Bardzo charakterystyczne dla Ciebie klimaty. To cmentarzysko wprowadza w bardzo interesującą rzeczywistość, gdyż nie jest to taki zwyczajny cmentarz, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni - z wypielęgnowanymi nagrobkami, na których leżą sztuczne wieńce i plastikowe wielogodzinne lampioniki. U Ciebie raczej doszukiwałabym się cmentarzyska z wykopalisk archeologicznych, tym bardziej, że odnosisz się do tego w poincie - urny, nawiązanie do kultury pól popielnicowych (chyba tak to się nazywało). Więc przenosisz czytelnika w bardzo odległy świat, bodajże jeszcze w czasy neolitu. Podoba mi się ten zabieg. Myślę, że osiągnąłeś dzięki temu jeszcze jeden interesujący efekt - pokazujesz nie tylko przemijanie człowieka jako jednostki, odwołując się do jego skończoności, śmiertelności. W Twoim wierszu odnaleźć można przemijanie ludzkości jako takiej, która toczy się przez ery i epoki, przez kultury, religie, wierzenia, cywilizacje, i nie wiadomo wciąż dokąd zmierza. A punktem, gdzie i tak wszystko się kończy - jest mogiła.
Spodobały mi się w Twoim wierszu wyjątkowo udane rymy. Jeśli chodzi o rytmikę - we wszystkich wersach - do średniówki jest w porządku. Po średniówce - już gorzej z rozkładem akcentów. Ale tak bardzo to nie przeszkadza. Wierzę, że kiedyś uda Ci się napisać regularny sylabotonik i będziemy mogli to świętować.
Nie spodobały mi się takie frazy:
misza pisze:w swoich ciemnych dziurach.
Te ciemne dziury mi się nieodparcie kojarzą...
misza pisze:oszukańczy jak miraż,
Oczywista oczywistość - jak miraż, to wiadomo, że złudny i oszukańczy. Porównanie oparte na tautologii, nie przemówiło do mnie.
misza pisze:cmentarzu gałęzi i pni obumarłych.
Takie tandeciarsko-efekciarskie, zwłaszcza te "pnie obumarłe"... Na dodatek z inwersją. Be!
misza pisze:Szare zmierzchy i świty, wszystkie dni są szare.
To też banalne, "zmierzchy i świty" są już bardzo wyświechtane, a w kontekście szarych dni to przypomniała mi się piosenka:
Tak mi źle tak mi źle tak mi łyso
Szary jest kot i pies szare dni są
Szarość jest wtórna do bólu - w odniesieniu do dni, życia itd.
Najlepsza według mnie ostatnia strofa. Może właśnie przez te archeologiczne konteksty. Które powodują, iż tekst właśnie nabiera wielowymiarowości, nie jest zwyczajnym opisem.
Pozdrawiam serdecznie,
Glo.