Upadek
- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Upadek
Przepełnia mnie niczym nieuzasadniona pewność siebie. Czuję się, jak okręt prujący pod fale, zmiatający sprzed dzioba kry, symbolizujące przeciwności losu. Po prostu mam nieźle w czubie, w dodatku uchachana skrętem, wyjaranym na spółkę z Elką. Impreza była przednia i nieco się przeciągnęła.
Stuk! Stuk! Stuk! Stuk! Echo kroków. Odgłos moich obcasów wybijających rytm na pustej, ciemnej ulicy. Następny autobus dopiero za półtorej godziny, postanowiłam więc przejść się ten kawałek do domu na piechotę. Przepełniona śmiałością, za nic miałam głębokie, mroczne cienie, kryjące się po bramach i zakamarkach Nowego Portu. W zaułku, przez który przechodziłam, skracając sobie drogę, odgłos obcasów zmienił się na przytłumione stuku stuk puk, stuku stuk puk, stuku stuk puk. Ooo, a teraz będę szła aleją mew. Są! Snujące się w tę i z powrotem, lub stojące nieruchomo w oczekiwaniu na klientów. Co pewien czas podjeżdża jakaś bryka i po krótkich pertraktacjach, zabiera wybraną królową nocy w im tylko wiadome, intymne miejsce. Mijam spoglądające na mnie z wrogością dziwki. Zgrzyt hamulców i obok mnie zatrzymuje się auto. Nawet, całkiem niezła fura. Kierowca wychyla głowę zza opuszczonej szyby. Przystojniak.
- Ile? – pyta.
Co ile? – tłucze mi się po głowie. Po chwili zaskakuję. Nieoczekiwanie dla samej siebie odpowiadam.
- A na ile wyglądam?
- Dam trzy stówy.
- Dwa razy tyle – podbijam.
- Zgoda, wsiadaj – rzuca, uchylając drzwi.
Jak w transie, bezmyślnie obchodzę wóz i moszczę się na fotelu obok kierowcy. Wątpliwości przychodzą dopiero po chwili. Co ja wyprawiam? Jestem kurwą, jestem kurwą – powtarzam sobie w duchu – jestem kurwą. I nagle, zaczyna bawić mnie ta sytuacja. Zamiast obaw i strachu ogarnia mnie przekorna ciekawość, jak to wszystko się skończy. Przy czym, moja wyobraźnia nie sięga zbyt daleko.
- To dokąd jedziemy? – pytam nonszalancko.
- Do mnie.- Jego odpowiedź jest bardzo lakoniczna.
Zajeżdżamy przed wieżowiec z okresu Peerelu.
Już w windzie, wznoszącej się na ostatnie piętro, czuję jego dłoń przesuwającą się wzwyż po udzie. Dziwne, ale nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie. Odpowiedzią jest pulsowanie w podbrzuszu. Wysiadamy na dziesiątym. Ciągnie mnie za rękę jeszcze wyżej. Wchodzimy po schodach na dodatkowe pięterko, coś w rodzaju dobudówki. To maszynownia windy i wyjście na dach. Dopiero w tej chwili zaczynam odczuwać niepokój.
- Mieliśmy iść do ciebie – mówię z głupia frant, próbując wyrwać się z uścisku jego dłoni.
- Jesteśmy u mnie.
Przyciąga mnie do siebie. Gwałtownym ruchem zrywa bluzkę. Guziki sypią się po podłodze.
Drugą ręka sięga pod spódniczkę, próbując ściągnąć majteczki. Szamoczemy się. W pewnej chwili uderza mnie na odlew w twarz.
- Zapłata po numerku, dziwko – syczy przez zęby.
Policzek mi płonie, na oczy opada czerwona płachta. Popycham go z całej siły. Potyka się, przez chwilę balansuje na niskiej poręczy, po czym przechyla się i upada w dół, koziołkując po schodach.
Spoglądam z góry na znieruchomiałe ciało. Wokół głowy wykwita ciemna kałuża.
Stuk! Stuk! Stuk! Stuk! Echo kroków. Odgłos moich obcasów wybijających rytm na pustej, ciemnej ulicy. Następny autobus dopiero za półtorej godziny, postanowiłam więc przejść się ten kawałek do domu na piechotę. Przepełniona śmiałością, za nic miałam głębokie, mroczne cienie, kryjące się po bramach i zakamarkach Nowego Portu. W zaułku, przez który przechodziłam, skracając sobie drogę, odgłos obcasów zmienił się na przytłumione stuku stuk puk, stuku stuk puk, stuku stuk puk. Ooo, a teraz będę szła aleją mew. Są! Snujące się w tę i z powrotem, lub stojące nieruchomo w oczekiwaniu na klientów. Co pewien czas podjeżdża jakaś bryka i po krótkich pertraktacjach, zabiera wybraną królową nocy w im tylko wiadome, intymne miejsce. Mijam spoglądające na mnie z wrogością dziwki. Zgrzyt hamulców i obok mnie zatrzymuje się auto. Nawet, całkiem niezła fura. Kierowca wychyla głowę zza opuszczonej szyby. Przystojniak.
- Ile? – pyta.
Co ile? – tłucze mi się po głowie. Po chwili zaskakuję. Nieoczekiwanie dla samej siebie odpowiadam.
- A na ile wyglądam?
- Dam trzy stówy.
- Dwa razy tyle – podbijam.
- Zgoda, wsiadaj – rzuca, uchylając drzwi.
Jak w transie, bezmyślnie obchodzę wóz i moszczę się na fotelu obok kierowcy. Wątpliwości przychodzą dopiero po chwili. Co ja wyprawiam? Jestem kurwą, jestem kurwą – powtarzam sobie w duchu – jestem kurwą. I nagle, zaczyna bawić mnie ta sytuacja. Zamiast obaw i strachu ogarnia mnie przekorna ciekawość, jak to wszystko się skończy. Przy czym, moja wyobraźnia nie sięga zbyt daleko.
- To dokąd jedziemy? – pytam nonszalancko.
- Do mnie.- Jego odpowiedź jest bardzo lakoniczna.
Zajeżdżamy przed wieżowiec z okresu Peerelu.
Już w windzie, wznoszącej się na ostatnie piętro, czuję jego dłoń przesuwającą się wzwyż po udzie. Dziwne, ale nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie. Odpowiedzią jest pulsowanie w podbrzuszu. Wysiadamy na dziesiątym. Ciągnie mnie za rękę jeszcze wyżej. Wchodzimy po schodach na dodatkowe pięterko, coś w rodzaju dobudówki. To maszynownia windy i wyjście na dach. Dopiero w tej chwili zaczynam odczuwać niepokój.
- Mieliśmy iść do ciebie – mówię z głupia frant, próbując wyrwać się z uścisku jego dłoni.
- Jesteśmy u mnie.
Przyciąga mnie do siebie. Gwałtownym ruchem zrywa bluzkę. Guziki sypią się po podłodze.
Drugą ręka sięga pod spódniczkę, próbując ściągnąć majteczki. Szamoczemy się. W pewnej chwili uderza mnie na odlew w twarz.
- Zapłata po numerku, dziwko – syczy przez zęby.
Policzek mi płonie, na oczy opada czerwona płachta. Popycham go z całej siły. Potyka się, przez chwilę balansuje na niskiej poręczy, po czym przechyla się i upada w dół, koziołkując po schodach.
Spoglądam z góry na znieruchomiałe ciało. Wokół głowy wykwita ciemna kałuża.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
- refluks
- Posty: 714
- Rejestracja: 28 lut 2016, 11:49
Re: Upadek
Z początku zapowiadało się ciekawie i oczekiwałem puenty nadzwyczajnej.
Tymczasem wyszła baba z imprezy, po drodze udawała kurwę, wsiadła chłopu do auta, ten ja trzasnął na odlew, ona go zepchnęła ze schodów i koniec opowiadania.
Tymczasem wyszła baba z imprezy, po drodze udawała kurwę, wsiadła chłopu do auta, ten ja trzasnął na odlew, ona go zepchnęła ze schodów i koniec opowiadania.
- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Re: Upadek
Refluksie, taki był zamiar odautorski. Urwać nagle, nie rozwijać, nie wdawać się w dywagacje moralne i żadne inne dywagacje. Nie puentować.
Puenta zawarta jest w tytule. To podwójny upadek. Chodziło mi tylko o ukazanie pewnych nieprzemyślanych decyzji, kroków zrobionych przy zaćmieniu umysłu, których podjęcie skutkuje równią pochyłą, bądź upadkiem na pysk.
Ciąg dalszy każdy może sobie wymyślić sam. Tylko po co?
Puenta zawarta jest w tytule. To podwójny upadek. Chodziło mi tylko o ukazanie pewnych nieprzemyślanych decyzji, kroków zrobionych przy zaćmieniu umysłu, których podjęcie skutkuje równią pochyłą, bądź upadkiem na pysk.
Ciąg dalszy każdy może sobie wymyślić sam. Tylko po co?
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: Upadek
Takim ładnym, grzecznym językiem napisana opowieść o "podwójnym upadku". Dla mnie zaskakująca, spodziewałam się, że ten drań będzie górą, a tu dziewczyna dobrze sobie z nim poradziła:) Podoba mi się, zło ukarane!
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Re: Upadek
Zło ukarane?
Alicja! Czy tylko facet był zły w tym opowiadanku?
To wydawałoby się prosta opowieść. Ale wcale niejednoznaczna.
Jurek
Alicja! Czy tylko facet był zły w tym opowiadanku?
To wydawałoby się prosta opowieść. Ale wcale niejednoznaczna.
Jurek
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: Upadek
Myślę, że on był zły, ona zagubiona, zrozpaczona, chciała się zabawić, spróbować jak to jest, nieświadoma w czyje idzie ręce.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Upadek
Porządnie napisane opowiadanie, dydaktyczne w myśl założeń autora.
Zabójstwo w afekcie (bohaterka), tutaj popełnione bez świadomości następstw czynu, to od kilku do kilkunastu lat odsiadki.
Morał jasny, lepiej dać się pobić.
Przemoc fizyczna (bohater) jest karana - odszkodowanie lub krótki wyrok.alchemik pisze:Ciąg dalszy każdy może sobie wymyślić sam. Tylko po co?
Zabójstwo w afekcie (bohaterka), tutaj popełnione bez świadomości następstw czynu, to od kilku do kilkunastu lat odsiadki.
Morał jasny, lepiej dać się pobić.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: Upadek
Nieumyślne spowodowanie śmierci:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- refluks
- Posty: 714
- Rejestracja: 28 lut 2016, 11:49
Re: Upadek
alchemik pisze:Refluksie, taki był zamiar odautorski. Urwać nagle
(...)
Ciąg dalszy każdy może sobie wymyślić sam. Tylko po co?
Kafka* też urwał nagle.
Zastanawiam się bardzo często dokąd by mnie zaprowadził w dokończonej „Ameryce” i przy tym zastanawianiu się gęsią skórę mam.
Ale ty nie jesteś Kafką i nigdy nie będziesz.
Ty spłentowałeś.
I to tak kijowo, że położyłeś całe opowiadanie, choć na całkiem zgrabne się zapowiadało.
Nie ma się co tłumaczyć, że to zamierzone było.
Po prostu brakło ci warsztatu, żeby skończyć.
Twoje spłentowanie zainspirowało mnie jedynie do dopowiedzenia sobie, że zbiegła do windy, po drodze womitując z szoku, potem złapała taksówkę, w domu wzięła prysznic, sen miała niespokojny i po obudzeniu postanowiła być już do końca świata grzeczna a co dzień do pracy idąc i mijając matki dzieci prowadzące zazdrościła im stabilności nudnej, ale bezpiecznej i wyczekiwała kiedy policja do niej dotrze, albo że stała się zła, kilerem nocy w spódnicy załatwiając brutali ciosem w krtań i tak dalej.
Fajansiarskie dopowiedzenie przyznasz, ale to twoja wina.
P.S. Tak na marginesie, co wy tu wyrabiacie?
Mam wrażenie, że poklepujecie się po plecach, a jak refluks obiektywnie się wypowie to niektórzy wołają po moderację.
Wystawiacie utwory pod ocenę to liczcie się z krytyką.
Nie umiecie odparować refluksowi tak jak Josef Hosek - wasz problem.
*Uwielbiam Kafkę.