#1
Post
autor: Sokratex » 05 lut 2013, 0:41
- Na dworze bez-trąca wiaterek bez-senny
na dworze okna-mi rozścierza noc maj -
Vivaldi z Mozartem tej chwili nie... mieli
gdy własnych Symfonii wiatr wersje im grał
Sam Goethe i Norwid gubili koncepty
bo słowik mądrzejszy i wieczny snuł trel
i skr(z)ył się w stronicach strofami półksiężyc
by ciemną naturę ich - w plecy swe wpleść
Ćmy krążą w zmęczone ich oczy wpatrzone:
mrok widzą czułości, czy czułość jak żar?
- Stań bliżej przy oknie, literą na stronie
ciem celem istnienia na chwilę się stań!
Nim dzień noc zasłoni kurtyną i maską
świat znów przy-oblecze w pewności, czas złud:
ten księżyc na niebie wygarnie ci prawdę
co tobie pisana, bo błyszczy: na wpół.