorami wychodząc na papierosa. Przyszłe elity kraju. Inteligencja i "wyższe kręgi". I to nie wina tego że "teraz mamy takie czasy". Poczytaj "Pamiętnik pilota" Arcta, a dowiesz się jaki poziom reprezentowali polscy oficerowie, którzy prysnęli w 1939 do Francji. Ciemniaki bez znajomości języka, z tematem "dupy i wóda" w centrum. Jak więc widzisz "bal maskowy" trwa wszędzie i dotyczy wszystkich. A wieprzowinę najłatwiej uzyskać, dodając do człowieka wódki. Pzdr.