Igła.
Igła.
Ciemności zapadły mrok uroki swe objawił, cisza szukała głosów, dźwięków i światła. Uroczyste, jakże błyszczące gwiazdozbiory sięgały nieskończoności, a wyraz księżyca zdradzał smutną okrągłą przysłoniętą kłębiastym obłokiem surową twarz. Jednakże melancholia przenikała poprzez grube zimne blade ściany komnat w których przebywałem, to wszelako zdołałem się ukryć. Stałem, opuściłem głowę i patrzyłem w surową bladą podłogę szukając igły, ostrza zimnego, z którym planowałem jak z wygiętą szablą stoczyć walkę pomiędzy niepogodną atmosferą, która otaczała mnie. Smutki we mnie wojny staczały, cierniste myśli spływały z powiek, a duch, który we mnie zdobił serce wyzywał mnie na potyczkę z własnym ja. Jak mam się bronić przed samym sobą z przemyśleniami z tymi jakże obfitymi skojarzeniami, które żyją za mną i przed mną niczym granica przeszłości z teraźniejszością? Mijały minuty następnie godziny w tunelu czasu żyjąc, a jednak nieśmiertelnością się zwały. Więc czy ta dusza znajoma oswojona ze mną jest wieczna tak jak pętla czasu, która nie potrzebuję karmy żywiciela ani powietrza? Być może, lecz sens w tej zmorze przemyśleń, o której teraz wspominam , bowiem i tak umrę i skarcę podłogę tym ciężarem mego żywota…
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Igła.
Tak samo. Wiele zdań ma nieprawidłową składnię. Najpierw myślałem, że to stylizacja, ale to błędy. Sugeruję poprawić
Przykład:
Mijały minuty następnie godziny w tunelu czasu żyjąc, a jednak nieśmiertelnością się zwały.
lepiej:
Mijały minuty, następnie godziny. Żyjąc w tunelu czasu miałem jednak poczucie nieśmiertelności. Paradoks.
Przykład:
Mijały minuty następnie godziny w tunelu czasu żyjąc, a jednak nieśmiertelnością się zwały.
lepiej:
Mijały minuty, następnie godziny. Żyjąc w tunelu czasu miałem jednak poczucie nieśmiertelności. Paradoks.
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2660
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
Re: Igła.
Głos i dźwięk. Stylistycznie też utyka,JuzesBenea pisze:Ciemności zapadły mrok uroki swe objawił, cisza szukała głosów, dźwięków i światła.
Uroczyście błyszczące gwiazdozbiory sięgały nieskończoności a pełnia księżyca zdradzała smutną, przysłoniętą kłębiastym obłokiem twarz.JuzesBenea pisze:Uroczyste, jakże błyszczące gwiazdozbiory sięgały nieskończoności, a wyraz księżyca zdradzał smutną okrągłą przysłoniętą kłębiastym obłokiem surową twarz.
Melancholia przenikała poprzez grube, zimne i blade ściany komnat w których przebywałem, gdzie zdołałem się ukryć.JuzesBenea pisze:Jednakże melancholia przenikała poprzez grube zimne blade ściany komnat w których przebywałem, to wszelako zdołałem się ukryć.
Dziwny język.