Śniła mi się wojna.
Stałem na podwórku i czekałem. Wszystko było takie samo jak w rzeczywistości, na wschodzie lekkie wzniesienie, Biały Kamień, szczyt będący preludium do Gór Izerskich, na zachodzie rzeka. Dom ten sam i budynek godpodarczy po drugiej stronie podwórka identyczny.
Dostałem od Amerykanów wielki hełm, nakładany tak, że jego krawędzie sięgały szyi. Pośrodku dwa otwory na oczy, nic więcej. Trochę zardzewiały, jak ten poniemiecki, który znalazłem kiedyś kopiąc ogródek. Musiał mi się skojarzyć.
Czekałem na kuzyna, ponieważ nie byłem jeszcze przeszkolony w walce, miałem tylko stać i przyglądać się.
Przyjechał szybko, dziwnym, podniszczonym wozem pancernym, podobno pozostałością po Związku Sowieckim. Amerykański chełm, radziecki pojazd. Po czyjej jestem stronie do cholery?
- Po odpowiedniej stronie karabinu - odpowiedział kuzyn.
Wsiadłem do wozu, był tam jeszcze jakiś żołnierz. Pole widzenia było mocno ograniczone przez wąski wizjer, ale widziałem to co powinienem. Na przeciwległym krańcu, już za granicą podwórka ustawiał się snajper. Wielki karabin mocował na mosiężnej podstawie. Kiedy spojrzałem przez lornetkę zauważyłem, że snajper jest kobietą. Piękną, lecz zimną i wyrachowaną żołnierką.
- Zaraz się zacznie - szepnął żołnierz w pojeździe.
I faktycznie, zaczęło się. Od strony szczytu schodzili ludzie w turbanach, kiedy doszli do granic podwórka, zorientowałem się, że to spora grupa Arabów. Między domem, a budynkiem gospodarczym jest jakieś 20 metrów przestrzeni, postanowili pokonywać ją pojedynczo.
Pierwszy Arab ruszył pewnym krokiem, strzał snajperki i pada martwy. Drugi, to samo, później trzeci, czwarty i piąty. Dopiero wtedy Arabowie zorientowali się, że to nie ma sensu. Wycofali się w góry, tam będą bezpieczni. Póki co.
- Podwórko bezpieczne! - krzyknęła snajperka - Arabowie nie przeszli naszych granic.
Później stałem na jakiejś stacji paliw, na głównej drodze zrobił się korek, a między setkami samochodów próbował się przepchać motocykl z koszem. Wielki, czarny Junak huczał mocnym silnikiem. Poznałem kierowcę, to żołnierz, który towarzyszył kuzynowi w pancernym pojeździe. Podbiegłem do niego i próbowałem wskoczyć do kosza, ale on przyśpieszał. Krzyczałem, że zostałem wyznaczony na obserwatora, że muszę uczyć się strzelać. Ale on, zajęty przepychaniem się w korku, nie zwracał na mnie uwagi. W końcu odwrócił się i krzyknął:
- Rozkazy zostały zmienione, nie będziesz się uczył, nie pojedziesz na wojnę. Wojna przegrana! Wracaj do siebie.
Stałem jak wryty, a kierowcy wrzeszczeli, żebym zszedł z drogi. Krzyczałem, że tak być nie może, że dość już powszechnej manipulacji i podejmowania decyzji za mnie i beze mnie. Moje podwórko nie jest gorsze!
Wszedłem do sklepu, w którym para Arabów próbowała zapłacić rachunek za prąd. Sprzedawca tłumaczył, że źle wpisali numer konta, kobieta płakała i zarzekała się, że wpisała dobrze, mężczyzna tłukł ją niemiłosiernie po całym ciele, kopał i wydzierał się, że jest zwykła szmatą, dziwką i, że jego brat Ahmed Jakiśtam miał rację, że tylko splami jego honor. Ludzie stali z boku, patrzyli ze strachem w oczach, sprzedawca schował się za ladę. Krzyczał, że jak straci pracę, jego dziecko umrze...
Obudziłem się z piekącym żołądkiem i zaciśniętymi mięśniami brzucha. Byłem tak spięty, że nie mogłem się ruszyć, z trudem usiadłem na łóżku i wyrównywałem oddech. Podszedłem do dvd, by włączyć sobie coś odprężającego, by odpędzić noc, która jeszcze siedziała w mojej głowie. W środku była płyta Lennona, włączyłem i zacząłem słuchać:
"Wyobraź sobie że nie ma krajów
To nie jest trudne do zrobienia
Nic dla czego można byłoby zabić albo umrzeć
Żadnych religii
Wyobraź sobie wszystkich ludzi
Żyjących w pokoju
Możesz mówić że jestem marzycielem
Ale nie jestem jedyny
Mam nadzieje że któregoś dnia przyłączysz się do nas
I świat będzie żył jako jeden"
A w mojej głowie wojna...
-
- Posty: 211
- Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
A w mojej głowie wojna...
Ostatnio zmieniony 02 sie 2012, 19:27 przez MARCEPAN, łącznie zmieniany 1 raz.
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: A w mojej głowie wojna...
Dzien dobry.
Przeczytalam, bo tytul mnie przyciagnal, szkoda, ze z wielokropkiem.
Zajme sie nim w wolnej chwili, bo to z gatunku tych, które uwielbiam.
Na powitanie jednak poprosze bys zmienil pisownie, hm, chelmu. Tzn, Helmu (nawet w tej pisowni mi sie zgadza, bo to wlasnie z niemieckiego...).
Do zobaczenia,
J.
Przeczytalam, bo tytul mnie przyciagnal, szkoda, ze z wielokropkiem.
Zajme sie nim w wolnej chwili, bo to z gatunku tych, które uwielbiam.

Na powitanie jednak poprosze bys zmienil pisownie, hm, chelmu. Tzn, Helmu (nawet w tej pisowni mi sie zgadza, bo to wlasnie z niemieckiego...).
Do zobaczenia,
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
-
- Posty: 211
- Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: A w mojej głowie wojna...
Ło matko! Taki byk! Jak to się stało?411 pisze:Na powitanie jednak poprosze bys zmienil pisownie, hm, chelmu. Tzn, Helmu (nawet w tej pisowni mi sie zgadza, bo to wlasnie z niemieckiego...).

Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: A w mojej głowie wojna...
Witam, z poslizgiem, ale witam cieplo. 
Mam chwilke, to sie wreszcie poczepiam.
"Wyglad".
Dlaczego to jest w dziale opowiadan? Czy jest to fragment jakiegos cyklu? Bo dla mnie to typowa miniatura.
Zawartosc.
No, cos tu mamy. Przede wszystkim cwaniaka, któremu wydaje sie, ze skoro udziubal "senne" cosik, to juz wszystko mu wolno.
Otóz nie.
Fascynujacy jest opis "patrzenia" w pojezdzie. Tu helm z otworami na oczy, tu znowu wizjer (do czego?), nastepnie lornetka - niezle! Konczac mozemy otrzymac obraz bez mala jak z mikroskopu elektronowego.
Czyli rozrózniamy od dzisiaj ludzi na tych w turbanach i na tych bez. A ci w turbanach to Arabowie. Fajnie. Znaczy - ja nie jestem.
I tak dalej. Bo dalej jest równie kolorowo, ale w koncu to sen, prawda?
Peel krzyczacy, peel rozczarowany, wreszcie peel obudzony.
Ok, czas na podsumowanie.
Ja wiem, ze to sen i ma duzo róznych praw, ale mnie sie tu nawet mocno sennie malo kupy to trzyma. Arabowie, wojna i Lennon - przekaz jak w morde strzelil.
To czego sie czepiam?
Spodobal mi sie pomysl - nie wykonanie. A gdyby tak reportaz? Dziennik pokladowy snajperki?
Nie narzucam niczego, mam wrazenie, ze miales kupe frajdy piszac to dla samego pisania. I fajnie, bo wprawki tez sa potrzebne, a nawet niezbedne, by szlifowac warsztat. Sama popelnilam ich mnóstwo.
Styl.
Jest na tyle lekki, ze chcialo sie to cudo dalej czytac, a to duzo.
Fazit.
Chetnie poczytam cos innego Twego pióra. Powaznie. A bledami sie nie przejmuj, od tego sa dobre programy, albo bety. Natomiast z logika, nawet senna, musisz sie bardziej zaprzyjaznic.
Pozdrawiam i mam nadzieje, ze tym razem to ja nie udziubalam sobie wroga? To wszystko z sympatii,
Józefina.
PS
Zostal jeszcze jeden, hm, Helm...


Mam chwilke, to sie wreszcie poczepiam.
"Wyglad".
Dlaczego to jest w dziale opowiadan? Czy jest to fragment jakiegos cyklu? Bo dla mnie to typowa miniatura.

Zawartosc.
No, cos tu mamy. Przede wszystkim cwaniaka, któremu wydaje sie, ze skoro udziubal "senne" cosik, to juz wszystko mu wolno.

Otóz nie.
Mnie to raczej wyglada na tzw garnek z przylbica... Albo szykowne nakrycie glowy wypozyczone na potrzeby tekstu od przybysza z, np, Stargate.MARCEPAN pisze:Dostałem od Amerykanów wielki hełm, nakładany tak, że jego krawędzie sięgały szyi. Pośrodku dwa otwory na oczy, nic więcej. Trochę zardzewiały, jak ten poniemiecki, który znalazłem kiedyś kopiąc ogródek.
Fascynujacy jest opis "patrzenia" w pojezdzie. Tu helm z otworami na oczy, tu znowu wizjer (do czego?), nastepnie lornetka - niezle! Konczac mozemy otrzymac obraz bez mala jak z mikroskopu elektronowego.

MARCEPAN pisze:I faktycznie, zaczęło się. Od strony szczytu schodzili ludzie w turbanach, kiedy doszli do granic podwórka, zorientowałem się, że to spora grupa Arabów.
Czyli rozrózniamy od dzisiaj ludzi na tych w turbanach i na tych bez. A ci w turbanach to Arabowie. Fajnie. Znaczy - ja nie jestem.
To, ze jest piekna na pewno mozna bylo dojrzec za pomoca lornetki, ale jesli ta sama lornetka ma zdolnosci okreslania charakterów... Patent murowany.MARCEPAN pisze:Kiedy spojrzałem przez lornetkę zauważyłem, że snajper jest kobietą. Piękną, lecz zimną i wyrachowaną żołnierką.
Snajperka ma donosny glos, brawo. Pokrzyczec sobie to zdrowo, po kiego marnowac pieniadze na bateryjki do walkie-talkie? Z drugiej strony - nie wystarczylby zwykly strzelec? Skoro odleglosci byly tak niewielkie, ze bez lornetki peel ocenil bezblednie metal podstawy karabinu, a z lornetka podly charakter snajperki...MARCEPAN pisze:- Podwórko bezpieczne! - krzyknęła snajperka - Arabowie nie przeszli naszych granic.
I tak dalej. Bo dalej jest równie kolorowo, ale w koncu to sen, prawda?
Peel krzyczacy, peel rozczarowany, wreszcie peel obudzony.
Peel który nie moze sie ruszyc, ale peel, który radosnie podbiega do hi-fi i wlacza sobie...411 pisze: Byłem tak spięty, że nie mogłem się ruszyć, z trudem usiadłem na łóżku i wyrównywałem oddech. Podszedłem do dvd, by włączyć sobie coś odprężającego, by odpędzić noc, która jeszcze siedziała w mojej głowie.
Kazdemu wedlug zaslugMARCEPAN pisze:coś odprężającego, by odpędzić noc, która jeszcze siedziała w mojej głowie. W środku była płyta Lennona

Ok, czas na podsumowanie.
Ja wiem, ze to sen i ma duzo róznych praw, ale mnie sie tu nawet mocno sennie malo kupy to trzyma. Arabowie, wojna i Lennon - przekaz jak w morde strzelil.
To czego sie czepiam?
Spodobal mi sie pomysl - nie wykonanie. A gdyby tak reportaz? Dziennik pokladowy snajperki?
Nie narzucam niczego, mam wrazenie, ze miales kupe frajdy piszac to dla samego pisania. I fajnie, bo wprawki tez sa potrzebne, a nawet niezbedne, by szlifowac warsztat. Sama popelnilam ich mnóstwo.
Styl.
Jest na tyle lekki, ze chcialo sie to cudo dalej czytac, a to duzo.
Fazit.
Chetnie poczytam cos innego Twego pióra. Powaznie. A bledami sie nie przejmuj, od tego sa dobre programy, albo bety. Natomiast z logika, nawet senna, musisz sie bardziej zaprzyjaznic.
Pozdrawiam i mam nadzieje, ze tym razem to ja nie udziubalam sobie wroga? To wszystko z sympatii,
Józefina.
PS
Zostal jeszcze jeden, hm, Helm...

Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
-
- Posty: 211
- Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: A w mojej głowie wojna...
Oj, aż się boję napomknąć, że kilka tekstów już tutaj mam 
Nie, nie udzubałaś sobie wroga, to właśnie takie komentarze robią nam więcej dobrego, niż te z samymi pochwałami. Brzmi banalnie, ale to prawda.
Jeśli masz ochotę, to potargaj mnie jeszcze tutaj
http://www.osme-pietro.pl/opowiadania-f ... t3486.html I nie zwracaj uwagi na tytuł, jest idiotyczny, ale jeszcze go nie zmieniłem.

Nie, nie udzubałaś sobie wroga, to właśnie takie komentarze robią nam więcej dobrego, niż te z samymi pochwałami. Brzmi banalnie, ale to prawda.

Jeśli masz ochotę, to potargaj mnie jeszcze tutaj

Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: A w mojej głowie wojna...
Amerykański hełmMARCEPAN pisze: Amerykański chełm
Między domem a budynkiem gospodarczym jest jakieś 20 metrów - lub: dwudziestometrowa przestrzeńMARCEPAN pisze: Między domem, a budynkiem gospodarczym jest jakieś 20 metrów przestrzeni
Pierwszy Arab ruszył pewnym krokiem, strzał snajperki - i trup - eliminiujesz niespójność czasówMARCEPAN pisze: Pierwszy Arab ruszył pewnym krokiem, strzał snajperki i pada martwy
ściśnietymi mięśniami brzucha - zaciśnięte - to pięściMARCEPAN pisze:zaciśniętymi mięśniami brzucha

to tyle mojego czepiania się... A opowiadanie - fajne, ciekawe, i z myślą przewodnią.

Pozdrawiam serdecznie...
Ewa