Tutaj leży Cynamon C.

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
nie
Posty: 1366
Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
Płeć:
Kontakt:

Tutaj leży Cynamon C.

#1 Post autor: nie » 21 paź 2017, 15:43

– Wysoki sądzie! – zaczął rozpłomienionym głosem – W ciągu ostatniej dekady nie napisałem ani zdania, choć zabiegałem o każde słowo. Codziennie ślęczałem nad pustymi kartkami zalewanymi kolejno – gorzką herbatą i słonymi łzami oraz kwaśną śliną i słodzoną herbatą – wszystkim, tylko nie atramentem! Robiłem wiele, ażeby wena znowu zawitała: paliłem w kuchni ziarna kawy, której aromat roznosił się po całym kosmosie, łączyłem się z matką naturą, przytulając drzewa, a nawet próbowałem filozofować w miejscowej bibliotece – i nic, absolutnie żadnej idei! Aż w końcu, wysoki sądzie, po latach bezpłodnej udręki, ni stąd ni zowąd oślepia mnie blask cudownej illuminacji – ach, jakież to było natchnienie! I oto już w szponach tego demonicznego posiadania rzucam się do zapisu, ale wtedy to okazuje się, że klawiatura mojego komputera nie działa, długopisy moje nie chcą pisać, a jedyny ołówek zakopany bezpiecznie na dnie szuflady z papierami – zniknął. I gdy w końcu, wysoki sądzie, nie widząc już innego wyjścia wybiegam zdesperowany przed dom, aby na najbliższym skrawku ziemi zacząć pisać palcem – znika wena.

Tak mniej więcej wyglądała linia obrony Cynamona C., prozaika oskarżonego o marnotrawienie weny, który właśnie wstał z łóżka lewą lub prawą pajęczą nogą, a potem pomknął do kuchni na inauguracyjnego papierosa w stanie umysłu tak czystym, jakim jest on tylko na krótko po przebudzeniu (lub narodzeniu się) – niezadymiony prozą codzienności.
Ponieważ było to jego nowe miejsce zamieszkania, nie uniknął potknięcia się po drodze o wszystkie meble, kręcąc z niedowierzaniem głową i zadając sobie pytanie, kto je w ten sposób poustawiał, mimo że odciski palców i inicjały sprawcy – C. C. – wyraźnie wskazywały na niego.

Do kuchennego stołu dotarł odziwo w jednym kawałku. Powitały go przepalona gdzieniegdzie cerata, pamiętająca jeszcze delikatne nadgarstki jego matki, zmatowiała szklanka o nieznanej przeszłości oraz żelazna popielnica, do której strząsał teraz popiół.
Na arenie zdarzeń pojawia się biegnący pomiędzy rekwizytami niewielki pajęczak. Cynamon nakrywa go szklanką, a potem wdmuchuje pod nią trochę dymu. – Witaj w moim świecie – mówi.
Zwierzę zakręciło się we mgiełce, jakby nieco pijane; człowiek zaś przypomniał sobie o mnichach, którzy spacerując, zamiatają przed sobą drogę, ażeby nie rozdeptać przypadkiem jakiegoś żyjątka. Wypuścił wtedy pająka na wolność. Niedługo potem siebie również uwolnił z zadymionego mieszkania.

***

Podstawowy zestaw zachowań oskarżonego:
– kaszlnięcie (zwracające uwagę wszystkich osób na sali sądowej);
– sprawdzenie godziny na swoim cyfrowym zegarku (który zdaniem jego adwokata tyka jak wskazówkowy – przykładali ucho – oskarżony jednak niczego nie słyszał);
– Wskazanie palcem bloku.

Cynamon nudził się w nieruchomym zawieszeniu przed klatką schodową, jak gdyby czekając, aż letnia mdła masa przed jego oczami wreszcie wyschnie i wyłoni się z niej jakiś prototyp otoczenia. Spogląda wreszcie na swój zegarek, ściągnąwszy iglaste brwi, po czym rusza wprost przed siebie i zapuszcza się w pierwszą zachęcającą do zwiedzenia parku alejkę.
Co prawda, z racji przeprowadzki nie wyznaje się jeszcze na tutejszych drzewach – wie jednak, że napotkania niektórych z nich, na przykład cyprysów, powinien się wystrzegać, wszak mogłyby one umiejscowić go w bardziej egzotycznym klimacie, niż to konieczne.

W oddali, jakby w miękkiej mgle – nie atmosferycznej, ale wzrokowej, sennej – snuje się leniwie dwoje widm. Kobieta w czarnych spodniach i włosach do ramion cofa się wolno środkiem alejki, wilgotną różdżką zakreśla w powietrzu znak nieskończoności. W jej stronę, na pałąkowatych nóżkach i z rozwartymi ramionami drepcze chłopczyk, próbując złapać po drodze wszystkie bańki mydlane, jakie wyczarowuje dla niego wiedźma.

– Słyszałam o twoim procesie – powiedziała Nina, gdy nieubłaganie się spotkali. Najpierw jednak, gdy stanął przed nią Cynamon, błądziła przez chwilę agatowym spojrzeniem po fasadzie jego nieokreślonej twarzy, jakby chcąc przyrównać ją do starego portretu, odkurzonego gdzieś na poddaszu pamięci.

– Mieszkam w tamtym, o, bloku – Wskazał chwiejnie palcem, próbując wyminąć nim wszystkie drzewa. Powiedział, że idzie na targ po spóźnione śniadanie i że chyba zdecyduje się na jajka i kawę.

– Jak bohater starej powieści sensacyjnej, który pałaszuje takie w przydrożnym szynku?

– Z tą tylko różnicą – doprecyzował Cynamon – że nie zamówię tych jajek w knajpie, gdzie z pewnością pojawiłby się miejscowy szeryf, wikłający mnie w trzystustronicową intrygę, ale upichcę je w swojej kuchni.

Przeganiając dłonią małego owada z siodełka jego nosa (nos zaczął wierzgać), dodała, że przecież nie jest postacią z literatury sensacyjnej, tylko obyczajowej albo autotematycznej, dlatego poleca mu owsiankę z truskawkami i postanawia przespacerować się z nim kawałek.

Opowiadając coś niecoś o sobie, zboczyli niebawem z brukowanej trasy na rzecz tłustawych ścieżek, Cynamon zaś poczuł, że może przesuwać je i supłać ze sobą tak, że doprowadzą jego i Ninę w dowolny zakamarek ich wyobraźni. Zanim jednak zdążył rozeznać się w tej namiastce magicznej władzy, już to zarysował się koniec ich podróży, a park nakrył się kołdrą chmur, jakby przeczuwawszy zbliżający się chłód. Mżył deszcz, kiedy dochodzili do ruchliwej ulicy; spojrzeli wtedy na swoje nieco ubłocone podeszwy, Nina zaś postanowiła pożegnać go w tym miejscu.

– To w przeciwną stronę. – uśmiechnęła się na jego propozycję odprowadzenia jej z powrotem – Jeżeli będziemy odprowadzać się na krańce parku – nigdy z niego nie wyjdziemy.

Spotkanie to zgęstniało w jego umyśle, kiedy samotnie spacerował po rynku, a ponieważ nie mógł dopasować swojej osoby ani do żadnej powieści sensacyjnej, ani do obyczajowej, toteż zrezygnował zarówno z jajek, jak i z owsianki.

Nazajutrz Cynamon C. został skazany na dwadzieścia lat pisania powieści i umieszczony w nadmorskiej wieży Omphalos (w tym momencie adwokat wyskakuje z próżni po raz drugi, żeby obrazowo pokręcić głową), z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie w przypadku stworzenia arcydzieła.

***

"Droga Nino.

Rozpoczął się drugi tydzień mojego pobytu tutaj. Wiem już, że jesteś jedyną osobą, której mogę to powiedzieć. Rozchodzi się o dzień naszego spotkania w parku. Widzisz, tego słonecznego poranka poczułem, jakbym obudził się w nieswoim mieszkaniu, ciele, a nawet w innym świecie. Przechodząc z sypialni do kuchni, trudno było mi uwierzyć, że odpowiadam za aranżację tych pomieszczeń. Meble stały w dziwnych miejscach, przedmioty jakby nie moje. Wiem, że przeprowadzka mogła spowodować takie, a nie inne wrażenia związane z nowym otoczeniem, podobnie jak ma to miejsce u osób podróżujących, ale wiem zarazem, że jest to coś zgoła innego. Nasze spotkanie było dla mnie równie pełne sprzeczności. Doskonale rozumiem, że znamy się długo, z drugiej jednak strony czułem, że spotkałem cię po raz pierwszy. To nie wszystko. Od tamtej pory była to najgłębsza relacja, jaka mi się przytrafiła. Choć zostałaś tak skrótowo przedstawiona, uważam tę znajomość za znaczącą i jedyną. I jeśli autor mojego losu tylko na to pozwoli, chciałbym spotkać się z tobą znowu, w parku lub gdziekolwiek w świecie. Czy wierzysz w owo przeznaczenie? A jeżeli cokolwiek jest nam pisane – czy możemy nanosić poprawki, korygować tropy, dopowiadać zakończenia? Czy wolno mi wygumkować powyższe zdania i – co najważniejsze – czy wtedy będziemy jeszcze istnieć? Wybacz mi te pytania – mam teraz nazbyt wiele czasu na stawianie ich.

Cynamon

P.S Ostatecznie zdecydowałem się na żurek, którego butelkę wychłeptałem jeszcze w drodze powrotnej, ale to, co powiedziałaś, dało mi do myślenia.

PS.2 W wieży jestem traktowany znakomicie, otrzymałem przybory pisarskie, każdego zaś poranka wolno mi wynurzać się z wylotu schodów niczym pulchny Buck. Rześkie powietrze podpowiada mi wtedy, że dzień dopiero się zaczyna."


Po powrocie z jednej z przechadzek wokół wieży, w wyobraźni Cynamona zaczął wyłaniać się zamglony jeszcze obraz czegoś w rodzaju powieści lub przynajmniej opowiadania.

W więziennej biblioteczce przepatrywał grzbiety książek jak nagrobki z wyrytymi imionami. Jak nagrobki z wyrytymi imionami przepatrywał grzbiety książek w więziennej biblioteczce. Kiedy zaś strażnik zamykał za nim wyjście z celi, podzwaniając przy tym pękiem mosiężnych kluczy, skazaniec zwrócił się do niego:

– Zdaje się, że trochę tutaj pobędę. Gdybym zszedł podczas odsiadki, ułóżcie moje ciało na boku – od tej pryczy nie czuję pleców, jakby była z papieru.

Pospacerował potem jeszcze raz po swoim nowym, małym uniwersum, rozmyślając o jego naturze:
– Życie bohatera literackiego – pomyślał – kończy się ostatnią postawioną kropką, być może nawet wtedy, gdy wrzucimy je w pętlę pozornej nieskończoności.

W końcu, orzeźwiony perspektywą nowej idei ułożył się na pryczy, wyzerował licznik kilometrów w kulce długopisu i otworzył czysty zeszyt, aby ważyć się na intymną, pijacką podróż poprzez równiny białych kartek.
Rozpoczął opowieść:

"– Wysoki sądzie! – zaczął rozpłomienionym głosem. – W ciągu ostatniej dekady nie napisałem ani zdania, choć zabiegałem o każde słowo."
Ostatnio zmieniony 21 paź 2017, 23:46 przez nie, łącznie zmieniany 7 razy.
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Tutaj leży Cynamon C.

#2 Post autor: eka » 21 paź 2017, 16:37

Wyzwanie dla czytelnika, Nie.
Piętrowe, kluczące opowiadanie, zmuszające do zatrzymywania się co rusz w tej narracji. Czyli takie, jakie lubię. Nie na jeden raz do oswojenia. Daję zatem sobie czas na konsumpcję w tej przedziwnej, niestabilnej restauracji.
Styl inny.
Wrócę, mam nadzieję, że nie zgubię pierwszych myśli.

Awatar użytkownika
nie
Posty: 1366
Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
Płeć:
Kontakt:

Tutaj leży Cynamon C.

#3 Post autor: nie » 21 paź 2017, 16:41

Nie przejdzie ci przez gardło ani słowo krytyki?
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Tutaj leży Cynamon C.

#4 Post autor: Alicja Jonasz » 21 paź 2017, 16:49

Humorystyczne to, i takie o samotności
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Tutaj leży Cynamon C.

#5 Post autor: eka » 21 paź 2017, 16:51

Przejdzie. Literówki widzę i interpunkcja.
Wszystko niemal można uzasadnić. Już kiedyś spieraliśmy się przy panie klownie, nie jest z nie łatwo.

Awatar użytkownika
nie
Posty: 1366
Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
Płeć:
Kontakt:

Tutaj leży Cynamon C.

#6 Post autor: nie » 21 paź 2017, 16:54

Dzięki.
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.

witka
Posty: 3121
Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02

Tutaj leży Cynamon C.

#7 Post autor: witka » 21 paź 2017, 19:21

Przeczytałem to co w teksćie, a niektórzy mówią między między wierszami.
Kilka frgmentów jest najistotniejszych

jeżeli cokolwiek jest nam pisane – czy możemy nanosić poprawki, korygować tropy, dopowiadać zakończenia?
od tej pryczy nie czuję pleców, jakby była z papieru.
Życie bohatera literackiego – pomyślał – kończy się ostatnią postawioną kropką, być może nawet wtedy, gdy wrzucimy je w pętlę pozornej nieskończoności.

Ja tak po łebkach - Ginger, czy Cynamon żyje w świecie, którego nie da się opisać jak historii, którą się nie kończy zejściem.
Próby opisania czegoś, są bezsensowne i tylko racji jakiegoś przymusu, którego każdy musi się domyślić strojąc lirę, coby być Szekspirem.
Na mnie tekst robi wrażenie, pewnie mi pomoże.
Nie bój się snów, dzielić się tobą nie będę. - Eka

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Tutaj leży Cynamon C.

#8 Post autor: eka » 21 paź 2017, 19:32

Rozprawa sądowa w państwie z jurysdykcją osadzającą w więzieniu za brak aktu pisarskiego. I to już jest świetnym pomysłem.
A jakie tej idei są konsekwencje? Totalna fikcja. Przypadki Cynamona C. - UTOPIA.
Ale czy na pewno? Czy to, co fikcyjne i fantastyczne, i powstające jedynie w umyśle musi być niemożliwe? Przecież jednak w neuronach rośnie, bytuje.
Tytuł sugeruje miejsce pochówku bohatera opowiadania, lub ze względu na orzeczenie – leży – jest oceną in minus jego postaci. Możliwe, że to także samoocena samego opowiadania:)
Przejdźmy do przedziwnego świata przedstawionego.
Fabuła jest osadzona na jednym zasadniczym wątku, z którego wyłaniają się postaci ledwo naszkicowane. Nawet bliska relacja, którą bohater uważa od pewnego momentu za najistotniejszą, nie pogłębia psychologicznie postaci - Niny.
Alicja wspomniała o humorze, sam fakt powstania takiego świata, już nie mówiąc o kwiecistym, mocno przerysowanym, ocierającym się o grafomanię języku monologów, świadczy o poczuciu humoru autora, jeśli... jeśli Cynamon (Ancymonek?) nie jest w żadnej mierze projekcją swego twórcy. A jeżeli nawet mamy do czynienia z opisem mąk twórczych autora, to ironia jest świadectwem sporego autodystansu.
Śmiertelna powaga i zza akapitów puszczane oko do czytelnika. Styl miejscami charakterystyczny dla tekstów groteskowych, bohater jest bardzo przejęty. Podczas czytania rodzi się współczucie dla Cynamona i uśmiech jednocześnie.
A dlaczego? Bo jest bezradny wobec swojego świata. Ubezwłasnowolniony, ktoś go rzuca w nowe otoczenie, sytuacje, a on usiłuje się oswobodzić, zdobyć na samokreację.
Podobnie mógłby się czuć np. świadomie kreowany netowy avatar człowieka przy klawiaturze. Nie jest mu łatwo. Wszystko, jego istnienie, jest zależne od autora z krwi i kości.
I tu zapętlenie, bo przecież Cynamon jest osadzony w podwójnej roli: ubezwłasnowolnionej postaci kreowanej i postaci, która ma kreować nowe światy literackie. Wszak zostaje skazany za niepisanie, za puste kartki.
Jeżeli jest literowym alter ego autora to w zasadzie logiczne, ale zaskoczyło mnie, przyznaję.
Hm, opowiadanie powstało, a Cynamon siedzi w celi. Perfidia autorska i tyle.

Awatar użytkownika
tabakiera
Posty: 2365
Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Tutaj leży Cynamon C.

#9 Post autor: tabakiera » 21 paź 2017, 22:39

Na początku lektury przypomniała mi się przypowieść o talentach.
Marnował, chłopina.
Wysoki sąd raczej mało szanowany, skoro pisownia małą literą.
Być może kara, jaka go spotkała wywołała wenę.
Ostatnie zdanie tekstu jest niesamowite.
Bije z niego cholerna samotność.
Samotność często jest przyczyną zamknięcia w swojej, nawet nienapisanej sztuce - i na odwrót.
Gdy żyje się w świecie bohaterów literackich, trudno zejść na ziemię.
Można też zrozumieć inaczej - zabiegał, czyli bardzo się starał, ale nie przychodziło.
Dlaczego słowo, nie wyraz?
Może dlatego, żeby podkreślić desperację.

Trochę tu literówek, trochę kuleje interpunkcja.

Awatar użytkownika
lczerwosz
Administrator
Posty: 6936
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
Lokalizacja: Ursynów

Tutaj leży Cynamon C.

#10 Post autor: lczerwosz » 26 paź 2017, 22:08

nie pisze:
21 paź 2017, 15:43
– Życie bohatera literackiego – pomyślał – kończy się ostatnią postawioną kropką, być może nawet wtedy, gdy wrzucimy je w pętlę pozornej nieskończoności.
No nie, nie. Przecież to jawna nieprawda. Na tym polega magia literatury, że jej postacie żyją długo i szczęśliwie w czytelniczych duszach. Ba, nawet dochodzi do ekstrapolacji poza wyznaczoną przez autora domenę. Nie dopuszczam by aż tak, jak postacie z filmów, bohaterowie schodzili z ekranu, by ich potem spotykać na ulicy czy na schodach, ale bywa, że wplątują się życie czytelnicze. Nie pomijam wpływu na autora. Ten bywa silniejszy, niż akt autorskiej kreacji. Raz uczyniony, po owej kropce, przestaje działać, za to bohater może teraz podziałać na autora i to przez wieki, zależnie od poczytności dzieła.
Co do tekstu, to czyta się niepotoczyście. Warto sprawdzać na głos, gdzie brakuje oddechu, choć to nie wiersz. Im więcej pracy autora, tym mniej czytelnika.
Nadrealizm tego świata jest ciekawy dla mnie, lubię takie traktowanie biegu rzeczy z dopuszczeniem przerysowań i zastosowanie jawnych meandrów logiki. A wszystko w rękawiczkach poprawności lokalnych praw fizyki.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”