Wybrał je spośród trzody – szczególne trzy świnie.
Tak wiele trudu włożył i dużo pieniędzy,
ażeby zbudować im miasto na pustyni,
bo zaprawdę, zdolny jest człowiek do poświęceń.
Postawił tam budynki, w których manekiny
imitowały niemo powszednią drętwotę,
a trzy małe świnki w klatkach, bardzo solidnych,
wprowadzały świeżość materii ożywionej.
A klatkom fundamenty dał bardzo stabilne,
w odległości od miejsca, gdzie cud miał się zdarzyć,
akurat dobranej, żeby podmuch nie zniszczył,
i by móc wysnuć przyszłość z głębokich oparzeń.
I zaprawdę bardzo efektownym by było,
gdyby owym świniom z nuklearnego rusztu,
nadać imiona: Wiara, Nadzieja, i Miłość.
Dosyć o tym. Sekundy nas dzielą od cudu.
Nosowo końcowe odliczanie rozbrzmiewa:
Raz… dwa… trzy… Błysk! I oto już okiem kamery
widzimy powiększone trzy świńskie oczęta,
i potrojone jaśnienie w nich nowej ery.
Trzy z trzody
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Trzy z trzody
O, niezwykle oryginalny sposób zwrócenia uwagi na przeprowadzane eksperymenty z bronią jądrową.
Taki relatywizm z wiersza bije, że trudno mi się pozbierać.
I świni żal najbardziej.
Taki relatywizm z wiersza bije, że trudno mi się pozbierać.
I świni żal najbardziej.