Mam taki zwyczaj.eka pisze:Jeśli wrócisz.

Muszę przyznać, że rzadko mi się zdarza tak czysty interpunkcyjnie tekst, Eko.

Brawo.
Co do reszty – to kosmetyka stylistyczna.
- Miał więcej odwagi, ale pragnął zostawić – zwracaj uwagę na przypadkowe rymy, w prozie to dysonans.
- stały stare spichrza, wieżyczki kościoła i ratusza – rozważ „widniały”, bo „stały wieżyczki” brzmi niezręcznie.
- gdzie porośnięty drzewami pion ziemi – dałabym „skos”, bo trudno sobie wyobrazić, by na „pionie” rosły drzewa.
- Bredzisz. – pomyślała. – bez kropki po „bredzisz” – to kwestia „mówiona”.
- stał kościół wśród wysokich drzew, dalej małe skrzyżowanie, na wprost wyłączony z ruchu pasaż wśród starych kamienic, - jakiś synonim?
- Na północny-zachód, w prawym górnym rogu starego rynku, - na północnym zachodzie. Chyba że „na północny zachód od rynku, w prawym górnym rogu, gdzie przestrzeń… „Północny zachód” bez łącznika.
- Zaczęła się śmiać, głośno, a potem z ironią cedziła słowa: - masz kolizję czasów, sugeruję samo „wycedziła”.
- Przy stoliku obok, para zakochanych szczeniaków – bez przecinka.
- a piękno nie da się nazwać, - a piękna nie da się nazwać, w zaprzeczeniach występuje odmiana.
- przecinające się uliczki obok. Zatrzymał się. Wtedy odwróciła się – dałabym „przystanął”, wtedy pozbywasz się jednego „się”.
- Wtedy odwróciła się i zdziwiona szukała go wzrokiem. – kolizja czasów – zdziwiona poszukała go wzrokiem.
- Jak jej nie kochać? – proponuję kursywę, bo to myśl bohatera.
- Przytulał, zapewniał, ale i bał się też inaczej – kolizja czasów – zaczął ją przytulać i zapewniać, ale…
Myślę, że klucz do opowiadania leży w tym urywku:
Czekam na następne Twoje teksty.eka pisze:Tkwiły w nim jak rozżarzona drzazga słowa tego gówniarza z medycyny.
- Ty teraz będziesz winny, jeśli zrobią z niej szmatę. Ból ją do końca ubezwłasnowolni.
