epitafium dla wędrowca (II)
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
-
- Posty: 989
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
- Lokalizacja: Kraków
epitafium dla wędrowca (II)
wędrówka to różaniec z kamieni na drodze
układasz swoje miejsca wśród cichych pejzaży
niosąc wewnątrz zgarbioną jak przydrożne krzyże
samotność. taką ciężką, chociaż nic nie waży
układasz swoje miejsca wśród cichych pejzaży
niosąc wewnątrz zgarbioną jak przydrożne krzyże
samotność. taką ciężką, chociaż nic nie waży
Re: epitafium dla wędrowca (II)
Malinowe epitafium. Lubię takie kawałki tchnące Staffem czy Leśmianem. To moja bajka i mój klimat. Nie wiem tylko czy ja źle czytam, czy jednak w ostatnim warsie powinno być zamiast "taką' to "tak". Bo rytmizując pasuje mi "tak". 

- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: epitafium dla wędrowca (II)
No to podpisuję się pod komentarzami chłopaków. Mówię także "tak" pod "tak" Mirka - faktycznie lepszy rytm.
Twoje epitafium - jak przydrożna kapliczka - do przystanięcia i zadumy.
Twoje epitafium - jak przydrożna kapliczka - do przystanięcia i zadumy.
-
- Posty: 989
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
- Lokalizacja: Kraków
Re: epitafium dla wędrowca (II)
no zamurowało mnie Wasze "tak";
jak wy to słyszycie?
trzy pierwsze wersy nie budzą kontrowersji;
akcenty padają na 2,6,9,12-tą sylabę
popatrzmy jaki jest rozkład akcentów w 4-tym wersie:
samotność - akcent ewidentnie na "mo"
taką ciężką - jest proklityką - więc akcent pada na "cię"
chociaż nic - jest enklityką - akcent pada na "ciaż" (podobnie jak w "chociażby")
nie waży jest też proklityką - akcentujemy "wa" (podobnie jak w "nieważki", "nieważkość")
zatem rozkład akcentów w 4-tym wersie jest identyczny jak w poprzednich;
gdyby zgodnie z radą zamienić "taką" na "tak", to akcenty padałyby tak:
2,5,8,11 - wiersz nie byłby już sylabotoniczny; nie byłby sylabotoniczny także z innego powodu:
13-zgłoskowy wers zamieniłby się w 12-zgłoskowca;
to po pierwsze, po drugie:
"samotność" jest rzeczownikiem rodzaju żeńskiego: jaka? - taka, jaką - taką;
nie będę się upierał, ale "tak ciężką" jest dla mnie gramatycznym kiksem;
tak czy inaczej - cieszę się bardzo, że odwiedziliście moje strony:)
serdecznie Was pozdrawiam:)

jak wy to słyszycie?
trzy pierwsze wersy nie budzą kontrowersji;
akcenty padają na 2,6,9,12-tą sylabę
popatrzmy jaki jest rozkład akcentów w 4-tym wersie:
samotność - akcent ewidentnie na "mo"
taką ciężką - jest proklityką - więc akcent pada na "cię"
chociaż nic - jest enklityką - akcent pada na "ciaż" (podobnie jak w "chociażby")
nie waży jest też proklityką - akcentujemy "wa" (podobnie jak w "nieważki", "nieważkość")
zatem rozkład akcentów w 4-tym wersie jest identyczny jak w poprzednich;
gdyby zgodnie z radą zamienić "taką" na "tak", to akcenty padałyby tak:
2,5,8,11 - wiersz nie byłby już sylabotoniczny; nie byłby sylabotoniczny także z innego powodu:
13-zgłoskowy wers zamieniłby się w 12-zgłoskowca;
to po pierwsze, po drugie:
"samotność" jest rzeczownikiem rodzaju żeńskiego: jaka? - taka, jaką - taką;
nie będę się upierał, ale "tak ciężką" jest dla mnie gramatycznym kiksem;
tak czy inaczej - cieszę się bardzo, że odwiedziliście moje strony:)
serdecznie Was pozdrawiam:)

Ostatnio zmieniony 19 lip 2015, 20:43 przez AS..., łącznie zmieniany 1 raz.
Re: epitafium dla wędrowca (II)
Wobec potęgi matmy, pozostaje jedynie skłonić głowę, ale co zrobić z muzyką... 

- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Re: epitafium dla wędrowca (II)
Cześć, Jurku.
Wiersz ładny, z tych nostalgicznych wierszy drogi.
Co do rytmu, to masz absolutną rację.
A jednak zaingerowałbym w ostatni wers dla estetyki pewnej, nie dla zmiany rytmu.
Tjeri, muzyka płynie jak trzeba.
Ja już wielokrotnie spotkałem się z tym, że różni czytelnicy różnie wymagali, aby ten strumyk melodii płynął.
A ty Tjeri wiesz, że ja czuły jestem na rytm w wierszu.
Asa też znam z najlepszej strony.
Co do mojej małej ingerencji.
samotność. jakżesz ciężką, chociaż nic nie waży
wędrówka to różaniec z kamieni na drodze
układasz swoje miejsca wśród cichych pejzaży
niosąc wewnątrz zgarbioną jak przydrożne krzyże
samotność. jakżesz ciężką, chociaż nic nie waży
Wiersz ładny, z tych nostalgicznych wierszy drogi.
Co do rytmu, to masz absolutną rację.
A jednak zaingerowałbym w ostatni wers dla estetyki pewnej, nie dla zmiany rytmu.
Tjeri, muzyka płynie jak trzeba.
Ja już wielokrotnie spotkałem się z tym, że różni czytelnicy różnie wymagali, aby ten strumyk melodii płynął.
A ty Tjeri wiesz, że ja czuły jestem na rytm w wierszu.
Asa też znam z najlepszej strony.
Co do mojej małej ingerencji.
samotność. jakżesz ciężką, chociaż nic nie waży
wędrówka to różaniec z kamieni na drodze
układasz swoje miejsca wśród cichych pejzaży
niosąc wewnątrz zgarbioną jak przydrożne krzyże
samotność. jakżesz ciężką, chociaż nic nie waży
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
-
- Posty: 989
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
- Lokalizacja: Kraków
Re: epitafium dla wędrowca (II)
Tjeri, jeśli się nie rozzłościsz, to będę do Ciebie mówił tak jak zacny poprzednik;
nie lubię jakoś długich nicków... vide: mój;
zapytałaś co z muzyką: niech gra
zacny Jurku
nie tylko czytelnikom nie podoba się ten ostatni wers:
bo najbardziej to chyba wadzi mnie...
żeby Ci to uzasadnić, wypada wspomnieć o tym,
jak konstruuję swoje teksty;
cechą charakterystyczną asiej pisaniny, są mocne,
powalające końcówki, a nawet - jeśli nie są nokautujące,
to z reguły stanowią najsilniejszą część utworu;
w związku z tym pisanie zaczynam... od końca;
lwia część asich utworów powstała w taki właśnie sposób;
mając końcówkę - która jest czymś w rodzaju tezy,
przeprowadzam coś na kształt matematycznego dowodu,
który ma dowieść jej prawdziwość;
nie jest to łatwe i trwa to nieraz latami, tak samo zresztą
jak w przypadku powyższego tekstu;
a oryginalna 13-zgłoskowa teza brzmiała:
samotność jest tak ciężka, chociaż nic nie waży
okazało się jednak, że dość zgrabnie przeprowadzony dowód
wyprowadził mnie na gramatyczne manowce...
temat dręczył mnie przez kilka lat i wygląda na to,
że będzie dręczył nadal;
Wasze komentarze przekonują mnie, że nie jest to udany tekst;
ale ja okropnie uparty jestem i będę kombinował nadal
korzystając z Waszych cennych uwag;
pozdrowienia

nie lubię jakoś długich nicków... vide: mój;
zapytałaś co z muzyką: niech gra


zacny Jurku
nie tylko czytelnikom nie podoba się ten ostatni wers:
bo najbardziej to chyba wadzi mnie...
żeby Ci to uzasadnić, wypada wspomnieć o tym,
jak konstruuję swoje teksty;
cechą charakterystyczną asiej pisaniny, są mocne,
powalające końcówki, a nawet - jeśli nie są nokautujące,
to z reguły stanowią najsilniejszą część utworu;
w związku z tym pisanie zaczynam... od końca;
lwia część asich utworów powstała w taki właśnie sposób;
mając końcówkę - która jest czymś w rodzaju tezy,
przeprowadzam coś na kształt matematycznego dowodu,
który ma dowieść jej prawdziwość;
nie jest to łatwe i trwa to nieraz latami, tak samo zresztą
jak w przypadku powyższego tekstu;
a oryginalna 13-zgłoskowa teza brzmiała:
samotność jest tak ciężka, chociaż nic nie waży
okazało się jednak, że dość zgrabnie przeprowadzony dowód
wyprowadził mnie na gramatyczne manowce...
temat dręczył mnie przez kilka lat i wygląda na to,
że będzie dręczył nadal;
Wasze komentarze przekonują mnie, że nie jest to udany tekst;
ale ja okropnie uparty jestem i będę kombinował nadal
korzystając z Waszych cennych uwag;
pozdrowienia

- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: epitafium dla wędrowca (II)
Narobiłem sobie apetytu
Z uszanowaniem LG.

Z uszanowaniem LG.
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: epitafium dla wędrowca (II)
Popieram przedmówców co do tego, że napisałeś przepiękny wiersz.
Pod "fatum" pisałam o cykliczności zjawisk, to odmawianie różańca też sygnalizuje pewną cykliczność, powtarzalność, choć wędrówka wędrówce nierówna, jak modlitwa modlitwie. Nie zdajemy sobie sprawy, że życie jest indywidualnym spełnieniem się odwiecznego projektu, jedną z nieskończonych możliwości, jednorazowym odmówieniem różańca, który przechodzi z rąk do rąk.
Rewelacyjna przerzutnia między pierwszym a drugim wersem.
Układanie swoich miejsc również mnie urzekło, może dlatego, że - jak dziś już pisałam w innym wątku na forum - drzemie we mnie natura Żyda Wiecznego Tułacza, który nigdy i nigdzie nie jest "u siebie". To chyba przychodzi z chwilą, w której uświadamiamy sobie, jak bardzo ogranicza nas nasza własna tożsamość.
Wisienką na torcie jest samotność "ciężka, chociaż nic nie waży". Tutaj trafiasz w sedno, bo istotą samotności jest nieobecność, pustka, brak, a więc coś, czego nie da się ująć w żadne parametry. Ciężar zatem okazuje subiektywnym odczuciem pojawiającym się w świadomości peela, a może nawet fatamorganą, omyłką zmysłów. To zresztą ciekawe - że wszelkie pomiary liczbowe (temperatura, prędkość, itd.) dotyczą rzeczy postrzegalnych zmysłowo. To co zmysły rejestrują, próbujemy zmierzyć. A okazuje się, że istnieją takie sposoby "recepcji", które wywracają ten porządek do góry nogami, i to wcale nie chodzi o metaforykę...
(mam nadzieję, że nie nagmatwałam zbytnio).
Pozdrawiam serdecznie - miło Cię czytać, Maestro.
Glo.
Pod "fatum" pisałam o cykliczności zjawisk, to odmawianie różańca też sygnalizuje pewną cykliczność, powtarzalność, choć wędrówka wędrówce nierówna, jak modlitwa modlitwie. Nie zdajemy sobie sprawy, że życie jest indywidualnym spełnieniem się odwiecznego projektu, jedną z nieskończonych możliwości, jednorazowym odmówieniem różańca, który przechodzi z rąk do rąk.
Rewelacyjna przerzutnia między pierwszym a drugim wersem.
Układanie swoich miejsc również mnie urzekło, może dlatego, że - jak dziś już pisałam w innym wątku na forum - drzemie we mnie natura Żyda Wiecznego Tułacza, który nigdy i nigdzie nie jest "u siebie". To chyba przychodzi z chwilą, w której uświadamiamy sobie, jak bardzo ogranicza nas nasza własna tożsamość.
Wisienką na torcie jest samotność "ciężka, chociaż nic nie waży". Tutaj trafiasz w sedno, bo istotą samotności jest nieobecność, pustka, brak, a więc coś, czego nie da się ująć w żadne parametry. Ciężar zatem okazuje subiektywnym odczuciem pojawiającym się w świadomości peela, a może nawet fatamorganą, omyłką zmysłów. To zresztą ciekawe - że wszelkie pomiary liczbowe (temperatura, prędkość, itd.) dotyczą rzeczy postrzegalnych zmysłowo. To co zmysły rejestrują, próbujemy zmierzyć. A okazuje się, że istnieją takie sposoby "recepcji", które wywracają ten porządek do góry nogami, i to wcale nie chodzi o metaforykę...
(mam nadzieję, że nie nagmatwałam zbytnio).
Pozdrawiam serdecznie - miło Cię czytać, Maestro.

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl