Kilimandżaro

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Qń Który Pisze
Posty: 886
Rejestracja: 11 gru 2011, 0:25

Kilimandżaro

#1 Post autor: Qń Który Pisze » 14 lut 2012, 0:34

Odetchnął z ulgą. Ciężko było. To wyjątkowa zdobycz. Unikalne trofeum nawet dla wytrawnego tropiciela wrażeń, furii zmysłów i prawdziwych orgazmów. To tak, jak dla wytrawnego alpinisty zdobycie K-2 w łańcuchu górskim Karakorum i to w zimie, bez aparatu tlenowego. Był z siebie dumny i rzeczywiście nie bez powodu. Zacząć wszystko od końca i doprowadzić do końca, zapominając, że nie istnieje coś takiego, jak początek... Nieznajomej, niezależnej i uczciwej kobiecie zaproponować seks, jako kontrakt towarzyski. Opisać w detalach, co będzie po czym, gdzie będzie a na dodatek przygotować ją do faktu, że na miejsce przestępstwa przyjedzie swoim samochodem i wejdzie do jego łóżka, bez kropli alkoholu, bez romantycznego tańca, cygańskiej muzyki i oczywiście bez... majtek. Słyszał jeszcze jej śmiech, gdy szeptał jej do ucha wyszukane słowa, jak się broniła oburzona i w sekundzie rozbawiała. Udawała, że bierze to za żarty. Czarował słowem i ciepłym głosem o pewnej charakterystycznej dla dziennikarzy radiowych barwie, przed którą kobiety nie są w stanie opanować pewnego niebezpiecznego maślanego błysku oczu. Wpatrzony w nią nawet nie zwracał uwagi na kelnera przynoszącego kolejne smakołyki. Lampka na środku stolika podświetlała ich twarze pełne wzajemnego zainteresowania i iskrzących oczu. W dyskretnym kąciku, lokalowy taper pogłębiał nastrój wieczoru grając przeboje Neila Sedaki. Patrzył na nią bez słowa i wiedział, że wszystko miał wypisane w oczach. Jej każdy ruch, uśmiech i nawet bezwiedne poprawianie kosmyka włosów, rozrywało powietrze jakąś niewidoczną aureolą.
Boże pomyślał, ona nawet nie zdaje sobie sprawy jaka jest śliczna...
Wiedział, że do zdobycia takiej kobiety nie wystarczy być zuchwałym i szarmanckim. To że umówiła się z nim mimo, że pracował w tej firmie co i ona dopiero miesiąc, graniczyło z cudem. Koledzy widząc jego zapędy proponowali umywalkę z zimną wodą lub zanurkowanie do... muszli klozetowej i dwukrotne spuszczenie wody na rozpaloną głowę. Jutro spali ich triumfalnym błyskiem zwycięzcy, chociaż wiedział, że to spotkanie o niczym nie może przesądzić. Nie może jej spłoszyć głupim ruchem. Był coraz bardziej pewny, że lądowanie z taką kobietą w łóżku przypomina spacer na Księżycu i równie jest odległy jak Chiński Mur od Warszawy.
Gdyby mógł, to w tej chwili już wszedłby na nią, gdyby tylko pstryknęła palcem.
- Ja cię muszę zdobyć, choćbym miał resztę życia spędzić w Korbielowie u Bonifratrów, w białym kaftanie bezpieczeństwa... myślał gorączkowo, zaglądając w jej ogromne, niczego się nie spodziewające oczy.
Wiedział, że to będzie graniczyć z magią i alchemią. To nie sztuczka kuglarska. To piękne Kilimandżaro musi zdobyć podstępem i sprzyjającymi okolicznościami, na które przyjdzie mu z pewnością jeszcze poczekać.
Zauważył, że od pewnego czasu zaczęła staranniej kontrolować swoje zachowanie. Była miła i wesoła ale jakby ostrożniejsza. Czyżby sama zauważyła, że bezwiednie ulega jego czarowi i słowom, które trafiały ją w miejsca nie odkryte nawet przez nią samą?.
Marku przerwała na moment. - Przy tobie można zapomnieć o całym świecie ale niestety świat nie może zapomnieć o nas.
Już w tym momencie wiedział, że coś ją spłoszyło. Może nawet ona sama siebie.
Wyczuł, jakby obawiała się czegoś, nad czym nie potrafiłaby zapanować.
- Jesteś niezwykle zabawny i wesoły. Przy tobie nie można się nudzić. Jutro znowu do pracy...
Posmutniała jakby na moment.
- Oczywiście, jak sobie życzysz i tak się cieszę, że wykradłem ci kilka tych uroczych godzin wiedział, że tak musi mówić, bo życzył sobie zupełnie innego zakończenie niż takie, o którym mówił.
- Widzisz, w pracy nieraz miesiącami można się o siebie ocierać a jeden miły wieczór zapoznał nas bardziej niż miesięczna nudna praca - mówiąc to spojrzała na niego z pewną obawą i podziwem równocześnie.
Wyszli z lokalu głęboko wdychając świeże, zimowe powietrze.
- Dzisiaj jakoś tak wszystko mi się podoba, bardziej niż zwykle ale to chyba dzięki tobie - spojrzała na niego z niekłamaną wdzięcznością.
- Nigdy nie pomyślałabym w pracy, że jesteś taki, jak dzisiaj, bezpośredni, sympatyczny i taki gaduła ale ja lubię takich ludzi. Czuję się dobrze w takim towarzystwie, gdzie nastrój nie tworzy się przy pomocy alkoholu lecz słowa i tego co słowo w sobie potrafi ukryć - mówiąc to spojrzała na roziskrzone niebo.
- Dzisiaj nie tylko na Ziemi jest święto. Tam w niebie pewnie też, bo wszystko pozapalane jak choinka bożonarodzeniowa.
Jechali w milczeniu, spoglądając na siebie ukradkiem. To milczenie było nieznośne. Dojechali na miejsce. Podprowadził ją pod klatkę schodową dobrze utrzymanej kamienicy, prawie już z ciemnymi oknami o tej porze.
Wiedział, że mieszka sama. Jakby ostatnim rzutem na taśmę szykował się do ataku w którego powodzenie sam nie wierzył. Podała mu dłoń.
- Było bardzo fajnie. Dziękuję ci za miły wieczór - nawet nie musiała tego mówić. Jej oczy śmiały się jak to mówiła a wesołe ogniki podstępnie zdradzały jej nastrój. Trzymał jej dłoń już o wiele za długo. Zorientowała się, i delikatnie cofnęła rękę.
- Nie wpuścisz mnie na ciepłą herbatkę? - Wstrzymał na niej swój badawczo, błagalny wzrok.
Nie, wybacz, jest już późno - Uśmiechnęła się przy tym uroczo i zupełnie naturalnie, tak jakby rzeczywiście pora miała tu decydujące znaczenie. Nie nalegał, wiedział, że więcej nie może pytać. Dla niej dzień dobiegał końca.
Może to tylko kokieteria? Błysk nadziei zaświtał w bezradnej głowie.
Wyczytała to z jego twarzy natychmiast.
- To niemożliwe, nie rób sobie nadziei...to niemożliwe - Powtórzyła jakby obawiała się, że mógł nie dosłyszeć jej cichego głosu.
- Co jest niemożliwe? - Z natężeniem wpatrywał się w jej zamyślone oczy.
Ocknęła się szybko z kilku sekundowego zamyślenia.
- Herbatka, głuptasie - śmiała się, sprytnie mrużąc powieki i powoli zamykając drzwi klatki za sobą.
- To chociaż malutkie buzi na pożegnanie - Przystawił głowę do futryny ze śmiesznie nadętymi ustami i zamknął oczy.
- Nie, nie, naprawdę, zrozum mnie, to nie jest tempo dla mnie... ugryzła się szybko w język, wiedząc, że już powiedziała za dużo.
- Proszę cię, jest zimno i tobie i mnie. Spotkamy się jutro w pracy.
- Dobrze wiesz, że nasze spotkanie w pracy będzie tak wyglądało, jakbyśmy umówili się w tym samym czasie w dwóch różnych miejscach - Mówiąc to, patrzył jej ciągle w oczy.
Zmarszczył groźnie brwi.
- Albo dostanę buzi, albo czekam tu do rana na ciebie - Starał się wyglądać desperacko, jak tylko mógł.
- Idź, proszę cię, pa, do jutra. Nie wygłupiaj się. Dziękuję ci za miły wieczór.
Zawahała się na moment. Poprawiła mu włosy na głowie, zatrzymując na moment dłoń na jego policzku.
Cofnęła szybko rękę, bo tam, gdzie był policzek, pojawiły się jego rozpalone usta...
- Wracaj. Do jutra - Teraz już bardziej stanowczym ruchem, zamknęła mu drzwi prawie przed nosem.

Złapał się za głową.
- O boże, tracę rozum. Co to za kobieta?!
Stał, jak zamurowany. Gdyby mógł, wypaliłby swoimi roziskrzonymi oczami dziurę w drzwiach jej kamienicy...
Stał i czekał, jak sparaliżowany.
- Ona mnie wykończy, ona mnie doprowadzi do szaleństwa...
...................................................................................................................................
Wstała o szóstej, zmuszając się nadludzkim wysiłkiem, jak co dzień zresztą. Te same kroki. Te same miejsca. Zaparzyła kawę i włączyła radio. Podeszła do okna, podnosząc rolety. Oparła się o parapet, przeciągając się, jakby resztki snu i ospałości można było swobodnie wypuścić w świat przez okno. Jego mercedes stał jak wczoraj...
Coś się stało?! Odwróciła się szybko od okna. Zarzuciła na siebie kurtkę i pośpiesznie zeszła do drzwi na klatce.
Serca biło jej szybko. Otworzyła energicznie. Marek stał przy drzwiach. Grymas na jego twarzy, który miał być uśmiechem powitalnym dla niej, wykrzywił go jak po paraliżu mięśnia policzkowego.
- Dzień dobry - Ledwie wykrztusił z siebie.
- Ty wariacie! - Przytuliła się do niego, wciągając go do klatki domu.
- Jak mogłeś! Tak cię prosiłam, jest prawie -10 stopni! Chcesz się rozchorować?!
- Chciałeś mi koniecznie dokuczyć? - Z wyrzutem patrzyła na niego.
- Nie, teraz już mi nic nie będzie. Chory, to ja już jestem, na ciebie. To bardzo fajna choroba ale na szczęście nieuleczalna. Nie zasłużyłem na malutkie buzi? -Z teatralnym smutkiem rozglądał się po jej twarzy.
Zbliżyła głowę do jego twarzy. Patrzyła na niego z niedowierzaniem i wahaniem. Zasłoniła mu dłonią oczy i ustami przywarła do jego warg. Miał wrażenie, że zaraz musi upaść. Jak prąd przeszył go żar jej ust. Odsłoniła mu oczy tuląc w dłoniach jego lodowate policzki.
- Nie, to chyba niemożliwe...ona mnie pocałowała... ja chyba śnię - wyszeptał jakby sam w to wszystko nie wierzył.
- Nie, to nie sen - Spojrzała czule na niego i pocałowała go jeszcze raz.
- To na jutro, żebyś nie musiał tu dzisiaj znowu stać - Dodała już wesoło.
Oparł się o skrzynki na listy.
- Poproszę o krzesło, bo zaraz się przewrócę - Mamrotał szczęśliwy, grając rolę omdlewającego Romeo.
Nacierała mu energicznie policzki całując je na przemian. Szczęk otwieranych drzwi u sąsiada na górze, sprowadził ich na ziemię.
- Chodź na górę, kawa pewnie już gotowa - Wzięła go za dłoń i lekko pociągnęła za sobą.
Pies sąsiada, aż przysiadł na wycieraczce, przekrzywiając wścibski łeb. Przystanęła na chwilę.
- Bendżi idzie na spacerek, tak... poklepała płowego labradora po grzbiecie. Pomachał jej na dzień dobry ogonem. Spojrzała na Marka trzymając ciągle jego dłoń.
- Tak mi cię szkoda, ty chyba naprawdę oszalałeś z tym staniem - Powiedziała, kiedy już weszli do środka.
- Tak oszalałem a teraz jestem poważnie chory.
- Och, nie żartuj - Odwróciła na moment głowę ale on wiedział dlaczego uciekała od jego spojrzeń.
To wszystko było dla niej za szybko, za mocno i za poważnie. Bała się tego uczucia, chociaż podświadomie pragnęła. Wiedziała, że było już za późno na strach. Niepokój, który ogarnęła jej dusza, przywitała z nadzieją i radością. Czuła przez skórę, że Marek jest kimś wyjątkowym... miał pewną zdolność budzenia do życia wszystkiego, co go otaczało...
jestem częścią pewnej siły, która wciąż pragnie złego, a wciąż dobro tworzy...

Mefistofeles... Goethe, Faust, cz. I, Pracownia

Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Re: Kilimandżaro

#2 Post autor: Miladora » 17 lut 2012, 3:14

Qń Który Pisze pisze:wytrawnego tropiciela
Qń Który Pisze pisze:wytrawnego alpinisty
Qń Który Pisze pisze: o pewnej charakterystycznej
Qń Który Pisze pisze: pewnego niebezpiecznego
Qń Który Pisze pisze:Boże(,) pomyślał, ona nawet
Qń Który Pisze pisze:To(,) że umówiła się z nim(,) mimo że pracował
Qń Który Pisze pisze:Gdyby mógł, to w tej chwili już wszedłby na nią, gdyby tylko
Qń Który Pisze pisze:Ja cię muszę zdobyć, choćbym miał resztę życia spędzić w Korbielowie u Bonifratrów, w białym kaftanie bezpieczeństwa, myślał
Qń Który Pisze pisze:niczego się nie spodziewające oczy.
- niespodziewające
Qń Który Pisze pisze:w miejsca nie odkryte
- nieodkryte
Qń Który Pisze pisze:Marku (-) przerwała na moment. - Przy tobie można
Qń Który Pisze pisze:tych uroczych godzin wiedział, że tak musi mówić/ o którym mówił.
Qń Który Pisze pisze:chyba dzięki tobie(.) - (S)pojrzała na niego
Qń Który Pisze pisze: takich ludzi. Czuję się dobrze w takim towarzystwie
Qń Który Pisze pisze:Jechali w milczeniu/ Dojechali na miejsce.
Qń Który Pisze pisze:za miły wieczór(.) - (N)awet nie musiała
Qń Który Pisze pisze:Jej oczy/ jej nastrój/ jej dłoń
Qń Który Pisze pisze:jest już późno(.) - Uśmiechnęła się
Qń Który Pisze pisze:sobie nadziei...()to niemożliwe - (p)owtórzyła(,) jakby obawiała się
Qń Który Pisze pisze: zamyślone oczy/ z kilku sekundowego zamyślenia.
- z kilkusekundowego
Qń Który Pisze pisze: głuptasie(.) - (Ś)miała się, sprytnie
Qń Który Pisze pisze:na pożegnanie(...) - Przystawił
Qń Który Pisze pisze:tempo dla mnie... (U)gryzła się szybko
Qń Który Pisze pisze:różnych miejscach - (m)ówiąc to,
Qń Który Pisze pisze: na ciebie(.) - Starał się wyglądać
Qń Który Pisze pisze: Do jutra(.) - Teraz już bardziej
Qń Który Pisze pisze:- O (B)oże, tracę rozum.
Qń Który Pisze pisze:Stał, jak zamurowany./ Stał i czekał, jak sparaliżowany.
Qń Który Pisze pisze:- Dzień dobry - (l)edwie wykrztusił
Qń Który Pisze pisze:prawie -10 stopni!
Słownie "minus"
Qń Który Pisze pisze:po jej twarzy./do jego twarzy.
Qń Który Pisze pisze: niemożliwe...()ona mnie pocałowała
Qń Który Pisze pisze:to nie sen(.) - Spojrzała czule
Qń Który Pisze pisze: znowu stać - (d)odała już wesoło.
Qń Który Pisze pisze:przewrócę - (m)amrotał szczęśliwy,
Qń Który Pisze pisze:już gotowa(.) - Wzięła go za
Qń Który Pisze pisze:tak... (-) (P)oklepała płowego labradora
Qń Który Pisze pisze:z tym staniem - (p)owiedziała,
Qń Który Pisze pisze: nie żartuj(.) - Odwróciła na moment
Qń Który Pisze pisze: Niepokój, który ogarnęła jej dusza,
- Niepokój, który ogarnął jej duszę
A teraz instrukcja obsługi, Kuniek. :)
Dialogi masz poprawione w ramkach. (-) znaczy dodaj myślnik, (,) dodaj przecinek, () dodaj spację, (.) dodaj kropkę, nawias z wielką lub małą literą znaczy, że tak je masz napisać.
Wypunktowałam Ci niektóre powtórzenia, ale sporo zaimków, zwłaszcza "się" jeszcze zostało. Zwracaj uwagę przy pisaniu, czy nie powtarzasz słów, czy nawet całych fraz.
Tekst przydałoby się stylistycznie wygładzić, a przecinki powstawiać na właściwe miejsca. Nie punktowałam ich, bo ten komentarz sięgnąłby wtedy piwnic ósmego piętra. ;)
Jeżeli chcesz, to wyślę Ci zasady pisania dialogów w pigułce.
A co do tekstu, to niestety tak bywa, gdy instynkty zdobywcze mężczyzn zderzają się z naiwnością i oczekiwaniem kobiet na wielkie uczucie. :wstyd:
Po dopracowaniu może być całkiem dobra opowieść, Kuńku, więc proponuję, żebyś się zaprzągł do tego kieratu. ;)

Powodzenia :vino:
Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.

(Romain Gary - Obietnica poranka)

Qń Który Pisze
Posty: 886
Rejestracja: 11 gru 2011, 0:25

Re: Kilimandżaro

#3 Post autor: Qń Który Pisze » 17 lut 2012, 20:47

Miladora pisze:A co do tekstu, to niestety tak bywa, gdy instynkty zdobywcze mężczyzn zderzają się z naiwnością i oczekiwaniem kobiet na wielkie uczucie.
Wielkie uczucie rodzi się i dopiero od dwojga ludzi zależy, czy będzie wielkie. Nie ma tak łatwo... chleb po cztery :be:

No właśnie, tak się chyba dzieje, że kobiety nie potrafią odróżnić "instynktów zdobywczych" od początków wielkiego uczucia... bo ciągle im się wydaje, że ktoś czyha na ich... sempiternę :jez: a przecież od czegoś trzeba zacząć. Potem, jak ofiara już w sypialni, to znowu, że morbidezza i niewiele potrafi. Kto kobiecie dogodzi ? Oskard Wilde, chociaż kultywował homoseksualizm na wzór dawnych Greków, o dziwo był prawdopodobnie największym znawcą kobiet ;) I twierdził, że "jeżeli chcesz wiedzieć, co ma na myśli kobieta, nie słuchaj tego co mówi - patrz na nią". :cha:

Ale miałaś pracowity raid, Milu-sińska :) Prawdą jest, że lobieta, kiedy się nudzi, potrafi być bardzo pracowita ;) jestem Ci bardzo wdzięczny za ten rajdzik po moich zapiskach. Wywlokłem to z trzewi komutera, po długiej hibernacji, co mnie nie zwalnia od korekty oczywizda. Nie mam na klawiaturze literki duże "ś", Duże "ż", bo musiałbym przestawiać całą klawiaturę i wtedy włącza mi się albański :cha: Zdecydowałem się na mniejsze zło.
Bardzo cenne są Twoje wskazówki i Qń bardzo prosi o tę książeczkę do pisania prozy, bo zaczął pisać książkę parę lat temu, ale skończył na 17 stronie :tan: Teraz chciałby dokończyć i nie rozczarować czytelników :cha: :crach: Poprawię tą "niechlubną hańbę" w/g Twoich wskazówek. I poproszę o tę pigułkę zapobiegającą niespodziewanym... zamachom na pisownię. :jez: Qń podziękował i ładnie kopytkiem grzebnął. :) :vino:
jestem częścią pewnej siły, która wciąż pragnie złego, a wciąż dobro tworzy...

Mefistofeles... Goethe, Faust, cz. I, Pracownia

Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Re: Kilimandżaro

#4 Post autor: Miladora » 18 lut 2012, 0:51

Qń Który Pisze pisze: a przecież od czegoś trzeba zacząć.
No tak, ale ci notoryczni "zdobywcy" zazwyczaj nie posiadają już umiejętności analizy uczuć, skupiając się jedynie na zaspokojeniu własnych pragnień. :myśli:
Prymitywny instynkt zaspokojenia żądzy i zadowolenia ego nie sprzyja otwarciu na niuanse.
Qń Który Pisze pisze:"jeżeli chcesz wiedzieć, co ma na myśli kobieta, nie słuchaj tego co mówi - patrz na nią".
To prawda, która odnosi się także do mężczyzn. :)
Język ciała zazwyczaj bywa dość wyraźny.
Qń Który Pisze pisze:Ale miałaś pracowity raid
Nie przejmuj się, Kunik. :)
To małe piwo w porównaniu z tym, co już zdarzało mi się przerabiać. ;)
No i tylko z lenistwa posłużyłam się cytatami, bo zazwyczaj kopiuję i wtedy nie zabiera to aż tyle miejsca.
Właśnie posłałam Ci ściągi. Przecwałuj sobie przez przecinki, bo pogubiłeś ich więcej niż mogłaby to zliczyć Święta Interpunkcyja. ;)
Pisz, pisz tę swoją książkę, bo widzę, że masz dużą swobodę wyrażania się na piśmie. :)

Zostawiam kuńskiego cmoka na doping. :) :rosa:
Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.

(Romain Gary - Obietnica poranka)

Qń Który Pisze
Posty: 886
Rejestracja: 11 gru 2011, 0:25

Re: Kilimandżaro

#5 Post autor: Qń Który Pisze » 18 lut 2012, 15:39

Miladora pisze:Pisz, pisz tę swoją książkę, bo widzę, że masz dużą swobodę wyrażania się na piśmie.
Qń i w czynie potrafi się nieźle wyrazić :cha: i to niekoniecznie - społecznym :)
jestem częścią pewnej siły, która wciąż pragnie złego, a wciąż dobro tworzy...

Mefistofeles... Goethe, Faust, cz. I, Pracownia

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”