Balladynny zdziwnione

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Sokratex
Posty: 1672
Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33

Balladynny zdziwnione

#1 Post autor: Sokratex » 05 lut 2013, 0:21

      • . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * .


        Balladynna wiośniana


        Była jak to i bywa wiosna kąśna skwarem,
        co w roślinne świeżości lała duszną siarę.

        Co dyszała na brzegach leniących strumieni,
        Jak smok, gdy zżarł rycerza i zbroją się mieni

        I rozdyma swe nozdrza - znak, że zaraz kichnie,
        Otumani kwitnące niedorostki wiśnie.

        A przecież wszem na wiśniach, o tej porze właśnie
        Zawiązują się w sadach również wszelkie baśnie?

        A przecież smok baśniowy! Zatem siebie zgładzi?
        Azali śliczną bajkę, nim wzeszła - rozsadzi?

        Toż miały być w niej jeszcze ślimacze chałupki?
        I o bąkach niechcących. I motyli kupki.

        Zaś pod koniec prześliczny chłopaczek majowy,
        wznosząc rzęsy chabrowe, miał nam striptiz zrobić.

        A tu masz ci dopiero! Masz ci placek babo!
        Tylko patrzeć, smok głupi przekreśli to żwawo!

        Prędko! Prędko, Zdziwioczku! Uciekaj z tej baśni,
        Już lepiej w białym wierszu, gdzieś bez formy zaśnij.

        Ale wstaniesz zwyczajnie i znowu. Zdziwiony,
        Że smog po mieście lata a łeb ma z opony.



        . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * .

        http://bit.ly/12V6iFx




        . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * .
        • Wpółrok dalej i półdalej rok

        . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * .



        Balladynna oświtna


        Bór kołysał się mgielnie, a może to leśne
        tańcowały Mgielniki zrodzone zbyt wcześnie.

        Domokrążcy poranków chłodami nabrzmiałych,
        karminowe wymiona jarzębiny ssały.

        I zadziwił się Zdziwiok, zbudzony nie w porę:
        - Oto lato, mój tato, wstało dzisiaj chore?

        Czy to plotą się z jawą w siwą wrzosów grzywę
        sny moje, a że moje - nie mną nadprawdziwe?

        A tymczasem wciąż dniało i ptaki dalekie
        rozlały się głosami po niebiesiech mlekiem.

        Częstowały je chmury blaskiem zawilcowym,
        obtaczały Mgielniki wiotką gąbką głowy.

        Aż Zdziwiok zadziwiony wdepnął nogą w różę
        i powiedział... powiedział... A co tam! - powtórzę:

        KURWA!



        . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * . * .



ODPOWIEDZ

Wróć do „Sokratex”