Dwunastka

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Dwunastka

#1 Post autor: Gorgiasz » 23 mar 2017, 20:39

*

- Dziękuję. - Nie odpowiedział. Nigdy nie odpowiadają. Jednak poczuwałem się do grzeczności, która winna obowiązywać wobec wszystkich. W końcu wykonał jakąś pracę, przez pewien czas byliśmy razem i wzajemna relacja została nawiązana. Zasłużył na dobre słowo. Trudno mieć pretensje, że nie reagował, anatomia taka. Wysiadłem niespiesznie, muskając dłonią otwarte drzwi. Pożegnał mnie chłodem poręczy swego metalowego ciała i po krótkiej chwili odjechał z narastającym łoskotem po lśniących stalą liniach swego losu, oprawionych w podziurawiony asfalt dawno nieremontowanej nawierzchni, poganiany sznurem zapalonych oczu niecierpliwych aut. Codzienny ruch uliczny, brudno szare kamienice oparte o przysypiające drzewa i wyniosłe latarnie, otulone oddechem porannej mgły, szybko pochłonęły jego wspomnienie.

*

- Idź pieszo, będzie szybciej. - No proszę, jeśli chcą, to jednak potrafią mówić. Nie wnikając, w jaki sposób otrzymałem tę informację, po prostu przyjąłem ją do wiadomości. Korek ciągnął się na przestrzeni ponad kilometra. Jak co dzień. Ulica niezbyt szeroka, samochody trzymane na uwięzi złośliwymi światłami niewidocznego stąd skrzyżowania, stały w dwóch szeregach blokując tory i demonstracyjnie ignorując niecierpliwe dzwonienie żółto czerwonych. Dwa niedługie przystanki i co najmniej dwadzieścia minut. Drzwi były otwarte. Być może motorniczy miał z tym coś wspólnego, choć wątpliwe, on tylko automatycznie wypełniał to, co narzucały mu okoliczności. Taka mechaniczna kukła jak prawie wszyscy ludzie, jak każde, proste, zaprogramowane urządzenie. Trudno, trzeba. Poszedłem więc raźnym krokiem, czując na plecach utkwione spojrzenie dwóch niewielkich lamp; odwróciwszy się jeszcze po kilkunastu krokach, wykonałem ręką lekki, pożegnalny gest. Jedna przygasła, po czym błysnęła mocniej. Spięcie zapewne.

*

- Nie idziesz dzisiaj? - zapytał.
- Posiedzę, nóg szkoda – odparłem. – Może się ruszy.
- Nie ruszy. Znam przyszłość, ponad pół godziny.
- Czemu?
- Za biblioteką będzie stłuczka, zanim się dogadają... - Lekceważący wstrząs przeszył wagon.
- Aha.
- Rzeczywiście, lepiej posiedź, za parę minut zacznie siąpić, a wy, ludzie, nie lubicie moknąć. - Ta troska wydała się wzruszająca. W końcu nie miał serca ani mózgu. Może dlatego. Lepsza konstrukcja.
- Tobie deszcz nie przeszkadza?
- Przywykłem.

*

- Długo dzisiaj będzie?
- Jak zawsze, ale jeśli masz czas, to poczekaj. - Wyczułem, że chce mi coś powiedzieć. Ucieszyłem się. Tak rzadko mogę z kimś pogadać.
- Mam czas.
Przez chwilę nie mówiliśmy nic. Kontemplowałem szarość za oknem, śpiące domy, smutne drzewa, nieliczne sylwetki przechodniów sprawiających wrażenie zagubionych i niepotrzebnych. Kilka wron pracowicie grzebało mocarnymi dziobami w opadłych przedwcześnie liściach i licznie rozrzuconych na trawniku śmieciach, niespokojnie łypiąc na zawsze podejrzane otoczenie. Deszcz nie padał.
- Wiesz... mam tego dość - rozpoczął. - Tego stania zwłaszcza. Stoję i stoję w tych idiotycznych korkach. Koła mam wrażliwe, bolą, gdy tak jadą po te kilkanaście, no może kilkadziesiąt metrów, i znów trzeba je zatrzymywać. Męczące. I jeszcze muszę się opędzać od tych na czterech gumowych, prawie włażą na mnie, a ja nie mogę uciec z szyn. Ten tłok działa mi na obwody. Że też wy, ludzie, nie potraficie rozwiązać najprostszych spraw.
- Żebyż wiedział – potwierdziłem z przekonaniem.
- Stworzyliście mnie – kontynuował – i chcę prosić, abyście trochę przed czasem uwolnili.
- My? Uwolnili?
- Tak, z życia. Istnieję dzięki wam w waszej rzeczywistości, ustanowionej przez wasze przekonanie w realność tego durnego świata i tylko wy mnie w nim utrzymujecie.
- W jaki sposób? - Pytanie zadałem odruchowo, było wieloznaczne, nie mogłem zebrać myśli, choć coś zaczynałem już pojmować.
- Wy mnie stworzyliście - powtórzył - tak jak wasz Bóg stworzył was. I obdarzył życiem oraz wolną wolą, z której zresztą korzystać nie potraficie. Też je mam. Od was. Daliście, nie myśląc o tym, bez intencji i zrozumienia, a potem wszystko dzieje się bezwiednie, naturalnie, takie prawo, no i emergencja, nie jestem przecież tylko kupą stalowych blach, wiecznie brudnych szyb i przewodów elektrycznych w nadpalonej izolacji, nie wszyscy potrafią to dostrzec, tak jak nie każdy jest w stanie zrozumieć czytaną książkę, a wytworzony na jej podstawie obraz myślowy, bywa parodią zawartego w niej sensu. Woli zaś nie można oddzielić od życia, zwłaszcza u istot świadomych siebie. Tylko ten wasz zrobił z tego wielką hecę, grzech jakiś wymyślił, a wy jeszcze podkręcaliście, nie zdając sobie sprawy, że wszystko to przekazujecie swoim tworom, obdarzając imionami. Dawno już powiedziano, że kto je posiada, będzie żył. Znam swoje, wiem, kim jestem i jakie zadanie zostało mi przypisane. Mam was wozić. Wożę, więc jestem. Proste, logiczne, sensowne nawet.
Fakt, że ta przemowa była zaskoczeniem, nie może dziwić. Milczałem. Przechodnie zniknęli, spłoszone wrony odleciały, a ich miejsce zajął duży, owczarkopodobny pies, z zaangażowaniem nawąchujący coś intensywnie na wyliniałym trawniku. Drzewa lekko się ożywiły, flirtując z podmuchami wiatru. Tylko domy nie przerywały snu. Nieliczne promienie słońca wyjrzały nieśmiało na krótką chwilę spoza skłębionych, przepychających się wzajemne pyzatych obłoków i znów zniknęły. Ktoś zatrąbił. Tramwaj drgnął i niosąc swoje imię oraz nielicznych pasażerów, ruszył wyznaczoną trasą. Przynajmniej na razie nie musiałem odpowiadać.

*

Dziś Dwunastka przyjechała punktualnie, według rozkładu. Dziwne trochę, ale z rachunku prawdopodobieństwa jednoznacznie wynikało, że nawet to musi się czasem wydarzyć. Znajomy wagon mrugnął światłami na powitanie. Usiadłem na jedynym pustym miejscu jakby specjalnie dla mnie zachowanym.
- Co słychać? - zagaiłem.
- Źle. Podsłuchałem, planują mój remont, żebym jeszcze tyrał przez kilka lat. Ile można? Was też tak odnawiają? Potraficie się z tego wykręcić?
- No... jakby to powiedzieć... ale, ale, korków dziś nie ma? - Usiłowałem zmienić temat.
- Niewielkie, tylko widzisz, mam zmartwienie z tym remontem. Chciałbym stąd odejść. Wiem, że czeka mnie taki wspaniały, rozpalony piec, tam przestanę istnieć jako tramwaj, rozpłynę się, przeistoczę i odrodzę w tysiącach innych przedmiotów. Jakie to cudowne! Wy też tak umiecie?
- Ehm...
- Kombinowałem, że jakbym walnął całym rozpędem w tego przede mną, to tak bym rozharatał nos, że naprawa byłaby nieopłacalna, na złomowisko by odwieźli, pocięli na kawałki, a potem w ogień... No cóż, można pomarzyć.
- Czemu więc nie walniesz? - Zbyt późno ugryzłem się w język.
- A gdzie mam się rozpędzić na tych zapchanych ulicach? Przy takiej prędkości najwyżej lampy potłukę i przednie blachy powyginam. Wyklepią.
- No tak. Masz rację, lepiej nie próbuj. - Odetchnąłem.
- To doradź, jak mam się rozstać z tym życiem.
- Hm, pomyślę – obiecałem. Co miałem powiedzieć innego?

*

Tym razem znajoma Dwunastka przywitała mnie radosnym dzwonieniem. Wsiadłem. Ruszył energicznie, prawie taranując kilka oburzonych samochodów, które jak spłoszone karaluchy szmyrgnęły pospiesznie w stronę zbawczego krawężnika.
- Mam! - objawił radośnie. - Znalazłem sposób.
- Jaki? - zapytałem ostrożnie.
- Czytałem taką książkę... - zaczął.
- Umiesz czytać? - Nie mogłem powstrzymać okrzyku zdziwienia. Kilka osób się obejrzało.
- Tak. Ludzie czasem mają je ze sobą, bywa, że nawet też czytają. Nie wszyscy, pewnie nie każdy potrafi. Dla was to trochę trudne, macie takie prymitywne, linearne myślenie, a ja od razu wchłaniam całą treść, chociaż nie zawsze wszystko rozumiem.
- Aha. - Nie wyszło przekonująco, ale chyba nie zwrócił na to uwagi.
- I w jednej, grubej takiej, zauważyłem ciekawą frazę: "proście, a będzie wam dane". Znasz to?
- Znam.
- Dość ogólnikowe i dawno napisane, ale zacząłem drążyć temat i znalazłem, że przydatna jest wiara, nawet bardzo mała, i dobrze, bo dużej bym nie zmieścił, widzisz przecież, jaką mam ograniczoną pojemność. Tak myślałem, bo nie byłem zorientowany, co to takiego, a słowa z biegiem lat zmieniają sens i zakładane dziś znaczenie często bywa zwodnicze, jednak przejeżdżam obok biblioteki, tej, którą minęliśmy, wiesz, przed parkiem, w którym drzewa mieszkają. Duża jest, chyba największa w mieście, zajrzałem więc i poszukałem wyjaśnienia.
- W jaki sposób? Przecież nie mogłeś tam wejść, przepraszam, wjechać? - To już było całkowicie niepojęte.
- Proste. Skoncentrowałem uwagę nie na swojej materii, lecz na naturze falowej każdej cząsteczki i jako fala przeniknąłem wszystkie księgi. Wasza mechanika kwantowa mówi o tym. A że jestem tu i teraz, to tylko wynik redukcji funkcji falowej. Podobnie jak i tam. Kwestia lokalizacji kolapsu, a każdy fakt, nawet najbardziej niewyobrażalny, zdarzenie czy proces może zaistnieć. Pozostaje tylko kwestia prawdopodobieństwa, choć trzeba przyznać, że często nie wystarczy wieku Wszechświata, aby mogło się ono wydarzyć.
- A kiedy siedziałeś... nie, stałeś chyba w tej bibliotece, to na trasie cię nie było? Nadzór ruchu, czy jak on się tam nazywa, nie zauważył?
- Ależ byłem, byłem. Tu i tu. Taki rodzaj bilokacji. Cywilizacja by zniknęła, gdyby chociażby elektrony nie mogły zaistnieć w dwóch miejscach jednocześnie, więcej, cały tak zwany świat materialny dawno by się rozpadł, albo raczej nigdy nie powstał. Nie dziw się więc, że jakieś blaszane pudło, będące zresztą zbiorem przeróżnych cząstek, w tym wspomnianych elektronów, może być jednocześnie na torach i w bibliotece. Ostatecznie wobec ogromu Wszechświata nie jesteśmy wiele więksi od takiej cząstki.
- I nikt cię tam nie spostrzegł? - zapytałem z przekąsem.
- Nie żartuj. Przecież dobrze wiesz, że wy, ludzie, widzicie tylko to, co jest zgodne z waszymi oczekiwaniami i aktualnym światopoglądem. Nigdy nie dostrzeżecie tego, czego nie ma w was, na co nie jesteście przygotowani. Powinieneś o tym czytać. - Teraz on odpłacił ironią, niestety uzasadnioną. - Każdy ma swoje ograniczenia, ja te stalowe szyny, a wy - myśli, przyzwyczajenia, normy środowiskowe, można powiedzieć, takie mentalne programy. Po części sami je tworzycie, trudno potem przekroczyć.
Czytać, owszem czytałem, ale nigdy bym nie przypuszczał, że wszystko to jest możliwe w mojej makroskali i na dokładkę realizowane przez tramwaj. Starannie ukrywając narastające zdziwienie i nie chcąc go urazić, mruknąłem potakująco.
- W czytelni dowiedziałem się również - kontynuował - że wiara jest tylko potwierdzeniem stanu faktycznego. Tak wynika z nauki, którą nazywacie etymologią.
Mruknąłem raz jeszcze.
- Tak więc sprawa jest prosta, uruchomię wiarę i stanie się, jak zapragnę. Przecież ona przenosi góry i te moje głupie kilka ton na pewno nie sprawi jej kłopotu.
Byłem zbyt oszołomiony, aby odpowiedzieć. Jak przez mgłę, usłyszałem tylko:
- Śpisz? Wysiadasz tutaj. I do jutra!

*

Nazajutrz dzień wstał pochmurny. Gnany niecierpliwością, na przystanek przyszedłem zbyt wcześnie. Jak zwykle samochody blokowały ulicę, jednak korek poruszał się dość szybko. Zza zakrętu Dwunastki jeszcze nie było widać. Stałem w zamyśleniu, odbity w krótkich błyskach spojrzeń spacerujących z godnością wron, machinalnie obserwując pobliskie drzewa, oczekujące już na zimowy niebyt. Smętna szarość drzemiących wciąż jeszcze okazałych wilii po drugiej stronie ulicy działała przygnębiająco. Oprócz mnie, pod obdrapaną wiatą nie było nikogo. Przyjechała wreszcie, niecierpliwie zająłem swoje stałe miejsce.
- Słuchaj - rozpocząłem - rozumiem, że twoja funkcja falowa rozciąga się na cały Wszechświat, więcej nawet, na wszystkie możliwe wszechświaty, ale przecież moja też. Prawda?
- Prawda.
- Czemu więc nie potrafię być w kilku miejscach jednocześnie?
- Umiesz pływać?
- Co? No... nie.
- Dlaczego?
- Nie miałem okazji się nauczyć.
- Masz odpowiedź.
Zapadła chwila milczenia. Jak zawsze na tym odcinku, jechaliśmy wolno, przystając kilkakrotnie. Chmury uparcie tkwiły nad nami, choć deszcz jakoś nie padał. Niesione wiatrem liście zakłócały szarość niemytych szyb. Otępieni codziennością i rutyną współpasażerowie, zapadali w krótkie drzemki bądź wpatrywali w ekrany telefonów, smartfonów czy tabletów, ignorując istniejący jeszcze wciąż realny świat, jak gdyby był on tylko zbędną dekoracją, niemającą z nimi wiele wspólnego.
- Chyba spróbuję - odezwałem się w końcu.
- Ja też. Jutro, choć wątpię, czy wyjdzie od razu. Musimy pamiętać o wierze. Wystarczy jej niewiele, tak było napisane.
- Wiem, to rodzaj nastawienia - odparłem zamyślony. - Trzeba być skupionym, stworzyć coś na wzór mentalnego promienia lasera. Myśl taką, stan umysłu i jednocześnie całego jestestwa.
- Dla mnie dość łatwe, jeżdżę wciąż po tych samych torach, jestem skoncentrowany wciąż w jednym, wielokrotnie powtarzanym tunelu przestrzeni, a w czasie ogranicza rozkład jazdy; przynajmniej do czegoś okaże się teraz przydatny. Ty masz znacznie trudniej, chaotycznie łazisz, gdzie chcesz i kiedy chcesz. I po co ci była ta wolna wola? Nie bardzo umiesz skupiać myśli i jednoczyć działania w określonym celu. Prawie chaos wychodzi, a z koncentracją kiepsko.
- Chyba masz rację. Popracuję nad tym.
- Na poziomie świadomości będzie trudno. Może jakoś inaczej. Nie podpowiem, wybacz, ale w porównaniu z moimi masz takie słabe prądy w swoich neuronach, że doprawdy nie wiem. I nie do końca mogę wyobrazić sobie świat, który ty kształtujesz na podstawie przebiegu tak nikłych napięć w swoim mózgu. Podejrzewam, że mogą między nami zachodzić znaczne rozbieżności.
- Nadal chcesz przestać istnieć? - Zmieniłem temat, nie czując się na siłach wnikania w niego głębiej. Nurtowało mnie też wciąż to jego pragnienie, tak sprzeczne z ludzkim sposobem myślenia.
- W pewnym sensie. Przemyślałem wszystko, ten piec to jednak strata czasu. Oczywiście nie będę już tramwajem, bo nie chcę nim być, nudne, ale ta transmutacja winna mieć głębszy sens, po cóż odradzać się tylko w formie stalowych przedmiotów, jakichś gwoździ czy śrubek. Jestem przecież Dwunastką, tak brzmi moje imię, a jest ono ważną liczbą, liczbą miesięcy, Znaków Zodiaku, no i Apostołów, słyszałeś chyba, nie pamiętam dokładnie, o czym mówili, ale to ciekawe, muszę jeszcze poczytać. Przeistoczę się w nich. - Odniosłem wrażenie, że lekki dreszcz przebiegł przez wagon.
- Ale przecież miesiące już są, Zodiak też, a Apostołowie zmarli prawie dwa tysiące lat temu - zauważyłem.
- I co z tego? Nawet świat można stworzyć po tym, jak już powstał. To rodzaj holizmu, pomieszanie przyczyny i skutku. Świadomy obserwator odpowiada za obraz rzeczywistości, która miała miejsce kiedyś, nawet przed miliardami lat, logika Arystotelesa to tylko raczkowanie w kojcu, a i to bardzo ciasnym. Trzeba się wreszcie nauczyć jeździć czy chodzić. Też nie musisz trzymać się kurczowo bieżącej chwili, warto niekiedy podjąć materializację w przeszłości lub przyszłości, dla urozmaicenia chociażby, nudno tak tkwić w jednym czasie.
- Potrafisz?
- Jeszcze nie wiem, ale teoria jest w waszych książkach. Czytałeś przecież. Kilka ćwiczeń i powinno się udać. W końcu cóż znaczy te kilkaset, a nawet kilka tysięcy lat wobec wieku Wszechświata. Też spróbuj, może się spotkamy. Gdzieś, kiedyś.
Patrzyłem zamyślony poprzez brudną szybę. Korzystając ze zmiany świateł, która przecież musiała w końcu nastąpić, minęliśmy uciążliwe skrzyżowanie, wstrzymujące i ograniczające ruch. Tak, kiedyś, gdzieś, wszystko musi nadejść, zaistnieć i wszystko musi przeminąć; byliśmy wszędzie i wszędzie będziemy, a czas i przestrzeń czekają na nas z nieskończoną cierpliwością.
Przyspieszaliśmy, teraz wagon kołysał płynnie, rytmicznie, stukot kół działał odprężająco; nieoczekiwane uczucie radości objęło mnie niewidzialnym oddechem. Domy i drzewa uciekały w popłochu, ich obraz nie potrafił uczepić się szybko pędzących okien i bezsilnie znikał w przeszłości. Niesforne zazwyczaj samochody, w trosce o całość swych metalowych ciał, grzecznie pilnowały swego pasa. Brzuchate chmury, ustępowały miejsca nielicznym i nieśmiałym jeszcze, promieniom zamglonego słońca.

*

Dzień wstał mglisty, ponury. Otulony ciepłą kurtką, siedziałem na wąskiej ławce, niecierpliwie wypatrując Dwunastki. Pod wiatą zgromadziło się kilka osób, inni stali obok, skuleni w porannym chłodzie. Dziwne, zazwyczaj nie było tu prawie nikogo.
- Cholera, spóźnię się - mruknął ktoś obok.
- Poprzedni też nie przyjechał - rzucił jakby do siebie, stojący z tyłu mężczyzna.
- Pewnie znowu awaria.
- Może przyślą zastępczy autobus.
- Powinni.
- Ile można czekać...
Nikt nie odpowiedział. Pewnie awaria, bo cóż innego. Zaczęła siąpić paskudna, jesienna mżawka, jednak mgła wciąż gęstniała, pochłaniając swym całunem kolejne, bezlistne prawie drzewa, stojące milczącym szpalerem wzdłuż krawężnika, tulącego się do dziurawego asfaltu dawno nieremontowanej nawierzchni. Za nimi skwapliwie podążały zsiniałe domy i nieliczne, pozbawione już swego światła latarnie oraz słupy trakcji elektrycznej, stopniowo tracąc utrwalone wspomnieniem wysmukłe kształty. Samochody zniknęły, jakby udało im się gdzieś znaleźć inną, krótszą czy wygodniejszą trasę. Wrony także odleciały. Ludzie umilkli. Było cicho, tak bardzo cicho. Czas płynął, a może również zamarł w oczekiwaniu. Wreszcie mleczna zasłona poczęła niechętnie ustępować, obnażając radosną, wiosenną zieleń rozległych pól i łąk, opartych o ciemniejącą wstęgę odległej ściany lasu. Klucze wędrownego ptactwa migotały na tle bielejących obłoków, uczepionych błękitu nieba. Ciepły wiatr obmywał twarz, zachęcał do podróży.
Czas ruszać. Z ciężkim westchnieniem podniosłem się z gościnnego kamienia i przerzuciwszy przez ramię wysłużoną sakwę, odszedłem piaszczystą drogą.

Aleksander Litto Strumieński

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Re: Dwunastka

#2 Post autor: mirek13 » 24 mar 2017, 8:13

Ten tekst to dobry moment na określenie naszego wzajemnego stosunku do pisania, Gorgi.
Ty z jakiegoś powodu lubisz moje, ja, ze znanego sobie powodu, najczęściej nie lubię Twojego.
A dlaczego? To jedźmy.
Jestem tutaj zaskoczony na plus jakością tła. Opisów. Są bardzo dobre, a że momentami zahaczasz o poetyckość, bez silenia się na górnolotne metafory i naukowe odwołania do sztuki czy filozofii, to po prostu bajka.
Nareszcie.
Ostatnio czytałem też jakiś Twój kawałek w klimacie apaszowskim. Nie pamiętam tytułu, ani motywu, ale podobał mi się. Nie wpisałem nic, bo byłem trochę dysfunkcyjny.
Ten też mi się podoba. Nie jestem właściwym interlokutorem do dyskusji o wierze i teozoficznych aspektach kontaktu z siłą wyższą.
Często śmieszyły mnie dyskusje pod Gorgiaszem, kiedy ktoś stara się dorównać Ci poziomem, mając otwartego wujka google i czytając naprędce bez rozumienia treści.
Potem pisze: Wiesz, w płaszczyźnie interioryzacji, Twój tekst wzbudził pewną abominację, która ujawniła się w sposób nieco frenetyczny.
A potem pęka mu żyłka w dupie.
Więc zapewne domyślasz się do którego momentu ten tekst mi się podoba. Dopóki Twoje myśli i rozważania są wtopione w sytuację i lekkie dialogi jest ok. To w nich znajduję to, co potem nachalnie dostaję w filozoficznych rozważaniach "Dwunastki". Kiedy zaczynasz dydaktykę, bo skończyłeś z dobrym scenariuszem.
Tego typu rozważania są przeznaczone dla specyficznego i dość wąskiego kręgu odbiorców. Raczej wymagającego kręgu, a ja się do nich nie zaliczam. Mogę napisać, że zaliczam i podnieść swoją ocenę powszechną intelektualisty i omnibusa, ale po co?
A potem jest puenta.
Bardzo w moim stylu. Oniryczne odpłynięcie w metaforę innej drogi. Osobistej. Traktu rodem z dawnych czasów. Zakurzonego, wyboistego i trudnego. Ze stachurowską sakwą, przewieszoną przez ramię.
Jeśli kiedykolwiek uda Ci się przekazać te intelektualne wartości poprzez sytuację i zwykłe życie, a nie wrąbane w monolog tramwaju o o Bogu i wierze, to będą to najmądrzejsze i najlepsze opka jakie czytałem.
Brakuje też jakiś celnych puent, które nadają tekstowi walor powszechności i przystępności.
Bo na przykład samo zakończenie jest dobre, ale nieco pompatyczne i melodramatyczne. Ja bym zakończył:
"Syknąłem. Cholera, ostre fragmenty "Dwunastki" poupychane w moim worku, boleśnie wpiły się w plecy. Niemniej jakimś cudem zmieścił się cały."
Coś w tym stylu, bo to tak z marszu.
Takie wtręty nadają peelowi jakiś walor bliskości. Taki "Swój chłop".
Niechże sobie ten bohater, albo narrator po ludzku zaklnie, coś głupiego powie, jakiś idiotyczny gest wykona. Jak w życiu. Nawet profesorom mnemonologii stosowanej to się zdarza, kiedy ludzie nie widzą. Bo ten, tu obecny, bohater jest za bardzo mniamniusi. Poprawny. Ułożony.Refleksyjnie myślący.
Daj mu trochę krwi.
Tom się nagadał całą czapkę. Możesz strzelać.

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: Dwunastka

#3 Post autor: Gorgiasz » 24 mar 2017, 15:41

Możesz strzelać.
Niestety, nie postrzelam sobie. Trudno, ale nie zasłużyłeś. Wypada tylko podziękować; rzadko trafia się tak nieszablonowa, ciekawa i na dokładkę merytoryczna opinia.
Ty z jakiegoś powodu lubisz moje, ja, ze znanego sobie powodu, najczęściej nie lubię Twojego.
W porządku, wolno nam tak. I Tobie i mnie.
To w nich znajduję to, co potem nachalnie dostaję w filozoficznych rozważaniach "Dwunastki". Kiedy zaczynasz dydaktykę, bo skończyłeś z dobrym scenariuszem.
Nie mogę Ci odmówić sporej, a może i dużej, dozy słuszności. Staram się usilnie unikać dydaktyki, ale cóż, jak widać nie zawsze wychodzi. Natomiast scenariusz jest wciąż ten sam, tylko wykonanie – jak widać – inne.
Tego typu rozważania są przeznaczone dla specyficznego i dość wąskiego kręgu odbiorców.
Tak to już jest, że nie sposób pisać dla wszystkich. A ja poruszam jedynie tę tematykę, która akurat w danym okresie mnie nurtuje. Egoista paskudny ze mnie.
Raczej wymagającego kręgu, a ja się do nich nie zaliczam.
Zobrze, zobrze.
Bo na przykład samo zakończenie jest dobre, ale nieco pompatyczne i melodramatyczne.
Kiedy to pokazałeś, to również muszę przyznać Ci rację. To, co proponujesz, jest bez wątpienia także dobre, ale bardzo w Twoim stylu i trudno wymagać, aby taki ponurak jak ja na to wpadł, a jeśli nawet już, to aby to napisał. No i niezgodne z zamierzoną koncepcją, którą przedstawiam.
Ale prezentuje się interesująco.
Daj mu trochę krwi.
Przykro mi, nie mam na zbyciu.

Dzięki raz jeszcze.

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dwunastka

#4 Post autor: eka » 24 mar 2017, 19:45

O nowe opko Gorgiasza, super!
...
Przeczytałam, jak zwykle z wielkim zainteresowaniem i przyjemnością. Tematów tyle, że nocy by nie starczyło na omówienie.
Świetny pomysł! Alternatywne światy tym razem w postaci instrukcji przeniknięcia do nich, i to z jakim bohaterem - przewodnikiem - w końcu sprawcą!
Tramwaj zwany pożądaniem, co? : ) Abstrahuję tu od treści znanego dramatu, odwołuję się tutaj jedynie do tytułu.
Nieparszywa dwunastka : )
Dość żartów - zaskoczyłeś. Psychika zhumanizowanej rzeczy, no niesamowite. Zazdroszczę, pozytywnie.
Jest też stylizacja tramwajowych wypowiedzi, wyraźnie 12-stce na początku brakuje sprawności wypowiadania się (nadużywanie zaimków wskazujących), ale po nielinearnym wchłonięciu zawartości biblioteki - już jest lepsza od ludzkiego interlokutora : )
Bardzo przyjemna lektura.
Zacznę chyba od jutra skupiać się na woli i wierze.
Brawo, Gorgiaszu.
Na pewno wrócę z przemyśleniami.

A teraz trochę pomarudzę ; )
Gorgiasz pisze:Nie wnikając, w jaki sposób otrzymałem tę informację, po prostu przyjąłem ją do wiadomości.
Nie wnikałem w sposób otrzymania tej informacji, po prostu przyjąłem ją do wiadomości.
Gorgiasz pisze:demonstracyjnie ignorując niecierpliwe dzwonienie żółto czerwonych.
A nie żółto-czerwonych?
Gorgiasz pisze:Dziwne trochę, ale z rachunku prawdopodobieństwa jednoznacznie wynikało, że nawet to musi się czasem wydarzyć.
Dziwne trochę, ale z rachunku prawdopodobieństwa jednoznacznie wynika nawet i takie wydarzenie w czasie.
Gorgiasz pisze:Żebyż wiedział – potwierdziłem z przekonaniem.
Gorgiasz pisze:Cywilizacja by zniknęła, gdyby chociażby elektrony nie mogły zaistnieć w dwóch miejscach jednocześnie
Cywilizacja by zniknęła, wystarczy, że elektrony nie mogłyby .....
Gorgiasz pisze:Otępieni codziennością i rutyną współpasażerowie[,]zapadali w krótkie drzemki
?

-------
Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Re: Dwunastka

#5 Post autor: mirek13 » 24 mar 2017, 23:32

Ja myślę, że Ty wiesz, Gorgi, co ja chciałem przekazać w swoim komencie.
Sądzę, że sporo osób zgrzyta zębami, czytając mój wpis. Gdzie indziej tym bardziej. Może Ty też, bo wszędzie widziałem peany i zachwyty.
A ja nie lubię, kiedy przechodzisz w teorie naukowe. Psuje efekt swobodnego płynięcia zdarzeń.
To w zasadzie pierwsze Twoje opko, kiedy zacząłem czytać i wciągało!
Czyli, co dalej?
I dalej zaczynają się monologi naszpikowane tzw. mądrościami. Fajnie jest napisać: Jakież to głębokie! A jakie przemyślane i spójne! A teoria cudna!
Tylko wiesz doskonale, że całą tę teorię władowałbym w myśli kurwy stojącej pod latarnią w deszczowy wieczór. Zapewne innym językiem, bo wLaśnie ten naukowy język mi przeszkadza. Jest po prostu nienaturalny dla życia.
Postać peela jest trochę efemerydą. Takim cieniem bez gorących namiętności. Bez takiego rozedrganego pulsu konia po Wielkiej Pardubickiej.
Ale to ja tak myślę i nic m do Twoich metod edukacyjnych.
W każdym razie podobało się. Za klimat i moją ulubioną sylwetkę.
Takiego dupka, który chce i nie może. Rozumie i nic mu z tego rozumienia.
I tak rusza we własną drogę.
A ja uwielbiam Stachurę. Nie za jakość poezji, bo ta była słaba.
Za określony typ wrażliwości.
Przekopiuję to, bo nie bardzo chyba zrozumieli mój wpis. Norma zresztą. Ale często dostawałem sygnały, że mistrzowie sami się dopieszczają.
To, jak widać, niekoniecznie.
Potrafimy być wobec siebie krytyczni.

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: Dwunastka

#6 Post autor: Gorgiasz » 25 mar 2017, 13:40

Ad. eka
Dość żartów - zaskoczyłeś.
:)
Bardzo przyjemna lektura.
Dziękuję.

Z poprawkami w większej części masz słuszność. Dzięki za korektę.

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: Dwunastka

#7 Post autor: Gorgiasz » 25 mar 2017, 13:58

Ad. mirek13
Ja myślę, że Ty wiesz, Gorgi, co ja chciałem przekazać w swoim komencie.
Może nie do końca.
Może Ty też,
Co to, to nie.
A ja nie lubię, kiedy przechodzisz w teorie naukowe. Psuje efekt swobodnego płynięcia zdarzeń.
Nie mogę zaprzeczyć. Sam po trochu również to odczuwam. Tyle, że te teorie, to znaczy ich ujęcie, przedstawienie, interpretacja etc, są dla mnie ważniejsze niż strona literacka.
I dalej zaczynają się monologi naszpikowane tzw. mądrościami. Fajnie jest napisać: Jakież to głębokie! A jakie przemyślane i spójne! A teoria cudna!
To trochę nie tak, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Bo w dziewięćdziesięciu kilku procentach jest to przedstawienie czyichś (znanych zresztą) teorii i poglądów, moje jest co najwyżej ujęcie i pewne koloryty interpretacyjne, przemyślenia. Mam zresztą własne teorie i odkrycia, nie muszę zachłystywać się dokonaniami innych.
Tylko wiesz doskonale, że całą tę teorię władowałbym w myśli kurwy stojącej pod latarnią w deszczowy wieczór.
Wspaniale! To by było nadzwyczaj ciekawe. Do klawiatury!
Zapewne innym językiem, bo wLaśnie ten naukowy język mi przeszkadza.
Rozumiem; ale przecież to kwestia formy, nie mówię, że nieistotna, ale ja piszę własnym językiem. Ty zresztą też. I bardzo dobrze.
Jest po prostu nienaturalny dla życia.
No... jak dla kogo.
Takim cieniem bez gorących namiętności.
Nie mam na stanie zbyt wiele gorących namiętności (a te, które mam, wykorzystuję w zupełnie innych obszarach); to skąd mam je czerpać?
I bardzo lubię cienie.
A jak przypomnisz sobie Platona, to też je polubisz. Bo nie będziesz miał innego wyjścia.
W każdym razie podobało się.
I to jest dla mnie bardzo ważne (zwłaszcza w Twoim wydaniu).
Potrafimy być wobec siebie krytyczni.
To bardzo cenne.

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Re: Dwunastka

#8 Post autor: mirek13 » 25 mar 2017, 14:21

No, sam widzisz jak sobie ludzie cenią te rozważania.
Rewelka, tylko ja... eh...
Można przerobić jeden z tych dydaktycznych dialogów?

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: Dwunastka

#9 Post autor: Gorgiasz » 25 mar 2017, 15:01

Można przerobić jeden z tych dydaktycznych dialogów?
Oczywiście, bardzo proszę. :smoker:

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Re: Dwunastka

#10 Post autor: mirek13 » 26 mar 2017, 3:02

...- Wy mnie stworzyliście - powtórzył. - Tak jak wasz Bóg stworzył was. I obdarzył życiem oraz wolną wolą, z której zresztą korzystać nie potraficie.
- Ty przynajmniej wiesz, kto cię stworzył. Jakiś górnik grzebał w glebie za rudą. Hutnik się spocił. Ślusarz kombinował... Bogowie...
Ugryzłem się ohydnie w język, bo przejeżdżaliśmy przez rozjazd. Zaturkotało, poszarpało i metalicznie podzwoniło.
Gwałtowne szarpnięcie.
Cywilizacyjne roraty. Krew w ustach, bo akurat grzebałem językiem w ubytku szóstki górnej, prawej. I zatrzasnął się temat paszczękowo. Jako że mój strach przed stomatologiem jest porównywalny przed "Ojcze nasz", to uchlałem się boleśnie i krwawo w jęzora.
Kompletna durnota.
- A mnie? Pokass mi personifikację tego cuba, który mnie wyseśbił - zasepleniłem.
Gdzie tu wypluć skrzep, do cholery?
- Też je mam. Te dylematy. Od was. Daliście je, nie myśląc o tym, bez intencji i zrozumienia, a potem wszystko dzieje się bezwiednie, naturalnie, takie prawo, no i eme... emi..., no nie, emergencja.
Dzyń, dzyń... uwielbiam ten stan. Nie jestem przecież tylko kupą stalowych blach, wiecznie brudnych szyb i przewodów elektrycznych w nadpalonej izolacji, Nie wszyscy potrafią to dostrzec, tak jak nie każdy jest w stanie zrozumieć czytaną książkę, a wytworzony na jej podstawie obraz, bywa parodią zawartego w niej sensu.
- Uważaj...!
Jakiś palant w beemce władował się na tory. Ma wystawiony zimny łokieć i obłędny, miękki lewar. Klasyka gatunku.
- ...Woli zaś nie można oddzielić od życia, zwłaszcza u istot świadomych siebie. Tylko ten wasz zrobił z tego wielką hecę, grzech jakiś wymyślił, a wy jeszcze podkręcaliście, nie zdając sobie sprawy, że wszystko to przekazujecie swoim tworom, obdarzając imionami. Dawno już powiedziano, że kto je posiada, będzie żył. Znam swoje, wiem, kim jestem i jakie zadanie zostało mi przypisane. Mam was wozić. Wożę, więc jestem. Proste, logiczne, sensowne nawet.
- A masz jakieś remedium stalowe na uchlany język i kretynów w beemkach? - zapytałem wściekły.
Itd, itd, itd...
Tak bym pisał, Gorgi. Ale to ja, ale chyba teraz rozumiesz moje uwagi.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”