____________________________________________________
cóż harowałem jak koń bez sensu
życie mnie w uprząż ubrało zwykłą
i do kieratu nagle zaprzęgło
żebym już nie miał
głupich pomysłów
dzień za dniem mijał a we mnie pustka
klapy na oczach zasnutych bielmem
nic nie widziałem a zwłaszcza jutra
i teraz nie wiem
czy jeszcze jestem
gdzieś na poboczach ktoś bluesa śpiewał
lecz słuch nie łowił żadnej melodii
tłumił ją hałas szef się wydzierał
siedziałem cicho
co miałem robić
w domu przygrywka bo ciągle żonka
młynek kręciła tak od zarania
forsa się liczy firma i kontrakt
jakbym sam nie miał
nic do gadania
blues mi się marzy gdzieś w innym świecie
nie w równoległym bo nie wytrzymam
choć jeszcze nie chcę dopóki pnę się
by mnie zamknięto w pudle
pod gliną
Zmiana "małżonki" na "żonkę".
miejski blues
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
miejski blues
Ostatnio zmieniony 13 lis 2011, 12:42 przez Miladora, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: miejski blues
Fajny blues.
Mam dwie uwagi:
1. Jeśli blues ma być miejski, to kierat zdecydowanie do niego nie pasuje, bo to symbol zdecydowanie wiejski.
Kiedy nie byłem jeszcze taki gorzki i stary jak teraz, moi Rodzice mieli gospodarstwo i qw tym gospodarstwie był kierat. Nasz poczciwy walach zwykle spokojny i stateczny, gdy go zaprzęgnięto do kieratu, zaczynał się buntować i wtedy miał głupie pomysły. No ale to był wyjątek
2. Uczyli mnie, że małżonka, to się mówi o cudzej żonie, a o własnej mówi sie po prostu moja żona. Dziś jest to błąd dość powszechny, chociaż sama małżonka wydaje się staroświecka. Ja bym po prostu powiedział żona, czy moja żona.
Tyle z mojej strony.
Mam dwie uwagi:
1. Jeśli blues ma być miejski, to kierat zdecydowanie do niego nie pasuje, bo to symbol zdecydowanie wiejski.
Kiedy nie byłem jeszcze taki gorzki i stary jak teraz, moi Rodzice mieli gospodarstwo i qw tym gospodarstwie był kierat. Nasz poczciwy walach zwykle spokojny i stateczny, gdy go zaprzęgnięto do kieratu, zaczynał się buntować i wtedy miał głupie pomysły. No ale to był wyjątek

2. Uczyli mnie, że małżonka, to się mówi o cudzej żonie, a o własnej mówi sie po prostu moja żona. Dziś jest to błąd dość powszechny, chociaż sama małżonka wydaje się staroświecka. Ja bym po prostu powiedział żona, czy moja żona.
Tyle z mojej strony.
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: miejski blues
Dzięki, Dziaduś.
Zresztą ten biedak mógł pochodzić ze wsi.

A wiejskiego bluesa dostaniesz niebawem.
Twoje zdrowie...
PS. Zadowoli Cię zmiana na "moja żonka"?

Jest powiedzenie, że się haruje jak koń. A skoro koń, to można go zaprząc do kieratu, niezależnie od miejsca akcji.Gorzki Dziad pisze:Jeśli blues ma być miejski, to kierat zdecydowanie do niego nie pasuje, bo to symbol zdecydowanie wiejski.
Zresztą ten biedak mógł pochodzić ze wsi.

Przykro mi, ale mnie jakoś nie uczyli. I zdarza mi się słyszeć faceta mówiącego: "moja małżonka".Gorzki Dziad pisze: Uczyli mnie, że małżonka, to się mówi o cudzej żonie, a o własnej mówi sie po prostu moja żona.

A wiejskiego bluesa dostaniesz niebawem.


PS. Zadowoli Cię zmiana na "moja żonka"?

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: miejski blues
Znakomite . Czuję się tak jakbym piosenek ostatnio słuchał a nie wiersze czytał .
A jedno i drugie uwielbiam - )))
Z podziwem L.G.
A jedno i drugie uwielbiam - )))
Z podziwem L.G.
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: miejski blues
Cała przyjemność po mojej stronie, Leonku. 
Dzięki
I dobrego 

Dzięki


Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)