Druga neobaśń
- Bernierdh
- Posty: 142
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
- Lokalizacja: Warszawa
Druga neobaśń
Dawno, dawno temu, roku pańskiego dwadzieścia iks iks, żył sobie pewien psychiatra. Był bardzo poważany, wyleczył wielu ludzi, a na prywatnej praktyce dorobił się niemałej fortuny, którą przeznaczał głównie na eleganckie samochody.
Spełnione marzenie każdego studenta medycyny.
Pewnego dnia, gdy leżał już w łóżku, popijając jeszcze przed snem whiskey (bujając delikatnie szklanką, gdyż tak zawsze robią na filmach) ktoś wkradł się do jego mieszkania. Psychiatra usłyszał szczęk zasuwy. Potem trzaśnięcie drzwiami. Natychmiast odstawił alkohol i sięgnął po nóż do papieru, który leżał akurat nieopodal.
Intruz wparował do sypialni. Zapalił światło (wcześniej pokój rozświetlał jedynie telewizor) i uśmiechnął się do psychiatry. Uśmiech miał paskudny. Cały zresztą nie był piękny, z przetłuszczoną czupryną, niedbałą brodą i brudnym, wyciągniętym ubraniem.
W dłoni trzymał pistolet. On akurat był ładny.
- Czego chcesz? - zapytał lekarz.
Wyrzucił nóż. Logika podpowiadała, że raczej mu się nie przyda.
- Nie pamiętasz mnie? - odparł łachmaniarz. - Byłem twoim pacjentem. Nie raz, nie dwa, a dokładnie trzy razy. I dokładnie trzy razy mnie wyleczyłeś, odesłałeś do domu z receptą i za każdym razem czułem się coraz gorzej. Byłem coraz gorzej jebnięty.
- Rozumiem. Chcesz o tym porozmawiać?
- Tak. Leczyłem się wiele razy, ale u ciebie najwięcej. Brałeś od skurwysyna pieniędzy, kazałeś gadać o pierdołach, potem zaglądałeś w moją kartę i dawałeś tę samą diagnozę. Cierpię na bycie pojebem. Więc znów zapisywałeś mi leki.
- Jak się z tym czułeś? - psychiatra sięgnął po notes.
- Źle w chuj. Po tych lekach byłem jakiś taki nieswój. Przymulony. Brałem je i brałem, i, kurwa, myślałem coraz mniej. A ja lubię myśleć. Więc zgłaszałem, że leki są do dupy, to dawali mi inne i te też były do dupy, więc przestawałem je brać i wtedy znów byłem sobą, ale i znów byłem pojebem. No to szedłem do ciebie. I tak w kółko. I już mam tego dość. Już pierdolę to wszystko, i te leki, i w ogóle. Gówno, a nie mnie wyleczyłeś.
- I dlatego chcesz mnie zabić?
- Nie chcę cię zabić. - Intruz wręczył mu pistolet. - Chcę, żebyś ty mnie zabił, bo ja nie mam, kurwa, odwagi, a to i tak wszystko twoja wina.
- Jak tak, to w porządku - odparł lekarz i go zastrzelił.
KONIEC
20.10.2016
Spełnione marzenie każdego studenta medycyny.
Pewnego dnia, gdy leżał już w łóżku, popijając jeszcze przed snem whiskey (bujając delikatnie szklanką, gdyż tak zawsze robią na filmach) ktoś wkradł się do jego mieszkania. Psychiatra usłyszał szczęk zasuwy. Potem trzaśnięcie drzwiami. Natychmiast odstawił alkohol i sięgnął po nóż do papieru, który leżał akurat nieopodal.
Intruz wparował do sypialni. Zapalił światło (wcześniej pokój rozświetlał jedynie telewizor) i uśmiechnął się do psychiatry. Uśmiech miał paskudny. Cały zresztą nie był piękny, z przetłuszczoną czupryną, niedbałą brodą i brudnym, wyciągniętym ubraniem.
W dłoni trzymał pistolet. On akurat był ładny.
- Czego chcesz? - zapytał lekarz.
Wyrzucił nóż. Logika podpowiadała, że raczej mu się nie przyda.
- Nie pamiętasz mnie? - odparł łachmaniarz. - Byłem twoim pacjentem. Nie raz, nie dwa, a dokładnie trzy razy. I dokładnie trzy razy mnie wyleczyłeś, odesłałeś do domu z receptą i za każdym razem czułem się coraz gorzej. Byłem coraz gorzej jebnięty.
- Rozumiem. Chcesz o tym porozmawiać?
- Tak. Leczyłem się wiele razy, ale u ciebie najwięcej. Brałeś od skurwysyna pieniędzy, kazałeś gadać o pierdołach, potem zaglądałeś w moją kartę i dawałeś tę samą diagnozę. Cierpię na bycie pojebem. Więc znów zapisywałeś mi leki.
- Jak się z tym czułeś? - psychiatra sięgnął po notes.
- Źle w chuj. Po tych lekach byłem jakiś taki nieswój. Przymulony. Brałem je i brałem, i, kurwa, myślałem coraz mniej. A ja lubię myśleć. Więc zgłaszałem, że leki są do dupy, to dawali mi inne i te też były do dupy, więc przestawałem je brać i wtedy znów byłem sobą, ale i znów byłem pojebem. No to szedłem do ciebie. I tak w kółko. I już mam tego dość. Już pierdolę to wszystko, i te leki, i w ogóle. Gówno, a nie mnie wyleczyłeś.
- I dlatego chcesz mnie zabić?
- Nie chcę cię zabić. - Intruz wręczył mu pistolet. - Chcę, żebyś ty mnie zabił, bo ja nie mam, kurwa, odwagi, a to i tak wszystko twoja wina.
- Jak tak, to w porządku - odparł lekarz i go zastrzelił.
KONIEC
20.10.2016
"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S
archiwum bełkotów
archiwum bełkotów
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Druga neobaśń
Czarny humor w kolejnej neobaśni.
Trzymasz narrację w niewymagającej pogłębienia psychologicznego konwencji powiastki, tak jak poprzednio zresztą. Na tapecie rzecz bardzo dołująca. Deprecha.
Błaganie o koniec, o wyjście z jej piekła, kapitalnie, bez patosu, zakończone strzałem w czytelnika i bohatera.
Znowu udało Ci się zamyślić mnie w trakcie i po lekturze.
Trzymasz narrację w niewymagającej pogłębienia psychologicznego konwencji powiastki, tak jak poprzednio zresztą. Na tapecie rzecz bardzo dołująca. Deprecha.
Błaganie o koniec, o wyjście z jej piekła, kapitalnie, bez patosu, zakończone strzałem w czytelnika i bohatera.
Znowu udało Ci się zamyślić mnie w trakcie i po lekturze.
- Bernierdh
- Posty: 142
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Druga neobaśń
Bardzo się cieszę i dziękujęZnowu udało Ci się zamyślić mnie w trakcie i po lekturze
"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S
archiwum bełkotów
archiwum bełkotów
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Druga neobaśń
Co? Pieniądze.Bernierdh pisze: Brałeś od skurwysyna pieniędzy, kazałeś gadać o pierdołach, potem zaglądałeś w moją kartę i dawałeś tę samą diagnozę. Cierpię na bycie pojebem.
Chyba najtrudniej leczyć psyche, związana jest ze świadomością, a każda, nawet mała, świadoma próba, czyli przez nas zaplanowana jej zmiana, wymaga mega wysiłku. Np. nie będę się bał, nie będę agresywny. Spróbujmy się przeciwstawić samym sobie. Masakra.
Co więc mogą psychotropy? Otumanić, wygłuszyć, znieczulić.
Poważny problem poruszyłeś. Nasza psychiczna tożsamość to jeden z najsilniejszych materiałów w kosmosie.
Pozdrawiam.
- Bernierdh
- Posty: 142
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Druga neobaśń
Również cię pozdrawiam
"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S
archiwum bełkotów
archiwum bełkotów
-
- Posty: 335
- Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
- Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków
Re: Druga neobaśń
Akurat leki przeciwdepresyjne potrafią zdziałać cuda.eka pisze: Co więc mogą psychotropy? Otumanić, wygłuszyć, znieczulić.
Genialna miniatura, czarny humor jaki uwielbiam
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Druga neobaśń
Do czasu. Ilość prób samobójczych i odsetek nieodratowanych wciąż wysoka, pomimo zażywania cudownych pigułek.Enbers pisze:Akurat leki przeciwdepresyjne potrafią zdziałać cuda.eka pisze: Co więc mogą psychotropy? Otumanić, wygłuszyć, znieczulić.
-
- Posty: 335
- Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
- Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków
Re: Druga neobaśń
... a byłaby jeszcze wyższa bez pigułek.
Zresztą, paychiatrzy powinni ostrzegać przed kluczowymi pierwszymi tygodniami na lekach - zwiększenie napędu bez zwiększenia nastoju faktycznie często prowadzi do niemiłych akcji.
Zresztą, paychiatrzy powinni ostrzegać przed kluczowymi pierwszymi tygodniami na lekach - zwiększenie napędu bez zwiększenia nastoju faktycznie często prowadzi do niemiłych akcji.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Druga neobaśń
Racja.
A co to jest... zwiększenie nastoju?
A co to jest... zwiększenie nastoju?
-
- Posty: 335
- Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
- Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków
Re: Druga neobaśń
Rzeczywiście paskudnie to napisałem. "Polepszenie" powinno być.