Ale tu się porobiło!
Zabieram głos - ale żeby nie było - absolutnie nie w obronie, czy tam w poparciu- bo to niepotrzebne. Po prostu, tego wiersza nie mogę nie skomentować, bo to jeden z moich ulubionych.
Ulubiony, choć budzi we mnie negatywne uczucia... ja się go po prostu boję.
Od pierwszego czytania wywołał u mnie niepokój, który wraz z kolejnymi tylko pogłębiał się. To przemyślany, kompletny utwór, w którym "akcja" dzieje się pomiędzy wersami.
Forma kołysanki, mydli oczy, odwraca uwagę. Bo treść nie jest kołysankowa. To ostrzeżenie wystukane zimną stalą - i nawet ono samo nie jest tak straszne, jak pewność, która bije z wersów. Czytam - i myślę - tak być musi. To jakby usypiać dziecko dźwiękiem ostrzenia noża...
Dodatkowym plusem jest zgodność z przywołanym obrazem Witkacego. Za każdym razem oglądam, potem znowu czytam i autentycznie czuję ciarki. Myślę, że Tabakiera doskonale zinterpretowała obraz, a Witkacy znany był przecież ze swojej paranoi i strachu przed Wschodem. I jak dla mnie to właśnie w wierszu widać.
I nie ma co się sprzeczać - dobry, niedobry... to kwestia gustu, indywidualnej wrażliwości. Do jednych bardziej przemawiają słowa, do innych luki między nimi. Ten wiersz zdecydowanie operuje lukami. Ten utwór "tworzy" się w czytelniku długo jeszcze po przeczytaniu. Przynajmniej we mnie

. Pozdrawiam.