Beznadziejny wiersz, co z tego, że Leśmian?Jagoda pisze:I też skojarzył mi się z piosenką - może to jego rytmika, a może to te błękity:
Zwiewność
Brzęk muchy w pustym dzbanie, co stoi na półce,
Smuga w oczach po znikłej za oknem jaskółce,
Cień ręki na murawie, a wszystko niczyje,
Ledwo się zazieleni, już ufa że żyje.
1 wers - "Brzęk muchy w pustym dzbanie" - skoro jest w nim mucha to nie jest już pusty, czyli powiedzmy tak:
Brzęk muchy w pustym dotąd dzbanie
2 wers - "Smuga w oczach po znikłej za oknem jaskółce" - skoro jaskółka znikła, to i smuga też. Czyli powinno być tak:
"Smuga w oczach po odlatującej jaskółce"
3 wers - "Cień ręki na murawie, a wszystko niczyje" - jak to niczyje? Cień jest murawy, dopóki na nią pada. Nie chodnika,
czy ściany domu, tylko właśnie murawy.
4 wers - "Ledwo się zazieleni, już ufa że żyje" - nie ufa, że żyje, tylko ŻYJE! To co na wierzchu widzimy jako "zielone", jest całym skomplikowanym cyklem i czas od ziarna po kiełek, to cała wieczność w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Podpierasz się bezwiednie cytatem z Leśmiana, jako autorytetem, nawet nie zastanowiwszy się jakie to jest denne co przytaczasz.
A ja miałem okazję pokazać na przykładzie tego wiersza, jak tutaj wygląda krytyka wierszy, którą nazywam wyimkową.