elvenoor pisze:chciałem zawrzeć to w moim wierszu
Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Nie przeczę, że chciałeś. tylko, czy na pewno jest, jak piszesz dalej?
elvenoor pisze:jak sądzę udało mi się
Oczywiście sądzić możesz, ale z twoich wypowiedzi w innych miejscach wnoszę, że ten osąd zbyt szybko zmienił się w pewność. A jednak nie Tobie decydować, czy to, czego dokonałeś, dobrym jest, czy przeciętnym jeno. Gdyby od autora zależała ocena utworu, ludzkość składałaby się z samych mistrzów, tymczasem nawet czeladników niewielu...
Twoje, jak je określasz, dzieło, to nachalnym rymem opisany dzień sądu. Aż tyle i tylko tyle.
Wartości literackich w tym niewiele. Widzę, że w założeniu miał to być wiersz sylabotoniczny, jednak kilka par wersów z rymami męskimi położyło zamiar. W tekst wkradło się kilka błędów, które - mam nadzieję - sam wykryjesz, że nie wspomnę o dziwnej manierze pisania po znakach interpunkcyjnych bez spacji.
Dość powszechnie stosujesz w utworze - wybacz, nie nazwę go wierszem - inwersje. Nie twierdzę, że one złem absolutnie niewybaczalnym, jednak te najbardziej rzucające się w oczy, stworzone wyłącznie w celu uzyskania rymu, to relikt przeszłości, do której - jak mniemam - świadomie nawiązujesz, mniemając, że jeśli napiszesz coś, co choćby w stylu podobne będzie do utworów któregoś z klasyków, automatycznie okrzyknięty zostaniesz mistrzem pióra.
Niestety, nie tędy droga.
Świat nieco się zmienił od epoki romantyzmu. Dziś od kandydata na poetę wymaga się więcej, niż bezkrytycznego powielania, choćby najlepszych, wzorców. Twój tekst stanowi mieszaninę średnio udolnego naśladownictwa stylów Mickiewicza i Homera, co pasuje do siebie wzajemnie, jak kwiatek do kożucha, żeby nie rzec, jak do świni elegancka kamizelka. Nie dziw się więc, że spowodował lawinę krytyki. Masz prawo się z nią nie zgodzić, polemizować, jednak argumenty o sercu, duszy i talencie pozostaw słuchaczom aktualnie bawiącym na imieninach u cioci, bądź lokalnym poszukiwaczom gwiazd. Od Ciebie zależy, czy będziesz kiedyś poetą, czy zadufany w swoją gwiazdę, zginiesz w gąszczu blogowej
tfurczości.
Tymczasem pozdrawiam.
