Nieżyzna
-
- Posty: 3121
- Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02
Nieżyzna
Historia kobiety, matki dla której macierzystwo stało się najwyższą wartością.
Owoc miłości,przebrzmiałej zapewne gorzkiej, nieudanej, ale nie dla peelki skoro ma z tego związku dziecko.
Ludziom przeszkadza, że
sama je sama śpi,
sama sobie liczy dni
Owoc miłości,przebrzmiałej zapewne gorzkiej, nieudanej, ale nie dla peelki skoro ma z tego związku dziecko.
Ludziom przeszkadza, że
sama je sama śpi,
sama sobie liczy dni
Nie bój się snów, dzielić się tobą nie będę. - Eka
-
- Posty: 3121
- Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02
- Hardy
- Posty: 537
- Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
- Lokalizacja: Grudziądz
- Płeć:
- Kontakt:
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Nieżyzna
Witka,
wierszyk rozebrałeś, precyzyjnie - słowo po słowie - i to tak, że sama jestem skłonna uwierzyć, iż właśnie taki przyświecał mi cel, chociaż, w moim pierwotnym zamierzeniu, „Nieżyzna” miała dotyczyć innych aspektów życia peelki, a teraz...
A prawda, jak zwykle leży gdzieś pośrodku.
Pisząc tekst z gatunku „naukawych” szukałam odpowiedniego motta. Odpowiednio nośnego i krótkiego. Coś, nie wiem co – pewno intuicja – kazało mi sięgnąć do epigramatów poetów helleńskich. Tak się zaczytałam, że główne pisanie zarzuciłam i „rozrezonowały” mi w duszy cudne, króciutkie wierszyki, np. Asklepiadesa z Samos (pierwsza połowa III w. p.n.e):
… w sercu młodzieńca – za sprawą Erosa – zażegły się węgle szkarłatne
z mokrego ciała dziewczyny...
czyż nie cudne?
Albo, jako swoista odpowiedź Alkajosa z Messany (przełom III i II w. p.n.e.):
Nienawidzę Erosa. Bo czemuż ten okrutnik nie na dzikie bestie się rzuca, lecz we mnie strzałami godzi.
Jakiż to bóstwu zysk – ujarzmić i spopielić człowieka?
Jakiż to łup zaszczytny zedrze on z mojej głowy?
A, czyż nie piękny (w swojej prostocie) i w punkt trafiony nie jest „Smutek życia” Leonidasa z Tarentu ( pierwsza połowa III w. p.n.e.) – zwanego „piewcą śmierci”:
Czas nieskończony upłynął, zanim na świat przyszedłeś, człowieku. I nieskończony czas upłynie po twoim odejściu. Czym jest więc to, co w środku zostaje, ten punkcik maleńki? Całe życie twoje – mniej niż chwila...
[…] Z kości misternie spojonych zrobieni są ludzie. A w dumie swojej dźwigają się ponad chmury...
A co Panowie powiedzą na dowcipny (wprowadził mnie w dobry humor) świetny, satyryczny epigramat Lucyliusza (rzymski poeta z czasów Nerona):
Posąg pięściarza Apisa postawili tu jego koledzy.
Wdzięczni mu są.
Przecież jeszcze nikogo nie pobił.
No i co, durna ambicja kazała mi „pomocować się” z antycznymi mistrzami. No, nie, to nie tak, źle napisałam; złożyć im hołd, wiem, wiem, dosyć nieumiejętnie naśladować. Jednak, skoro ten trójwers doczekał się takiej interpretacji... pękam z dumy.
Jednak, czy czasami nie lepiej iść prostą drogą; masz temat do opracowania, trzymaj się tego, a nie meandruj, jak nurt opływającego Troję Skamandra.
Hardy, witaj, pierwszy ślad pod moim tekstem – bardzo mi miło.
Witka, no to się wyjaśniło dlaczego tak niespokojnie spałam.
Przesyłam podziękowania i serdeczności
PS. Jeżeli przypadkiem zajrzy tu Alchemik, to donoszę, że w poezji Leonidasa z Tarentu, wg znawców literatury, pobrzmiewają leśmianowskie nuty i tony...albo odwrotnie.
wierszyk rozebrałeś, precyzyjnie - słowo po słowie - i to tak, że sama jestem skłonna uwierzyć, iż właśnie taki przyświecał mi cel, chociaż, w moim pierwotnym zamierzeniu, „Nieżyzna” miała dotyczyć innych aspektów życia peelki, a teraz...
A prawda, jak zwykle leży gdzieś pośrodku.
Pisząc tekst z gatunku „naukawych” szukałam odpowiedniego motta. Odpowiednio nośnego i krótkiego. Coś, nie wiem co – pewno intuicja – kazało mi sięgnąć do epigramatów poetów helleńskich. Tak się zaczytałam, że główne pisanie zarzuciłam i „rozrezonowały” mi w duszy cudne, króciutkie wierszyki, np. Asklepiadesa z Samos (pierwsza połowa III w. p.n.e):
… w sercu młodzieńca – za sprawą Erosa – zażegły się węgle szkarłatne
z mokrego ciała dziewczyny...
czyż nie cudne?
Albo, jako swoista odpowiedź Alkajosa z Messany (przełom III i II w. p.n.e.):
Nienawidzę Erosa. Bo czemuż ten okrutnik nie na dzikie bestie się rzuca, lecz we mnie strzałami godzi.
Jakiż to bóstwu zysk – ujarzmić i spopielić człowieka?
Jakiż to łup zaszczytny zedrze on z mojej głowy?
A, czyż nie piękny (w swojej prostocie) i w punkt trafiony nie jest „Smutek życia” Leonidasa z Tarentu ( pierwsza połowa III w. p.n.e.) – zwanego „piewcą śmierci”:
Czas nieskończony upłynął, zanim na świat przyszedłeś, człowieku. I nieskończony czas upłynie po twoim odejściu. Czym jest więc to, co w środku zostaje, ten punkcik maleńki? Całe życie twoje – mniej niż chwila...
[…] Z kości misternie spojonych zrobieni są ludzie. A w dumie swojej dźwigają się ponad chmury...
A co Panowie powiedzą na dowcipny (wprowadził mnie w dobry humor) świetny, satyryczny epigramat Lucyliusza (rzymski poeta z czasów Nerona):
Posąg pięściarza Apisa postawili tu jego koledzy.
Wdzięczni mu są.
Przecież jeszcze nikogo nie pobił.
No i co, durna ambicja kazała mi „pomocować się” z antycznymi mistrzami. No, nie, to nie tak, źle napisałam; złożyć im hołd, wiem, wiem, dosyć nieumiejętnie naśladować. Jednak, skoro ten trójwers doczekał się takiej interpretacji... pękam z dumy.
Jednak, czy czasami nie lepiej iść prostą drogą; masz temat do opracowania, trzymaj się tego, a nie meandruj, jak nurt opływającego Troję Skamandra.
Hardy, witaj, pierwszy ślad pod moim tekstem – bardzo mi miło.
Witka, no to się wyjaśniło dlaczego tak niespokojnie spałam.
Przesyłam podziękowania i serdeczności
PS. Jeżeli przypadkiem zajrzy tu Alchemik, to donoszę, że w poezji Leonidasa z Tarentu, wg znawców literatury, pobrzmiewają leśmianowskie nuty i tony...albo odwrotnie.
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Nieżyzna
Najwyższa gałąź to ta najbliższa niebu. Co tam się zawiąże? Sztuka albo miłość. Obie mogą zaowocować goryczą i wyobcowaniem.Lucile pisze: ↑17 sie 2017, 22:41Na najwyższej gałęzi urodziłam owoc,
jeden. Podobno gorzki.
Teraz mówią, że w połowie tylko żyję.
Według obserwatorów o innych priorytetach - niepełne życie.
Dobry okruch, Lu.

- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Nieżyzna
Tyle było interpretacji, że nie śmiem dodać swojej.
Zajmę się tylko tytułem, który zamyka w sobie całą treść.
Nieżyzna po rozdzieleniu oznacza, że nie jest żyzna.
Taki tytuł krzyczy o życie, żyzną glebę. Obawę o wyjałowienie przez czas, okoliczności.
O kontynuację życia. Może nawet i owocowania.
Nie mam pojęcia ile owoców było na rajskim drzewie.
Ciekawe, czy ktoś o to pytał?
Może Ewa zerwała jeden jedyny?
Myślę, że nie.
Lucia, poetom nie jest potrzebna gleba, tylko wiara w siebie. Inni poeci, którzy potrafią poczuć i zrozumieć.
Zajmę się tylko tytułem, który zamyka w sobie całą treść.
Nieżyzna po rozdzieleniu oznacza, że nie jest żyzna.
Taki tytuł krzyczy o życie, żyzną glebę. Obawę o wyjałowienie przez czas, okoliczności.
O kontynuację życia. Może nawet i owocowania.
Nie mam pojęcia ile owoców było na rajskim drzewie.
Ciekawe, czy ktoś o to pytał?
Może Ewa zerwała jeden jedyny?
Myślę, że nie.
Lucia, poetom nie jest potrzebna gleba, tylko wiara w siebie. Inni poeci, którzy potrafią poczuć i zrozumieć.

* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Nieżyzna
Ewuś i Jureczku,
nie chcę ukrywać, że Wasza interpretacja jest mi najbliższa. Bardzo się cieszę, że zechcieliście się ze mną podzielić.
Trudna relacja matka – dziecko.
Pewno takowe są, ja jednak nie znam matki, dla której jej dziecko mogłoby być „gorzkim owocem”, a już z pewnością nie dla peelki tego drobiazgu. Chociaż przyznaję, że zapis mógł to zasugerować. Wszak, owoc – dziecko, narzuca się samoistnie.
Ale przecież, pisze się (pomijając teksty, jakie skierowane są tylko „do szuflady”) dla odbiorcy, czytelnika i każda interpretacja dla autora jest cenna oraz poszerzająca jego horyzonty. Czasami pozwalająca dostrzec rzeczy, zjawiska, impresje przed nim ukryte, a tylko jego podświadomość/nadświadomość (?) pozwoliła mu zawrzeć je w tekście. I właśnie przez komentarze czytelników zostały mu uświadomione i ukazane. Mnie przynajmniej to dosyć często się zdarza. Dlatego każda interpretacja „oświetla” mi mój tekst w ten sposób, że wydobywa to, co siedzi pod naskórkiem, a czasami nawet pod skórą właściwą.
Wdzięczna jestem za każdy komentarz. Jeżeli jest druzgocący - oczywiście - przykro mi, boli, ale jednocześnie nie pozwala popaść w zadufanie. Zatrzymuję się i analizuję. I to jest dobre.
Jerzy,
Miło mi, że i Ty również o tym pomyślałeś. To zaskakujące - czasami odnajduję w Twoich komentarzach przemyślenia i odczucia podobne do moich.
Ewo.
Przesyłam serdeczne podziękowania i pozdrowienia
L
nie chcę ukrywać, że Wasza interpretacja jest mi najbliższa. Bardzo się cieszę, że zechcieliście się ze mną podzielić.
Lucile pisze: ↑18 sie 2017, 13:36w moim pierwotnym zamierzeniu, „Nieżyzna” miała dotyczyć innych aspektów życia peelki,
Trudna relacja matka – dziecko.
Pewno takowe są, ja jednak nie znam matki, dla której jej dziecko mogłoby być „gorzkim owocem”, a już z pewnością nie dla peelki tego drobiazgu. Chociaż przyznaję, że zapis mógł to zasugerować. Wszak, owoc – dziecko, narzuca się samoistnie.
Ale przecież, pisze się (pomijając teksty, jakie skierowane są tylko „do szuflady”) dla odbiorcy, czytelnika i każda interpretacja dla autora jest cenna oraz poszerzająca jego horyzonty. Czasami pozwalająca dostrzec rzeczy, zjawiska, impresje przed nim ukryte, a tylko jego podświadomość/nadświadomość (?) pozwoliła mu zawrzeć je w tekście. I właśnie przez komentarze czytelników zostały mu uświadomione i ukazane. Mnie przynajmniej to dosyć często się zdarza. Dlatego każda interpretacja „oświetla” mi mój tekst w ten sposób, że wydobywa to, co siedzi pod naskórkiem, a czasami nawet pod skórą właściwą.
Wdzięczna jestem za każdy komentarz. Jeżeli jest druzgocący - oczywiście - przykro mi, boli, ale jednocześnie nie pozwala popaść w zadufanie. Zatrzymuję się i analizuję. I to jest dobre.
Jerzy,
mnie również, odkąd dorosłam do samodzielnych osądów i zadawania mnóstwa pytań, czasami dziwacznych i dla postronnych nieistotnych, dręczyły „rózniastości”. Do takich zaliczało się, miedzy innymi, zagadnienie; iloma owocami (no bo chyba jednak nie jabłkami, a figami) obrodziło „drzewo dobrego i złego”. I czy aniołowie mogli po nie sięgać? Taka moja teoria przyczyn buntu części aniołów.alchemik pisze: ↑18 sie 2017, 17:55O kontynuację życia. Może nawet i owocowania.
Nie mam pojęcia ile owoców było na rajskim drzewie.
Ciekawe, czy ktoś o to pytał?
Może Ewa zerwała jeden jedyny?
Myślę, że nie.
Miło mi, że i Ty również o tym pomyślałeś. To zaskakujące - czasami odnajduję w Twoich komentarzach przemyślenia i odczucia podobne do moich.
Czy prawdziwy twórca potrzebuje „żyznej gleby”. Wg mnie tak, a najlepiej kiedy odnajduje ją w sobie. Wtedy powstaje SZTUKA.alchemik pisze: ↑18 sie 2017, 17:55Zajmę się tylko tytułem, który zamyka w sobie całą treść.
Nieżyzna po rozdzieleniu oznacza, że nie jest żyzna.
Taki tytuł krzyczy o życie, żyzną glebę. Obawę o wyjałowienie przez czas, okoliczności.
Ewo.
Właśnie; „niepełne życie” i na ile taka opinia wpływa na realne życie tak naznaczonej/naznaczonego?eka pisze: ↑18 sie 2017, 17:44Najwyższa gałąź to ta najbliższa niebu. Co tam się zawiąże? Sztuka albo miłość. Obie mogą zaowocować goryczą i wyobcowaniem.
Według obserwatorów o innych priorytetach - niepełne życie.
A ja, ciągle jestem pełna wątpliwości, wahań i pytań.alchemik pisze: ↑18 sie 2017, 17:55Lucia, poetom nie jest potrzebna gleba, tylko wiara w siebie. Inni poeci, którzy potrafią poczuć i zrozumieć.
Przesyłam serdeczne podziękowania i pozdrowienia
L
