przenoszę się w wspomnień wir.
Bez kajdan szarości mocy,
mam w głowie kalejdoskop chwil.
Bywam wtedy roześmiana
i pamiętam uśmiechu czar.
Nie rozumiem tego pana,
co krzykiem wyraża swój żal.
Nie mam nic oprócz ciebie,
twego głosu i widoku.
Nie chcę patrzeć już za siebie,
bo to, co chcę mam u boku.
Nagle dzwoni moja mama
i się pyta „gdzieś ty była?”.
A ja taka zapomniana
już rozumiem tego pana.
Twór powstały ze złości, że dzień nie trwa dłużej.

