Z pamiętnika małego podludzia

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Z pamiętnika małego podludzia

#1 Post autor: mirek13 » 02 kwie 2017, 8:45

Mam na imię Kasia i mam pięć lat.
Umiem pisać i czytać, bo mój kochany tatuś powiedział kiedyś, że skoro nie ma syna, to musi zrobić jakąś namiastkę człowieka z baby. Co to jest namiastka? Jakieś ciastka?
Niech choć mądrzejsza będzie – powiedział tatko i linijką tłukł za mną elementarz Falskiego. Oczywiście nie książkę tłukł.
Nie wiem, czy jakiś związek z tymi lekcjami miała stojąca zawsze przed nim butelka z czymś okropnym. Kiedyś spróbowałam, ale bardzo piekła ta woda. Zakrztusiłam się i plułam, a tato śmiał się i strugnął mi tak, że nauczyłam się od razu trzech liter i czytanki o Asie.
Na pamięć.
Będę więc na pewno ludziem, choć to dziwne stworzenia. Robią rzeczy, których nie rozumiem. Wczoraj mama zdjęła majtki, sąsiad Szczekalski swoje też i coś jej robił od tyłu. Po co zdejmować majtki w kuchni? Siku albo kupkę robi się przecież w łazience. No, ale Szczekalski jest lekarzem. Nie umiem powiedzieć od czego. Prota… propto… prokto…, no, w każdym razie jakimś logiem.
Tak mnie uczył tata, stukając linijką w dłoń. Czasem w moją pupę.
Bawię się z rudym Gienkiem spod czwórki, w piaskownicy. W Szczekalskiego też, ale boli, bo Gienek nie wytarł palców i piasek boleśnie trze we mnie. Gienek nie powinien zostać medykiem. Przynajmniej nie prędko, skoro nie myje rąk przed badaniem. Tak robi zawsze doktor w naszej przychodni.
A tu nagle wyskakuje z klatki schodowej stary Życki i pędzi do śmietnika. Łomocze w kubłach i brzydko krzyczy:
- Kurwa, gdzie moje winogrona?
Robaczkowej, która akurat wracała z mszy dopołudniowej, aż fioletowy, mocherowy berecik spadł z głowy. Prosto na kupę Azorka, Siemiczów. On zawsze robi to na chodnik przed domem. Pewnie też go uczyli linijką.
- Panie Życki coś pan! Winogrona w śmietniku? I nie przeklinaj pan. Dzieci się tu bawią.
- Kurwa, gdzie to opakowanie?
- Jakie opakowanie, panie Życki? Znowuś pan klej wąchał? A fe, w tym wieku…
- No, pani kochana, patrz pani. Jadłem wczoraj winogrona. Niestety, pestkowe. I te właśnie pestki wchodziły mi pod protezę. Więc ją wyjąłem i włożyłem do tej foremki od winogron. Kurwa, wyrzuciłem foremkę! A dziś zebranie kółka różańcowego i będzie tam Grzeszczakowa! Jaka ona piękna w kwiecie wieku! Siedemdziesiątka to pełny rozkwit urody kobiecej, a ona ostatnio puszczała do mnie oko. I krygowała się, że to brak magnezu i taki skurcz, kokietka jedna. – Zapluł się bez tej szczęki. Ślina sączyła mu się strużką z boku brody. – Gdzie te zęby, do chuja pana?!
Łomot przewracanych pojemników zepsuł nam trochę zabawę.
Przyjechała karetka. To tacy panowie w białych fartuchach, którzy leczą chorych. Teraz wyprowadzają pana Kowalika. Mieszka sam w malutkim mieszkanku na drugim piętrze. Ma fajne obrazki na ścianach (panów z gołymi siusiakami) i daje dzieciom cukierki.
Jest organistą w naszym kościele. Ma ładne, falujące włosy i buzię aniołka. Tego, co stoi w kapliczce na wyjeździe z osiedla.
Podobno pan Kowalik jest najlepszy. Sama to słyszałam, kiedy raz wlazłam przez dziurę w ogrodzeniu do księżowskiego sadu.
Proboszcz stał z Kowalikiem pod gruszą, całował go w usta i tak właśnie mówił: Jesteś najlepszy i nikt ci nie dorówna.
Pięknie gra na mszy. Panie płaczą, a panowie zgrzytają zębami. Myślę, że zazdroszczą organiście jak ładnie gra.
A teraz lekarze w białych fartuszkach prowadzą go do samochodu, ubranego w dziwny płaszcz z za długimi rękawami. To pewnie nie jego płaszcz. Żeby się te rękawy nie wlokły po ziemi, to zawiązali je na plecach pana Kowalika. Śmiesznie to wygląda. Tym bardziej, że panowie – lekarze, mają na głowach reklamówki z wyciętymi dziurami.
Ta z Biedronki jest najfajniejsza.
Pan Kowalik pluje na te reklamówki. Podobno biegał po wszystkich sąsiadach, pluł na telewizory i krzyczał: Tusek pierdolony!
Nie wiem co to znaczy, ale wszyscy się złościli. Nikt nie lubi wycierać ciągle telewizora. Nawet ja nie lubię, kiedy mama prosi o sprzątanie.
To zabrali go, a on pluł na nich i ciągle krzyczał: Tusek pierdolony, wybrali go znowu, a my, Polacy nie chcemy Tuseka pierdolonego!.
Strasznie brzydko. Tata szybko by go nauczył linijką, że nie można tak nieładnie mówić.
My się bawimy z Gienkiem w naszej piaskownicy, a na ławce usiadł Mirek, syn Buraczkowej. Tej spod szesnastki. Jest duży, łysy i pryszczaty. Chodzi w dresie i strasznie śmierdzi. Pali papierosa, a za chwilę pstryka niedopałkiem w moją stronę. Oparzył mi ramię i się rozpłakałam.
Obok przechodził pan Zasławski. Bardzo miły nauczyciel z osiedlowej szkoły. Zawsze nosił pod szyją taką śmieszną rzecz, którą nazywają muchą. Nie wiem dlaczego, bo to nie lata, ani nie brzęczy. Tata mówi, że to jest ludź mądry i wykształcony. Mama, że jest bardzo kulturalny i też zna się na leczeniu.
Więc pan Zasławski złapał pryszczatego Mirka za fraki i mówi:
- Gdzie chuju pstrykasz? Dzieci się tu bawią.
Tamten patrzy na Zasławskiego. Tak jakoś dziwnie.
- Jestem gejem.
- Pierdolę kim jesteś. Pstrykasz petem do piaskownicy. Jak się tu mają bawić dzieci i Azorek Siemiczów?
A ten swoje:
- Jestem gejem.
To mu pan Zasławski tak walnął, że się pryszczak nogami nakrył. Zebrał z ziemi parę zębów, otarł krew z buzi i złapał za telefon.
Przyjechała policja i zabrała pana Zasławskiego. Powiedzieli, że jest nietore… nietole…cyjny i atakuje mniejszość. Jak to mniejszość, skoro on był jeden i pan Zasławski, jeden?
To jest chwila spokoju i bawię się z rudym Gienkiem. On mnie bada, a ja go zakopuję. Bo postanowiłam, że jak będę duża to zostanę grabarzem. Ożenię się z lekarzem Gienkiem i założymy biznes. To fajne słowo i umiem je wypowiedzieć.
Mama i tata chwalą mój pomysł. Tata mówi, że jednak będzie ze mnie ludź, a mama, że jestem wyzwolona, pio.. nie…rska i będę pierwszą grabarką. Tu mam kłopot. Podoba mi się „Grabarz”. Tak groźnie słychać i wszyscy by się mnie bali.
Lubię nasze osiedle i mój blok. Chciałabym tu zawsze mieszkać.
Z mamą, tatą i rudym Gienkiem.

Halmar

Re: Z pamiętnika małego podludzia

#2 Post autor: Halmar » 05 kwie 2017, 0:37

Do mnie ta narracja trafia w sposób szczególny, dlatego tak niechętnie zabieram się do komentowania. Łatwiej jest pisać niż przeżyć. Zmierzyć się z traumą - sprawa niemożliwa.
Skojarzenia z "Cześć Tereska" tak oczywiste, że nieprzyzwoicie o tym pisać.
A w ogóle trudno komentować narrację z perspektywy dziecka. Pamiętam nowele Sienkiewicza i Konopnickiej o niedoli młodocianych, a tu znowu - mimo braku przymusu szkolnego - otrzymuję dawkę dyskomfortu psychicznego. I słabo reaguję.
Na plus słownictwo dziecięce, obrazowanie. Na minus - wyżej wspomniane odczucia, skojarzenia, traumy.
Nie takiego dzieciństwa chcielibyśmy dla własnych i cudzych pociech. Nie o take Polske...
Szacun za stylizację językową.
(Bez pozdrowień :P )

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Re: Z pamiętnika małego podludzia

#3 Post autor: mirek13 » 05 kwie 2017, 8:13

Jak pamiętasz zapewne, czepiano się, że za głębokie myśli wrzuciłem w głowę pięciolatki. Zapomniano czym jest słowo 'STYLIZACJA", a po prawdziwy obraz z głowy dziecka trzeba udać się po prostu do dziecka.
To groteska, purnonsens, ale smaku dodaje mu fakt, iż obrazy zbudowane są z prawdziwych zdarzeń.
Taki świat.
O Twoich traumach nie ma co rozmawiać. Są Twoje i nic tu po obecności kogoś postronnego.
Dzięks.
(I nie odzdrawiam :) )

Halmar

Re: Z pamiętnika małego podludzia

#4 Post autor: Halmar » 05 kwie 2017, 9:02

mirek13 pisze:Jak pamiętasz zapewne, czepiano się, że za głębokie myśli wrzuciłem w głowę pięciolatki. Zapomniano czym jest słowo 'STYLIZACJA", a po prawdziwy obraz z głowy dziecka trzeba udać się po prostu do dziecka.
Bo TAM rządzi gimbaza, morda i dobra zmiana :)

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Re: Z pamiętnika małego podludzia

#5 Post autor: mirek13 » 06 kwie 2017, 23:14

Ale ruch tu mamy.
W interesie, czy interes w ruchu, Hal? :beer:

Halmar

Re: Z pamiętnika małego podludzia

#6 Post autor: Halmar » 07 kwie 2017, 9:29

Tutaj gimbaza także występuje, w dodatku ta najgorszego sortu, prawilna. Na szczęście jest w mniejszości.

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Re: Z pamiętnika małego podludzia

#7 Post autor: mirek13 » 09 kwie 2017, 14:37

Duszno.
Gdzieś moje gardło zamyka się.
To chyba lepiej dla aborygenów. :tan:

Halmar

Re: Z pamiętnika małego podludzia

#8 Post autor: Halmar » 09 kwie 2017, 20:21

Służę zestawem do intubacji roboty MacGyvera.

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Re: Z pamiętnika małego podludzia

#9 Post autor: mirek13 » 14 maja 2017, 8:37

MacGywer by się uśmiał.
Pewnie odkurzacz ze zmiennym ciągiem. :cha:

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Z pamiętnika małego podludzia

#10 Post autor: eka » 14 maja 2017, 10:11

Byłam pewna, że ślad ukontentowania z lektury zostawiłam.
Warsztat nienaganny, temat trudny, forma podejścia rozładowuje jego ciężar.
No i tak trzymać ten wkurwiający świat.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”