Po co oni są? Skąd przyszli? Bezczelni maruderzy w zniszczonych ubraniach, z cynizmem patrzący w chmury jakby żywych mieli w dupie, jakby nie musieli wstawać o piątej do roboty i w niedzielę karmić się w marketach, bo w tygodniu nie ma na to czasu. Jakby pieniądz, ten szeleszczący trup, ta marna reinkarnacja drzewa nie miała nad nimi tej hipnotycznej władzy. Jakby nie wisiała nad nimi klątwa potrzeby przetrwania i nakarmienia dzieci, kupienia węgla, zapłacenia za prąd i za fekalia. Czyż nie z tego samego ciała są ulepieni? Nie mają tych samych jelit i konstrukcji z żeber i gnatów? Karmią się tym co wysublimują z powietrza? Tak organiczni, a jakby bez tych samych fizycznych potrzeb. Jedni z potrzebą narkotycznych wizji, drudzy z tak pokrętnie skonstruowanymi wizjami i przeczuciami, że kropla narkotyku wprawiłaby ich w szaleństwo i samozagładę.
Czasem przechodzą obok, tak natarczywie nieobecni, jakbym był dla nich zerem. Muchą w pajęczej sieci korporacji, telewizji, zarabiania na chleb, czekania na koniec, na wyssanie przez Wielkiego Pająka ostatniej mojej kropli krwi i zasuszenia ciała. Jakby wiedzieli, że jestem bez szans i czuli się lepsi. Wyzwoleni. A ich obojętność przygniata mnie do ziemi. I do Ziemi.
Częściej jednak, niż ich samych widzę ich myśli, boskie bądź szatańskie światy, słowa rzucane na papier, kolorowe farby zapełniające obrazy, rzędy nut. Słyszę jak szarpią instrumenty, jak uderzają w bębny i śpiewają. Tańczą w dziwnych strojach, rymują, gubią się w marketingowych labiryntach wydawnictw.
I gdy ich słucham, to jakbym słuchał siebie. Zakradają się do mnie cichutko, zakładają miękkie kapcie bym ich nie słyszał, obojętny wzrok okazuje się nie wywyższaniem i ignorancją, a hipnozą. Gdy tylko się zamyślę wpełzają mi pod skórę, z krwią płyną do serca i umysłu, jak ziarenkiem grochu obracają moją duszą, poznają moje tęsknoty, marzenia i zawody. Moje porażki i sukcesy, a przede wszystkim lęki, bo strach jest najwypuklejszą częścią nas samych. I gdy już mnie znają, czują się mną i okazują się do mnie podobni. Opowiadają więc o tym wierszem, obrazem, prozą i muzyką. I wyciskają łzy jak cyntrynę do jesiennej herbaty.
I w ułamku sekundy zauważam, że boją się bardziej niż ja. Boją się samotności, odrzucenia, czarnej wdowy, zawiści, pomyłek, własnych błędów i ostateczności. Boją się tego, że Boga nie ma i tego, że Bóg jest. Boją się jasności Aniołów i ciemności belzebubów. Archanioł jest zbyt trywialny, naiwny w swej miłości do ludzi, Diabeł zbyt ograniczony cynizmem i skuty nieszczęściem, bo przyszło mu grać rolę tego złego. Pośrodku stoi człowiek, a obok niego artysta ze swym przekleństwem potrójnego przeżywania tego co widzi, słyszy i czuje. Z przekleństwem potrzeby opisywania wszystkiego i wszystkich i czarną jak smoła samotnością jaka temu towarzyszy. Brakiem zrozumienia, bo "zamiast gryzmolić mógłbyś wziąć się do prawdziwej pracy".
Już się nie złoszczę. Nie czują się lepsi ode mnie. Czują się zbyt mocno by kogokolwiek skrzywdzić. Ich smutek to nie teatr, jest tak prawdziwy jak ich krew i limfa. Jak ślina i kwas solny w żołądku. Jak wirus grypy rzucający wyzwanie układowi odpornościowemu.
Ich smutek jest jeszcze prawdziwszy nawet. Szczery jak pierwsza komunia, mocny jak stal i kruchy jak biszkopt.
Żyjemy pod płaszczem tego samego nieba. Porozumiewamy się słowem, gestem i dotykiem. Dotyczymy tego świata i jego oraz naszego końca. Poruszamy się w szerokiej płaszczyźnie, w której werbalnie i niewerbalnie się rozumiemy. Podobne myśli, potrzeby i odczucia tworzą wspólną świadomość, świadomość ogóły, jesteśmy więc częścią wielkiego organizmu, oddychamy wspólnie.
Ciała i rzeczy pokrywa cieniutka warstwa, jakby żel, bądź ciecz przewodząca impulsy elektryczne będące naszymi myślami i odczuciami, łącząca nas w jedno. Widziana przez wielu, intuicyjnie wyczuwana, jednak nienazwana.
I raz na jakiś czas pojawiają się oni. Nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co. Mają inne oczy, te oczy patrzą w głąb, nie na zewnątrz. I to właśnie oni potrafią dotknąć tej cienutkiej warstwy, wyjąć z niej czucie, myśl, strach, żal i smutek, by później jak z plasteliny ulepić z nich wstrząsające dzieła. Opowiedzieć ludziom o ludziach, o ich samych przecież i w krótkiej chwili ulgi jak po szalonym seksie patrzeć na ich zdumione twarze.
Oto niezwykły organizm, który sam siebie potrafi nazwać i opisać.
Oni
-
- Posty: 211
- Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Oni
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: Oni
Podoba się mi bardzo. Jakbyś ubrał w odpowiednie słowa moje myśli. Pozdrawiam:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Oni
Ciekawe, odłam smutnych nonkonformistów spod chorągwi Sztuki. Fragmentami narracja z puli prozy poetyckiej.
Pomysł ze wspólną wszystkim warstewką... hm, po wizualizacji sprawił, że mam ochotę na szorowanie ostrą ryżową szczotką każdego centymetra ciała.
Żartuję. Twój narrator z korpo i jednak mocno zainfekowany jej ideą, wspólny organizm? No nie, a gdzie nasz indywidualizm?
Społeczeństwo mrówek z podziałem na specjalizacje, Smutni - jak lepik łączący je w całość. Kronikarze beznadziei bytu.
Dobrze się czytało.
Pomysł ze wspólną wszystkim warstewką... hm, po wizualizacji sprawił, że mam ochotę na szorowanie ostrą ryżową szczotką każdego centymetra ciała.

Żartuję. Twój narrator z korpo i jednak mocno zainfekowany jej ideą, wspólny organizm? No nie, a gdzie nasz indywidualizm?
Społeczeństwo mrówek z podziałem na specjalizacje, Smutni - jak lepik łączący je w całość. Kronikarze beznadziei bytu.
Dobrze się czytało.

Rozumiem, że chodzi o wspólny świata i nasz koniec?MARCEPAN pisze: Dotyczymy tego świata i jego oraz naszego końca.
-
- Posty: 211
- Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Oni
Alicjo, dzieki
Enbers, ciekawe skojarzenie.
Eka - ten wspolny organizm to cos co psychologowie nazywaja wspolna swiadomoscia, czyms co nas wszystkich dotyczy, wspolnych plaszczyzn. To nie wyklucza indywidualnosci, przeciwnie moze byc dla niej tlem, podkresleniem. To wlasnie indywidualisci potrafia z tych wspolnych plaszczyzn wyluskac to co nie nazwane i opisac to. Slowem, muzyka, obrazem. I wowczas inni sie w tym odnajduja.
Dodano -- 06 lis 2016, 20:58 --
Hm, komentarz napisałem na smartfonie i z jakiś powodów zniknęły mi polskie znaki.
Enbers, ciekawe skojarzenie.
Eka - ten wspolny organizm to cos co psychologowie nazywaja wspolna swiadomoscia, czyms co nas wszystkich dotyczy, wspolnych plaszczyzn. To nie wyklucza indywidualnosci, przeciwnie moze byc dla niej tlem, podkresleniem. To wlasnie indywidualisci potrafia z tych wspolnych plaszczyzn wyluskac to co nie nazwane i opisac to. Slowem, muzyka, obrazem. I wowczas inni sie w tym odnajduja.
Dodano -- 06 lis 2016, 20:58 --
Hm, komentarz napisałem na smartfonie i z jakiś powodów zniknęły mi polskie znaki.
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Oni
Wspólne to my mamy przede wszystkim matryce biologiczne (geny), ale tak, oczywiście masz rację, odziedziczone po zwierzęcych przodkach wzory zachowań, wkodowane pod pniem mózgu - emocje, władza nad nami z naszego nadania - wspólnej, ludzkiej kultury (memy) - to wszystko mega unifikuje.
Nawet drobne wyłamywanie się z normy (wspominasz np. o ubraniu) lub większe - płynięcie pod prąd uniwersalizacji potrzeb i metod ich realizacji budzi co najmniej - zdziwienie.
Walka o indywidualność, a sprzyja konformistom. No popatrz, ten świat działa poprzez łączenie przeciwieństw : )
Nawet drobne wyłamywanie się z normy (wspominasz np. o ubraniu) lub większe - płynięcie pod prąd uniwersalizacji potrzeb i metod ich realizacji budzi co najmniej - zdziwienie.
Walka o indywidualność, a sprzyja konformistom. No popatrz, ten świat działa poprzez łączenie przeciwieństw : )