Ania sprzątała ze stołu po kolacji, a ja poszedłem zobaczyć najnowsze umeblowanie domku dla lalek Natalki.
- A tutaj będzie stał wieeelki salon fryzjerski...
- Po co ci taki duży salon w domu?
- Oj, tato... Żebym mogła czesać swoje lalki... - odparła Natalka z wyrzutem. Popatrzyła przy tym na mnie takim wzrokiem, jakbym był największym debilem na świecie. Próbowałem powiedzieć coś mądrego, aby sześciolatka nie miała swego ojca za idiotę, ale dźwięk domofonu uratował mnie przez rozpaczliwym poszukiwaniem inteligentnej odpowiedzi.
- Wybacz, kochanie. Zobaczę kto to - odparłem, a na ustach Natalki pojawiła się urocza podkówka, znaczy strzeliła babskiego focha.
- Słucham?
- To ja.
- Jaki ja?
- Tomek.
Przez moment zrobiło mi się gorąco. Czy to ten Tomek? Przyjaciel, którego nie widziałem prawie dwadzieścia lat? Którego postać przewija się we wszystkich wspomnieniach z mojej młodości?
- Tomek?
- No. Wpuścisz mnie czy mam tak stać na dole?
- Kurwa, wchodź!
- Kto to? - spytała Ania
- Tomek - odparłem
- Kto to? - powtórzyła pytanie
- Pamiętasz, ile ci opowiadałem o Tomku? Przyjaciel z młodzieńczych lat.
- Czego chce? Jak teraz sobie przypomniał o tobie, to pewnie przyszedł po pożyczkę. Zaproś go do salonu, ja idę spać. I nie hałasujcie, bo ja muszę rano wstać do pracy, a Natalka też musi być wyspana. Mam nadzieję, że się nie zasiedzi. I nic mu nie pożyczaj...
- Ależ kochanie... - rozległo się pukanie do drzwi i nie dokończyłem zdania.
Za progiem stał Tomek, w piekle bym go poznał. Włosy już miał lekko szpakowate i zdecydowanie było ich mniej niż dwadzieścia lat temu, ale to wciąż był ten sam przystojniak, na którego leciały wszystkie dziewczyny w licealnej klasie D, zresztą, nie tylko w tej klasie.
- Witaj, stary saganie - odparłem. Kiedyś tak się witaliśmy po naszej fascynacji trójkową audycją "Nie tylko dla orłów", w której były odcinki o "żelaznym karle imieniem Wasyl", ale nawet ludzie z naszego pokolenia nie kumają o co nam chodziło w tym pozdrowieniu.
Tomek uśmiechnął się i wyciągnął butelkę wódki.
- Myślałem, że się napijemy i powspominamy - odparł - przepraszam, że tak bez zapowiedzi, jeśli nie masz czasu, to umówimy się na inny termin...
- Co ty pierdolisz? Dwadzieścia lat się nie widzieliśmy, po takim czasie mógłbyś wpaść nawet w wigilię. Wchodź!
Wszedł prężnym krokiem, ale cała ta wizyta zapowiadała się na jakąś spowiedź, a nie wspominanie naszych młodzieńczych szaleństw. Jego oczy były przygaszone, bił z nich smutek, a nie żywiołowa radość ze spotkania ze starym przyjacielem. Kurwa, może rzeczywiście przyszedł po pożyczkę? Odkąd stałem się dobrze zarabiającym autorem tekstów piosenek, zrobiło się trochę szumu wokół mnie. Wydałem też kilka tomików wierszy, ale to nie przynosiło żadnych dochodów, za teksty pisane dla Dżemu, Starego Dobrego Małżeństwa, Edyty Górniak i tych małoletnich, bardziej lub mniej, znanych wykonawców, zbierałem naprawdę dobre pieniądze. Wyrzuciłem szybko tę myśl ze swojej głowy. Nie. Tomka znałem. Był ostatnim, który poprosiłby o pożyczkę, nawet, gdybym wygrał największą kumulację w totka.
- Rozgość się, zaraz przyniosę kieliszki - powiedziałem. - A co tam u Moniki?
- Rozwiedliśmy się - odparł.
Zamurowało mnie, o mało kieliszki nie wypadły mi z ręki.
- Jak to? Dlaczego? - spytałem, gdy jednak doniosłem je w całości do stolika.
- Wiem, to może być szok dla ciebie. Wiesz, że mieliśmy córkę?
- Chyba kiedyś na Facebooku się chwaliłeś... I jak tam mała?
- Natalia miała na imię. Nie żyje. Przechodziła po pasach i jakiś pijany skurwysyn... Kurwa, udusiłbym tego gościa własnymi rękami, rozumiesz. Zaszlachtowałbym kutasa jak świnię. To bydlę jeszcze się bezczelnie uśmiechało na rozprawie. Ten chuj dostał wyrok w zawiasach, słyszysz? W zawiasach! - Tomek mówił podniesionym głosem, co musiało wywabić z pokoju moją... Natalcię
- Tato, kiedy przyjdziesz zobaczyć resztę mojego domku dla... - urwała i spąsowiała
- Co się mówi? - spytałem groźnie
- Dobry wieczór...
- Dobry wieczór - uśmiechnął się Tomek - jak masz na imię, księżniczko? (o nie, kurwa, tylko nie to...)
- Natalka
- Natalka... piękne imię. - odparł - wiesz, że też miałem córeczkę w twoim wieku o takim imieniu?
- To dlaczego jej pan nie przyprowadził? Miałabym się z kim bawić, pokazałabym jej swój domek dla lalek i... - na szczęście Ania przysłuchiwała się naszej rozmowie i w porę zareagowała.
- Chodź, kochanie, tatuś musi porozmiawiać ze swoim przyjacielem, nie przeszkadzajmy im - wzięła Natalkę na ręce i zaniosła do pokoju.
- Twoja żona? - spytał Tomek
- Tak, ma na imię Ania
- A twoja córka, to Natalia... - zadumał się, myślałem, że zaraz się rozpłacze. Dopiero teraz zobaczyłem, że to wrak człowieka, wrak dawnego Tomka, jednak nagle się uśmiechnął - A więc jednak dopadło cię, ty wieczny Casanovo. Myślałem, że już skończysz na przelatywaniu coraz młodszych dziewczyn, ale ustatkowałeś się i cieszę się twoim szczęściem. Bo jesteś szczęśliwy, no nie?
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. - odparłem
- Wyobrażam sobie. - odrzekł i wychylił kieliszek wcześniej polany przeze mnie. Zrobiłem to samo.
- Nie przedstawisz nas? - to Ania weszła do salonu
- Aniu, to jest mój najlepszy i najukochańszy przyjaciel, Tomek - wstałem - Tomku, to Mój Najdroższy Skarb, moja cudowna żoneczka, Ania
- Bardzo mi miło - Tomek wstał i podał Ani rękę. Już się bałem, że będzie ją całował, ale on, podobnie jak ja, nie jest fanem tego staropolskiego, szlacheckiego efekciarstwa.
- Kochanie - powiedziała Ania - nie cukruj mi tak, bo jeszcze się rozochocę. Pamiętaj, że jutro rano jesteś umówiony z mechanikiem, żebyś nie zawoził auta pijany, więc nie przesadzajcie z tą wódką. Ja idę spać. Dobranoc.
- Dobranoc - wykrzyknęliśmy chórem, co wywołało uśmiech Najpiękniejszej Żony Na Świecie.
- Miła - powiedział Tomek, a ja polewałem następną kolejkę
- Miła, która mnie złowiła - odparłem i zarechotaliśmy razem.
- Bierzemy je? - siedziały przy stoliku i sączyły drinki.
- Brunetka jest fajna, chcesz blondynkę czy walczymy o brunetkę? - spytałem
- Co masz do blondynki? Patrz, jakie ma fajne cycki.
- Dobra, więc nie przeszkadzamy sobie - odparłem - kto zagaduje?
- Może ja jestem przystojny, ale ty masz gadkę, atakuj.
- Dzięki, miły jesteś, kurwa... - powiedziałem i przybiliśmy piątkę.
Podszedłem do stolika dziewczyn:
- Cześć, tak wiem, przeszkadzam, ale cholernie chcielibyśmy się dosiąść do waszego stolika, tylko nie wiedzieliśmy jak to zrobić, a ponieważ ja z naszej dwójki, jestem najgłupszy, więc kolega wysłał mnie, bym zagadał. No więc, zagaduję...
- Pewnie, siadajcie - odparła brunetka. Przywołałem Tomka.
- Czego się napijecie?
- Właśnie kończymy whisky z Fantą - odparła blondynka. Nędznie kłamały, było widać, że piją wódkę z sokiem pomarańczowym.
- Szefie, dwa razy whisky z Fantą! - krzyknął Tomek. Byliśmy stałymi bywalcami lokalu studenckiego "Grota" i dobrze znaliśmy wszystkich pracowników.
Poszedłem po drinki.
- I dwa piwa dla nas - dodałem
Gdy wróciłem z alkoholem do stolika, blondi już spijała miód z ust Tomka i patrzyła w niego jak w obrazek. Kurwa, jak on to robi? Ja zająłem się brunetką.
- Co studiujecie? - spytałem
- Ja filologię francuską - odparła brunetka
- A ja... Teologię - rzekła blondynka
- O, kurwa... - wyrwało się Tomkowi
- Ale jestem otwarta na wszystko - powiedziała blondynka, jakby się usprawiedliwiała (ja pierdolę, Tomek naprawdę działał na baby jak lep na muchy)
Ja zająłem się brunetką:
- To pewnie to znasz - zacząłem recytować - "W wypłowiałych fotelach stare kurtyzany
Zwiędłe, wymalowane, z okiem pełnym cieni
Mizdrzące się: na szyjach pereł sznur nizany
W chudych uszach brzęk złota i drogich kamieni
Zazdrościłam tym kurwom trupiego wesela
Podziwiałam tych graczy chciwość wiecznie młodą"[1]
- "Gra", Baudelaire, tłumaczenie Tuwima, ale pociąłeś ten tekst, bo znam go na pamięć w oryginale.
- Brawo! (ważne, że zrobiłem wrażenie) Ja zapamiętałem tylko najlepsze fragmenty, hehe...
Rano obudziliśmy się obok swoich panienek w akademiku "Kmicic". Jak można tak durnie nazwać akademik? Tomek widział, że się obudziłem:
- Chodź się wysikać.
Gdy laliśmy obok siebie do pisuarów, a brzęk moczu obijającego się o porcelanę zbudził chyba wszystkich domowników akademika "Kmicic", Tomek spytał:
- Jak twoja miała na imię?
- Nie wiem. A twoja?
- Monika.
- Dlaczego? - spytałem - przecież tak kochałeś Monikę...
- Kochałem i... wciąż, kurwa, kocham, tylko... Tylko... - i wybuchnął płaczem. Nie wiedziałem, co robić, więc podsunąłem mu kieliszek (przecież nie będę mu chusteczki podawał, to było męskie spotkanie przy wódce, a nie jakaś zasrana herbatka przy ciastkach)
- Natalka? - spytałem. - Boże, wyobraź sobie jak niezręcznie się poczułem, gdy okazało się, że moja córka też ma na imię Natalia.
- Tak. Chodziło o moją dziewczynkę. Wiesz, zacząłem chlać. Nie tak jak myśmy chlali, napierdalałem się na umór. Uderzyłem parę razy Monikę. Przecież ja bym jej nigdy nie uderzył, wierzysz mi? Wierzysz? No to byś się, kurwa, zawiódł, bo uderzyłem nie raz. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, nie byłem sobą, byłem kłębkiem rozpaczy, bezsilności. Chciałem zabić tego chuja, co przejechał moją córkę, a o mało nie zabiłem kobiety, którą kocham. Rozumiesz? Proszę, powiedz, że rozumiesz. Proszę...
- Nie. Nie rozumiem, wybacz...
- Kurwa... Kur...rr...wa - płakał, a właściwie szlochał. Co miałem mu powiedzieć? No, oświećcie mnie, mądrale z bożej łaski. Nalałem po następnym kielichu.
Wracaliśmy we dwóch z knajpy, było coś koło drugiej i szliśmy z buta. Nawaleni jak warszawskie tramwaje na filmach archiwalnych, wcześniej toczyliśmy rozmowę o poezji w muzyce rockowej, a że nie nie było w knajpie żadnych ciekawych dupek, więc napierdoliliśmy się we dwóch. Objęci śpiewaliśmy:
"The wall on which the prophets wrote
Is cracking at the seams.
Upon the instruments of death
The sunlight brightly gleams."[2]
Niestety przechodziliśmy przez osiedle i nasze ryki nie mogły pozostać niezauważone. Nagle Tomkowi odbiło i zaczął recytować:
- "Wtłoczeni w kąty wilgotne kościoła,
Co dech ich studzi, w ław dębowych cieśni,
K'pozłocie chóru obróciwszy czoła,
Z dwudziestu gardeł zbożne ryczą pieśni." [3]
Jakaś baba otworzyła okno:
- Spierdalać, pijaki! Tutaj ludzie muszą rano wstać!
A Tomek wykrzyknął hasło stulecia:
- Pierdol się, nieoczytana babo, bo cię "rębo z badler"!!!
- Pamiętasz "rębo z badler"? - spytałem
Chyba wtedy, po raz pierwszy, Tomek się szczerze roześmiał.
- Haha... Jasne! Czy ktoś, oprócz nas, pamięta kto to był Rimbaud i Baudelaire?
- E, pamiętają. Nieliczni...
- Tak, Romek się powiesił, Marcin jest menelem, Kucik zmarł na raka...
- Kucik nie żyje?
- No...
- Z tobą też nie miałem kontaktu...
- Na zdrowie! - Tomek wzniósł toast i zaczął opowiadać - Nie obraź się, ale Monika mówiła, że jesteś najgorszym żulem. Kreujesz się na poetę i nie potrafisz się ustatkować, zaliczasz tylko panienki i pewnie masz HIV-a. Wiedziałem, że jesteś dupcyngierem, żadnej chętnej cipce nie przepuścisz, wypijesz wszystko, co ci podadzą, byle powiedzieli coś miłego o twojej poezji. Poezji... Kurwa, czytałem komentarze na forach, gdzie się udzielałeś, wszędzie cię jechali i nagle jakiś małolat napisał muzykę do twojego tekstu, a piosenka stała się hitem. A ty stałeś się tekściarzem, piszesz pierdolone teksty Kasi Kowalskiej i gwiazdeczkom.
Tomek był już pijany, ale w końcu, po dwudziestu latach, mogłem liczyć na jego przyjacielską krytykę.
- Tomek, robię co potrafię, a że płacą mi za to... - odparłem. - Jestem kurwą, która sprzedała się za pieniądze i właśnie to robię. Sprzedaję się. Moje tomiki są gówno warte. Wiesz dlaczego? Bo wydałem je, gdy przyszła kasa. Każdy może wydać tomik wierszy, wystarczy mieć pieniądze, ale to jeszcze nie znaczy, że jest się poetą. Gdy moja Natalka zacznie składać wierszyki, to ufunduję jej na urodziny tomik jej wierszyków. Czy to oznacza, że będzie poetką, bo jej stary wydał tomik dziecięcych wierszyków?
- Polej. - odparł - chcę cię przytulić.
- Tomek, kurwa... - rzuciliśmy się sobie w ramiona. Gdyby Ania nas zobaczyła, ba, gdyby ktokolwiek nas zobaczył, to pomyślałby o dwóch pedałach.
(mojemu przyjacielowi, Marcinowi)
Przypisy:
[1] "Gra" Ch. Baudelaire, przekł. J. Tuwim
[2] "Epitaph" King Crimson, P. Sinfield
[3] "Biedni ludzie w kościele", A. Rimbaud, przekł. J. Kasprowicz
Wizyta
-
- Posty: 515
- Rejestracja: 19 kwie 2015, 10:07
Re: Wizyta
Z wielkim zainteresowaniem i nostalgią przeczytałam Twoje opowiadane. Nie wysilasz się na oryginalność, jesteś bardzo autentyczny
. Poczułam się, jakbym znowu miała 20 lat. Jeszcze raz tutaj wrócę.
Pozdrawiam

Pozdrawiam

- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Wizyta
Męskie pisanie, ale we fragmentach.
Historia związana z Twoim ostatnio publikowanym wierszem (mur we krwi)?
Rozliczeniom narrator poddaje siebie, bohatera z przełamanym kręgosłupem, trochę teraźniejszości, więcej przeszłości, no i morał jako nauka doceniania tego, co się ma.
Dobrze się czyta, mocno realistyczna konwencja, fajnie że złamana cytatami z mistrzów.
Co do ewentualnych mankamentów. Brak w kilku miejscach kropek, nadmiar słów sygnalizujących wypowiedź (odparł, rzekł, powiedziałem) i zdecydowanie wielokropków, no i zapis myśli w nawiasach. Myślę, że spokojnie można je wpisać w narrację, a może jako oddzielne zdanie kursywą?
Nie wiem, nie mądrzę się, ale w takiej formie nieco dziwią.
Tu na przykład:
Przerwałabym bieg powitania córki z Tomkiem po (...), księżniczko, wstawiając bez myślnika:
Chryste panie, pomyślałem, o nie, kurwa, tylko nie to!
Ogólnie ciekawy opek, warto abyś i w prozie się spełniał.
Pozdrawiam.

Historia związana z Twoim ostatnio publikowanym wierszem (mur we krwi)?
Rozliczeniom narrator poddaje siebie, bohatera z przełamanym kręgosłupem, trochę teraźniejszości, więcej przeszłości, no i morał jako nauka doceniania tego, co się ma.
Dobrze się czyta, mocno realistyczna konwencja, fajnie że złamana cytatami z mistrzów.
Co do ewentualnych mankamentów. Brak w kilku miejscach kropek, nadmiar słów sygnalizujących wypowiedź (odparł, rzekł, powiedziałem) i zdecydowanie wielokropków, no i zapis myśli w nawiasach. Myślę, że spokojnie można je wpisać w narrację, a może jako oddzielne zdanie kursywą?
Nie wiem, nie mądrzę się, ale w takiej formie nieco dziwią.
Tu na przykład:
Koleś pisze:- Dobry wieczór - uśmiechnął się Tomek - jak masz na imię, księżniczko? (o nie, kurwa, tylko nie to...)
- Natalka
- Natalka... piękne imię. - odparł - wiesz, że też miałem córeczkę w twoim wieku o takim imieniu?
Przerwałabym bieg powitania córki z Tomkiem po (...), księżniczko, wstawiając bez myślnika:
Chryste panie, pomyślałem, o nie, kurwa, tylko nie to!
Ogólnie ciekawy opek, warto abyś i w prozie się spełniał.
Pozdrawiam.

- Koleś
- Posty: 485
- Rejestracja: 31 mar 2016, 9:22
Re: Wizyta
O Jezu, kompletnie zapomniałem, że to tu wrzuciłem.
Dziękuję za komentarze i przydatne uwagi. Nigdy nie pisałem prozy, a ponieważ lubię się mierzyć z różnymi formami, to chciałem zaryzykować też prozą.
Tak, Ewuniu, masz rację. Te dialogi są fatalnie zapisane, sam dostrzegłem tu jeszcze inne błędy w zapisie.
Cała historia jest zmyślona, chociaż zawiera trochę autobiograficznych sytuacji.
Fajnie, że Wam się spodobało to opowiadanko, chociaż mnie samemu niezbyt się podoba (zbyt wiele tu szkolnych błędów, ale wybaczycie chyba debiutantowi...)
Jeszcze raz dziękuję za komentarze.
Pozdrawiam.
Dziękuję za komentarze i przydatne uwagi. Nigdy nie pisałem prozy, a ponieważ lubię się mierzyć z różnymi formami, to chciałem zaryzykować też prozą.
Tak, Ewuniu, masz rację. Te dialogi są fatalnie zapisane, sam dostrzegłem tu jeszcze inne błędy w zapisie.
Cała historia jest zmyślona, chociaż zawiera trochę autobiograficznych sytuacji.
Fajnie, że Wam się spodobało to opowiadanko, chociaż mnie samemu niezbyt się podoba (zbyt wiele tu szkolnych błędów, ale wybaczycie chyba debiutantowi...)
Jeszcze raz dziękuję za komentarze.
Pozdrawiam.

"Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty." F. Zappa
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." S. Lem
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." S. Lem
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: Wizyta
- Ależ kochanie... - Rozległo się pukanie do drzwi i nie dokończyłem zdania.- Ależ kochanie... - rozległo się pukanie do drzwi i nie dokończyłem zdania.
Kiedyś tak się witaliśmy po naszej fascynacji trójkową audycją "Nie tylko dla orłów", w której były odcinki o "żelaznym karle imieniem Wasyl", ale nawet ludzie z naszego pokolenia nie kumają, o co nam chodziło w tym pozdrowieniu.Kiedyś tak się witaliśmy po naszej fascynacji trójkową audycją "Nie tylko dla orłów", w której były odcinki o "żelaznym karle imieniem Wasyl", ale nawet ludzie z naszego pokolenia nie kumają o co nam chodziło w tym pozdrowieniu.
Skoro przygaszone, to określenie „bił z nich” niezbyt pasuje. Może „widniał w nich smutek” , „malował się w nich smutek” czy „nabrzmiałe smutkiem”.Jego oczy były przygaszone, bił z nich smutek,
Brakuje odpowiedniego przejścia między tym, co nie przynosiło żądnych dochodów, a tym, co przynosiło. I przecinek po „mniej” raczej zbędny.Wydałem też kilka tomików wierszy, ale to nie przynosiło żadnych dochodów, za teksty pisane dla Dżemu, Starego Dobrego Małżeństwa, Edyty Górniak i tych małoletnich, bardziej lub mniej, znanych wykonawców, zbierałem naprawdę dobre pieniądze.
Może tak:
Wydałem też kilka tomików wierszy, ale to nie przynosiło żadnych dochodów; za to teksty pisane dla Dżemu, Starego Dobrego Małżeństwa, Edyty Górniak i tych małoletnich, bardziej lub mniej znanych wykonawców, przynosiły naprawdę dobre pieniądze.
Powtórzone „kieliszki”- Rozgość się, zaraz przyniosę kieliszki - powiedziałem. - A co tam u Moniki?
- Rozwiedliśmy się - odparł.
Zamurowało mnie, o mało kieliszki nie wypadły mi z ręki.
Może: Zamurowało mnie, o szkło o mało nie wypadły mi z ręki.
Kropka po „odparł” do usunięcia.- Natalka... piękne imię. - odparł - wiesz, że też miałem córeczkę w twoim wieku o takim imieniu?
- Chodź, kochanie, tatuś musi porozmiawiać ze swoim przyjacielem, nie przeszkadzajmy im. - Wzięła Natalkę na ręce i zaniosła do pokoju.- Chodź, kochanie, tatuś musi porozmiawiać ze swoim przyjacielem, nie przeszkadzajmy im - wzięła Natalkę na ręce i zaniosła do pokoju.
„porozmawiać”
Brakuje kropki na końcu.- Tak, ma na imię Ania
A twoja córka, to Natalia... - Zadumał się, myślałem, że zaraz się rozpłacze.A twoja córka, to Natalia... - zadumał się, myślałem, że zaraz się rozpłacze.
Kropka na końcu.Dopiero teraz zobaczyłem, że to wrak człowieka, wrak dawnego Tomka, jednak nagle się uśmiechnął
Kropka niepotrzebna.- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. - odparłem
jw.- Wyobrażam sobie. - odrzekł i wychylił kieliszek wcześniej...
Zasada jest taka: Jeśli mała litera, to bez kropki. Jeśli duża, to kropka. A mała jest wtedy, kiedy po wypowiedzi (i po myślniku) następuje czasownik bezpośrednio do niej się odnoszący; na przykłąd: powiedział, odrzekł, zauważył, wtrącił, krzyknął itp. Znak zapytania i wykrzyknik nie jest traktowany tak jak kropka. Masz jeszcze parę, taki potknięć; nie będę ich więcej pokazywał.
Po „dwójki” zbędny przecinek.tylko nie wiedzieliśmy jak to zrobić, a ponieważ ja z naszej dwójki, jestem najgłupszy, więc kolega wysłał mnie,
Kropek na końcu brakuje.- I dwa piwa dla nas - dodałem
Gdy wróciłem z alkoholem do stolika, blondi już spijała miód z ust Tomka i patrzyła w niego jak w obrazek. Kurwa, jak on to robi? Ja zająłem się brunetką.
- Co studiujecie? - spytałem
- Ja filologię francuską - odparła brunetka
- A ja... Teologię - rzekła blondynka
- O, kurwa... - wyrwało się Tomkowi
- Ale jestem otwarta na wszystko - powiedziała blondynka, jakby się usprawiedliwiała (ja pierdolę, Tomek naprawdę działał na baby jak lep na muchy)
Kropka na końcu.Nie wiedziałem, co robić, więc podsunąłem mu kieliszek (przecież nie będę mu chusteczki podawał, to było męskie spotkanie przy wódce, a nie jakaś zasrana herbatka przy ciastkach)
No i bardzo dobrze dałeś sobie radę. Płynnie napisane, lekko się czyta, przekonująco przedstawiono. Zwrócisz tylko uwagę na parę szczegółów technicznych i wszystko będzie OK.Nigdy nie pisałem prozy, a ponieważ lubię się mierzyć z różnymi formami, to chciałem zaryzykować też prozą.
- Koleś
- Posty: 485
- Rejestracja: 31 mar 2016, 9:22
Re: Wizyta
No, na większość wyszczególnionych przez Ciebie zwróciłem uwagę wcześniej. Niezbyt dokładnie się przyglądałem temu tekstowi przed publikacją. Jak znajdę trochę czasu, to zrobię remanent.
Dzięki za uwagi i ciepłe słowa.
Pozdrawiam.
Dzięki za uwagi i ciepłe słowa.
Pozdrawiam.

"Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty." F. Zappa
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." S. Lem
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." S. Lem