epitafium dla wędrowca (II)

Moderatorzy: eka, Leon Gutner

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
AS...
Posty: 989
Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
Lokalizacja: Kraków

epitafium dla wędrowca (II)

#1 Post autor: AS... » 19 lip 2015, 11:16

wędrówka to różaniec z kamieni na drodze
układasz swoje miejsca wśród cichych pejzaży
niosąc wewnątrz zgarbioną jak przydrożne krzyże
samotność. taką ciężką, chociaż nic nie waży

kerim13

Re: epitafium dla wędrowca (II)

#2 Post autor: kerim13 » 19 lip 2015, 13:22

Malinowe epitafium. Lubię takie kawałki tchnące Staffem czy Leśmianem. To moja bajka i mój klimat. Nie wiem tylko czy ja źle czytam, czy jednak w ostatnim warsie powinno być zamiast "taką' to "tak". Bo rytmizując pasuje mi "tak". :bravo:

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: epitafium dla wędrowca (II)

#3 Post autor: Gorgiasz » 19 lip 2015, 14:33

Bardzo piękny utwór. Obrazek
I zbyt często prawdziwy. Choć lepiej, żeby nie był. Obrazek

Tjereszkowa

Re: epitafium dla wędrowca (II)

#4 Post autor: Tjereszkowa » 19 lip 2015, 17:05

No to podpisuję się pod komentarzami chłopaków. Mówię także "tak" pod "tak" Mirka - faktycznie lepszy rytm.

Twoje epitafium - jak przydrożna kapliczka - do przystanięcia i zadumy.

AS...
Posty: 989
Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
Lokalizacja: Kraków

Re: epitafium dla wędrowca (II)

#5 Post autor: AS... » 19 lip 2015, 19:19

no zamurowało mnie Wasze "tak";
jak wy to słyszycie?

trzy pierwsze wersy nie budzą kontrowersji;
akcenty padają na 2,6,9,12-tą sylabę

popatrzmy jaki jest rozkład akcentów w 4-tym wersie:
samotność - akcent ewidentnie na "mo"
taką ciężką - jest proklityką - więc akcent pada na "cię"
chociaż nic - jest enklityką - akcent pada na "ciaż" (podobnie jak w "chociażby")
nie waży jest też proklityką - akcentujemy "wa" (podobnie jak w "nieważki", "nieważkość")
zatem rozkład akcentów w 4-tym wersie jest identyczny jak w poprzednich;

gdyby zgodnie z radą zamienić "taką" na "tak", to akcenty padałyby tak:
2,5,8,11 - wiersz nie byłby już sylabotoniczny; nie byłby sylabotoniczny także z innego powodu:
13-zgłoskowy wers zamieniłby się w 12-zgłoskowca;
to po pierwsze, po drugie:
"samotność" jest rzeczownikiem rodzaju żeńskiego: jaka? - taka, jaką - taką;
nie będę się upierał, ale "tak ciężką" jest dla mnie gramatycznym kiksem;

tak czy inaczej - cieszę się bardzo, że odwiedziliście moje strony:)
serdecznie Was pozdrawiam:)
:rosa:
Ostatnio zmieniony 19 lip 2015, 20:43 przez AS..., łącznie zmieniany 1 raz.

Tjereszkowa

Re: epitafium dla wędrowca (II)

#6 Post autor: Tjereszkowa » 19 lip 2015, 20:35

Wobec potęgi matmy, pozostaje jedynie skłonić głowę, ale co zrobić z muzyką... ;)

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: epitafium dla wędrowca (II)

#7 Post autor: alchemik » 19 lip 2015, 21:03

Cześć, Jurku.
Wiersz ładny, z tych nostalgicznych wierszy drogi.
Co do rytmu, to masz absolutną rację.
A jednak zaingerowałbym w ostatni wers dla estetyki pewnej, nie dla zmiany rytmu.
Tjeri, muzyka płynie jak trzeba.
Ja już wielokrotnie spotkałem się z tym, że różni czytelnicy różnie wymagali, aby ten strumyk melodii płynął.
A ty Tjeri wiesz, że ja czuły jestem na rytm w wierszu.
Asa też znam z najlepszej strony.

Co do mojej małej ingerencji.

samotność. jakżesz ciężką, chociaż nic nie waży



wędrówka to różaniec z kamieni na drodze
układasz swoje miejsca wśród cichych pejzaży
niosąc wewnątrz zgarbioną jak przydrożne krzyże
samotność. jakżesz ciężką, chociaż nic nie waży
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

AS...
Posty: 989
Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
Lokalizacja: Kraków

Re: epitafium dla wędrowca (II)

#8 Post autor: AS... » 19 lip 2015, 22:09

Tjeri, jeśli się nie rozzłościsz, to będę do Ciebie mówił tak jak zacny poprzednik;
nie lubię jakoś długich nicków... vide: mój;

zapytałaś co z muzyką: niech gra :)
:rosa:

zacny Jurku
nie tylko czytelnikom nie podoba się ten ostatni wers:
bo najbardziej to chyba wadzi mnie...
żeby Ci to uzasadnić, wypada wspomnieć o tym,
jak konstruuję swoje teksty;
cechą charakterystyczną asiej pisaniny, są mocne,
powalające końcówki, a nawet - jeśli nie są nokautujące,
to z reguły stanowią najsilniejszą część utworu;
w związku z tym pisanie zaczynam... od końca;
lwia część asich utworów powstała w taki właśnie sposób;
mając końcówkę - która jest czymś w rodzaju tezy,
przeprowadzam coś na kształt matematycznego dowodu,
który ma dowieść jej prawdziwość;
nie jest to łatwe i trwa to nieraz latami, tak samo zresztą
jak w przypadku powyższego tekstu;
a oryginalna 13-zgłoskowa teza brzmiała:
samotność jest tak ciężka, chociaż nic nie waży
okazało się jednak, że dość zgrabnie przeprowadzony dowód
wyprowadził mnie na gramatyczne manowce...
temat dręczył mnie przez kilka lat i wygląda na to,
że będzie dręczył nadal;
Wasze komentarze przekonują mnie, że nie jest to udany tekst;
ale ja okropnie uparty jestem i będę kombinował nadal
korzystając z Waszych cennych uwag;
pozdrowienia
:)

Awatar użytkownika
Leon Gutner
Moderator
Posty: 5791
Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: epitafium dla wędrowca (II)

#9 Post autor: Leon Gutner » 19 lip 2015, 22:54

Narobiłem sobie apetytu :)

Z uszanowaniem LG.
" Każdy dzień to takie małe życie "

leongutner@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: epitafium dla wędrowca (II)

#10 Post autor: Gloinnen » 22 lip 2015, 0:07

Popieram przedmówców co do tego, że napisałeś przepiękny wiersz.

Pod "fatum" pisałam o cykliczności zjawisk, to odmawianie różańca też sygnalizuje pewną cykliczność, powtarzalność, choć wędrówka wędrówce nierówna, jak modlitwa modlitwie. Nie zdajemy sobie sprawy, że życie jest indywidualnym spełnieniem się odwiecznego projektu, jedną z nieskończonych możliwości, jednorazowym odmówieniem różańca, który przechodzi z rąk do rąk.

Rewelacyjna przerzutnia między pierwszym a drugim wersem.

Układanie swoich miejsc również mnie urzekło, może dlatego, że - jak dziś już pisałam w innym wątku na forum - drzemie we mnie natura Żyda Wiecznego Tułacza, który nigdy i nigdzie nie jest "u siebie". To chyba przychodzi z chwilą, w której uświadamiamy sobie, jak bardzo ogranicza nas nasza własna tożsamość.

Wisienką na torcie jest samotność "ciężka, chociaż nic nie waży". Tutaj trafiasz w sedno, bo istotą samotności jest nieobecność, pustka, brak, a więc coś, czego nie da się ująć w żadne parametry. Ciężar zatem okazuje subiektywnym odczuciem pojawiającym się w świadomości peela, a może nawet fatamorganą, omyłką zmysłów. To zresztą ciekawe - że wszelkie pomiary liczbowe (temperatura, prędkość, itd.) dotyczą rzeczy postrzegalnych zmysłowo. To co zmysły rejestrują, próbujemy zmierzyć. A okazuje się, że istnieją takie sposoby "recepcji", które wywracają ten porządek do góry nogami, i to wcale nie chodzi o metaforykę...

(mam nadzieję, że nie nagmatwałam zbytnio).

Pozdrawiam serdecznie - miło Cię czytać, Maestro.
:rosa:

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „TRADYCYJNE FORMY RYMOWANE”