#1
Post
autor: Sokratex » 02 kwie 2013, 10:22
. * . * . * . * . * . * . * . * .
no to ruszamy!
drgnęły zmrożone wąsy ojca
wskazując jezioro
śnieg nie padał od godziny
i białą płaszczyznę brudziły ślady
pierwszego
pójdziemy za nim
akurat
wytnie przerębel
(stary zawsze był leniwy
nawet brata nie chciało mu się
nigdy dorobić)
ruszyliśmy
gdzieś
pośrodku międzyleśnych horyzontów
ślad urwał się
spoglądaliśmy zdumieni dokoła
jak to?
dlaczego?
w jaki sposób?
minuty pytań cisnęły na zewnątrz
by zamarznąć cicho
w zdziwionych głowach
ja
nawet
nie zdążyłem się dobrze przerazić
po prostu: szedł sobie człowiek
i zniknął
gdzieś w połowie drogi
ojciec patrzył i patrzył
na ten trop urwany
na biel nieskazitelną wokoło
i drapał się
drapał
jakby
najgłębsze przeczucia chciał wydrapać
potem tylko powiedział:
kurwa!
jakie to piękne...
jakie to życie synu
jest piękne!
. * . * . * . * . * . * . * . * .
http://bit.ly/wCMJvY