Piękny wiersz, wspaniale skonstruowany, nie mam się czego przyczepić. Widzę, że próbujesz nieco urozmaicić tradycyjny zapis strofy - osobiście dla mnie to ogromny walor wiersza.
Znów odnajduję w nim dekadenckie, schyłkowe klimaty. I chociaż wierszy o piciu, paleniu i smęceniu nie lubię (z zasady) - tym razem muszę przyznać, że forma zdecydowanie równoważy dość, powiedziałabym, szablonową tematykę.
Przemijanie też w zasadzie już było. Człowiek zagubiony w świecie, wydany na pastwę depresji, bólu istnienia, "tego czegoś", co Francuzi określili pojęciem
malaise existentiel - nagle zdaje sobie sprawę, że jest bardzo samotny, że nic go już dobrego nie spotka. Wówczas rozpoczyna swoją wędrówkę - hmm... po barach... i tam szuka tej odpowiedzi, którą pragnąłby usłyszeć
z góry... A nie słyszy...
misza pisze:przestaję czekać
misza pisze:poczekam byś mnie zabrał
W zasadzie to powtórzenie może zostać, gdyż wypunktowane wersy są odległe od siebie.
Ale jednak - coś mi tu logicznie zgrzyta.
Skoro peel już nie czeka na Boga, na jego interwencję - to raczej sugeruje, że Stwórca o nim zapomniał, że przestał liczyć na jakiekolwiek zmiany.
Więc raczej - w ostatniej strofie zagrałabym elementem zaskoczenia.
misza pisze:poczekam byś mnie zabrał
na bezkresne łąki
"a Ty zawiedziesz duszę
na bezkresne łąki"
Ta "dusza" tutaj pasuje jak ulał. I pojawiłaby się wynikająca z niepewności wieloznaczność - czy to już moment śmierci peela, czy tylko przywidzenie po spożyciu dużej ilości gorzałki.
misza pisze:usiądę w kącie
Nieśmiało proponuję "przycupnę"... Bardziej obrazowe.
Ogólnie jednak - gratuluję, Miszko, wyjątkowego, nastrojowego wiersza.
Pozdrawiam,
Glo.