jak wiatr wołają by się obudził
niech je poniesie rogate diablę
gdy tylko oczy obmyję w strudze
słońce rozjaśnia jeziora taflę
chociaż na brzegu cień ciągle drzemie
sny przytulone jeszcze pod gaflem
mgła się pojawia w rannej odsłonie
znów dzień przeminie lekko w przechyle
by byle dalej mknąć za horyzont
i nie rozwalić łódki na skale
aby wieczorem rozstawić namiot
odzianą w senność przytulić głowę
zmęczenie oddać nocy w opiekę
kiedy purpura rozpali wodę
troski zostawić w miarę daleko
************** zmienione

W przechyle
nad ranem słyszę podszepty żagli
jak wiatr wołają by się obudził
niech je poniesie rogate diablę
gdy tylko oczy obmyję w strudze
słońce rozjaśnia jeziora taflę
chociaż na brzegu cień ścieli ziemię
sny przytulone jeszcze pod gaflem
mgła się pojawia wplata w złocenie
znów dzień przeminie lekko w przechyle
byleby dalej mknąć za horyzont
i niech kilwater wije się w tyle
aby wieczorem do portu wpłynąć
w senność odziana przytulę głowę
zmęczenie oddam nocy w opiekę
kiedy purpura rozpali wodę
troski zostaną w miarę dalekie