Myśląc o Stwoszu
Haiku i inne różnego rodzaju miniaturki.
Wiadomość
Autor
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Myśląc o Stwoszu
#1 Post autor: Lucile » 26 gru 2017, 16:41
drewno w moich rękach
jest tylko polanem
najwyżej odda nieco chwilowego ciepła
lub zaboli zadrą
w twoich
zawsze stawało się myślą
rzeźbiąc ciało widziałeś
ideę
może kiedyś potrafię wydobyć
z bezsłowia
prawdziwy wiersz
jest tylko polanem
najwyżej odda nieco chwilowego ciepła
lub zaboli zadrą
w twoich
zawsze stawało się myślą
rzeźbiąc ciało widziałeś
ideę
może kiedyś potrafię wydobyć
z bezsłowia
prawdziwy wiersz
Lucile
- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Myśląc o Stwoszu
#2 Post autor: alchemik » 26 gru 2017, 17:14
A pamiętasz przepiękny wiersz Gałczyńskiego, Lu?
Piosenka o Wicie Stwoszu
Gdy go matka rodziła
zimowego wieczora,
nie wiedziała, że synek
będzie z drzewem się porał.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
Nie wiedziała, że z domu
pójdzie w dalekie światy
i że drzewo przemieni
w ludzi, ptaki i kwiaty.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
I poszedł syn udały
nocą, w stronę tej gwiazdy.
W drodze tylko migały
rzeki i miejskie baszty.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
Nieraz westchnął: — Oj, ciężko,
ale tak już na świecie.
Bylem tylko miał drzewo,
a do drzewa narzędzie!
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
Dłutkiem w słoje lipowe
i w mig: z kawałka drąga
I professorowi sowę,
miłującym — gołąbka.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
Taki wiatr, mój syneczku,
zbójcy chodzą po drogach.
Oj, nie przechodź tą rzeczką.
woda taka głęboka.
Matko, rękę mi podasz.
Ja teraz rzeźbię ołtarz.
Lampę tak późno świecisz.
może jesteś w biedzie?
Oj, ulicą koń pędzi,
jeszcze mi cię przejedzie.
Matko, matko, mój skarbie,
koniam wyrzeźbił także;
strzemię i Zwiastowanie,
wszystko w złocie się pali
i zamki blankowane,
i owieczki na hali.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
A tu widzisz? tu Maria
i Jan, i gwiazdki małe,
a te szaty wiatr targa,
bo wiatr też wystrugałem.
Synku, w niebie wiatr wielki.
Nie chodź do Norymbergi.
Ale poszedł. Przez deszcze.
z pieśnią gniewną. Jak Dawid.
Polską żył. Co najlepsze,
wszystko Polsce zostawił.
A Krakowowi serce
jak jabłko na jabłoni;
a skonał w Norymberdze;
a nikt nie płakał po nim.
Synku —
Jesteś przepięknym historykiem sztuki, la strega.
Dobrą poetką, która uruchamia we mnie pamięć historii.
A tak jestem kiepski w tej nauce.
Potrzebuję więcej przypomnień.
Ty obcujesz z tymi ideałami na co dzień.
Ja próbuję je sobie uświadamiać.
Jerzy
https://www.youtube.com/watch?v=8VkUfTEU4zU
Piosenka o Wicie Stwoszu
Gdy go matka rodziła
zimowego wieczora,
nie wiedziała, że synek
będzie z drzewem się porał.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
Nie wiedziała, że z domu
pójdzie w dalekie światy
i że drzewo przemieni
w ludzi, ptaki i kwiaty.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
I poszedł syn udały
nocą, w stronę tej gwiazdy.
W drodze tylko migały
rzeki i miejskie baszty.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
Nieraz westchnął: — Oj, ciężko,
ale tak już na świecie.
Bylem tylko miał drzewo,
a do drzewa narzędzie!
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
Dłutkiem w słoje lipowe
i w mig: z kawałka drąga
I professorowi sowę,
miłującym — gołąbka.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
Taki wiatr, mój syneczku,
zbójcy chodzą po drogach.
Oj, nie przechodź tą rzeczką.
woda taka głęboka.
Matko, rękę mi podasz.
Ja teraz rzeźbię ołtarz.
Lampę tak późno świecisz.
może jesteś w biedzie?
Oj, ulicą koń pędzi,
jeszcze mi cię przejedzie.
Matko, matko, mój skarbie,
koniam wyrzeźbił także;
strzemię i Zwiastowanie,
wszystko w złocie się pali
i zamki blankowane,
i owieczki na hali.
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
A tu widzisz? tu Maria
i Jan, i gwiazdki małe,
a te szaty wiatr targa,
bo wiatr też wystrugałem.
Synku, w niebie wiatr wielki.
Nie chodź do Norymbergi.
Ale poszedł. Przez deszcze.
z pieśnią gniewną. Jak Dawid.
Polską żył. Co najlepsze,
wszystko Polsce zostawił.
A Krakowowi serce
jak jabłko na jabłoni;
a skonał w Norymberdze;
a nikt nie płakał po nim.
Synku —
Jesteś przepięknym historykiem sztuki, la strega.
Dobrą poetką, która uruchamia we mnie pamięć historii.
A tak jestem kiepski w tej nauce.
Potrzebuję więcej przypomnień.
Ty obcujesz z tymi ideałami na co dzień.
Ja próbuję je sobie uświadamiać.
Jerzy
https://www.youtube.com/watch?v=8VkUfTEU4zU
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
alchemik
- tetu
- Posty: 1217
- Rejestracja: 03 gru 2016, 9:44
Myśląc o Stwoszu
#3 Post autor: tetu » 09 sty 2018, 12:15
Świetny okruch Lu.
Jak to niewiele słów potrzeba by tak wyraziście i emocjonalnie oddać myśl.
Dobrze go poprowadziłaś ukazując różnicę znaczenia drewna w zależności od tego w czyich rękach znajduje się rekwizyt, ale jednocześnie uzmysłowiłaś jak bogate wnętrze może mieć człowiek.
Bardzo mi się podoba.
Jak to niewiele słów potrzeba by tak wyraziście i emocjonalnie oddać myśl.
Dobrze go poprowadziłaś ukazując różnicę znaczenia drewna w zależności od tego w czyich rękach znajduje się rekwizyt, ale jednocześnie uzmysłowiłaś jak bogate wnętrze może mieć człowiek.
Bardzo mi się podoba.

tetu
- Nula.Mychaan
- Posty: 2082
- Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
- Lokalizacja: Słupsk
- Płeć:
Myśląc o Stwoszu
#4 Post autor: Nula.Mychaan » 19 sty 2018, 21:00
Lu podoba mi się to zestawienie dwóch odrębnych spojrzeń na drewno.
Próbowałam kiedyś rzeźbić, ale marnie mi szło
Próbowałam kiedyś rzeźbić, ale marnie mi szło

Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
Nula.Mychaan
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Myśląc o Stwoszu
#6 Post autor: Lucile » 20 sty 2018, 1:02
Tetu, Nula, Leszku,
miło mi, że „odkurzyliście” ten tekst. Dziękuję.
Przytrafiło mu się to, co wielu innym, którym - z wiadomych (awaryjnych) powodów - wywiało znajdujące się pod nim komentarze. Vis maior i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, chociaż trochę mi szkoda, że moja rozmowa z alchemikiem na temat wiersza i samego Stwosza poszła w niebyt.
A do Stwosza mam osobisty, ciepły stosunek, chociażby z powodu z powodu miejsca pracy, z którym przez lata byłam związana. Za mojego zawodowego mistrza uważam prof. Karola Estreichera młodszego, który z najważniejszym dziełem Stwosza był ściśle związany. Tuż przed wybuchem II wojny światowej wywiózł rozmontowany Ołtarz Mariacki do Sandomierza. Wywiózł, a właściwie spławił Wisłą. Najpierw zawołał „kościelne, proszalne baby”, aby zjawiły się w bazylice ze starymi gazetami, które miały miąć i uszczelniać nimi puste miejsca w skrzyniach z figurami, aby zabezpieczyć je przez uszkodzeniami. Tak spakowany ołtarz szczęśliwie dotarł do Sandomierza i został ukryty w budynku Wyższego Seminarium Duchownego. Niestety, tylko do czasu. Usilnie poszukiwali go Niemcy i po odnalezieniu wywieźli do Rzeszy. Estreicher został szefem do spraw strat wojennych przy rządzie Sikorskiego i całą okupację (mając kilku zaufanych pracowników) rejestrował niemieckie grabieże w polskiej kulturze. Tuż po zakończeniu wojny, w randze majora, zjawił się w okupacyjnych strefach Niemiec (amerykańskiej i angielskiej), dysponując już pewnymi informacjami, gdzie szukać zrabowanych dzieł sztuki. Był w bunkrze Hitlera w Berlinie i – jak sam wspominał – podniósł z podłogi książkę „Mein Kampf”, która otworzyła się na stronie, gdzie była wetknięta rycina przedstawiająca Ołtarz Mariacki. (Ten egzemplarz znajduje się w Muzeum UJ). Uznał to za dobry omen i z zapałem tropił, a właściwie szedł po śladach, jakie były mu dostępne. Te zaś poprowadziły go do Norymbergi. Stwoszowskiej Norymbergi, bo przecież tam mistrz dokonał żywota w 1533 r. I tam, po 413 latach od śmierci jego twórcy, Estreicher odnalazł rozmontowany ołtarz w podziemiach zamku Kronenburg. Ja, po wielu, wielu latach od tamtych wydarzeń kupiłam na aukcji w Warszawie (oczywiście dla Collegium Maius) zestaw oryginalnych, sygnowanych fotografii przedstawiających ten moment – wejście do bunkra i rozstawione tam figury apostołów. Autorem zdjęć był Karol Szczeciński, operator wojskowej „Czołówki”, którego głównym zadaniem było filmowanie właśnie w Norymberdze toczącego się procesu niemieckich wojennych zbrodniarzy.
A sam Wit Stwosz? Był nie tylko genialnym artystą, ale także człowiekiem o bardzo złożonym, pełnym sprzeczności charakterze. Nerwowy i impulsywny, co widać, jak się z bliska przyjrzy postaciom z krakowskiego ołtarza. Potrafił rzeźbić także to co znajduje się pod ludzką skórą: żyły, mięśnie, kości, a także znamiona i blizny. Anatomowie mówią, że zgodnie z prawdą. Apostołów otaczających zasypiającą (umierającą) Matkę Boską ubrał we wspaniałe złociste szaty – dla podkreślenia doniosłości i sacrum tej sceny - ale patrząc na ich twarze i gesty, odnosi się wrażenie, że nazajutrz przebiorą się w swoją codzienną, szarą, roboczą odzież i pójdą, jak zwykle, każdego dnia, „do roboty”. Boczne sceny ze skrzydeł ołtarza, poddawane szczegółowym badaniom, były inspiracją niejednej naukowej pracy i to nie tylko z zakresu historii sztuki, ale także... medycyny. Na podstawie sceny „Pojmania w Ogrojcu”, a właściwie twarzy żołdaków i gapiów powstała bardzo ciekawa rozprawa o chorobach skórno – wenerycznych trapiących współczesnych Stwoszowi zacnych mieszczan oraz gawiedzi Krakowa.
Mistrz Stwosz za ołtarz dostał niebagatelną kwotę, stanowiącą roczny dochód Krakowa. (Gdzieś usłyszałam, że na to nadzwyczaj hojne honorarium złożyli się w głównej mierze niemieccy mieszkańcy miasta). I co? Potrafił przepuścić ją w niecały rok!. Złe, nietrafione inwestycje – skąd my to znamy – nihil novi sub sole. Oskarżony o fałszerstwo, aresztowany, uciekł z wiezienia. A dlaczego wypalono na jego twarzy znamię – znak „łotrostwa”. To było piętno, którym znaczono tych parających się łupiestwem. Ciekawa droga – od uznanego, znakomicie nagradzanego (jak nikogo w jego czasach) artysty, szanowanego mieszkańca Krakowa, do... profesji drogowego zbója. Zmarł w nędzy, niesławie i zapomnieniu. Jak wielu wielkich artystów wizjonerów. Taka karma?
Bardzo go lubię.
Doprawdy niezwykłe i ciekawe są dzieje oraz peregrynacja nie tylko jego twórcy ale i samego ołtarza, zakończone (póki co, bo co będzie za powiedzmy 100 lat?) tryumfalnym powrotem do Krakowa, zresztą razem z „Damą z gronostajem” Leonarda da Vinci. (I to dzieło także odzyskał nieoceniony i niedoceniany prof. Estreicher).
Jednak moja przygoda na tym się nie kończy. Jako mała dziewczynka miałam wyjątkową i niepowtarzalną okazję podziwiać ponad-naturalne figury apostołów, rozstawione w pracowniach wawelskich. A chodziłam pomiędzy nimi sama, chłonąc ich piękno i sacrum.
Tak na marginesie, w XX wieku obydwa najwspanialsze dzieła mistrza Leonarda podróżowały specjalnymi pociągami; „Mona Lisa” po uprowadzeniu (na dwa lata) przez Włocha Vincenzo Peruggia i „Dama z gronostajem” po porwaniu przez Niemców.
I jeszcze jedno. Pierwotnie ten wiersz miał inne zakończenie. Zamieszczając go tu zmieniłam, a właściwie skróciłam, bowiem pomyślałam, że to z mojej strony zwykła megalomania.
Pierwotna wersja brzmiała tak:
drewno w moich rękach
jest tylko polanem
najwyżej odda nieco chwilowego ciepła
lub zaboli zadrą
w twoich
zawsze stawało się myślą
rzeźbiąc ciało widziałeś
ideę
ciekawe czy kiedyś ja potrafię wydobyć
z bezsłowia
prawdziwy wiersz
Sama nie wiem, czy edytować go, czy pozostawić w starej formie?
Przepraszam, za ten „elaborat”, ale dobrze jest sobie uzmysłowić, iż zdarza się, że za kilkoma wersami (i nie chodzi mi tylko o moje) kryje się bardzo wiele różnych historii, przemyśleń, przeczuć oraz głębokich, subiektywnych impresji.
Leszku,
Bardzo Wszystkim dziękuję i pozdrawiam
Lu
PS. Jeżeli kogoś zainteresowała ta historia i chciałby dowiedzieć się więcej, odsyłam do mojego artykułu.
http://www2.almamater.uj.edu.pl/120/33.pdf
miło mi, że „odkurzyliście” ten tekst. Dziękuję.
Przytrafiło mu się to, co wielu innym, którym - z wiadomych (awaryjnych) powodów - wywiało znajdujące się pod nim komentarze. Vis maior i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, chociaż trochę mi szkoda, że moja rozmowa z alchemikiem na temat wiersza i samego Stwosza poszła w niebyt.
A do Stwosza mam osobisty, ciepły stosunek, chociażby z powodu z powodu miejsca pracy, z którym przez lata byłam związana. Za mojego zawodowego mistrza uważam prof. Karola Estreichera młodszego, który z najważniejszym dziełem Stwosza był ściśle związany. Tuż przed wybuchem II wojny światowej wywiózł rozmontowany Ołtarz Mariacki do Sandomierza. Wywiózł, a właściwie spławił Wisłą. Najpierw zawołał „kościelne, proszalne baby”, aby zjawiły się w bazylice ze starymi gazetami, które miały miąć i uszczelniać nimi puste miejsca w skrzyniach z figurami, aby zabezpieczyć je przez uszkodzeniami. Tak spakowany ołtarz szczęśliwie dotarł do Sandomierza i został ukryty w budynku Wyższego Seminarium Duchownego. Niestety, tylko do czasu. Usilnie poszukiwali go Niemcy i po odnalezieniu wywieźli do Rzeszy. Estreicher został szefem do spraw strat wojennych przy rządzie Sikorskiego i całą okupację (mając kilku zaufanych pracowników) rejestrował niemieckie grabieże w polskiej kulturze. Tuż po zakończeniu wojny, w randze majora, zjawił się w okupacyjnych strefach Niemiec (amerykańskiej i angielskiej), dysponując już pewnymi informacjami, gdzie szukać zrabowanych dzieł sztuki. Był w bunkrze Hitlera w Berlinie i – jak sam wspominał – podniósł z podłogi książkę „Mein Kampf”, która otworzyła się na stronie, gdzie była wetknięta rycina przedstawiająca Ołtarz Mariacki. (Ten egzemplarz znajduje się w Muzeum UJ). Uznał to za dobry omen i z zapałem tropił, a właściwie szedł po śladach, jakie były mu dostępne. Te zaś poprowadziły go do Norymbergi. Stwoszowskiej Norymbergi, bo przecież tam mistrz dokonał żywota w 1533 r. I tam, po 413 latach od śmierci jego twórcy, Estreicher odnalazł rozmontowany ołtarz w podziemiach zamku Kronenburg. Ja, po wielu, wielu latach od tamtych wydarzeń kupiłam na aukcji w Warszawie (oczywiście dla Collegium Maius) zestaw oryginalnych, sygnowanych fotografii przedstawiających ten moment – wejście do bunkra i rozstawione tam figury apostołów. Autorem zdjęć był Karol Szczeciński, operator wojskowej „Czołówki”, którego głównym zadaniem było filmowanie właśnie w Norymberdze toczącego się procesu niemieckich wojennych zbrodniarzy.
A sam Wit Stwosz? Był nie tylko genialnym artystą, ale także człowiekiem o bardzo złożonym, pełnym sprzeczności charakterze. Nerwowy i impulsywny, co widać, jak się z bliska przyjrzy postaciom z krakowskiego ołtarza. Potrafił rzeźbić także to co znajduje się pod ludzką skórą: żyły, mięśnie, kości, a także znamiona i blizny. Anatomowie mówią, że zgodnie z prawdą. Apostołów otaczających zasypiającą (umierającą) Matkę Boską ubrał we wspaniałe złociste szaty – dla podkreślenia doniosłości i sacrum tej sceny - ale patrząc na ich twarze i gesty, odnosi się wrażenie, że nazajutrz przebiorą się w swoją codzienną, szarą, roboczą odzież i pójdą, jak zwykle, każdego dnia, „do roboty”. Boczne sceny ze skrzydeł ołtarza, poddawane szczegółowym badaniom, były inspiracją niejednej naukowej pracy i to nie tylko z zakresu historii sztuki, ale także... medycyny. Na podstawie sceny „Pojmania w Ogrojcu”, a właściwie twarzy żołdaków i gapiów powstała bardzo ciekawa rozprawa o chorobach skórno – wenerycznych trapiących współczesnych Stwoszowi zacnych mieszczan oraz gawiedzi Krakowa.
Mistrz Stwosz za ołtarz dostał niebagatelną kwotę, stanowiącą roczny dochód Krakowa. (Gdzieś usłyszałam, że na to nadzwyczaj hojne honorarium złożyli się w głównej mierze niemieccy mieszkańcy miasta). I co? Potrafił przepuścić ją w niecały rok!. Złe, nietrafione inwestycje – skąd my to znamy – nihil novi sub sole. Oskarżony o fałszerstwo, aresztowany, uciekł z wiezienia. A dlaczego wypalono na jego twarzy znamię – znak „łotrostwa”. To było piętno, którym znaczono tych parających się łupiestwem. Ciekawa droga – od uznanego, znakomicie nagradzanego (jak nikogo w jego czasach) artysty, szanowanego mieszkańca Krakowa, do... profesji drogowego zbója. Zmarł w nędzy, niesławie i zapomnieniu. Jak wielu wielkich artystów wizjonerów. Taka karma?
Bardzo go lubię.
Doprawdy niezwykłe i ciekawe są dzieje oraz peregrynacja nie tylko jego twórcy ale i samego ołtarza, zakończone (póki co, bo co będzie za powiedzmy 100 lat?) tryumfalnym powrotem do Krakowa, zresztą razem z „Damą z gronostajem” Leonarda da Vinci. (I to dzieło także odzyskał nieoceniony i niedoceniany prof. Estreicher).
Jednak moja przygoda na tym się nie kończy. Jako mała dziewczynka miałam wyjątkową i niepowtarzalną okazję podziwiać ponad-naturalne figury apostołów, rozstawione w pracowniach wawelskich. A chodziłam pomiędzy nimi sama, chłonąc ich piękno i sacrum.
Tak na marginesie, w XX wieku obydwa najwspanialsze dzieła mistrza Leonarda podróżowały specjalnymi pociągami; „Mona Lisa” po uprowadzeniu (na dwa lata) przez Włocha Vincenzo Peruggia i „Dama z gronostajem” po porwaniu przez Niemców.
I jeszcze jedno. Pierwotnie ten wiersz miał inne zakończenie. Zamieszczając go tu zmieniłam, a właściwie skróciłam, bowiem pomyślałam, że to z mojej strony zwykła megalomania.
Pierwotna wersja brzmiała tak:
drewno w moich rękach
jest tylko polanem
najwyżej odda nieco chwilowego ciepła
lub zaboli zadrą
w twoich
zawsze stawało się myślą
rzeźbiąc ciało widziałeś
ideę
ciekawe czy kiedyś ja potrafię wydobyć
z bezsłowia
prawdziwy wiersz
Sama nie wiem, czy edytować go, czy pozostawić w starej formie?
Przepraszam, za ten „elaborat”, ale dobrze jest sobie uzmysłowić, iż zdarza się, że za kilkoma wersami (i nie chodzi mi tylko o moje) kryje się bardzo wiele różnych historii, przemyśleń, przeczuć oraz głębokich, subiektywnych impresji.
Leszku,
a wiesz, że kiedyś popełniłam o tym wiersz. Wprawdzie nie chodziło o drewno, lecz o marmur... ale co za różnica?
Bardzo Wszystkim dziękuję i pozdrawiam
Lu
PS. Jeżeli kogoś zainteresowała ta historia i chciałby dowiedzieć się więcej, odsyłam do mojego artykułu.
http://www2.almamater.uj.edu.pl/120/33.pdf
Lucile
- Nula.Mychaan
- Posty: 2082
- Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
- Lokalizacja: Słupsk
- Płeć:
Myśląc o Stwoszu
#7 Post autor: Nula.Mychaan » 20 sty 2018, 20:05
Lu jak będę w Krakowie to chciałabym go zobaczyć Twoimi oczami. Tak nawiasem mówiąc.
Uwielbiam te Twoje opowieści.
Dziękuję Lu
Uwielbiam te Twoje opowieści.
Dziękuję Lu

Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
Nula.Mychaan
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Myśląc o Stwoszu
#8 Post autor: Lucile » 21 sty 2018, 1:03
Nulko, ależ serdecznie zapraszam i z przyjemnością powiodę po „moich” krakowskich ścieżkach.
I jeszcze słowo, niestety, niezbyt optymistyczne.
Odkąd - na wzór najważniejszych włoskich kościołów - w bazylice NMP w Krakowie, sznurami pogrodzono wnętrze i utrudniono dostęp do dzieła mistrza Wita, jego kontemplacja stała się „taka bardziej komercyjna”.
Czasami odnoszę wrażenie, że nawet unoszące się tam od stuleci misterium także próbuje się zmerkantylizować. Kiedy sacrum zostaje skutecznie przykryte profanum – robi mi się smutno.
Dziękuję i serdeczności przesyłam
Lu

I jeszcze słowo, niestety, niezbyt optymistyczne.
Odkąd - na wzór najważniejszych włoskich kościołów - w bazylice NMP w Krakowie, sznurami pogrodzono wnętrze i utrudniono dostęp do dzieła mistrza Wita, jego kontemplacja stała się „taka bardziej komercyjna”.
Czasami odnoszę wrażenie, że nawet unoszące się tam od stuleci misterium także próbuje się zmerkantylizować. Kiedy sacrum zostaje skutecznie przykryte profanum – robi mi się smutno.
Dziękuję i serdeczności przesyłam
Lu
Lucile
- Tomasz Gil
- Posty: 203
- Rejestracja: 28 maja 2017, 14:39
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
- Kontakt:
Tomasz Gil
- Tomasz Gil
- Posty: 203
- Rejestracja: 28 maja 2017, 14:39
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
- Kontakt:
Myśląc o Stwoszu
#10 Post autor: Tomasz Gil » 17 lut 2018, 12:44
A ja się wściekam. Bo profanum w Kościele Mariackim kwitnie od jakiegoś czasu, coraz bardziej i bardziej. Powinni przestać odprawiać msze, bo - pomimo zysków z "tacy" - wyprasza się turystów.Lucile pisze: ↑21 sty 2018, 1:03Odkąd - na wzór najważniejszych włoskich kościołów - w bazylice NMP w Krakowie, sznurami pogrodzono wnętrze i utrudniono dostęp do dzieła mistrza Wita, jego kontemplacja stała się „taka bardziej komercyjna”.
Czasami odnoszę wrażenie, że nawet unoszące się tam od stuleci misterium także próbuje się zmerkantylizować. Kiedy sacrum zostaje skutecznie przykryte profanum – robi mi się smutno.
Pozdrawiam.
Tomek
Tomasz Gil
Przejdź do
- WINDĄ W PRZYSZŁOŚĆ
- WYŻEJ, NIŻ ÓSME PIĘTRO
- ↳ TEKSTY Z GÓRNEJ PÓŁKI
- ↳ DNI LITERATURY
- ↳ DNI LITERATURY DZIECIĘCEJ
- UTWORY POETYCKIE
- ↳ WIERSZE BIAŁE I WOLNE
- ↳ TRADYCYJNE FORMY RYMOWANE
- ↳ OKRUCHY POETYCKIE
- ↳ RADOSNA TWÓRCZOŚĆ
- ↳ CYKLE POETYCKIE
- ↳ coobus
- ↳ Kalendarz
- ↳ EdwardSkwarcan
- ↳ intymny pamiętnik nastolatki
- ↳ skaranie boskie
- ↳ Napisy na słońcu
- ↳ INNE
- ↳ EKSTREMALNIE...
- ↳ MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI
- ↳ MÓJ TOMIK
- ↳ 411
- ↳ alchemik
- ↳ alegoria
- ↳ anastazja
- ↳ atoja
- ↳ Bożena
- ↳ bronmus45
- ↳ coobus
- ↳ Dante
- ↳ Elunia
- ↳ em_
- ↳ emelly
- ↳ Fałszerz komunikatów
- ↳ Gloinnen
- ↳ jabberwocky
- ↳ JSK
- ↳ ks-hp
- ↳ laura bran
- ↳ lczerwosz
- ↳ Malwina
- ↳ Mchuszmer
- ↳ Miladora
- ↳ Nalka31
- ↳ NathirPasza
- ↳ Nicol
- ↳ semiramida
- ↳ skaranie boskie
- ↳ Sokratex
- ↳ tea
- ↳ teo
- ↳ Tomek i Agatka
- UTWORY PROZATORSKIE
- ↳ OPOWIADANIA
- ↳ OKRUCHY PROZATORSKIE
- ↳ PROZA DOKUMENTALNA I PUBLICYSTYKA
- ↳ PROZA POETYCKA
- ↳ CIĄG DALSZY NASTĄPI
- ↳ 411
- ↳ Jakim
- ↳ Alicja Jonasz
- ↳ Wirtualny szczur
- ↳ Świerszcz w trawie
- ↳ Powrót na wrzosowisko
- ↳ Ekspres do kawy
- ↳ Elunia
- ↳ Ponidzie
- ↳ lacoyte
- ↳ Ślepe zło
- ↳ Lucile
- ↳ W cieniu arkad
- ↳ violka
- ↳ Arystokrata
- ↳ zdzichu
- ↳ Świat według Zdzicha
- ↳ W oleandrach
- INNE RODZAJE TWÓRCZOŚCI
- ↳ DRAMAT
- ↳ DRAMATY W ODCINKACH
- ↳ zdzichu
- ↳ Zima wasza, wiosna nasza
- ↳ pallas
- ↳ Ciemne wieki, czyli co w baśni piszczy
- ↳ UTWORY DLA DZIECI
- ↳ AUREA DICTA
- ↳ TŁUMACZENIA
- ↳ Poezja
- ↳ Proza
- ↳ PIOSENKA DOBRA NA WSZYSTKO
- ↳ LITERATURA ZAANGAŻOWANA
- ↳ POLITYCZNE ECHA
- ↳ MODLITEWNIK (NIE TYLKO) LITERACKI
- ↳ TWÓRCZOŚĆ OKOLICZNOŚCIOWA
- ↳ WSPOMNIENIA O TYCH, KTÓRYCH JUŻ NIE MA
- ↳ UTWORY KU CZCI
- ↳ BEZ TRZYMANKI
- SZTUKA WIZUALNA
- ↳ GRAFIKA
- ↳ FOTOGRAFIA ARTYSTYCZNA
- ↳ MALARSTWO, RYSUNEK
- ↳ SZTUKA UŻYTKOWA
- ↳ NASZE NAJLEPSZE
- ↳ POEZJA
- ↳ PROZA
- ↳ KOMENTARZE
- ↳ RECENZENCI
- ↳ STARE WYBORY
- ↳ WARTO PRZECZYTAĆ
- DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ
- ↳ LITERATUROZNAWSTWO
- ↳ JĘZYKOZNAWSTWO
- ↳ KĄCIK PORAD
- ↳ JAK PISAĆ DOBRE WIERSZE
- ↳ JAK PISAĆ DOBRĄ PROZĘ
- WRZUĆ NA LUZ
- ↳ LAURKI
- ↳ ULUBIONE
- ↳ PIOSENKI Z TEKSTEM
- ↳ GRY I ZABAWY
- ↳ MOIM SKROMNYM ZDANIEM
- ↳ WSZYSTKIE CHWYTY DOZWOLONE
- SPIĘCIA
- ↳ KONKURSY
- ↳ POJEDYNKI
- ↳ MAŁY TURNIEJ POJEDYNKÓW
- ↳ ARCHIWUM MTP
- ↳ FOLDERY PRYWATNE
- ↳ 4hc
- POKOJE DYSKUSYJNE
- ↳ PRZEDPOKÓJ
- ↳ POKÓJ GOŚCINNY
- ↳ ZANIM WEJDZIESZ NA ÓSME PIĘTRO