Gazownia
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Gazownia
W drodze do pracy wzrokiem dotykam każdą kwitnącą gałązkę, tak mi zostało po przodkach. Mama kochała naturę, ojciec może nawet bardziej, ale nie raz, nie dwa tylko udawała, szczególnie kiedy ojciec wracał z pracy odurzony owocowym sadem. Rodziciel preferował chmiel, z wiekiem jednak przerzucił się na fermenty z jabłoni.
Cóż, każdy ma jakieś hobby.
Wkraczam powoli do biurowca, jeden schodek, drugi i kolejne, nagle jak wybuch bomby atomowej staczam się w dół.
Nie to, że jestem jakaś niezdara, albo szpilki kłują w mózg, to odór gazu, ułożył moje szare komórki w pozycji horyzontalnej.
Smród to mikre słowo wobec tego co czułam.
Wszystkie drzwi i okna w budynku rozszczelnione, niektóre nawet otwarte na - witajcie przyjaciele. Zagadka wyjaśniła się bardzo szybko.
Eksplodowała męska toaleta.
Nim przyjechały specjalistyczne służby czas spędzaliśmy na zgrupowaniu przed bramą.
Wysoka blondi co chwilę poprawiała potargany irokez, kokietując obecnych panów, którzy wcale nie zwracali uwagi na jej umizgi. Panowie debatowali nad przyczyną sytuacji w biurowcu. Wieśniak ciągle nawracał do planowanej wycinki drzew przed jego blokiem. Mówił: teraz jest tam zielono, a niebawem nie będzie, staną ciągi samochodów.
Piękny widok z okiem czeka mieszkających w blokach.
Wieśniak, rzekłam ty jednak powinieneś mieszkać na wsi, wtedy miałbyś horyzonty aż po sklepienie niebieskie, albo Góry Pieprzowe, nie wspomnę o popegeerowskich polach w województwie opolskim.
Cóż za przestrzeń… a ty biedaku dusisz się w ciasnej klicie na czwartym piętrze, tylko nocą możesz oddychać w miarę swobodnie, bo cały dzień musisz wdychać spaliny z przeklętych samochodów, a tam, dopiero miałbyś aromaty – obornik pod nosem i gratisowo pierdnięcia kasztanki.
Pozostali debatują nad usytuowaniem piętrowego parkingu i nie mogą dojść do konsensusu.
O tak, macie rację, jakby tak wjechać tunelem pod placem kremlowskim, to można byłoby wyjechać w Sandomierzu obok Bramy Opatowskiej.
Tam mają ciekawie – podziemia, a w wąwozie Królowej Jadwigi parkują tiry.
U nas, nawet szczur ma problemy z zaparkowaniem wyżerki z Biedronki.
Cóż taka architektura, nie będziemy szat rozdzierać, a jednak żal.
Stan wojny chemicznej przetrwaliśmy na zewnątrz w wiosennej aurze, aż żal wracać do biur.
W szybach przeglądają się zadowolone promienie słonka, dam im dzisiaj luz, niech sobie balansują, nawet nie zaciągnę rolety. Okna otworzyłam na szerokość całego świata, niech chłoną ozonowe resztki.
Sprzątaczka uwija się jak w ukropie, od czasu do czasu słyszę narzekania graniczące z abstrakcją.
Pracujemy, przyzwyczajamy nosy do zapachów pomieszanych z ulatniającym się smrodem, ale jak długo można funkcjonować w komorze gazowej. Nie wytrzymałam, rzucam papiery, idę na rekonesans, wcale nie po biurach – wywiewam do miasta, może po powrocie odświeży się atmosfera.
Nie miałam racji.
Od dziś jestem na kilkudniowym urlopie, może do mojego powrotu wszystko się wyklaruje, a rybki z akwarium nie zrobią - plum.
Cóż, każdy ma jakieś hobby.
Wkraczam powoli do biurowca, jeden schodek, drugi i kolejne, nagle jak wybuch bomby atomowej staczam się w dół.
Nie to, że jestem jakaś niezdara, albo szpilki kłują w mózg, to odór gazu, ułożył moje szare komórki w pozycji horyzontalnej.
Smród to mikre słowo wobec tego co czułam.
Wszystkie drzwi i okna w budynku rozszczelnione, niektóre nawet otwarte na - witajcie przyjaciele. Zagadka wyjaśniła się bardzo szybko.
Eksplodowała męska toaleta.
Nim przyjechały specjalistyczne służby czas spędzaliśmy na zgrupowaniu przed bramą.
Wysoka blondi co chwilę poprawiała potargany irokez, kokietując obecnych panów, którzy wcale nie zwracali uwagi na jej umizgi. Panowie debatowali nad przyczyną sytuacji w biurowcu. Wieśniak ciągle nawracał do planowanej wycinki drzew przed jego blokiem. Mówił: teraz jest tam zielono, a niebawem nie będzie, staną ciągi samochodów.
Piękny widok z okiem czeka mieszkających w blokach.
Wieśniak, rzekłam ty jednak powinieneś mieszkać na wsi, wtedy miałbyś horyzonty aż po sklepienie niebieskie, albo Góry Pieprzowe, nie wspomnę o popegeerowskich polach w województwie opolskim.
Cóż za przestrzeń… a ty biedaku dusisz się w ciasnej klicie na czwartym piętrze, tylko nocą możesz oddychać w miarę swobodnie, bo cały dzień musisz wdychać spaliny z przeklętych samochodów, a tam, dopiero miałbyś aromaty – obornik pod nosem i gratisowo pierdnięcia kasztanki.
Pozostali debatują nad usytuowaniem piętrowego parkingu i nie mogą dojść do konsensusu.
O tak, macie rację, jakby tak wjechać tunelem pod placem kremlowskim, to można byłoby wyjechać w Sandomierzu obok Bramy Opatowskiej.
Tam mają ciekawie – podziemia, a w wąwozie Królowej Jadwigi parkują tiry.
U nas, nawet szczur ma problemy z zaparkowaniem wyżerki z Biedronki.
Cóż taka architektura, nie będziemy szat rozdzierać, a jednak żal.
Stan wojny chemicznej przetrwaliśmy na zewnątrz w wiosennej aurze, aż żal wracać do biur.
W szybach przeglądają się zadowolone promienie słonka, dam im dzisiaj luz, niech sobie balansują, nawet nie zaciągnę rolety. Okna otworzyłam na szerokość całego świata, niech chłoną ozonowe resztki.
Sprzątaczka uwija się jak w ukropie, od czasu do czasu słyszę narzekania graniczące z abstrakcją.
Pracujemy, przyzwyczajamy nosy do zapachów pomieszanych z ulatniającym się smrodem, ale jak długo można funkcjonować w komorze gazowej. Nie wytrzymałam, rzucam papiery, idę na rekonesans, wcale nie po biurach – wywiewam do miasta, może po powrocie odświeży się atmosfera.
Nie miałam racji.
Od dziś jestem na kilkudniowym urlopie, może do mojego powrotu wszystko się wyklaruje, a rybki z akwarium nie zrobią - plum.
Ostatnio zmieniony 27 maja 2017, 19:37 przez Gajka, łącznie zmieniany 1 raz.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Komora gazowa
Tytuł, ze względu na stałe skojarzenie z obozami koncentracyjnymi, dla mnie niezręczny, ale może nie każdy tak ma.
Gajkowe - biurowe opowieści:) Sardonicznie i lekko jednocześnie napisane.
Samo życie rzec się chce, z potrzebną nutką absurdu.
Pozdrawiam.
Gajkowe - biurowe opowieści:) Sardonicznie i lekko jednocześnie napisane.
Samo życie rzec się chce, z potrzebną nutką absurdu.
Pozdrawiam.
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2660
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
Re: Komora gazowa
Nudą zalatuje
Taka kobieca paplanina
Taka kobieca paplanina
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: Komora gazowa
Bardzo cenię szczerość - pięknie dziękuję za komentarzEdwardSkwarcan pisze:Nudą zalatuje
Taka kobieca paplanina
Dodano -- 27 maja 2017, 18:39 --
Ekuśeka pisze:Tytuł, ze względu na stałe skojarzenie z obozami koncentracyjnymi, dla mnie niezręczny,
Zmieniłam tytuł, fakt masz 100% racji - dziękuję.
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2660
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
Re: Gazownia
Dziękuję za szczerą wyrozumiałość.Gajka pisze:Bardzo cenię szczerość - pięknie dziękuję za komentarz
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Gazownia
O!
Ślicznie dziękuję.
Ślicznie dziękuję.
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: Gazownia
eka pisze:O!Ślicznie dziękuję.
- Nula.Mychaan
- Posty: 2082
- Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
- Lokalizacja: Słupsk
- Płeć:
Re: Gazownia
Masz bardzo lekkie pióro i zdecydowanie czyta się z przyjemnością
Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia